Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Harvey Weinstein został w 2020 r. skazany na 23 lata więzienia za przestępstwa seksualne. Wyrok został uchylony, bo sąd dopatrzył się błędów podczas procesu
Jak podaje The New York Times, „Sąd Apelacyjny w Nowym Jorku stwierdził, że sędzia, który przewodniczył sprawie Weinsteina, popełnił kluczowy błąd, zezwalając prokuratorom na powołanie na świadków wielu kobiet, które twierdziły, że Weinstein je zaatakował – ale których oskarżenia nie były częścią zarzutów przeciwko niemu”. Wyrok zapadł z przewagą jednego głosu (4 do 3).
W związku z tym Harvey Weinstein, zdaniem sądu, nie otrzymał sprawiedliwego wyroku.
„To nie tylko zwycięstwo dla Weinsteina, ale dla każdego oskarżonego w stanie Nowy Jork i pochwalamy Sąd Apelacyjny za podtrzymanie najbardziej podstawowych zasad, jakie powinien mieć oskarżony w procesie karny” – skomentował decyzję obrońca producenta.
Teraz prokurator będzie musiał zdecydować, czy ponownie sądzić 72-letniego Weinsteina.
Pierwsze oskarżenia pod adresem jednego z najpotężniejszych ludzi w branży filmowej, właściciela wytwórni filmowej produkującej hollywódzkie hity, pojawiły się w 2017 r. Zarzuty zapoczątkowały szeroki ruch Me Too („ja też”) przeciwko molestowaniu seksualnemu i gwałtom – nie tylko w USA, ale na całym świecie.
Przeciwko Weinsteinowi wystąpiło ponad 100 kobiet. Ostatecznie został osądzony i skazany za dwa przestępstwa – gwałt i wymuszenie aktu seksualnego. Odsiaduje 23 lata więzienia. Mimo uchylenia wyroku nie wyjdzie na wolność, bo w drugim procesie w Kalifornii został skazany na 16 lat za gwałt.
„Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu. Jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra” – mówił dziś w Sejmie Radosław Sikorski. W exposé szef MSZ opowiadał o reformach UE, relacjach z Ukrainą, Izraelem, Niemcami, USA i Chinami.
Szef MSZ Radosław Sikorski wygłosił w czwartek rano w Sejmie exposé na temat najważniejszych kierunków polityki zagranicznej. Pierwszą część, poświęconą krytyce Prawa i Sprawiedliwości, omawialiśmy w tekście:
W drugiej części Sikorski wymienił najważniejsze zadania stojące przed Polską. Są to:
Podczas expose Radosław Sikorski wielokrotnie nawiązywał do sytuacji w Rosji. Dużo miejsca poświęcił na porównanie potencjału militarnego Kremla i państw sojuszu.
"Kraje członkowskie NATO oraz Unii zamieszkuje łącznie ponad 920 milionów ludzi, podczas gdy Rosję, nawet razem z Białorusią, tylko 153 miliony. Sześciokrotnie mniej. Nominalny Produkt Krajowy Brutto krajów NATO i UE to ponad 45 bilionów dolarów. Łączne PKB Rosji i Białorusi wynosi zaledwie 2,2 biliona, czyli 20 razy mniej. W 2022 roku 15 krajów NATO najaktywniej wspomagających Ukrainę wydało na cele obronne ponad 1,17 biliona dolarów. Podczas gdy Rosja ledwie 86,4 miliarda dolarów, czyli 14 razy mniej. Rosja po przeprowadzeniu pierwszej fali mobilizacji miała nieco ponad milion trzysta tysięcy personelu wojskowego. Personel wojskowy NATO bez dodatkowej mobilizacji to ponad 3,5 miliona osób, czyli prawie 3 razy więcej. Zasoby lotnictwa NATO są trzykrotnie wyższe niż zasoby lotnictwa rosyjskiego. Sojusz ma w swojej dyspozycji cztery razy więcej okrętów i trzy razy więcej jednostek podwodnych.
A więc to nie my Zachód powinniśmy obawiać się starcia z Putinem, lecz na odwrót. Warto o tym przypominać nie po to, żeby wzmagać w Rosjanach poczucie zagrożenia, bo NATO jest faktem obronnym, ale żeby pokazać, że atak Rosji na któregokolwiek z członków sojuszu skończyłby się jej niechybną klęską. Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu. Jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra.
Jedyną nadzieją Putina jest nasz brak determinacji"
-mówił Sikorski.
Szef MSZ mówił także o konieczności rozbudowy potencjału wojskowego NATO. „Potrzebujemy efektywnej koordynacji w trzech obszarach pomocy Ukrainie, poprawy bezpieczeństwa oraz sankcji na Rosję i Białoruś” – zaznaczał.
Podkreślał, że „dla bezpieczeństwa Polski kluczowe są naturalnie dobre relacje z USA”. W tym obszarze wymienił rozwijanie współpracy wojskowej (latem gotowość operacyjną zyskać ma baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie), współpracy w zakresie energii innowacji i nowych technologii.
"Wobec nowych wyzwań musimy poprawić efektywność współpracy obronnej Europejczyków. Badamy możliwość wejścia do programu Europejskiej Tarczy Antyrakietowej (...) Polska będzie aktywnie uczestniczyć w dalszych pracach nad europejską strategią przemysłu obronnego oraz europejskim programem inwestycji obronnych. Te specjalne mechanizmy unijne są szansą na rozwój naszego przemysłu obronnego oraz włączenie polskich przedsiębiorstw w międzynarodowe sieci dostaw.
Popieramy także tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania, których pierwszy komponent powinien osiągnąć zdolność operacyjną do 2025 roku.
Ten liczący od 5 do 10 tysięcy żołnierzy nazywany przeze mnie Legionem Europejskim, powinien być złożony z ochotników, obywateli państw członkowskich i opłacany na takich za samych zasadach, co budżet unijny. Potrzebujemy sił zdolnych do szybkiej interwencji w odpowiedzi na zagrożenia pojawiające się w najbliższym otoczeniu europejskich granic" – przekonywał Sikorski.
W dalszej kolejności minister mówił o konieczności modernizacji i rozwoju infrastruktur transportowej, energetycznej oraz cyfrowej. Wymieniał m.in. takie projekty jak Baltic Pipe.
Szef MSZ powiedział także o tym, jak wyobraża sobie dalsze kontakty z Rosją. Ten segment zaczął od porównywania potencjału gospodarczego Federacji Rosyjskiej z Kanadą, która pomimo kilkukrotnie mniejszej ludności ma wyższy nominalny produkt krajowy brutto.
„Polski dochód narodowy na głowę mieszkańca też jest o jedną trzecią wyższy od rosyjskiego, mimo że nie mamy złóż ropy, gazu, czy złota i nie nikogo nie najeżdżamy. Nasz dochód jest też równiej rozdzielony. Sugeruję więc naszym rosyjskim sąsiadom – nawet po upadku imperium carów i zbrodniczego ZSRR macie nadal największe terytorialnie państwo na świecie. Nie potrzebujecie ziemi innych krajów. Zacznijcie wreszcie inwestować w swoje ziemie i w swoich obywateli. Na początek można by zakończyć kosztowną wojnę, a od władzy odsunąć zamordystów i złodziei. Tak jak my zrobiliśmy to w Polsce” – mówił.
Sikorski dodawał, że Polska jest „gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, uznającą, że jej sąsiedzi też mają interesy bezpieczeństwa”. Taką Rosją, którą „uosabiał zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia jak Ilja Jaszyn, Władimir Kara-Murza, Jewgienij Rojzman”.
Zapowiedział także, że MSZ przywróci nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy, która stanowiła „przejaw naszego uznania dla osób szczególnie zasłużonych dla wartości demokratycznych”.
Radosław Sikorski odniósł się także do Białorusi, mówiąc, że kraj ten, wasalizowany przez Rosję, jest obecnie zagrożeniem dla całego regionu.
„Jeżeli Aleksandr Łukaszenka chce odzyskać przestrzeń do prowadzenia polityki pomiędzy Rosją a Zachodem, musi najpierw pokazać, że ma jakąkolwiek autonomię. W marcu przypadła trzecia rocznica aresztowania, a w lutym minął rok od skandalicznego skazania Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia. Konsekwentnie domagamy się jego uwolnienia. Będziemy wspierać białoruskie organizacje obywatelskie i współpracować z demokratyczną opozycją” – mówił.
„Uznajemy prawo Izraela do samoobrony z poszanowaniem międzynarodowego prawa humanitarnego. Potępiamy atak Hamasu siódmego października 2023 roku i łączymy się w bólu z rodzinami wszystkich ofiar oraz zakładników wciąż przetrzymywanych przez terrorystów” – mówił Radosław Sikorski. "Jednocześnie chcielibyśmy wiedzieć,
czy Izrael przewiduje możliwość współżycia z państwem palestyńskim, które Polska uznaje?
A jeśli nie, to jakie ma plany wobec pięciu milionów Palestyńczyków, których życie kontroluje?" – pytał.
„Polska potępiła niedopuszczalny atak Izraela na bezbronny konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen, w wyniku którego zginął Polak, pan Damian Soból. Pragnę wyrazić głęboki żal z powodu jego tragicznej śmierci. Samoobrona w słusznej sprawie nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny i za złamanie praw wojennych. Polska przyjęła do wiadomości przeprosiny przekazane przez rząd Izraela, ale wymagamy, aby takie zdarzenia nie miały więcej miejsca. Tak wobec zagranicznych wolontariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów” – dodawał.
„Działania Chin na rzecz powstrzymania agresywnej polityki Rosji spotkałyby się z uznaniem państw Europy Środkowo-Wschodniej. Tak jak to miało miejsce w 1956 roku w czasie wydarzeń polskiego października” – mówił Sikorski.
"Rywalizacja pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest naturalna, ale powinna być pokojowa. Nie chcemy dokonywać wyboru między dobrymi relacjami z istotnym partnerem handlowym z jednej strony, a najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa z drugiej. Uważamy, że Unia Europejska w kontaktach z Pekinem powinna kierować się prostą zasadą:
współpracy zawsze, gdy to możliwe, rywalizacji, gdy to konieczne i konfrontacji, gdy to nie uniknione".
Sikorski wielokrotnie podczas przemówienia wracał do wątku relacji polsko-ukraińskich. Wyliczał, jak dużą pomoc materialną Polki i Polacy przekazali do tej pory Ukrainie. „Wielkość polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej znacząco wzrosła od czasu rosyjski inwazji. W ciągu ostatnich dwóch lat staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym” – podał Sikorski.
Polityk zaznaczał, że Polska będzie wspierać ją dalej, również w dążeniu do jej członkostwa w UE oraz włączaniu w różne struktury euroatlantyckie. Dodawał, że będzie się to odbywało przy zadbaniu o „polskie interesy, o polskie podmioty narażone na szczególną presję jak niewielkie gospodarstwa rolne czy firmy transportowe”.
„Chcemy, aby za kilka lat polskie firmy mogły rozwijać się dzięki dostępowi to chłonnego rynku ukraińskiego. W 2023 roku wartość polskiego eksportu do Ukrainy wyceniano na niemal 52 miliardy złotych. Prawie 30 miliardów więcej niż w roku 2020. Ukraina zwycięska i stabilna dostarczy jeszcze większych możliwości inwestycyjnych. Naszym celem jest poszerzanie przestrzeni bezpieczeństwa i dobrobytu na wschód z korzyścią dla wszystkich” – dodawał.
Radosław Sikorski mówił także o nowym otwarciu w relacjach polsko-francuskich, zwłaszcza planach współdziałania w obszarze militarnym.
„Niemcy i Francja są naszymi najważniejszymi partnerami w Unii Europejskiej, a intensyfikacja współpracy w Trójkącie Weimarskim będzie jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej” – zapowiadał.
Zdecydowanie więcej miejsca poświęcił jednak relacjom z Niemcami.
"Partnerstwo oznacza wzajemne poszanowanie interesów, ale także wrażliwość i empatię wobec zagadnień humanitarnych i historycznych. Także zadośćuczynienia dla polskich obywateli, ofiar niemieckiej agresji, okupacji w czasie II Wojny Światowej oraz dla państwa polskiego z tytułu strat poniesionych w wyniku tej agresji. Rozwiązanie bolesnych dla Polaków kwestii leży w naszym obopólnym interesie.
Oczekujemy od Berlina prezentacji propozycji zadośćuczynienia, na które pomysłów nie brak. Przez poparcie dla żyjących ofiar, odbudowę polskich zabytków, inwestycje w polskie bezpieczeństwo, w naukę języka polskiego w Niemczech, czy popularyzację polskiej historii. Zaangażowaniu Polski w dialog z Niemcami oraz większej obecności polskich spraw w niemieckiej debacie publicznej przysłuży się nowa siedziba ambasady, która zostanie otwarta w tym roku, zlokalizowana w samym centrum Berlina, będzie ważnym ośrodkiem nie tylko dyplomatycznym, ale też kulturalnym.
Szczególnie istotne powinny być jednak niemieckie inwestycje w bezpieczeństwo całego regionu. To byłby wyraz zrozumienia błędów przeszłości i stawienia czoła wyzwaniom przyszłość"
-mówił.
Sikorski poświęcił dużo miejsca przyszłości UE, która musi „stać się aktorem geopolitycznym równym potęgom międzynarodowym”. Polska powinna w tym procesie odegrać rolę jednego z liderów.
„Kształt nowej Komisji Europejskiej musi lepiej odpowiadać nowej sytuacji politycznej, priorytety muszą obejmować nowe wyzwania – od polityki obronnej, przez traktowanie z należytą powagą rozszerzenia Unii, po politykę migracyjną” – zaczął Sikorski.
"Unia powinna adekwatnie reagować na pojawiające się kryzysy, dlatego Polska będzie wspierać realistyczną reformę Unii, która przyczyni się do zwiększenia jej konkurencyjności i potęgi. Nie jesteśmy przekonani, że niezbędna jest do tego zmiana traktatów, ale nie możemy wykluczyć, że część państw członkowskich uzależni od niej zgodę na dokończenie rozszerzenia. Staniemy wtedy jako kraj przed dylematem: czy zgodzić się na reformę traktatową, w której być może będziemy musieli zawrzeć kompromisy, czy zamknąć drogę do członkostwa naszym wschodnim i południowym sąsiadom, których akcesja jest dla nas korzystna?
Najbardziej kontrowersyjną częścią możliwej reformy będzie naturalnie ewentualne odejście od jednomyślności w niektórych dziedzinach i proponowana zmiana systemu głosowania. Przy czym przypominam, że Polska weszła do Unii z wynegocjowanym przez rząd Jerzego Buzka systemem nicejskim, w którym dysponowała zaledwie jednym głosem mniej od Niemiec czy Francji. Dopiero traktat lizboński, już mówiłem, kto go negocjował, ustanowił obecny system głosowania, który ułatwił największym krajom tworzenie blokującej mniejszości.
Zadaniem jest więc ustanowienie bardziej sprawiedliwego systemu głosowania, który i przed i po rozszerzeniu do wszystkich krajów wpływ na sprawy Unii, zarówno rząd jak i stronnictwo, do którego należy, jest w tej w tej kwestii otwarte na argumenty. Osobiście uważam, że skandaliczne zachowanie jednego z naszych regionalnych partnerów w kwestii uchwalania, a raczej opóźniania sankcji, jakie nakładamy na Rosję, wszyscy wiemy, o kim mowa, uzasadnia przejście do głosowania większościowego w sprawach sankcji. Z drugiej strony przyjmowanie do Unii nowych członków powinno moim zdaniem zawsze wymagać jednomyślności. Kwestią otwartą pozostaje, jaki system głosowania większościowego byłby najbardziej sprawiedliwy i jakie dziedziny pomiędzy tymi, o których wspomniałem, mógłby ewentualnie objąć.
W ramach konferencji na temat przyszłości Europy, w której reprezentowałem Europejską Partię Ludową, zaproponowano na przykład, aby ustanowienie misji wojskowej odbywało się jednomyślnie, ale do jej przedłużenia wystarczała większość. Wydaje mi się to rozsądnym kompromisem.
Parlament Europejski zaproponował z kolei, aby większość oznaczała cztery piąte państw członkowskich, czyli więcej niż nasza większość konstytucyjna. Są też w parlamentach narodowych rozmaite systemy ważenia głosów i chronienia interesów mniejszości".
Na koniec tego wątku Radosław Sikorski zaapelował do pracy ponad podziałami politycznymi: „Pokażmy mądre polskie propozycje (..) Apeluję do Państwa wszystkich o dyskusję na temat tych wyzwań na innych zasadach niż w minionych latach. Deklarują moją osobistą i kierowanego przeze mnie resortu otwartość na każdy konstruktywny pomysł, który mógłby posunąć polskie sprawy do przodu”.
„W moim przekonaniu atak nie tylko absolutnie bezpodstawny, pełen kłamstw, manipulacji i nieprawd, ale przede wszystkim dzielący Polaków, tworzący jakiś zupełnie niepotrzebny nam dziś konflikt polityczny” – tak Andrzej Duda skomentował pierwszą część exposé Radosława Sikorskiego
Prezydent Andrzej Duda był dziś obecny w Sejmie. Przed południem spotkał się z dziennikarzami, którym zdał relację ze swojej wizyty w Ameryce Północnej. Odniósł się także obszernie do exposé Radosława Sikorskiego. Prezydent skupił się na pierwszej części jego wystąpienia, która była gruntowną i ostrą krytyką polityki zagranicznej PiS.
„Z nieco zdumieniem i bardzo dużym rozczarowanie przyjąłem zwłaszcza początek wystąpienia pana ministra Sikorskiego, który po pierwszych słowach mówiących o tym, że zasadnicze cele w tej polityce są w tej chwili realizowane wspólnie i jak bardzo to jest ważne, z czym ja się zgadzam, bo tak realizujemy je wspólnie, Polska buduje dzisiaj sferę bezpieczeństwa i to jest dla nas rzecz najważniejsza, nastąpił, proszę państwa, atak na politykę, która była prowadzona przez poprzedni rząd, w ciągu poprzednich ostatnich 8 lat” – mówił Andrzej Duda.
"W moim przekonaniu atak nie tylko absolutnie bezpodstawny, pełen kłamstw, manipulacji i nieprawd, ale przede wszystkim dzielący Polaków, tworzący jakiś zupełnie niepotrzebny nam dziś konflikt polityczny.
I u mnie osobiście te słowa ministra wzbudziły niesmak. Z zażenowaniem przyjąłem ten fragment wystąpienia ministra"
-dodawał.
„Polska nie stała się krajem stabilnym i pewnym w ciągu ostatnich 5 miesięcy czy 4 miesięcy, odkąd jest nowy rząd. Jest tym krajem stabilnym i pewnym od lat, ponieważ była budowana trwale polityka bezpieczeństwa przez ostatnie lata, gdy rządził inny obóz polityczny. I w tym zakresie rząd Donalda Tuska tę politykę kontynuuje”.
W dalszej części komentarza Duda nazwał Sikorskiego „politykiem obozu, który zwalczał polski rząd, ogłaszając nieprawdy w przestrzeni międzynarodowej na temat działań tego rządu, który współrealizował razem z politykami liberalno-lewicowymi EPL politykę tak naprawdę antypolską”.
„To, co dziś obserwujemy, to jakaś czysta hipokryzja. Opowiadanie o jakiejś złej pozycji Polski w UE jest po prostu zwykłą bzdurą. Polska przez lata realizowała swoje interesy, i mam nadzieję, że będzie przez lata realizowała je skutecznie nadal” – dodawał.
Prezydent mówił, że słuchając Radosława Sikorskiego „można się tylko z politowaniem i pożałowaniem uśmiechnąć”, gdy mówi o błędach Niemiec, ponieważ to on „sam w Berlinie przed 2015 r. wzywał Niemcy do tego, by brały przewodnią rolę w UE, prowadziły europejskie sprawy w czasie, gdy Niemcy twardo budowały gazociąg Nord Stream 2 razem z Rosją wbrew interesom pozostałych krajów UE”.
Unia Europejska jako zagrożenie dla suwerenności, Niemcy jako szwarccharakter, zgnilizna moralna państw Zachodu – to kilka spośród mitów PiS, o których opowiadał rano w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.
"Obejmując ponownie obowiązki Ministra Spraw Zagranicznych, powiedziałem, że dyplomacja jest pierwszą linią obrony Rzeczypospolitej. Nadrzędnym celem polityki zagranicznej jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa rozumianego jako pewność przetrwania i rozwoju. Za naszą wschodnią granicą Ukraina od ponad dwóch lat walczy przeciw agresorowi, którego celem jest nie tylko zniszczenie ukraińskiej niepodległości. Rosja dąży do obalenia ładu międzynarodowego powstałego po 1989 roku. Logikę prawa i dobrowolnych sojuszy ma zastąpić logika siły stref wpływów i dyktatu mocarstw nad sąsiadami. Władimir Putin mówi o tym otwarcie.
Polska już dziś mierzy się z różnymi formami agresji hybrydowej takimi jak dezinformacja, cyberataki, wykorzystywanie zależności energetycznych, czy instrumentalizacja presji migracyjnej. W tak trudnych warunkach potrzebna jest współpraca nie tylko w ramach koalicji rządzącej, ale także z tymi przedstawicielami opozycji, którzy do współpracy są gotowi" – tymi słowami Radosław Sikorski rozpoczął swoje expose na temat kierunków i celów polityki zagranicznej.
„Żeby jednak porozumienie było możliwe, musimy stanąć w prawdzie” – dodał minister.
Pierwszą część swojego wystąpienia szef MSZ poświęcił na krytykę polityki zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości. Mówił o „złych pomysłach, błędnych decyzjach, zaniechaniach”. Najważniejszymi zarzutami są w jego ocenie:
Szef MSZ wymienił także kilka rankingów (m.in. Ranking wolności prasy, czy Corruption Perception Index), w których Polska w latach 2015-2023 spadła o kilkadziesiąt miejsc.
„Takie przykłady można by mnożyć. Jak powiedział św. Augustyn – błądzić to rzecz ludzka. Lecz upierać się przy błędzie, to rzecz diabelska” – mówił Radosław Sikorski. Następnie przez kolejnych 20 minut opowiadał o sześciu mitach polityki zagranicznej PiS.
Pierwszy mit PiS-u dotyczy Unii Europejskiej, do której „weszliśmy do niej po latach starań, z błogosławieństwem papieża Polaka”. Tymczasem, jak wskazuje Sikorski, dla polityków PiS UE jest wyimaginowaną wspólnota, bezduszną Brukselą, dominacją silniejszych.
Sikorski wymieniał szereg cytatów czołowych polityków PiS, którzy porównywali UE do okupacji radzieckiej i hitlerowskiej (Marek Suski), czy mówili, że UE jest większym zagrożeniem dla suwerenności niż „zagrożenie ze wschodu” (Zdzisław Krasnodębski).
„Czy naprawdę Unia przypomina wam ZSRR? Ile trupów ma na sumieniu?” – pytał polityk.
Odniósł się także do stanowiska prawicy, która mówi, że UE powinna się ograniczyć do strefy wolnego handlu.
„Ale kiedy mierzyliśmy się ze skutkami pandemii, czy dziś, kiedy w Ukrainie trwa wojna, ci sami ludzie domagają się od Europy skuteczniejszych działań. Strefy wolnego handlu nie przeznaczają miliardów euro na wzajemną pomoc, nie kupują broni, nie nakładają sankcji na agresora wywołującego wojny. Zdecydujcie się, drodzy państwo, czego naprawdę chcecie” – mówił.
Szef MSZ zaczepił w tym miejscu także dwójkę byłych premierów w rządzie PiS. O Beacie Szydło powiedział, że „z KPRM-u wyniosła unijną szmatę, a dziś z obrzydzeniem służy w Jewroparlamencie”. Zaś Mateusz Morawiecki nieobecny dziś w Sejmie „jest w drodze do Budapesztu na sabat proputinowskich nacjonalistów”.
Mit drugi to rozumienie suwerenności.
„Brytyjscy eurofobowie ostatecznie udowodnili, że z Unii można wystąpić pokojowo i nikt nikogo nie trzyma na siłę. To najlepszy dowód na to, że państwa narodowe w Unii są suwerenne. Unia Europejska to wspólnota, w której członkowie dobrowolnie łączą aspekty suwerenności w imię większych korzyści, ale jej nie tracą. Nie jest to spisek elit, tylko korzystna umowa” – mówił Sikorski.
Z tą kwestią połączył mit trzeci, czyli „twierdzenie że korzyści z Unii należy mierzyć tylko wielkością przelewów z jej budżetu”.
„Unia to coś znacznie więcej niż transfery gotówkowe. Jako państwo członkowskie Polska jest uznawana za kraj stabilny i przewidywalny, w którym warto inwestować. I nawet jeśli z czasem staniemy się płatnikiem netto, to zyski z obecności w Unii wciąż będą przewyższać koszty, ponieważ tkwią one nie tylko w transferach finansowych, ale w bezpieczeństwie udziale w rynku europejskim, wolności podróżowania, osiedlania się, w możliwościach rozwoju”.
Mit czwarty to przedstawianie Niemiec jako szwarccharakteru.
„Interesy Polski i Niemiec oczywiście nie są tożsame. Niemcy przez lata przyjmowały odmienną od polskiej i naszym zdaniem oportunistyczną postawę wobec Rosji. Obecna koalicja ma różne od rządu RFN poglądy na wiele kwestii. Mamy inną historię, inne uwarunkowania społeczne, ekonomiczne czy bezpieczeństwo. Różnice zdań nie oznaczają jednak, że jesteśmy skazani na wiecznych konflikt. Niemcy to nasz demokratyczny sąsiad, największy partner handlowy, ważny aktor europejski, kluczowy sojusznik w NATO. Warszawa i Berlin potrzebują się nawzajem” – mówił szef MSZ.
Mit piąty to przedstawianie państw Zachodu jako moralnej zgnilizny. Sikorski dodał, że w taki sposób przedstawia je również kremlowska propaganda. Opowiadał o tym, że na Zachodzie od dziesiątek lat toczą się dyskusje na temat praw kobiet, praw mniejszości seksualnych, kwestii obecności kościoła w życiu publicznym i że jest to naturalny proces, który obserwować można również w Polsce.
"Największym zagrożeniem dla tradycyjnych wartości nie jest moim zdaniem mityczny zgniły Zachód jest nim hipokryzja wielu rzekomych obrońców tych wartości' – podsumowywał.
Mit szósty, to „przekonanie że Polska powinna dokonać wyboru między bliskimi relacjami z partnerami europejskimi, a współpracą ze Stanami Zjednoczonymi”. „Nie, rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na dwóch filarach współpracy transatlantyckiej otrzymywanej niezależnie od decyzji amerykańskich wyborców oraz integracji europejskiej. Oba kierunki nie stoją ze sobą w sprzeczności. One się wzajemnie dopełniają” – mówił Sikorski.
Na koniec tej części wystąpienia minister skierował się do polityków opozycji:
„Proponuję inny niż dotychczas model sporu. Przekonaliście się, że najgorzej jest uwierzyć we własną propagandę. Odrzućcie te mity!”
Dariusz Joński będzie „jedynką” KO w wyborach do Parlamentu Europejskiego w województwie łódzkim. Co z komisją ds. wyborów kopertowych, której jest przewodniczącym?
Dariusz Joński był gościem porannej rozmowy w RMF FM, gdzie pytany był o to, jak jego kandydowanie do Parlamentu Europejskiego wpłynie na prace komisji. Czy poseł KO zamierza zrezygnować z jej przewodniczenia?
„Nie, nie zrzeknę się, dlatego, że ja zapowiadałem 19 grudnia, kiedy zostałem przewodniczącym, że chciałbym, żeby ta komisja działała pół roku. I słowa dotrzymałem. Ostatnie przesłuchanie według naszego harmonogramu jest 24 maja” – mówił.
Tego dnia przesłuchany będzie premier Mateusz Morawiecki. Wcześniej w harmonogramie komisji zaplanowano także rozmowy z Adamem Bielanem oraz byłym marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim.
Jak zapowiedział Dariusz Joński, 24 maja komisja zakończy „wszystkie czynności procesowe, łącznie z materiałami dowodowymi i przesłuchaniami świadków”. W ciągu kilkunastu kolejnych dni opublikowany zostanie raport końcowy z jej prac.
„Przyjęliśmy szybkie tempo od samego początku. Ludzie też nie chcą, żeby te komisje trwały dwa, trzy lata. Badany de facto okres trzech miesięcy” – mówił poseł KO.
Zaznaczał także, że kampania do PE nie będzie miała wpływu na terminy posiedzeń komisji:
„Nie dopuszczę, żeby ktokolwiek z kandydatów nie przychodził na komisje śledcze. Ja jestem zawsze od początku do końca, bo komisję prowadzę”.