Witaj w sekcji depeszowej OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Do takiego wniosku doszli badacze Instytutu Badań Demograficznych Maxa Plancka i Centrum Studiów Demograficznych, którzy analizowali wpływ konfliktu w Strefie Gazy na śmiertelność.
Naukowcy oszacowali, że między 7 października 2023 a końcem 2024 roku w Strefie Gazy zginęło 78 318 osób. A w momencie publikacji badania liczba ofiar przekraczała sto tysięcy. W badaniu wykorzystali model statystyczny, który uwzględnia duże niepewności spowodowane ograniczoną dostępnością danych.
„Nasza analiza koncentruje się wyłącznie na zgonach bezpośrednio związanych z konfliktami” – podkreśliła Ana Cristina Gómez Ugarte Valerio, jedna z autorek badania. „Pośrednie skutki wojny, które często są poważniejsze i bardziej długotrwałe, nie są w naszych rozważaniach kwantyfikowane”.
Badanie zespołu pokazuje przerażające dane: tylko w 2024 roku oczekiwana długość życia w Strefie Gazy spadła o 47 proc. w porównaniu z tym, jaka byłaby bez wojny.
Analiza wykazała również, że rozkład zgonów z powodu przemocy w Strefie Gazy według wieku i płci w okresie od 7 października 2023 do 31 grudnia 2024 roku ściśle przypominał wzorce demograficzne zaobserwowane w kilku przypadkach ludobójstwa udokumentowanych przez Międzyagencyjną Grupę Narodów Zjednoczonych ds. Oszacowania Umieralności Dzieci (UN IGME).
Najnowsze badania to kolejne potwierdzenie, że Ministerstwo Zdrowia Gazy, które przez całą wojnę podawało dane o zgonach w wyniku izraelskich ataków, nie zawyżało liczby ofiar. Wcześniej do podobnych wniosków doszedł Michael Spagat, profesor ekonomii na Royal Holloway i autor innego badania (opartego na ankietach przeprowadzonych wśród ludności Strefy Gazy).
„Kiedy Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w końcu rozpatrzy tę sprawę, a może to potrwać lata, to nie ma takiej możliwości, by zdecydował, że to nie było ludobójstwo, ponieważ nie zginęło wystarczająco dużo ludzi” – mówił prof. Spagat w rozmowie z Jakubem Szymczakiem.
Dzięki naciskom Donalda Trumpa udało się w październiku 2025 roku doprowadzić – po ponad dwóch latach – do wstrzymania ataków na Gazę przez Izraelskie Siły Obronne i uwolnienia przez Hamas ostatnich pozostałych przy życiu zakładników uprowadzonych podczas masakry 7 października 2025 roku oraz zwrócenia ciał już prawie wszystkich zabitych i zmarłych. Proces pokojowy prawie na pewno napotka jednak wiele przeszkód: Hamas już zapowiedział, że nie zamierza się rozbroić, a premier Izraela Benjamin Netanjahu podkreślił jeszcze przed uchwaleniem rezolucji, że „sprzeciw Izraela wobec palestyńskiej państwowości jest niezmienny".
Nie wiadomo także, czy spełnią swoje zadanie planowane siły rozjemcze – w przypadku odmowy złożenia broni przez Hamas państwa muzułmańskie, a zwłaszcza arabskie mogą nie chcieć m.in. w obawie przed oburzeniem opinii publicznej angażować się z nim w zbrojne potyczki.
Daleki od rozwiązania jest także problem okupowanego od 1967 roku przez Izrael Zachodniego Brzegu, gdzie coraz brutalniej poczynają sobie żydowscy osadnicy.
Przeczytaj także:
Grzegorz Ksepko został przedstawicielem prezydenta Karola Nawrockiego w Krajowej Radzie Sądownictwa.
„Prezydent RP Karol Nawrocki postanowieniem z dnia 6 listopada 2025 r. powołał z dniem 7 listopada 2025 r. Grzegorza Ksepko w skład Krajowej Rady Sądownictwa. Wręczenie aktu powołania nastąpiło podczas spotkania w dniu 25 listopada 2025 r” — poinformowała Kancelaria Prezydenta.
Ksepko to jeden z autorów projektu ustawy lustracyjnej i nowelizacji ustawy o IPN za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Szefował też PiS w Sopocie.
W latach 2006-2016 Ksepko był partnerem (wspólnikiem), a następnie senior partnerem w Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Głuchowski Siemiątkowski Zwara i Partnerzy w Sopocie. Jednym z jej najważniejszych klientów były przez wiele lat SKOK-i. Nazywano ją kiedyś „kancelarią prezydencką”, bo jednym z jej wspólników był przyjaciel Lecha Kaczyńskiego Adam Jedliński, sam Kaczyński niegdyś z nią współpracował, a po latach robiła w niej aplikację jego córka – Marta.
W 2020 roku adwokat z Sopotu trafił do „klubu milionerów” związanych z PiS. Jako wiceprezes Energi w niespełna 4 lata zarobił w niej 3 mln 670 tys. zł.
Przeczytaj także:
Przełom w stosunkach amerykańsko-chińskich? Xi Jingping zadzwonił do Donalda Trumpa, a ten ostatni przyjął zaproszenie do wizyty w Chinach
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump poinformował w mediach społecznościowych, że „odbył bardzo dobrą rozmowę" z przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jingpingiem. Jej tematem miała być wojna w Ukrainie i kwestia wzajemnych stosunków handlowych, w tym problemu z eksportem soi z USA do Chin.
Jak podają oficjalne źródła, rozmowę zainicjował Xi, co jest pewnym dyplomatycznym ewenementem. Według strony chińskiej przewodniczący w rozmowie z Donaldem Trumpem podkreślił również, że stanowisko Pekinu ws. Tajwanu pozostaje niezmienne.
Trump poinformował również, że przyjął zaproszenie Xi Jingpinga do złożenia wizyty w Chinach w kwietniu 2026 roku i zaprosił go do odwiedzenia Stanów Zjednoczonych w późniejszym terminie tego roku.
Będzie pierwszym od 9 lat amerykańskim prezydentem odwiedzającym Chiny – jego poprzednik Joe Biden nigdy tego nie zrobił, Trump tymczasem podczas swojej poprzedniej kadencji był w Chinach kilkukrotnie, ostatni raz w roku 2017.
W obecnej doktrynie dyplomatycznej USA Chiny są głównym zagrożeniem ze względu na rosnącą siłę gospodarczą i poszerzające się strefy wpływu. Były w związku z tym jednym z głównych celów Trumpowskiej wojny celnej.
Zdaniem obserwatorów telefon Xi do Trumpa miał jednak przede wszystkim związek z Tajwanem – jak pisze The New York Times, chiński przywódca obawia się umocnienia lokalnej wschodnioazjatyckiej koalicji, która sprzeciwia się chińskim zamiarom aneksji wyspy, uważanej przez Pekin za integralną część ChRL. Na początku listopada nowa premierka Japonii Sanae Takaichi zapowiedziała bowiem, że w przypadku chińskiej inwazji jej kraj jest gotów zbrojnie bronić Tajwanu. Dlatego według oficjalnych chińskich źródeł Xi przypomniał Trumpowi podczas rozmowy, że podczas II wojny światowej USA i Chiny „walczyły ramię w ramię przeciwko faszyzmowi i militaryzmowi" – czyli m.in. przeciwko Japonii.
Szymon Opryszek rozmawiał z Teiją Tiilikainen, dyrektorką Europejskiego Centrum Doskonalenia w dziedzinie zwalczania zagrożeń hybrydowych o zagrożeniach dla demokracji, jakie płyną ze strony powiązanych wspólnymi interesami Rosji i Chin.
Przeczytaj także:
A o podrzędnym statusie Rosji w stosunku do Chin rozmawialiśmy w 2022 roku z dr. Michałem Lubiną, ekspertem od stosunków rosyjsko-chińskich.
Przeczytaj także:
Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK i Jan Bury (były szef klubu PSL) usłyszeli wyroki w zawieszeniu za nadużycia przy obsadzaniu stanowisk w NIK
Sprawa dotyczy nieprawidłowości przy obsadzaniu stanowisk w NIK w 2013 roku.
Kwiatkowskiemu zarzucono nadużycia władzy w trakcie postępowań konkursowych na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi oraz wicedyrektorów delegatury w Rzeszowie i departamentu środowiska Izby. Bury był oskarżony o podżeganie do nadużycia władzy przy okazji dwóch konkursów.
Kwiatkowski usłyszał wyrok ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu. Bury został skazany na pół roku w zawieszeniu. Obaj zapłacą też po 50 tys. zł grzywny. Sędzia uznała, że swoim postępowaniem Kwiatkowski i Bury „godzili w tak fundamentalne dobro prawne, jakim jest autorytet i prawidłowość funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli oraz w interes prywatny osób startujących w konkursach”.
Wyrok nie jest prawomocny. Po wyjściu z sądu Kwiatkowski przyznał, że złoży apelację.
Proces w sprawie ustawiania konkursów toczył się przez siedem lat. „Oskarżeni swoimi bezprawnymi zabiegami uniemożliwiali dokonanie obiektywnej oceny wszystkich uczestników postępowań konkursowych i tym samym uniemożliwili wybranie ich na stanowisko, na które aplikowali” – czytamy w akcie oskarżenia katowickiej prokuratury z 2017 roku.
Kwiatkowski, który pełnił funkcję szefa NIK w latach 2013-2019 jest obecnie senatorem KO. Bury jest już poza polityką. Jest też oskarżony w sprawie tzw. afery podkarpackiej.
Przeczytaj także:
Wkrótce do sądu wpłynie akt oskarżenia Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia w sprawie dyplomów Collegium Humanum. Na jaw wychodzą szczegóły sprawy.
Prokuratura podejrzewa Sutryka o wręczenie łapówki byłemu rektorowi Collegium Humanum w zamian za dyplom, który miał umożliwić mu zasiadanie w radach nadzorczych w trzech spółkach samorządowych.
Polityk miał uzyskać z tego tytułu „nienależne wynagrodzenie w kwocie 230 tys. zł”. Ale Sutryk do winy się nie przyznaje i do dymisji podać się nie zamierza. ”Nie zgadzam się ze wszystkimi postawionymi mi zarzutami. Nie przyznałem się do nich” – stwierdził prezydent, komentując swoje zatrzymanie przez CBA.
Sutryk zapewniał, że roczne studia na Collegium Humanum naprawdę ukończył i zapłacił za nie 9,5 tys. zł z własnych pieniędzy. Miał to potwierdzić dokumentem przelewu, który pokazał po drugiej turze wyborów na prezydenta miasta.
Zdaniem „Wyborczej” Sutryk pytany przez śledczych o dyplom, który miał zdobyć bez udziału w zajęciach „pokazał dwie prezentacje, udostępnione przez wykładowców w internecie”.
„Prokuratura będzie przekonywała sąd, że Sutryk dopuścił się korupcji i oszustwa. Po pierwsze, zatrudniając rektora w miejskiej spółce, i tym samym wykorzystując do prywatnych celów środki miasta, po drugie płacąc prywatnej uczelni czesne za dyplom studiów, których nie odbył” – napisała „Wyborcza”.
Śledztwo ws. Collegium Humanum trwa od 2022 roku i prowadzi je katowicki wydział Prokuratury Krajowej i Delegatura Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Rzeszowie. W tej sprawie Prokuratura postawiła zarzuty ponad 70 osobom, w tym m.in. ważnym politykom, samorządowcom, urzędnikom i rektorom uczelni (zarzuty postawiono w sumie 13 rektorom, 6 prorektorom i 7 nauczycielom akademickim), choć liczba osób podejrzanych jest znacznie większa i obejmuje kilkaset osób.
Jak pisała Natalia Sawka, śledztwo wykazało, że chodzi m.in. o dokumenty związane z przebiegiem i ukończeniem studiów – m.in. prace licencjackie i magisterskie, protokoły egzaminów dyplomowych z uczelni w Warszawie, Legnicy oraz z Collegium Humanum. Wśród nich znalazły się też świadectwa ukończenia studiów podyplomowych, w tym dyplomy MBA, które dają prawo do zasiadania w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa.
Przeczytaj także: