Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Była prezydent Warszawy ma kandydować do Parlamentu Europejskiego z drugiego miejsca na liście KO w stolicy. Teoretycznie ma mandat jak w banku. W praktyce... może być różnie
„Gazeta Wyborcza” ujawniła listę wyborczą KO do Parlamentu Europejskiego w okręgu obejmującym stolicę. Niemałym zaskoczeniem jest obecność na bardzo wysokim drugim miejscu Hanny Gronkiewicz-Waltz, byłej prezes NBP i byłej prezydent Warszawy (w latach 2006-2018). Hanna Gronkiewicz Waltz po ujawnieniu afery reprywatyzacyjnej ustąpiła ze stanowiska wiceszefowej Platformy Obywatelskiej. Zrezygnowała również z kandydowania na kolejną kadencję w wyborach 2018 roku na rzecz Rafała Trzaskowskiego. Od tego czasu pozostawała poza aktywną polityką. Wśród wyborców KO budzi dość mieszane uczucia – przez część z nich uważana jest za polityczkę, która przyczyniła się do kryzysu PO pod koniec rządów koalicji PO-PSL i na początku rządów PiS.
Zgoda na powrót Hanny Gronkiewicz-Waltz do aktywnej polityki ma być według nieoficjalnych doniesień osobistą decyzją Donalda Tuska. Jest jednak jeden mały haczyk.
Koalicja Obywatelska może liczyć na 3 mandaty deputowanych do PE z okręgu obejmującego Warszawę. „Jedynką” KO w stolicy jest obecny minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński. Z „trójki” startuje Kamila Gasiuk-Pihowicz. Dopiero jednak na piątym miejscu (za działaczką Zielonych Joanną Kamińską) znalazł się popularny i ceniony przez elektorat KO za twardą postawę wobec PiS w opozycyjnych czasach poseł Michał Szczerba.
O ile więc drugie miejsce na liście daje Gronkiewicz-Waltz teoretycznie gwarancję wejścia do PE, o tyle obecność obiektywnie mocnego kandydata na niższym teoretycznie „niebiorącym”, miejscu zamienia jej przedwyborczą sytuację w rodzaj testu zaufania. Obserwowanie jego przebiegu zapowiada się interesująco.
A oto cała lista wyborcza KO w Warszawie:
Minister obrony narodowej opowiada się za udziałem Polski w NATO-wskim programie Nuclear Sharing, podkreśla jednak, że decyzja Sojuszu będzie wymagała czasu
„Jestem za zwiększaniem bezpieczeństwa Polski. Natomiast w tym obszarze sprawy mają określone klauzule, a publiczne dyskusje na ten temat raczej nie pomagają” – mówił w Sejmie w rozmowie z dziennikarzami o NATO-wskim programie Nuclear Sharing i ewentualnym udziale w nim Polski minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. „Ewentualne rozszerzenie programu Nuclear Sharing na wschodnią flankę NATO musi być decyzją sojuszniczą, a powściągliwość w tym zakresie jest wskazana” – dodał minister. Zarazem jednak nie zdystansował się od działań prezydenta Andrzeja Dudy, który otwarcie i publicznie zabiega o udostępnienie Polsce broni nuklearnej w ramach programu.
Program Nuclear Sharing umożliwia właśnie udostępnianie broni jądrowej krajom Sojuszu, które jej nie posiadają przez należące do NATO mocarstwa nuklearne (USA, Francja i Wielka Brytania). Dotąd w ramach programu po około 20 taktycznych głowic jądrowych zostało udostępnionych przez Stany Zjednoczone pięciu krajom – Niemcom, Włochom, Holandii, Belgii i Turcji. Program Nuclear Sharing jest częścią doktryny odstraszania nuklearnego NATO.
Kosiniak-Kamysz potwierdził w środę, że podczas wczorajszej wizyty sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga w Polsce poruszano ten temat. „Sekretarz Generalny został o to zapytany, ale rozmowy na temat nie było” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Prezydent Biden podpisał w środę pakiet pomocy dl;a Ukrainy, Izraela i Tajwanu.
Prezydent Biden podpisał w środę pakiet pomocy w wysokości 95,3 miliarda dolarów dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu, potwierdzając wsparcie USA dla Kijowa w walce z atakiem wojskowym Rosji po miesiącach impasu w Kongresie.
„To dobry dzień dla pokoju na świecie” – powiedział Biden. „Ameryka będzie bezpieczniejsza, świat będzie bezpieczniejszy i to będzie kontynuacja przywództwa Ameryki na świecie”.
Biden powiedział, że proces zatwierdzania pakietu w Kongresie „powinien być łatwiejszy i powinien był nastąpić wcześniej”. „To była trudna droga” – dodał. „Ale w końcu zrobiliśmy to, co zawsze robi Ameryka. Stanęliśmy na wysokości zadania”.
Sytuacja na froncie w Ukrainie staje się coraz bardziej krytyczna z powodu m.in. braku amunicji. Wznowienie dostaw amerykańskich jest kluczowe dla powstrzymania oddziałów rosyjskich.
Podpisany pakiet przewiduje, że Ukraina i inne kraje regionu otrzymają 61 miliardów dolarów na pomoc w walce z Rosją. Kwota ta odpowiada kwocie, którą przewidywał projekt przyjęty przez Senat w lutym tego roku.
W tej sumie ok. 23 mld dolarów przeznaczone zostanie na uzupełnienie amerykańskiej broni i sprzętu, a 11 mld na finansowanie bieżących operacji wojskowych Stanów w regionie. Za prawie 14 mld dolarów Ukraina ma kupić zaawansowane systemy uzbrojenia i innego rodzaju sprzęt obronny.
Minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar wystąpił dziś w Sejmie z informacją na temat skali nielegalnego wykorzystania przez służby za rządów PiS oprogramowania inwigilacyjnego Pegasus. Łącznie inwigilowanych było 578 osób – mówił w Sejmie Bodnar. Aż 168 z nich inwigilowano w 2021 roku. W 2017 r. inwigilowano sześć osób, w 2018 r. – 100, w 2019 r. – 140, w 2020 r. – 161, w 2022 r. – dziewięć.
Te liczby nie są nowością – Ministerstwo Sprawiedliwości informowało już o nich w połowie kwietnia. To wtedy też do pierwszych 31 osób, które były nielegalnie inwigilowane z wykorzystaniem systemu Pegasus, zostały wysłane wezwania do stawiennictwa w Prokuraturze Krajowej.
„Zespół śledczy będzie analizował, co się stało z materiałami pozyskanymi w wyniku kontroli operacyjnej – mówił Bodnar. Podkreślił, że ”sprawa nadużywania użycia Pegasusa stanowiła poważne ryzyko polityczne, mające wpływ na sposób sprawowania władzy". Dodał, że liczy się z tym, że osoby nielegalnie inwigilowane otrzymają zadośćuczynienia ze środków Skarbu Państwa.
Bodnar przemawiał w Sejmie do niemal pustej sali.
Trzech urzędujących ministrów znalazło się na listach Platformy do PE. Spodziewane są ich dymisje jeszcze przed startem kampanii
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej zatwierdziła dziś kandydatów, którzy zajmą pierwsze miejsca na listach wyborczych KO do Parlamentu Europejskiego. To polityczki i politycy należący do tych najbardziej rozpoznawalnych w PO. Na listach znajdzie się aż trzech urzędujących ministrów – Bartłomiej Sienkiewicz, szef refortu kultury (podał się już do dymisji), szef resortu spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński i minister aktywów państwowych Borys Budka.
A oto wszystkie „jedynki” Platformy:
„Platforma Obywatelska lepiej definiuje interesy Europy niż większość partii europejskich od lewa do prawa dzisiaj w Europie, bo jesteśmy stąd, wiemy, na czym polega zagrożenie i wiemy, co trzeba zrobić, żeby to zagrożenie odegnać. Najważniejsze jest, żeby nas słuchali – Parlament Europejski to nie może być miejsce dla lunatyków i idiotów politycznych” – mówił na posiedzeniu Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.