Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Dzięki nowelizacji kodeksu karnego już nie trzeba będzie udowadniać, że osoba wykorzystana broniła się przed oprawcą. Wystarczy, że nie wyraziła zgody na zbliżenie
13 lutego weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego, która wprowadziła zmiany w art. 197 kk. dotyczącego definicji zgwałcenia.
Dotychczasowa definicja brzmiała:
“Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12”.
Po nowelizacji, za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem
lub w inny sposób mimo braku zgody.
Do przepisu dodano zatem określenie “w inny sposób” oraz przesłankę braku zgody, o którą walczyły organizacje kobiece.
Nowelizacja podwyższa także karę za gwałt. Od teraz za ten czyn będzie grozić od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.
Dzięki nowelizacji, definicja gwałtu poszerza się o zapis “w inny sposób mimo braku jej zgody”.
Tych kilka słów wprowadza ogromną zmianę, pozwalającą ścigać sprawców, którzy wykorzystali osobę nieprzytomną lub doświadczającej reakcji “zamrożenia”.
Dotychczas gwałcicielom często udawało się uniknąć odpowiedzialności, jeśli ofiara się “nie broniła”.
Tak stało się w przypadku 69-letniego mężczyzny, który zgwałcił Annę Ratajczak.
"Nie krzyczę, nie wyrywam się. Mężczyzna nie widzi łez, jest zajęty czymś innym. Nie bronię się, chcę przeżyć”
- opowiada Anna w rozmowie z OKO.press.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zgwałcenia Anny, bo nie dopatrzyła się w zeznaniach czynu opisanego dotychczas w art. 197 kk jako doprowadzenie do obcowania płciowego przemocą, groźbą lub podstępem.
“Podejrzany nie użył siły, nie stosował agresji wobec pokrzywdzonej. A podczas stosunku seksualnego nie przytrzymywał jej, co potwierdził w swoich wyjaśnieniach” – tłumaczyła prokuratura w uzasadnieniu.
Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, która była wnioskodawczynią zmian w art. 197 kk, uważa, że policję, prokuraturę i sądy czeka teraz duża zmiana mentalna.
“To wymaga takiego „kliknięcia” w umysłach, że bez względu na to, w jakim stanie znajdowała się kobieta, to nadal jest osoba, której nie można wykorzystać” – komentuje posłanka Lewicy.
Do Monachium zjeżdżają się dziś przywódcy 60 państw, aby rozmawiać o światowym bezpieczeństwie. Podczas spotkania mają zostać wypracowane “kontury” planu pokojowego dla Ukrainy
Donald Trump zapowiedział wczoraj, że na rozpoczynającej się dziś w Monachium konferencji spotkają się przedstawiciele USA, Ukrainy i Rosji.
“Jest spotkanie jutro w Monachium. Rosja tam będzie z naszymi ludźmi, Ukraina też jest zaproszona, swoją drogą. Nie jestem pewny, kto dokładnie tam będzie, ale ludzie na wysokim szczeblu z Rosji, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych” – powiedział Trump w rozmowie z dziennikarzami.
Ani Trump, ani Biały Dom nie podali szczegółów tego spotkania.
Doradca Wołodymyra Zełenskiego ds. komunikacji, Dmytro Łytwyn, zaprzeczył, że strona ukraińska miałaby wziąć w takim spotkaniu udział.
„Rozmowy z Rosją w Monachium nie są przewidziane” – powiedział Łytwyn.
Okazję do bezpośrednich rozmów będą mieli za to prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i wiceprezydent USA J.D. Vance, który w ostatnim wywiadzie zagroził Rosji amerykańską interwencją zbrojną w Ukrainie.
„USA mogą wysłać wojska do Ukrainy lub zastosować sankcje, jeśli Rosja nie zgodzi się na porozumienie pokojowe, które zagwarantuje Kijowowi długotrwałą niepodległość”
- powiedział J.D. Vance w rozmowie z Wall Street Journal.
Z kolei Donald Trump, podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami w Białym Domu, dzielił się swoimi wrażeniami po rozmowie telefonicznej z Władimirem Putinem.
„Wierzę, że on chce pokoju. Wierzę, że prezydent Putin – to znaczy, kiedy z nim wczoraj rozmawiałem – tak, myślę, że on chce pokoju. Znam go bardzo dobrze. Myślę, że powiedziałby mi, gdyby tego nie chciał”
- przekonywał prezydent USA.
Dziś w Monachium rozpoczyna się 61. Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. Przedstawiciele 60 państw będą obradować do niedzieli.
Głównymi tematami rozmów będzie sytuacja na Bliskim Wschodzie oraz wojna w Ukrainie.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania w Monachium, Donald Trump odbył dwie rozmowy telefoniczne – najpierw z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, a następnego dnia z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Trump ogłosił, że uzgodnił z Putinem natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji pokojowych.
Prezydent Zełenski będzie miał w Monachium okazję porozmawiać o nich z przedstawicielami administracji Trumpa. Do Monachium przyjechał wiceprezydent USA J.D. Vance, sekretarz stanu Marco Rubio oraz wysłannik prezydenta USA na Ukrainę Keith Kellogg.
Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Christoph Heusgen wyraził nadzieję, że podczas czterech dni obrad uda się wypracować „kontury” planu pokojowego dla Ukrainy.
„Ostrzegam przed ufaniem twierdzeniom Putina o gotowości do zakończenia wojny” – napisał na X prezydent Ukrainy po rozmowie z Donaldem Tuskiem.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował na portalu X, że rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem.
„Omówiliśmy warunki potrzebne do trwałego i prawdziwego pokoju na Ukrainie i zgodziliśmy się, że żadne negocjacje z Putinem nie mogą się rozpocząć bez zjednoczonego stanowiska Ukrainy, Europy i USA. Poinformowałem premiera o mojej rozmowie z prezydentem Trumpem i omówiliśmy kluczowe przesłania i potrzebę skoordynowania stanowisk wszystkich Europejczyków, aby osiągnąć pomyślne wyniki dla całej Europy.
Podkreśliłem, że Ukraina musi negocjować z pozycji siły, z silnymi i niezawodnymi gwarancjami bezpieczeństwa, a członkostwo w NATO będzie najbardziej opłacalne dla partnerów.
Inną kluczową gwarancją są poważne inwestycje w ukraiński przemysł zbrojeniowy. Ostrzegłem również światowych przywódców przed ufaniem twierdzeniom Putina o gotowości do zakończenia wojny” – napisał Zełenski.
Prezydent USA Donald Trump rozmawiał w środę, 12 lutego, zarówno z Władimirem Putinem, jak i Wołodymyrem Zełenskim. Rozmowa z Putinem wzbudziła zaniepokojenie w Europie – amerykański prezydent zaprosił poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rosyjskiego przywódcę do Waszyngtonu, wspominał wspólną walkę USA i Rosji w II wojnie światowej. Jednym słowem, traktował Putina jako równego sobie szefa wielkiego mocarstwa.
„Rozmawialiśmy o możliwościach osiągnięcia pokoju, omawialiśmy naszą gotowość do współpracy i możliwości technologiczne Ukrainy, w tym drony i inne zaawansowane gałęzie przemysłu” – poinformował Zełenski na X po rozmowie z Trumpem.
„Jest ważne, by porozumienie, gdy zostanie osiągnięte, było trwałe, by Putin wiedział, że to koniec, że nigdy nie może zająć choćby fragmentu Ukrainy. O tym pamięta też prezydent Trump” – komentował później Mark Rutte, sekretarz generalny NATO.
Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy zgadza się z szefem Pentagonu Petem Hegsethem, że członkostwo Ukrainy w NATO jest nierealistyczne. „Musimy się koncentrować teraz na kluczowych rzeczach — na tym, żeby rozmowy się rozpoczęły” – odparł.
Wprost w tej sprawie wypowiedział się za to szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. „Ukraina dotąd nie otrzymała zaproszenia do NATO i skoro sprzeciwiają się temu USA, największy kraj Sojuszu, to tego zaproszenia nie będzie” – stwierdził po spotkaniu ministrów obrony państw wspierających Ukrainę w Brukseli.
Jutro – 14 lutego – w Monachium Wołodymyr Zełenski spotka się z wiceprezydentem USA J.D. Vance'm. Szef kancelarii prezydenta Ukrainy Andrij Jermak powiadomił, że Zełenski będzie przewodniczył ukraińskiej delegacji na Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa. Przedstawi tam stanowisko Ukrainy w sprawie zakończenia wojny z Rosją oraz wizję trwałego pokoju.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło nowy program „Klucz do mieszkania". Chce w 2025 r. przeznaczyć 2,5 mld zł na mieszkalnictwo komunalne i społeczne, zakłada również dopłaty do kredytów.
Nowy program zakłada wsparcie mieszkalnictwa socjalnego i komunalnego, a także dopłaty dla osób, które kupują swoje pierwsze mieszkanie własnościowe.
Nazwano go „Klucz do mieszkania„. „W centrum rozmów, poszukiwań rozwiązań, jeśli chodzi o programy mieszkaniowe, musi być człowiek. I w naszym programie człowiek jest w centrum” – mówił podczas konferencji prasowej minister rozwoju Krzysztof Paszyk.
Jakie są najważniejsze założenia programu?
W ramach „Pierwszych kluczy" MRiT chce wprowadzić dodatkowy „bezpiecznik”, czyli limit cen za metr kwadratowy. Wyniesie on 10 tys. zł, a dla pięciu największych i najdroższych miast – 11 tys. zł. „Gminy będą mogły podnieść ten limit, samodzielnie kształtując politykę mieszkaniową” – mówił Paszyk.
Serwis Money.pl jeszcze przed konferencją MRiT opisał szczegóły „Pierwszych kluczy". Wyjaśnia, że kredyt mieszkaniowy w nowym rządowym programie ma opierać się o mechanizm gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). „Gwarancja obejmować będzie brakującą kwotę do wniesienia wkładu własnego przez kredytobiorcę na poziomie 20 proc. wartości nabywanej nieruchomości, jednak nie wyższą niż 100 tys. zł” – podaje serwis.
Kredyt może być udzielony dwóm osobom, niezależnie od tego, czy są małżeństwem, czy nie. Niekoniecznie musi być udzielony jako kredyt hipoteczny na zakup mieszkania, ale także jako konsumencki, na przykład na pokrycie kosztów partycypacji w SIM/TBS.
„Jak wynika z ustaleń money.pl, dopłaty do kredytu będą zróżnicowane w zależności od wielkości gospodarstwa domowego, a dopłata będzie obniżała oprocentowanie kredytu udzielanego w systemie rat malejących do 1,5 proc. Ma to spowodować obniżenie wysokości rat do poziomu kredytów rynkowych (annuitetowych) oprocentowanych na poziomie 4,5-5,5 proc." – czytamy.
Warunkiem uzyskania dopłat będzie spełnienie kryterium dochodowego, który dla jednoosobowego gospodarstwa domowego wynosi 6500 zł netto miesięcznie, dla dwuosobowego 11 tys., do 21 tys. dla pięcioosobowego gospodarstwa domowego. Wyjście poza ustalony limit nie wyklucza z programu, ale zmniejsza dopłatę. Rządowa dopłata będzie naliczana tylko od określonej wysokości kapitału. Dla jednoosobowego gospodarstwa domowego kwota kredytu, do której będzie przysługiwać dopłata, to 250 tys. zł. 400 tys. zł to kwota dla dwuosobowego gospodarstwa, a dla trzyosobowego – 450 tys. Kwota wzrasta o 50 tys. zł z każdą osobą.
Premier Donald Tusk i szef Googla Sundar Pichai spotkali się w Warszawie. Gigant technologiczny zapowiedział inwestycję w szkolenia dotyczące m.in. AI w Polsce. „Owocna puenta” – komentuje premier. Eksperci mają odmienne zdanie.
„Kiedy zapraszałem Google, do współpracy z Polską, 11 lat temu, w 2014 roku — poprzedni raz, gdy byłem premierem — nie spodziewałem się, że nasza współpraca będzie miała tak owocną puentę. Jest deklaracja Google, że przystąpi do akcji edukacyjnej i przeszkoli milion Polaków, jeśli chodzi o nowoczesne narzędzia, w tym sztuczną inteligencję” – mówił Donald Tusk po spotkaniu z Sundarem Pichaiem, szefem Alphabet i Googla.
Ogłoszono podpisanie memorandum między Googlem a Polskim Funduszem Rozwoju.
„Podpisujemy memorandum w sprawie wykorzystania sztucznej inteligencji w dziedzinach energetyki, cyberbezpieczeństwa i innych” – mówił Pichai. „Zakładamy, że w ten sposób przyczynimy się do wzrostu polskiego PKB o 8 proc. Razem z premierem rozmawialiśmy o ogromnych szansach dla Polski w ramach sztucznej inteligencji. Polska to w tej chwili największy hub inżynieryjny Google — ponad 2 tys. pracowników” – dodał.
Kwota, którą Google chce zainwestować w szkolenia dotyczące AI, nie jest wysoka – 5 milionów dolarów na pięć lat.
„Wielka inwestycja Google w Polsce to »przeszkolenie 1 mln Polaków z AI za 5 mln dolarów« Czyli 5 dolarów na Polaka” – skomentowała na X Sylwia Czubkowska, dziennikarka zajmująca się technologiami.
Portal Money.pl wylicza, że konglomerat Alphabet, do którego należy Google, jest wart 2,26 biliona dolarów. Kwota zapowiedziana dziś na spotkaniu z Tuskiem to dokładnie 0,005 proc. kwartalnych przychodów Alphabetu (96,4 mld dol. w czwartym kwartale 2024 r.). Google chce szkolić z kompetencji cyfrowych również obywateli innych państw. Jesienią podpisano umowę z Nigerią, gdzie w podobny program szkoleń Google zainwestuje aż 2,8 mld dolarów.
Donald Tusk w poniedziałek, 10 lutego 2025, ogłosił nową strategię gospodarczą na 2025 rok. Zapowiadał inwestycje w Polsce takich firm jak Google, Microsoft czy Amazon, a także budowę terminala kontenerowego w Świnoujściu, nowych terminali Baltic Hub w Gdańsku, deregulacje dla przedsiębiorców czy powstanie nowej fabryki AI w Poznaniu. Rząd pracuje nad 300-milionowym funduszem deep tech, który będzie inwestował m.in. w bezpieczeństwo cybernetyczne, technologie kosmiczne, satelity czy sztuczną inteligencję.
„W Polsce inwestycje w roku 2025 to będzie ponad 650 miliardów złotych i jesteśmy przekonani w rządzie, że to jest ostrożny szacunek. Dzisiaj właściwie mógłbym (...) powiedzieć, że będzie bliżej 700 mld niż 650. To jest kwota rekordowa, takiej nie było jeszcze w historii polskiej gospodarki” – mówił.
Jak wyjaśniał w OKO.press Jakub Szymczak, 650 mld zł nie będzie przełomem. Według danych GUS w 2023 roku było to 604 mld zł. Danych za 2024 rok jeszcze nie ma, choć będzie to na pewno więcej niż w 2023 roku.