Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
W OKO.press zmiany. Odchodzi dotychczasowy współnaczelny, Michał Danielewski. Kierownictwo zasili nowy wicenaczelny, Bartosz Kocejko-Szukalski i wicedyrektorka odpowiedzialna za działy multimediów i marketingu – Agnieszka Hejne
I nas dotknęły zmiany. Po sześciu latach w OKO.press Michał Danielewski podjął decyzję o odejściu z redakcji.
Od 2019 roku był wicenaczelnym OKO.press, a od czerwca 2024 – razem z Magdą Chrzczonowicz – naczelnym. Danielewski przyczynił się do rozwoju dziennikarstwa analitycznego w Polsce. Koordynował pracą redakcji, zarządzał działami i rozwijał nowe formaty dziennikarskie.
Michał Danielewski: „To był wyjątkowy czas w wyjątkowej organizacji. Wspólnie z zespołem udało się zbudować coś trwałego, wartościowego i rozpoznawalnego. Teraz czas na nowe wyzwania – zarówno dla mnie, jak i dla redakcji”.
A my – zespół, który wspólnie pracował na sukces portalu przez ostatnie lata – nie zwalniamy tempa.
Redaktorką naczelną pozostaje Magdalena Chrzczonowicz, a do kierownictwa OKO.press dołączają dwie osoby.
Stanowisko wicenaczelnego obejmuje Bartosz Kocejko-Szukalski, dotychczasowy szef działu społeczno-gospodarczego, redaktor specjalizujący się w analizach społecznych, politycznych i gospodarczych. Jego awans wzmacnia misję redakcji, która łączy niezależność i rzetelność z obywatelskim zaangażowaniem.
Wicedyrektorką odpowiedzialną za działy multimediów i marketingu zostaje Agnieszka Hejne. Agnieszka jako doświadczona managerka, współtworząca m.in. kampanie 1,5 proc. w OKO.press, wesprze rozwój instytucjonalny naszego medium.
Magdalena Chrzczonowicz, redaktorka naczelna OKO.press: „To ważny moment dla OKO.press, ale też naturalny etap dojrzewania organizacji. Dziękujemy Michałowi za sześć lat twórczej pracy, a Bartoszowi i Agnieszce życzymy powodzenia w nowych rolach. Wierzymy, że z ich zaangażowaniem OKO.press będzie dalej niezależnym i wiarygodnym źródłem informacji, medium sprawdzającym fakty, które pomaga czytelniczkom i czytelnikom wyrobić sobie pogląd na to, co się wokół nas dzieje ”.
Piotr Pacewicz, prezes zarządu fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej, wydawcy OKO.press: „Po dziewięciu latach naszej pracy stajemy wobec niepokojących wydarzeń, jakie następują w Polsce i na świecie. To wyzwanie dla takiego medium, jakim było, jest i będzie OKO.press – niezależnego, myślącego, odważnego. Zmiany organizacyjne i personalne, jakie wprowadzamy, mają wzmocnić naszą dziennikarską misję”.
Już za chwilę większy tekst o zmianach w naszym medium na stronie OKO.press. Zapraszamy!
Kilka godzin po ogłoszeniu zawieszenia broni między Iranem i Izraelem przez Donalda Trumpa, strona izraelska grozi atakiem na Teheran w odwecie za rzekome złamanie porozumienia.
Około północy polskiego czasu (o 1 w Izraelu, a o 1:30 w Iranie) Donald Trump ogłosił zawieszenie broni i zakończenie 12-dniowej wojny między Iranem i Izraelem. „To wojna, która mogła trwać latami i zniszczyć cały Bliski Wschód, ale tak się nie stało i nigdy nie stanie!” – napisał na swojej platformie Truth Social.
Do zawieszenia broni miało dość rano, po zakończeniu trwających ataków i misji. Około godz. 7 polskiego czasu Trump przekazał, że zawieszenie broni między wrogimi krajami zaczęło obowiązywać i wezwał obie strony, by go przestrzegały.
Szybko okazało się jednak, że rozejm jest bardzo niestabilny. Minister obrony Izraela Israel Katz poinformował, że wydał armii rozkaz ataku w odpowiedzi na, jak stwierdził, irańskie rakiety wystrzelone już po ogłoszeniu zawieszenia broni. Dodał, że Siły Obronne Izraela mają przeprowadzić „intensywne ataki na cele reżimu w sercu Teheranu”.
Iran jednak zaprzeczył i oświadczył, że nie naruszył zawieszenia broni. Irańska stacja Nour News podała, że według sztabu generalnego sił zbrojnych w ostatnich godzinach nie wystrzelono żądnych pocisków w kierunku Izraela. „Jeśli Izrael popełni błąd, wszystkie okupowane terytoria zostaną zaatakowane, tak jak godzinę przed zakończeniem wojny” – powiedział stacji CNN anonimowo irański urzędnik. Władze Iranu podkreślają, że „trzymają palec na spuście”.
Państwowe media z Iranu poinformowały również, że zidentyfikowano tożsamość kolejnego wysoko postawionego naukowca zajmującego się energią jądrową, który zginął w izraelskich atakach. Był to Mohammad Reza Seddighi Saber, który pracował nad irańskim programem broni nuklearnej. Był jedną z dziewięciu osób, które zginęły w ostatnim ataku przed zawieszeniem broni.
Izrael podał z kolei, że w ostatnich atakach irańskie rakiety zabiły cztery osoby w mieście Beer Szewa.
W nocy z 12 na 13 czerwca Izrael zaatakował Iran. Izraelczycy uderzyli w cele związane z irańskim programem atomowym i rakietowym, a także inne cele związane z irańską armią. Izrael utrzymuje, że był to "atak wyprzedzający”. Nie ma jednak wiarygodnych informacji, że Iran planował wówczas masowe uderzenie na Izrael. W ciągu trwającej od 12 dni wojny siły izraelskie zabiły najważniejszych dowódców wojskowych Iranu, setki cywilów i uszkodziły jego potencjał nuklearny. W odwetowych atakach Iranu zginęło co najmniej kilkudziesięciu izraelskich cywilów.
22 czerwca Donald Trump poinformował, że Stany Zjednoczone przeprowadziły „bardzo udany atak na trzy obiekty atomowe”. Prezydent USA utrzymywał, że włączenie się w konflikt ma na celu zmuszenie Iranu do poważnego potraktowania rozmów dyplomatycznych.
Po ogłoszonym przez Trumpa zawieszeniu broni rząd Izraela wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że osiągnął wszystkie swoje cele. „Izrael wyeliminował bezpośrednie i podwójne zagrożenie egzystencjalne — zarówno w sferze nuklearnej, jak i w zakresie pocisków balistycznych” – napisano w komunikacie. „Ponadto Siły Obronne Izraela uzyskały pełną kontrolę powietrzną nad przestrzenią powietrzną Teheranu, zadały poważny cios irańskim przywódcom wojskowym i zniszczyły dziesiątki kluczowych celów reżimu w Iranie” – czytamy.
Przeczytaj także:
Misja ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim ma wystartować 25 czerwca – podała NASA.
Kolejny raz przekładany odlot misji Axiom-4 wyznaczono na 25 czerwca, o godz. 2:31 w nocy czasu lokalnego – czyli około 8:31 w Polsce. Start odbędzie się z kompleksu startowego 39A w porcie kosmicznym NASA Kennedy Space Center na Przylądku Canaveral na Florydzie.
Według planu astronauci mają dotrzeć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) o ok. godz. 13 czasu polskiego w czwartek 26 czerwca. Spędzą tam dwa tygodnie, przeprowadzając około 60 eksperymentów naukowych. Część z nich przygotowali polscy badacze.
Misja jest czwartym komercyjnym lotem na ISS firmy Axiom Space. Bierze w niej udział polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski, który będzie drugim Polakiem w kosmosie – po Mirosławie Hermaszewskim.
Misja była już kilkukrotnie przekładana – pierwotnie miała wystartować 29 maja. Astronauci przebywają cały czas w izolacji, przygotowując się do startu. Powodem odkładania lotu w ciągu ostatnich niemal dwóch tygodni był wyciek w rosyjskim module serwisowym Zwiezda na ISS. NASA po pierwszym komunikacie w sprawie wycieku informowała, że po naprawach spadające ciśnienie w stacji się ustabilizowało. Ostatecznie uznano jednak, że potrzeba więcej czasu na dalsze analizy.
Wcześniej start przekładano przez konieczność wymiany części w statku Crew Dragon, problemy techniczne z silnikiem rakiety Falcon 9 i zbyt wietrzną pogodę.
Poza Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim w misji biorą udział Peggy Whitson, była astronautka NASA i dyrektorka lotów kosmicznych w Axiom Space, indyjski pilot doświadczalny Shubhanshu Shukla oraz astronauta z Węgier Tibor Kapu.
Przeczytaj także:
Zwiększenie wydatków na obronność do 5 proc. PKB to historyczna deklaracja państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale szczyt NATO w Hadze, który ma pokazać spójność sojuszu, może paść ofiarą wydarzeń w Iranie
Podczas konferencji prasowej w przededniu rozpoczęcia szczytu NATO w Hadze sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Mark Rutte zapowiedział, że nowy celem państw należących do NATO będzie wydawanie 5 proc. PKB na obronność.
„Spotykamy się w historycznej chwili. Świat staje się coraz bardziej niebezpieczny. Nasi przywódcy muszą podejmować odważne decyzje, aby wzmocnić naszą wspólną obronę, aby NATO było coraz silniejszym sojuszem” – mówił Rutte. „Próg wydatków PKB musi osiągnąć 5 procent. Musimy wzmocnić wspólne wysiłki na rzecz zwiększenia bazy przemysłowej w całym sojuszu, co doprowadzi nie tylko do zwiększonego bezpieczeństwa, ale również do utworzenia większej ilości miejsc pracy” – dodał.
Obecnie cel NATO dotyczący wydatków na obronność wynosi 2 proc. PKB. Rutte przekazał, że wszystkie państwa należące do sojuszu zgodziły się na podniesienie progu, a cel zostanie uwzględniony w deklaracji końcowej szczytu.
Zgodnie z nowym planem 3,5 proc. PKB miałoby być przeznaczony na „podstawową obronę”, czyli broń i wojska. Kolejne 1,5 proc. pójdzie na inwestycje związane z bezpieczeństwem, takie jak dostosowanie dróg, portów i mostów do użytku przez pojazdy wojskowe, ochrona rurociągów i odstraszanie cyberataków.
Dwudniowy szczyt NATO w Hadze miał pokazać spójność sojuszu wobec zagrożenia ze strony putinowskiej Rosji. Deklaracja o podniesieniu progu wydatków na obronność to nie tylko sygnał do większych zbrojeń i budowy odporności, czy przygotowania do ograniczenia aktywności amerykańskich wojsk w Europie, ale także gest wobec amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który domagał się większego zaangażowania sojuszników w obronność.
Jednak jak zauważa agencja Reuters, amerykański atak na Iran sprawia, że szczyt jest nieprzewidywalny. Nie wiadomo, czy i kiedy Iran podejmie akcję odwetową, nie wiadomo, jakie będą reakcje i komentarze innych państw na działania administracji Trumpa na Bliskim Wschodzie. Brak spójności w tej sprawie może wysłać sygnał, że sojusz jest podzielony i słaby.
W 2024 roku członkowie sojuszu wydali łącznie ok. 2,6 proc. PKB NATO na podstawową obronę. Było to ok. 1,3 biliona dolarów, z czego Stany Zjednoczone do wspólnej kasy dołożyły najwięcej, bo aż 818 miliardów dolarów.
Przeczytaj także:
Już we wrześniu 2024 do polskich szkół miało popłynąć 500 mln zł na szkolenia dla nauczycieli, wsparcie psychologiczne i zatrudnienie asystentów międzykulturowych. Ale temat ukraińskich uczniów był dla rządu niewygodny w kampanii prezydenckiej
Dymisja Joanny Muchy to decyzja motywowana nie tylko politycznie, ale i merytorycznie. Jak podaje Justyna Suchecka z portalu TVN24, jednym z największych punktów zapalnych między Muchą a kierownictwem resortu miała być opieszałość rządu we wprowadzeniu programu „Szkoła dla wszystkich”. Nad szczegółowymi rozwiązaniami, które służyłyby integracji ukraińskich i romskich dzieci w polskich szkołach, Joanna Mucha pracowała z organizacjami społecznymi od 1,5 roku. Program miał wejść w życie we wrześniu 2024 i potrwać trzy lata, ale pieniędzy, jak nie było, tak nie ma. Powód? Według części źródeł chodzi o polityczną kalkulację: antyukraińskie nastroje w Polsce i niechęć do podnoszenia tematu przed wyborami prezydenckimi. Projekt rozporządzenia w tej sprawie utknął na poziomie administracji rządowej już w styczniu 2025. Chodzi o 500 mln zł z Unii Europejskiej, które miały popłynąć na zatrudnienie asystentów międzykulturowych, szkolenia dla nauczycieli, czy specjalistyczne wsparcie psychologiczne dla uczniów z Ukrainy.
Przypomnijmy, że w polskich szkołach uczy się dziś ponad 200 tys. dzieci i młodzieży zza wschodniej granicy, a 3/4 z nich pojawiło się tu po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. „Wielka szkoda, że rząd nie widzi potrzeby reformy systemu edukacji, żeby zrobić go przyjaznym dla wszystkich!” – komentowała w mediach społecznościowych Myroslava Keryk z Ukraińskiego Domu.
Joanna Mucha w resorcie edukacji odpowiadała m.in. za włączenie ukraińskich uczniów i uczennic do polskich szkół. W poniedziałek 23 czerwca RMF FM podało, że posłanka Polski 2050 postanowiła zrezygnować z funkcji. Jedni interpretują ten ruch jako ucieczkę przed zapowiedzianą na lipiec rekonstrukcją rządu. Inni mówią, że napięcie rosło od wyborów prezydenckich, gdy po przegranej Trzaskowskiego Mucha głośno skrytykowała Platformę Obywatelską jako partię, która od lat potrafi tylko przegrywać wybory.
Przeczytaj także: