Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Izrael odrzuca porozumienie z Hamasem i rozpoczyna operację w Rafah. Donald Tusk spotyka się z Urszulą von der Leyen w Katowicach i zwołuje Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Ruszyły matury – dziś egzamin z języka polskiego.
Nie jest to jeszcze pełnoskalowa inwazja izraelskiej armii na największe miasto na południu Strefy Gazy. Miasto Rafah uznawane jest przez Izrael za jeden z ostatnich bastionów Hamasu w Strefie Gazy: mają ukrywać się tam przywódcy ruchu, tam przetrzymywani mają być też izraelscy zakładnicy, których Hamas porwał podczas ataku na Izrael 7 października. Ofensywę planowano od dawna.
W poniedziałek 6 maja armia izraelska zarządziła cywilną ewakuację Rafah. Informowała o tym mieszkańców miasta różnymi kanałami: za pomocą mediów społecznościowych, zrzucając ulotki, wysyłając SMS-y, przy pomocy połączeń telefonicznych. W poniedziałkowy wieczór Izrael przeprowadził nalot na miasto. We wtorek 7 maja rano Izrael zajął przejście graniczne między Strefą Gazy i Egiptem.
Donald Tusk spotkał się w Katowicach z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Tematem przemówień obojga liderów była przede wszystkim potrzeba wzmocnienia obronności UE.
„Europa musi wydawać więcej na przemysł obronny i wydawać lepiej. Pomyślmy o prawdziwie europejskim systemie ochrony powietrznej, gdzie będziemy mogli połączyć naszą wiedzę i możliwości” – mówiła Von der Leyen. Podkreśliła, że europejski sektor obronny będzie tworzył miejsca pracy. Szefowa KE planuje też utworzenie w Komisji nowego stanowiska: komisarza ds. obrony.
„To będzie komisarz, który będzie wspierał najnowocześniejszy europejski przemysł obronny” – mówiła Von der Leyen.
Premier zwołał na środę 8 maja Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Ministrowie i szefowie służb będą rozmawiać o domniemanych wpływach rosyjskich i białoruskich w państwie pod rządami PiS.
Decyzja Donalda Tuska ma prawdopodobnie związek ze sprawą sędziego Tomasza Szmydta, znanego z tzw. afery hejterskiej, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl Aleksandra Łukaszenkę.
Sędzia Tomasz Szmydt, który ubiega się o azyl na Białorusi, wystąpił w rosyjskim programie propagandowym „Sołowjow Live”.
„To [Białoruś – red.] jest wolny kraj. W Polsce nie miałem takiego poczucia. Czułem się zagrożony” – mówił Szmydt Władimirowi Sołowiowowi.
Komentatorzy wskazywali, że Szmydt musiał od dawna być w kontakcie z białoruskimi lub rosyjskimi służbami. A jako sędzia miał dostęp do największych tajemnic państwowych.
"Mam sygnały z Polski. Prokuratura zbiera materiały i oskarżają mnie o działalność szpiegowską. To dzieje się z godziny na godzinę. Działania już są podejmowane i to bardzo zdecydowane działania” – mówił Szmydta na antenie „Sołowjow Live”.
Przed komisją stanął dziś Adam Bielan, o którym ważni świadkowie (w tym Jacek Sasin i Jarosław Gowin) zeznali, że to on wymyślił powszechne wybory kopertowe wiosną 2020 r., które miały odbyć się w środku szalejącej pandemii. Świadkowie zeznali, że Bielan miał zainspirować podobnym rozwiązaniem, które udało się przeprowadzić w Bawarii. Zdaniem świadków Bielan przekonał do tej idei Jarosława Kaczyńskiego, co spowodowało, że ruszyła cała machina państwowa. Bez sprawdzania, czy się da. Aż po miesiącu okazało się, że się nie da. Bo brakuje skrzynek pocztowych, kart wyborczych i danych wyborców. A przede wszystkim brakuje ustawy, która pozwalałby przeprowadzić wybory w takiej formule.
7 maja 2024 roku w Moskwie odbyła się inauguracja Władimira Putina na kolejną kadencję prezydenta Rosji. Będzie sprawował urząd do maja 2030 roku. Według źródeł Radia Swoboda na ceremonii mieli pojawić się przedstawiciele Francji, Węgier, Słowacji, Grecji, Malty i Cypru. Polska oraz większość krajów UE zdecydowały się zbojkotować zaprzysiężenie.
O ile obecność przedstawicieli Węgier i Słowacji na Kremlu nie zaskakuje, o tyle obecność ambasadora Francji w Rosji, który również według dziennikarzy pojawił się na ceremonii, wydaje się co najmniej zastanawiająca. Taka decyzja jest niezrozumiała zwłaszcza dla Ukraińców – w świetle oświadczeń prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że Europa powinna rozważyć wysłanie wojsk do Ukrainy, jeżeli sytuacja na froncie znacznie się pogorszy.
Źródła portalu Wirtualna Polska potwierdzają wcześniejsze doniesienia – Andrzej Duda ma na ten moment skłaniać się do niepodpisania ustawy, która ustanawia śląski językiem regionalnym. Oznaczałoby to, że śląskiego, podobnie jak kaszubskiego, można by nauczać w szkołach, a w miejscowościach, gdzie posługuje się nim ponad 20 proc. mieszkańców, mogłyby zawisnąć dwujęzyczne tablice informacyjne. Nauka tego języka byłaby też dofinansowana z budżetu państwa.
Według informatorów WP Andrzej Duda obawia się, że uznanie języka śląskiego to wstęp do dalszych roszczeń, np. uznania Ślązaków za mniejszość etniczną, co mogłoby skutkować „rozdrobnieniem” narodu, który w obliczu wojny w Ukrainie powinien pozostać zjednoczony.
Tegoroczne matury ruszyły nieco później niż zwykle. Abiturienci przystąpili do egzaminów we wtorek 7 maja, ponieważ w poniedziałek 6 maja przypadł drugi dzień świąt wielkanocnych obchodzony przez prawosławnych. Egzamin dojrzałości rozpoczął się tradycyjnie od języka polskiego – w całej Polsce przystąpiło do niego ponad 260 tys. maturzystów.
Na tegorocznej maturze nie pojawiła się “Lalka”, było za to “Wesele”, “Potop” i “Dziady”. Zdający mogli wybrać jeden spośród dwóch tematów wypracowania: „Bunt i jego konsekwencje dla człowieka” oraz „Jak relacja z drugą osobą kształtuje człowieka?”.
Tegoroczną maturę z polskiego ocenia Aleksandra Korczak, wyróżniona w konkursie Nauczyciela Roku nauczycielka języka polskiego, etyki i filozofii:
W dniach 10-12 czerwca w Szczecinie miało odbyć się zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Niespodziewanie Episkopat zmienił miejsce wydarzenia i biskupi spotkają się jednak w Warszawie. Czy ta decyzja ma związek z kontrowersjami wokół byłego metropolity szczecińsko-kamieńskiego, abp. Andrzeja Dzięgi?
Czerwcowe spotkanie w Szczecinie zostało zaplanowane przez Episkopat już w styczniu. W związku z przypadającą w tym roku 900. rocznicą chrystianizacji Pomorza Zachodniego przez św. Ottona z Bambergu w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej odbęda się specjalne uroczystości. „Ze względu na ten jubileusz, letnie Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski odbędzie się w Szczecinie, w dniach 10-12 czerwca” – poinformował 10 stycznia 2024 rzecznik KEP ks. Leszek Gęsiak.
Tymczasem, jak dowiedział się Onet, biskupi zdecydowali się przenieść spotkanie do Warszawy. O zmianach nie poinformowano w oficjalnym komunikacie. Biuro prasowe KEP potwierdziło tę informację Onetowi, jednak nie udzieliło odpowiedzi na pytania o to, kto wnioskował o zmianę miejsca spotkania oraz z jakiego powodu biskupi podjęli taką decyzję.
Jak ustalił Onet, część hierarchów obawiała się, że spotkanie Episkopatu w Szczecinie, mogłoby zostać odebrane jako gest poparcia dla skompromitowanego abp. Andrzeja Dzięgi.
Przypomnijmy – w lutym 2024, na trzy lata przed osiągnięciem wieku emerytalnego, arcybiskup Dzięga zrezygnował z pełnienia funkcji Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego. W liście do księży ze swojej diecezji arcybiskup zapewniał, że powodem jego rezygnacji są wyłącznie względy zdrowotne. Jednak z komunikatu wydanego przez Nuncjaturę Apostolską wynika, że abp. Dzięga zrezygnował z funkcji w związku z toczącym się w Watykanie dochodzeniem ws. tuszowania pedofilii.
Chodzi między innymi o ks. Andrzeja Dymera, który wykorzystywał seksualnie nastoletnich chłopców i przez lata pozostawał bezkarny, bo – jak mówiło się w szczecińskiej diecezji – “nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka”. OKO.press ujawniło, że dzięki zabiegom ks. Dymera kierowany przez niego Instytut Medyczny oraz Archidiecezja Szczecińsko-Kamieńska w latach 2010-20 otrzymały od instytucji publicznych oraz spółek Skarbu Państwa ponad 11 mln zł. Abp Dzięga nie zważał na oskarżenia wobec ks. Dymera i nie tylko nie odsunął go od stanowisk, ale jeszcze awansował.
Smykałka do biznesu prawdopodobnie ochroniła przed odpowiedzialnością także ks. Mariana Sz., prawą rękę abp. Dzięgi. Ks. Marian od lat 90. załatwiał państwową ziemię dla szczecińskiego Kościoła. Dzięki niej archidiecezja zarabia miliony złotych rocznie. Do szczecińskiej kurii w 2011 roku wpłynęła jednak skarga byłego ministranta, którego ksiądz Sz. uczył religii w czwartej klasie podstawówki: „Oskarżam ww. kapłana o to, że w latach 80., pracując jako katecheta w parafii (...) w Suwałkach, dopuścił się niejednokrotnego czynu pedofilskiego, zarówno na mnie, jak i na moim koledze”.
“Mówiło się między księżmi, że Marian lubi chłopców, te sprawy są głośne. Tutaj chłopiec, tam chłopiec, tam chłopiec. Biskupi pozwalali mu na wiele, bo załatwiał im tę ziemię. Kiedy Kościół coś zyskał, to przymykali oko na jedną sprawę, drugą, trzecią. Czy kurę, która znosi złote jajka, ktoś wygania z chałupy?” — relacjonował OKO.press duchowny ze Szczecina.
Premier zwołał na środę 8 maja Kolegium do Spraw Służb Specjalnych. Ministrowie i szefowie służb będą rozmawiać o domniemanych wpływach rosyjskich i białoruskich w państwie pod rządami PiS
Decyzja Donalda Tuska ma prawdopodobnie związek ze sprawą sędziego Tomasza Szmydta, znanego z tzw. afery hejterskiej, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl Aleksandra Łukaszenkę.
Szmydt jest sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, gdzie orzeka w sprawach funkcjonariuszy służb mundurowych i służb specjalnych. Zajmuje się też informacjami niejawnymi i sprawami poświadczenia bezpieczeństwa, uprawniającymi do dostępu do takich informacji.
Bardziej kojarzony jest jednak z tzw. aferą hejterską ujawnioną w 2019 roku przez Onet. Szmydt był wtedy mężem Emilii Szmydt vel Małej Emi, która odpowiadała za prowadzenie w internecie akcji hejterskich wymierzonych w niezależnych sędziów. Haki na nich miał dostarczać Małej Emi ówczesny zastępca Zbigniewa Ziobry sędzia Łukasz Piebiak oraz inni sędziowie związani z resortem. W tamtym czasie, pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, był także Tomasz Szmydt. Razem z Piebiakiem należał do grup stworzonych na komunikatorach, za pośrednictwem których planowano akcje sabotażowych wymierzone w niezależnych sędziów. Po ujawnieniu afery w 2019 roku Szmydt stracił delegację do KRS i został zawieszony w orzekaniu. Potem wrócił do pracy na sali rozpraw, rozwiódł się także z Małą Emi.
W 2022 roku razem z sędzią Arkadiuszem Cichockim, który również był w bliskim kontakcie z Małą Emi, zaczął ujawniać szczegóły afery hejterskiej. Byli pierwszymi sędziami z tego kręgu, którzy potwierdzili istnienie samego procederu. Dzięki nim inni sędziowie zamieszani w aferę nie mogli już jej podważać.
W sprawie afery hejterskiej od 2019 roku toczy się śledztwo. Do dziś jednak nikt nie usłyszał zarzutów. Przez kilka lat śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. W OKO.press ujawniliśmy, że chciała ona postawić zarzuty karne wyłącznie Małej Emi. Akta przejęła jednak niedawno Prokuratura Regionalna we Wrocławiu i sprawę ma prowadzić specjalny zespół prokuratorów. Niewykluczone, że sędzia Tomasz Szmydt spodziewał się postawienia mu zarzutów i z tego powodu salwował się ucieczką na Białoruś.
Ten scenariusz potwierdzałby wywiad, którego Szmydt udzielił naczelnemu propagandziście Putina: „To [Białoruś – red.] jest wolny kraj. W Polsce nie miałem takiego poczucia. Czułem się zagrożony” – mówił Władimirowi Sołowiowowi. W programie “Sołowjow Live” Szmyt opowiadał o swoim poczuciu zagrożenia i rzekomych prześladowaniach ze strony polskich władz: "Mam sygnały z Polski. Prokuratura zbiera materiały i oskarżają mnie o działalność szpiegowską. To dzieje się z godziny na godzinę. Działania już są podejmowane i to bardzo zdecydowane działania”.
Jak podaje RMF FM, ambasador Niemiec w Rosji został pilnie wezwany z Moskwy do Berlina. Alexander Graf Lambsdorff weźmie udział w rządowych konsultacjach związanych z ujawnieniem ataku rosyjskich służb na niemieckich polityków i firmy z sektora bezpieczeństwa. W piątek 3 maja, szefowa dyplomacji RFN Annalena Baerbock podczas wizyty w Australii przekazała: “Na podstawie wiarygodnych informacji dostarczonych przez nasze służby wywiadowcze, stojąca za atakiem grupa APT28 jest powiązana z Federacją Rosyjską, a konkretnie z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU”.
Chodzi o atak hakerski, którego dokonano w styczniu 2023 roku. Niemieckie służby potwierdziły, że przez “stosunkowo długi czas” hakerzy wykorzystywali lukę w zabezpieczeniach programu Microsoft Outlook, uzyskując dostęp do niezidentyfikowanej liczby kont e-mail. Łupem cyberprzestepców padła między innymi skrzynka kanclerza Niemiec i polityka SPD Olafa Scholza. Niemieckie władze podały, że atak, który miał miejsce w styczniu 2023 r., został przeprowadzony przez tę samą rosyjską grupę hakerów, która zaatakowała w 2015 roku Bundestag oraz przedostała się na serwery Partii Demokratycznej USA i ujawniła szkodliwe informacje na temat Hillary Clinton podczas jej ubiegania się o urząd prezydenta w 2016 r. Także w piątek 3 maja Republika Czeska poinformowała, że w zeszłym roku również czeskie instytucje państwowe były celem APT28. Według unijnej dyplomacji podobne ataki miały miejsce w ostatnich latach także w Polsce, na Litwie, Słowacji i w Szwecji. Ministra spraw zagranicznych Niemiec zapowiedziała, że rosyjskie działania nie pozostaną bez odpowiedzi, gdyż inspirowany przez wojskowy wywiad cyberatak na partie polityczne, instytucje państwowe i firmy świadczące usługi dla infrastruktury krytycznej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Niemiec i jest całkowicie niedopuszczalny. Wezwany z Moskwy niemiecki ambasador ma wziąć w Berlinie udział w konsultacjach, których celem jest ustalanie dalszych działań niemieckiego rządu. W związku z wyjazdem ambasadora Lambsdorffa z Rosji, na dzisiejszej inauguracji piątej kadencji prezydenta Władimira Putina zabrakło przedstawiciela Niemiec.
Nowym marszałkiem województwa podlaskiego został Łukasz Prokorym z KO. Poparło go dwoje samorządowców, którzy startowali z list PiS
Nowym marszałkiem województwa podlaskiego niespodziewanie został Łukasz Prokorym, wcześniej przewodniczący Rady Miasta Białystok z ramienia KO. Oznacza to, że PiS traci władzę w swoim bastionie. Dotychczasowy marszałek województwa Artur Kosicki zdobył 13 głosów – o trzy mniej od Prokoryma. W głosowaniu oddano jeden głos nieważny.
Kandydatura Prokoryma nie przeszłaby w głosowaniu, gdyby nie poparcie dwójki samorządowców z poprzedniego zarządu województwa podlaskiego: Wiesławy Burnos i Marka Malinowskiego. Oboje startowali do sejmiku z list PiS. Prokorym zaproponował ich już jako kandydatów na wicemarszałków województwa. Na przewodniczącego podlaskiego sejmiku wybrano natomiast Cezarego Cieślukowskiego z PSL.
Po kwietniowych wyborach samorządowych podział polityczny w sejmiku woj. podlaskiego wygląda następująco: