0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

12:30 18-06-2025

Prawa autorskie: fot. Wojciech Kośćfot. Wojciech Kość

Sondaż: Polacy nie chcą leśników i myśliwych w Puszczy Białowieskiej

Zdecydowana większość Polek i Polaków popiera zwiększenie ochrony Puszczy Białowieskiej, równie wyraźnie opowiadając się przeciwko gospodarce leśnej i łowiectwu na tym terenie – wynika z badania opinii publicznej przeprowadzonego przez firmę Quantify na zlecenie Instytutu Ochrony Środowiska.

Co się wydarzyło?

Celem badania było poznanie społecznych postaw wobec ochrony Puszczy Białowieskiej oraz określenie poziomu wiedzy mieszkańców różnych regionów kraju na jej temat. Jeśli chodzi o miejsce Puszczy w zbiorowej wiedzy Polek i Polaków – zaskoczona nie było. Wyniki badania pokazują, że od 96 do 100 proc. respondentów – w zależności od miejsca zamieszkania – słyszało o Puszczy Białowieskiej.

Na zdjęciu: Dolina Narewki w Białowieskim Parku Narodowym.

Ponadto znaczna większość ankietowanych – od 78 do 84 proc. – jest świadoma, że obszar ten znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przypomnijmy, że mowa o niemal całym kompleksie puszczańskim, którego tylko niewielka część objęta jest ochroną w ramach Białowieskiego Parku Narodowego oraz rezerwatową.

Choć świadomość na temat Puszczy jest wysoka, opinie na temat obecnego poziomu jej ochrony są zróżnicowane. Około połowy respondentów – od 41 do 63 proc. w zależności od grupy – uważa, że stopień ochrony jest wystarczający. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wyraźna większość społeczeństwa, bo od 84 do 92 proc. ankietowanych, popiera ideę objęcia całego obszaru Puszczy ochroną w stopniu zapewniającym pierwszeństwo naturalnych procesów.

Równie zdecydowana opinię mieli ankietowani odpowiadając na pytania dotyczące gospodarki leśnej i łowiectwa w Puszczy Białowieskiej. Tylko od 13 do 18 proc. badanych uważa, że w Puszczy powinno się pozyskiwać drewno. Nieco więcej (niemniej wciąż mało, bo od 14 do 19 proc.) dopuszcza polowania na jej terenie.

Zdaniem ankietowanych ingerencja człowieka powinna następować tylko w tych miejscach, gdzie jest to niezbędne dla zachowania różnorodności biologicznej, jak np. w przypadku koszenia łąk. Takie założenia przyjmuje opracowywany przez Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB) tzw. zintegrowany plan zarządzania puszczą jako obiektem UNESCO, mający usankcjonować ingerencję człowieka w niektóre przekształcone obszary, które stanowią istotne siedliska ptaków drapieżnych, a także wykluczyć gospodarkę leśną z obszarów, gdzie – przynajmniej w teorii – jest ona dopuszczalna.

Dlaczego to ważne?

„W czasach kryzysu klimatycznego i postępującej utraty różnorodności biologicznej głos społeczeństwa w sprawie ochrony Puszczy Białowieskiej nie może zostać zignorowany” — mówi Ilona Jędrasik, zastępca dyrektora ds. zmian klimatu i współpracy międzynarodowej w IOŚ-PIB. „To już nie tylko kwestia nauki czy polityki, a pytanie o nasze wspólne wartości. Odpowiedzialność za Puszczę jest wspólna i wynika z troski o przyszłe pokolenia. Wyniki badania pokazują, że ta troska jest w Polakach bardzo silna, niezależnie od tego, czy mieszkają w Warszawie, Białymstoku czy w bezpośrednim sąsiedztwie Puszczy” — dodaje Jędrasik.

Wartość Puszczy Białowieskiej opiera się m. in. na znacznym udziale starodrzewu rosnącego i obumierającego bez ludzkiej ingerencji. Według badań prowadzonych w ramach projektu ForBioSensing ilość martwego drewna w Puszczy szacuje się na ok. 100 metrów sześciennych na hektar. To kilkunastokrotnie więcej niż przeciętnie na obszarze kraju. W Obrębie Ochronnym “Rezerwat” – czyli najściślej chronionej części Białowieskiego Parku Narodowego – ilość ta wynosi prawie 160 metrów sześciennych na hektar. W tych ogromnych zasobach martwego drewna trwają procesy przyrodnicze warunkujące ogromną różnorodność biologiczną Puszczy tak, jak miało to miejsce tysiące lat temu, kiedy znaczną część Europy pokrywał las naturalny.

Badanie zostało przeprowadzone w maju 2025 roku metodami CAWI i CATI na reprezentatywnej próbie 1600 dorosłych osób. Próba została podzielona na trzy grupy: ogólnopolską (1000 osób), mieszkańców województwa podlaskiego (300 osób) oraz mieszkańców gmin położonych bezpośrednio na terenie Puszczy Białowieskiej (300 osób).

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

11:44 18-06-2025

Prawa autorskie: Omar AL-QATTAA / AFPOmar AL-QATTAA / AFP

Izrael wystrzelił pociski w tłum czekających na jedzenie. 59 osób nie żyje

To jeden z najbardziej krwawych ataków w Strefie Gazy – informuje Reuters.

Co się wydarzyło?

Palestyńscy lekarze informują, że 59 osób nie żyje, a 221 zostało rannych (w tym około 20 jest w stanie ciężkim) po wtorkowym ataku Izraela. Wojsko wystrzeliło pociski w tłum osób, które czekały na jedzenie na ulicy Khan Younis. Tysiące mieszkańców Strefy Gazy ustawiło się w kolejce do ciężarówek, z których miało być rozdawane pożywienie.

Według świadków Izrael wystrzelił przynajmniej dwa pociski. „Nagle kazali nam się przesunąć do przodu, tłum się ścieśnił i wtedy wystrzelono pociski” – mówił Agencji Reuters jeden ze świadków. Ranni zostali umieszczeni w szpitalu Nasser, gdzie leżą na ziemi i w korytarzach, bo brakuje już miejsc na łóżkach.

Reuters podaje, że to jeden z najkrwawszych i najbrutalniejsztch ataków przeprowadzonych w Strefie Gazy. Tego samego dnia w innych atakach zginęło jeszcze 14 osób.

Strona izraelska oświadczyła, że „szczegóły incydentu są analizowane” oraz że „żałuje wszelkich szkód” wyrządzonych cywilom.

Jaki jest kontekst?

Palestyńskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że od końca maja zginęło 397 Palestyńczyków, którzy próbowali uzyskać pomoc żywnościową. Ponad 3000 zostało rannych. Reuters podaje, że do ataków na osoby zgłaszające się po pomoc, w tym żywnościową, dochodzi niemal codziennie od trzech tygodni – od momentu, kiedy Izrael zniósł częściowo trzymiesięczną blokadę terytorium.

Znaczna część pomocy humanitarnej, którą Izrael dopuszcza do Strefy Gazy, dostarczana jest za pośrednictwem nowej organizacji Gaza Humanitarian Foundation (GHF). Fundacja zarządza kilkoma punktami dystrybucji na terenach strzeżonych przez siły izraelskie, jest wspierana zarówno przez Izrael, jak i przez USA. Organizacja Narodów Zjednoczonych uważą system dostaw GHF za niewystarczający, niebezpieczny i naruszający zasady bezstronności humanitarnej.

Władze Strefy Gazy twierdzą, że setki Palestyńczyków zginęło próbując dotrzeć do baz GHF.

Wojna w Strefie Gazy trwa od października 2023 r. Palestyńscy bojownicy Hamasu zaatakowali wtedy Izrael, zabijając 1200 osób i biorąc 251 zakładników. Od początku konfliktu zginęło 55 000 Palestyńczyków. Atak Izraela doprowadził także do przesiedlenia prawie całej populacji liczącej ok. 2,3 miliona osób i kryzysu humanitarnego.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

11:24 18-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych UkrainyFot. Państwowa Służb...

Wzrosła liczba ofiar wczorajszego ataku na Kijów. Zginęłо 28 osób

W dzielnicy Słomiańskiej, gdzie wskutek rosyjskiego ataku 17 czerwca zawalił się budynek mieszkalny spod gruzów ratownicy wyciągają kolejne ciała. Liczba ofiar może ulec zmianie. Prace poszukiwawcze trwają.

Co się wydarzyło?

Według ostatnich informacji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy liczba ofiar śmiertelnych wczorajszego rosyjskiego ataku na 9-piętrowy budynek w dzielnicy Słomiańskiej w Kijowie wzrosła do 23 osób. W sumie w ukraińskiej stolicy zginęło 28 osób, a 134 osby zostały ranne po rosyjskim ataku w nocy 17 czerwca.

Prace poszukiwawcze w dzielnicy Słomiańskiej trwały przez całą noc, a liczba ofiar kilka razy się zmieniała. Jak wyjaśniała ukraińska Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, niektóre znalezione części ciał początkowo były zarejestrowane jako oddzielne ofiary. Liczba zabitych nie jest ostateczna, ponieważ ratownicy kontynuują prace poszukiwawcze.

18 czerwca Kijów ogłosił dniem żałoby. Jest to jeden z najbardziej tragicznych ataków na Kijów pod względem liczby ofiar śmiertelnych.

Suspilne opisuje historię Oksany Siurchy, która z mężem i 14-letnią córką mieszkała w tym budynku i cudem przeżyła. Kiedy około 21:00 zabrzmiał alarm, rodzina zeszła do schronu – do podziemnego przejścia niedaleko domu.

„Było około 10-12 eksplozji, już nie liczyliśmy” – cytuje Suspilene Oksanę. „Kiedy się skończyły, poszliśmy na górę do mieszkania. Wtedy zobaczyliśmy, że leci jeszcze balistyka. Znów zeszliśmy na dół, poczekaliśmy i wróciliśmy na górę. O 3:40 moja córka powiedziała do mnie: „Mamo, jeszcze trochę i będzie po wszystkim, alarm trwa zwykle do 5 rano”. Ale znowu poleciały Shahedy. Schowaliśmy się w rogu mieszkania za dwiema grubymi ścianami, chcieliśmy znowu wracać do schronu – i wtedy zagwizdała rakieta. Zmiotła wszystko, co było. Był błysk, ogień, roztrzaskało się szkło, uniósł się zapach kurzu i betonu. Zaczęliśmy uciekać tak, jak staliśmy. Wybiegliśmy, otworzyliśmy drzwi, ale nie było dokąd uciekać”.

Rodzina została na 8 piętrze, klatka schodowa się zawaliła. Ratownicy nie mogli podjechać, bo trwał alarm przeciwlotniczy. Wszystko wokół płonęło.

„Po eksplozji, kiedy wciąż byliśmy na górze, dzwoniąc do wszystkich służb, krzyczeliśmy do naszych sąsiadów, aby zorganizować się i razem wołać o pomoc” – mówi Oksana. „Żeby ludzie wiedzieli, że żyjemy. Ale nikt nie odpowiedział. Była cisza”.

„Kiedy ratownicy powiedzieli, że dźwig nie może do nas dotrzeć, moje dziecko pożegnało się ze mną” – mówi Oksana dziennikarzom Suspilenego. – „Powiedziała: »Mamo, pamiętaj, że bardzo cię kocham«.

Wkrótce ratownikom udało się wydostać rodzinę przez okno. „Dziękowaliśmy Bogu, że nie byliśmy w ruinach” – mówiła kobieta.

Fot. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy

Jaki jest kontekst?

W nocy na 17 czerwca rosyjskie wojska masowo zaatakowały Kijów i inne regiony Ukrainy. Łącznie okupanci wystrzelili 440 dronów i 32 pociski rakietowe. Głównym kierunkiem ataku był Kijów. Rosjanie użyli 175 dronów oraz ponad 14 pocisków manewrujących i co najmniej dwóch pocisków balistycznych w Kijowie i okolicach. Jedna z rakiet trafiła prosto w blok mieszkalny. „Rosyjski pocisk rakietowy wbił się tak głęboko, że przebił betonowe podłogi aż do piwnicy” – poinformował Ihor Kłymenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.

W Kijowie służby działały w sumie w 27 miejscach, gdzie wybuchły pożary i są zniszczenia. Zaangażowanych było ponad 2000 ratowników, policjantów i pracowników służb komunalnych.

W Odessie wskutek rosyjskiego ataku zginęły dwie starsze kobiety, a 17 osób zostało rannych.

Przeczytaj więcej w OKO.press:

Przeczytaj także:

11:01 18-06-2025

Sąd zablokował decyzję Trumpa. Osoby transpłciowe mogą mieć paszporty zgodne ze swoją tożsamością

Dane w amerykańskim paszporcie mogą być zgodne z tożsamością osoby – zdecydowała sędzia federalna z Bostonu. Orzeczenie zablokowało – na razie tymczasowo – zmiany, jakie chciała wprowadzić administracja Trumpa.

Co się wydarzyło?

Julia Kobick, sędzia federalna z Bostonu, zablokowała zmiany dotyczące paszportów, które chciał wprowadzić Trump. Orzekła, że osoby transpłciowe i interseksualne mogą otrzymać paszporty z danymi zgodnymi z ich tożsamością płciową. Tymczasem według zarządzenia wykonawczego administracji Trumpa ze stycznia 2025 paszporty muszą być zgodne z płcią, jaką obywatele otrzymali przy urodzeniu.

Wcześniej, w kwietniu, Kobick poparła wniosek ACLU (American Civil Liberties Union, czyli Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich), które zwróciło się do sądu o wydanie nakazu tymczasowego, wstrzymującego stosowanie nowej polityki paszportowej do czasu zakończenia pozwu. Ten z kolei złożyła sześcioosobowa grupa osób transpłciowych i niebinarnych, domagając się uznania ich tożsamości w paszportach wbrew polityce Trumpa.

We wtorek 17 czerwca sędzia Kobick zdecydowała się na rozszerzenie wcześniejszego postanowienia i nadała sprawie status pozwu zbiorowego. Tym samym nakazała wstrzymanie nowej polityki paszportowej wobec wszystkich transpłciowych, niebinarnych i interseksualnych posiadaczy amerykańskich paszportów.

Orzeczenie dotyczy jedynie osób, które nie posiadają ważnego paszportu lub ich paszport traci ważność w ciągu roku. Będzie stosowane również wobec osób, które muszą złożyć wniosek o paszport, ponieważ ich dotychczasowy został zgubiony lub skradziony, a także tych, które muszą zmienić nazwisko lub oznaczenie płci.

„Choć jest to dobra wiadomość, będziemy kontynuować walkę, aż do trwałego zablokowania rozporządzenia” – oświadczyło ACLU.

Z kolei rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt nazwała sędzię Kobick „nieuczciwą”. Oskarżyła ją o próbę „udaremnienia planów prezydenta Trumpa”.

Jaki jest kontekst?

Zanim Donald Trump objął urząd prezydenta po raz drugi, we wniosku o paszport USA można było wybrać jedną z trzech opcji w kategorii płeć: męską, żeńską i X – inna. Wybór ten nie musiał być zgodny z płcią biologiczną, a ewentualne zmiany w dokumentach nie wymagały przedstawiania dokumentacji medycznej.

Już podczas kampanii wyborczej Donald Trump złożył obietnicę wycofania równościowych polityk, które prawica zbiorczo nazywa „woke”. Wśród ponad 100 aktów wykonawczych wydanych pierwszego dnia urzędowania znalazły się regulacje uderzające bezpośrednio w osoby LGBT+, głównie w społeczność osób transpłciowych. W dekrecie „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywracanie biologicznej prawdy rządowi federalnemu” Donald Trump zapisał, że na poziomie federalnym USA będą rozpoznawać tylko dwie płcie, a płeć nadana przy urodzeniu nie podlega zmianie.

Po jego wydaniu administracja Trumpa potwierdziła, że przy wydawaniu paszportów nie będzie już możliwości zaznaczenia „X” w polu „płeć”.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także:

09:28 18-06-2025

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Kołodziejczak odchodzi z rządu. „Moja wizja jest inna niż ministra Siekierskiego”

Michał Kołodziejczak zrezygnował z funkcji wiceministra rolnictwa. Wcześniej opublikował list do szefa resortu, Czesława Siekierskiego, zarzucając mu „brak wizji i planu”.

Co się wydarzyło?

„Czasem do jednego punktu są różne drogi dojścia. Okazuje się, że moja wizja jest nieco inna niż ministra [Czesława] Siekierskiego, też tempo prac. Co nie znaczy, że jedna, czy druga wizja jest lepsza, czy gorsza. Czasem po prostu warto pozwolić realizować swoją drogę tym, którym powierzone jest dane stanowisko. Ja zrealizowałem to wszystko, o czym niejednokrotnie rozmawiałem z premierem Tuskiem. Pomagałem, jak mogłem, dawałem tyle rad, ile mogłem. Często w rozmowach w cztery oczy, czasem przez media” – powiedział Michał Kołodziejczak na konferencji prasowej. Potwierdził tym samym informacje o rezygnacji z funkcji wiceministra rolnictwa.

Powiedział, że o odejściu z resortu myślał od kilku tygodni. „Teraz, po wyborach prezydenckich, po przegłosowaniu wotum zaufania dla rządu, jest na to dobry moment. Swoją decyzją nie chciałem wprowadzać żadnego zamieszania” – wyjaśnił.

Mówił również, że „polska wieś to najdynamiczniej rozwijający się polski sektor gospodarki od wejścia do Unii Europejskiej”, a rolnicy „szybko działają, pokazali to, biorąc bardzo duże środki z UE”.

„To jest też taka moja odpowiedź wobec zarzutów, że chciałem działać szybko. No tak, czas ucieka. Decyzje muszą być podejmowane szybko i w odpowiedni sposób. I warto, żeby minister miał wolną rękę w podejmowaniu decyzji” — dodał. Zapowiedział również, że skupi się teraz na przedstawieniu swojej wizji dla rolnictwa.

„Nie będę się tutaj przepychał z tą machiną administracyjną i dawał twarz polityce, z którą nie do końca się zgadzam” — mówił.

Jaki jest kontekst?

Michał Kołodziejczak przed oficjalnym ogłoszeniem rezygnacji ze stanowiska opublikował w mediach społecznościowych wpis krytykujący ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego i dołączył do niego list otwarty. Pisze w nim: „W Ministerstwie Rolnictwa jedynym hegemonem jest biurokracja, a brak wizji i planu nikogo już nie dziwi”.

O wiceministrze rolnictwa było w ostatnich tygodniach głośno. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi portal Goniec dotarł do informacji, według których prokuratura dysponuje dziś zeznaniami co najmniej czterech osób, które na różnych uczelniach zajmowały się załatwianiem dyplomu studiów wyższych dla Michała Kołodziejczaka.

Kołodziejczak miał na początku 2024 roku przez znajomego poszukiwać informacji o możliwości ekspresowego zdobycia dyplomu. Wkrótce potem zgłosił się do niego rekruter Collegium Humanum Bernard K. Kołodziejczak na listę studentów CH miał trafić na początku lutego 2024. Dyplomu nie uzyskał, bo jeszcze w lutym 2024 wokół CH wybuchła głośna afera, a rektor Paweł C. został zatrzymany.

Kołodziejczak obronił jednak licencjat w Wyższej Szkole Nauk Prawnych i Administracji w Wołominie. Na tę uczelnię również miał go rekrutować Bernard K. Jak ustalił Goniec, mężczyzna zeznał w prokuraturze, że pomagał Kołodziejczakowi skończyć te studia, m.in. pisał za niego prace zaliczeniowe, był też na jego egzaminie licencjackim. Za pomoc miał otrzymać 4 tys. zł.

Przeczytaj więcej w OKO.press

Przeczytaj także: