Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
„Prezydent Andrzej Duda ułaskawił dwóch byłych agentów CBA, skazanych w sprawie tzw. afery gruntowej” – informuje TVN24
Kaczyński obrał kurs „na ostro”. Na listach do PE „gwiazdy” z czasów rządów PiS
Daniel Obajtek i Jacek Kurski – znajdą się na listach PiS do europarlamentu. Miejsca dostali też ułaskawieni przez Andrzeja Dudę Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.
W czwartek Komitet Polityczny PiS zatwierdził listy partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czy te nazwiska są pewne? Krótko: nie.
Jarosław Kaczyński, jak relacjonuje Wirtulana Polska, podkreślił, że skład list może się zmienić do 2 maja. Ale zmiany mają nie być fundamentalne.
Ostatnią wersję list Prawa i Sprawiedliwości opublikował portal Onet.
Miejsca dostało niewiele osób związanych z byłym premierem Mateuszem Morawieckim. Do wyjątków należą Michał Dworczyk, który ma kandydować z Dolnego Śląska i Waldemar Buda (łódzkie).
Listy pokazują, że Kaczyński nie obrał strategii stawiania na umiarkowanych polityków i umiarkowany przekaz. Będzie ostro. Na pierwszych miejscach są między innymi Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.
W wielu okręgach o jeden mandat będzie walczyło dwóch/dwoje znaczących polityków. Kaczyński chce w ten sposób wymusić większe zaangażowanie w kampanię i walkę o sumaryczny dobry wynik PiS-u.
Jak donosi Onet, ważą się losy Przemysława Czarnka. Były minister edukacji zgłosił chęć startu. Ale miejsce w jego okręgu (lubelskie) już dostał Mariusz Kamiński. PiS nie może być pewny dwóch mandatów w tym okręgu, a popularny Czarnek mógłby przeskoczyć Kamińskiego.
Wystartuje wielu obecnych posłów PiS.
Zaskoczeniem dla lokalnych struktur jest start z pierwszego miejsca w Wielkopolsce wieloletniego współpracownika Andrzeja Dudy – Wojciecha Kolarskiego.
Tobiasz Bocheński, niedawny kandydat PiS na prezydenta Warszawy, wystartuje z „dwójki” na Mazowszu.
Na listach są „pewniaki” – Beata Szydło czy Joachim Brudziński. Patryk Jaki został przeniesiony na Śląsk.
„Nikt nie chciał Kurskiego na liście. Ani na Podkarpaciu, ani na Lubelszczyźnie, ani na Mazowszu. Wszyscy wiedzą, że zrobi wszystko, by zdobyć mandat. A to znaczy, że zrobi brudną kampanię i będzie atakował kolegów i koleżanki z listy — opowiada Onetowi jeden z europosłów PiS”.
Ostatecznie Kurski startuje z Podlasia. Były szef TVP ma tam pewny mandat.
Była europosłanką Koalicji Obywatelskiej, ale Donald Tusk nie zatwierdził jej kandydatury. Czy Janina Ochojska znajdzie się na listach Trzeciej Drogi?
Była szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej w kończącej się kadencji Parlamentu Europejskiego reprezentowała Koalicję Obywatelską. Jednak tym razem jej nazwiska zabrakło na liście KO. A ona chce startować.
„Szczerze mówiąc, ja to lubię” – mówi Ochojska w wideo, które podsumowuje jej pracę w Parlamencie Europejskim.
„Była pogodzona z tym, że może nie dostać oferty. Chociaż liczyła, że przynajmniej dojdzie do rozmów” – powiedział portalowi Interia polityk Platformy Obywatelskiej. To właśnie od dziennikarzy Interii Ochojska miała usłyszeć, że nie ma dla niej miejsca.
Jak się dowiadujemy, otoczenie Ochojskiej przygotowało „plan B”. Jej współpracownicy nie chcą oficjalnie komentować sprawy. Jednak źródło w partii Szymona Hołowni Polska 2050 twierdzi, że to właśnie z ich listy wystartuje Ochojska.
W 2019 roku Ochojska kandydowała w okręgu nr 12 (Wrocław i Opolszczyzna). Zdobyła ponad 307 tysięcy głosów. Jednak Ochojska jest osobą „z zewnątrz”, a w 2024 roku Donald Tusk postawił na osoby ze środka partii tworzących Koalicję Obywatelską. Czy właśnie dlatego nie znalazło się miejce dla Ochojskiej?
Są też inne wyjaśnienia.
Wśród polityków Platformy Obywatelskiej niechęć miała budzić nieprzejedna postawa Janiny Ochojskiej wobec wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.
Ochojska, która przez lata jeździła z konwojami humanitarnymi do miejsc ogarniętych wojną (m.in. Sarajewa), głośno sprzeciwiała się nielgalnym wywózkom. I domagała się humanitarnego traktowania osób przekraczających polsko-białoruską granicę.
W Parlamentcie Europejskim zorganizowała (wraz z Różą Thun i Łukaszem Kohutem) pokaz filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. Była wówczas odsądzana od czci i wiary przez polityków PiS i bliskie im media. Portal wPolityce pisał, że to „agitacja przeciwko Polsce”.
Ochojska stała się jedną z symbolicznych postaci – dla jednych broniącą humanitaryzmu i praw człowieka, dla innych – anty-Polką.
Postawa Ochojskiej nie wpisuje się w politykę Donalda Tuska wobec granicy. Szef rządu zapowiedział uszczelnienie zapory zbudowanej przez PiS. Dwa tygodnie temu Tusk mówił: „Szukając możliwie najbardziej humanitarnych sposobów, będę skoncentrowany na ochronie granicy, a nie na ułatwieniach dla tych, którzy ją przekraczają”.
Dzienikarze Interii usłyszeli jeszcze inne wyjaśnienie braku miejsca dla Ochojskiej. „Janina Ochojska jest zupełnie «nieznana» w regionie, nie wykazywała żadnej aktywności. Po prostu jej tu nie było”.
Czy Ochojska wystartuje z innej listy? Czy może to być lista Trzeciej Drogi?
Podobnie jak inne partie Polska 2050 domyka listy do Parlamentu Europejskiego. Tak jak w wyborach samorządowych i parlamentarnych, partia Hołowni startuje razem z PSL-em pod szyldem Trzeciej Drogi.
Pewniakiem jest „jedynka” dla Michała Kobosko w Warszawie. Mirosław Suchoń (szef klubu parlamentarnego Polski 2050) ma startować ze Śląska, a Róża Thun – z Dolnego Śląska. Jednak partia Hołowni wciąż nie zamknęła swoich list. Między innymi ze względu na trwające negocjacje z koalicjantem – ludowcami. Start ma rozważać Izabela Bodnar – niedawna kandydatka na prezydenta Wrocławia.
Polska 2050 ma też szukać rozpoznawalnych nazwisk.
Czy na listach Trzeciej Drogi znajdzie się Janina Ochojska? Jedno źródło mówi nam stanowczo: „Tak”. Inne: „Rozmawiamy”.
Politycy PSL-u nie chcieli komentować ewentualnego startu Ochojskiej z listy Trzeciej Drogi.
W europarlamencie Janina Ochojska angażowała się w sprawy dotyczące klimatu, migracji oraz współpracy między krajami Afryki a Unią Europejską.
Harvey Weinstein został w 2020 r. skazany na 23 lata więzienia za przestępstwa seksualne. Wyrok został uchylony, bo sąd dopatrzył się błędów podczas procesu
Jak podaje The New York Times, „Sąd Apelacyjny w Nowym Jorku stwierdził, że sędzia, który przewodniczył sprawie Weinsteina, popełnił kluczowy błąd, zezwalając prokuratorom na powołanie na świadków wielu kobiet, które twierdziły, że Weinstein je zaatakował – ale których oskarżenia nie były częścią zarzutów przeciwko niemu”. Wyrok zapadł z przewagą jednego głosu (4 do 3).
W związku z tym Harvey Weinstein, zdaniem sądu, nie otrzymał sprawiedliwego wyroku.
„To nie tylko zwycięstwo dla Weinsteina, ale dla każdego oskarżonego w stanie Nowy Jork i pochwalamy Sąd Apelacyjny za podtrzymanie najbardziej podstawowych zasad, jakie powinien mieć oskarżony w procesie karny” – skomentował decyzję obrońca producenta.
Teraz prokurator będzie musiał zdecydować, czy ponownie sądzić 72-letniego Weinsteina.
Pierwsze oskarżenia pod adresem jednego z najpotężniejszych ludzi w branży filmowej, właściciela wytwórni filmowej produkującej hollywódzkie hity, pojawiły się w 2017 r. Zarzuty zapoczątkowały szeroki ruch Me Too („ja też”) przeciwko molestowaniu seksualnemu i gwałtom – nie tylko w USA, ale na całym świecie.
Przeciwko Weinsteinowi wystąpiło ponad 100 kobiet. Ostatecznie został osądzony i skazany za dwa przestępstwa – gwałt i wymuszenie aktu seksualnego. Odsiaduje 23 lata więzienia. Mimo uchylenia wyroku nie wyjdzie na wolność, bo w drugim procesie w Kalifornii został skazany na 16 lat za gwałt.
„Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu. Jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra” – mówił dziś w Sejmie Radosław Sikorski. W exposé szef MSZ opowiadał o reformach UE, relacjach z Ukrainą, Izraelem, Niemcami, USA i Chinami.
Szef MSZ Radosław Sikorski wygłosił w czwartek rano w Sejmie exposé na temat najważniejszych kierunków polityki zagranicznej. Pierwszą część, poświęconą krytyce Prawa i Sprawiedliwości, omawialiśmy w tekście:
W drugiej części Sikorski wymienił najważniejsze zadania stojące przed Polską. Są to:
Podczas expose Radosław Sikorski wielokrotnie nawiązywał do sytuacji w Rosji. Dużo miejsca poświęcił na porównanie potencjału militarnego Kremla i państw sojuszu.
"Kraje członkowskie NATO oraz Unii zamieszkuje łącznie ponad 920 milionów ludzi, podczas gdy Rosję, nawet razem z Białorusią, tylko 153 miliony. Sześciokrotnie mniej. Nominalny Produkt Krajowy Brutto krajów NATO i UE to ponad 45 bilionów dolarów. Łączne PKB Rosji i Białorusi wynosi zaledwie 2,2 biliona, czyli 20 razy mniej. W 2022 roku 15 krajów NATO najaktywniej wspomagających Ukrainę wydało na cele obronne ponad 1,17 biliona dolarów. Podczas gdy Rosja ledwie 86,4 miliarda dolarów, czyli 14 razy mniej. Rosja po przeprowadzeniu pierwszej fali mobilizacji miała nieco ponad milion trzysta tysięcy personelu wojskowego. Personel wojskowy NATO bez dodatkowej mobilizacji to ponad 3,5 miliona osób, czyli prawie 3 razy więcej. Zasoby lotnictwa NATO są trzykrotnie wyższe niż zasoby lotnictwa rosyjskiego. Sojusz ma w swojej dyspozycji cztery razy więcej okrętów i trzy razy więcej jednostek podwodnych.
A więc to nie my Zachód powinniśmy obawiać się starcia z Putinem, lecz na odwrót. Warto o tym przypominać nie po to, żeby wzmagać w Rosjanach poczucie zagrożenia, bo NATO jest faktem obronnym, ale żeby pokazać, że atak Rosji na któregokolwiek z członków sojuszu skończyłby się jej niechybną klęską. Potencjał militarny i gospodarczy Rosji blednie w porównaniu z potencjałem Zachodu. Jeśli nie zabraknie nam woli, Rosja przegra.
Jedyną nadzieją Putina jest nasz brak determinacji"
-mówił Sikorski.
Szef MSZ mówił także o konieczności rozbudowy potencjału wojskowego NATO. „Potrzebujemy efektywnej koordynacji w trzech obszarach pomocy Ukrainie, poprawy bezpieczeństwa oraz sankcji na Rosję i Białoruś” – zaznaczał.
Podkreślał, że „dla bezpieczeństwa Polski kluczowe są naturalnie dobre relacje z USA”. W tym obszarze wymienił rozwijanie współpracy wojskowej (latem gotowość operacyjną zyskać ma baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie), współpracy w zakresie energii innowacji i nowych technologii.
"Wobec nowych wyzwań musimy poprawić efektywność współpracy obronnej Europejczyków. Badamy możliwość wejścia do programu Europejskiej Tarczy Antyrakietowej (...) Polska będzie aktywnie uczestniczyć w dalszych pracach nad europejską strategią przemysłu obronnego oraz europejskim programem inwestycji obronnych. Te specjalne mechanizmy unijne są szansą na rozwój naszego przemysłu obronnego oraz włączenie polskich przedsiębiorstw w międzynarodowe sieci dostaw.
Popieramy także tworzenie europejskich sił szybkiego reagowania, których pierwszy komponent powinien osiągnąć zdolność operacyjną do 2025 roku.
Ten liczący od 5 do 10 tysięcy żołnierzy nazywany przeze mnie Legionem Europejskim, powinien być złożony z ochotników, obywateli państw członkowskich i opłacany na takich za samych zasadach, co budżet unijny. Potrzebujemy sił zdolnych do szybkiej interwencji w odpowiedzi na zagrożenia pojawiające się w najbliższym otoczeniu europejskich granic" – przekonywał Sikorski.
W dalszej kolejności minister mówił o konieczności modernizacji i rozwoju infrastruktur transportowej, energetycznej oraz cyfrowej. Wymieniał m.in. takie projekty jak Baltic Pipe.
Szef MSZ powiedział także o tym, jak wyobraża sobie dalsze kontakty z Rosją. Ten segment zaczął od porównywania potencjału gospodarczego Federacji Rosyjskiej z Kanadą, która pomimo kilkukrotnie mniejszej ludności ma wyższy nominalny produkt krajowy brutto.
„Polski dochód narodowy na głowę mieszkańca też jest o jedną trzecią wyższy od rosyjskiego, mimo że nie mamy złóż ropy, gazu, czy złota i nie nikogo nie najeżdżamy. Nasz dochód jest też równiej rozdzielony. Sugeruję więc naszym rosyjskim sąsiadom – nawet po upadku imperium carów i zbrodniczego ZSRR macie nadal największe terytorialnie państwo na świecie. Nie potrzebujecie ziemi innych krajów. Zacznijcie wreszcie inwestować w swoje ziemie i w swoich obywateli. Na początek można by zakończyć kosztowną wojnę, a od władzy odsunąć zamordystów i złodziei. Tak jak my zrobiliśmy to w Polsce” – mówił.
Sikorski dodawał, że Polska jest „gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, uznającą, że jej sąsiedzi też mają interesy bezpieczeństwa”. Taką Rosją, którą „uosabiał zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia jak Ilja Jaszyn, Władimir Kara-Murza, Jewgienij Rojzman”.
Zapowiedział także, że MSZ przywróci nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy, która stanowiła „przejaw naszego uznania dla osób szczególnie zasłużonych dla wartości demokratycznych”.
Radosław Sikorski odniósł się także do Białorusi, mówiąc, że kraj ten, wasalizowany przez Rosję, jest obecnie zagrożeniem dla całego regionu.
„Jeżeli Aleksandr Łukaszenka chce odzyskać przestrzeń do prowadzenia polityki pomiędzy Rosją a Zachodem, musi najpierw pokazać, że ma jakąkolwiek autonomię. W marcu przypadła trzecia rocznica aresztowania, a w lutym minął rok od skandalicznego skazania Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia. Konsekwentnie domagamy się jego uwolnienia. Będziemy wspierać białoruskie organizacje obywatelskie i współpracować z demokratyczną opozycją” – mówił.
„Uznajemy prawo Izraela do samoobrony z poszanowaniem międzynarodowego prawa humanitarnego. Potępiamy atak Hamasu siódmego października 2023 roku i łączymy się w bólu z rodzinami wszystkich ofiar oraz zakładników wciąż przetrzymywanych przez terrorystów” – mówił Radosław Sikorski. "Jednocześnie chcielibyśmy wiedzieć,
czy Izrael przewiduje możliwość współżycia z państwem palestyńskim, które Polska uznaje?
A jeśli nie, to jakie ma plany wobec pięciu milionów Palestyńczyków, których życie kontroluje?" – pytał.
„Polska potępiła niedopuszczalny atak Izraela na bezbronny konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen, w wyniku którego zginął Polak, pan Damian Soból. Pragnę wyrazić głęboki żal z powodu jego tragicznej śmierci. Samoobrona w słusznej sprawie nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny i za złamanie praw wojennych. Polska przyjęła do wiadomości przeprosiny przekazane przez rząd Izraela, ale wymagamy, aby takie zdarzenia nie miały więcej miejsca. Tak wobec zagranicznych wolontariuszy, jak i wobec palestyńskich cywilów” – dodawał.
„Działania Chin na rzecz powstrzymania agresywnej polityki Rosji spotkałyby się z uznaniem państw Europy Środkowo-Wschodniej. Tak jak to miało miejsce w 1956 roku w czasie wydarzeń polskiego października” – mówił Sikorski.
"Rywalizacja pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest naturalna, ale powinna być pokojowa. Nie chcemy dokonywać wyboru między dobrymi relacjami z istotnym partnerem handlowym z jednej strony, a najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa z drugiej. Uważamy, że Unia Europejska w kontaktach z Pekinem powinna kierować się prostą zasadą:
współpracy zawsze, gdy to możliwe, rywalizacji, gdy to konieczne i konfrontacji, gdy to nie uniknione".
Sikorski wielokrotnie podczas przemówienia wracał do wątku relacji polsko-ukraińskich. Wyliczał, jak dużą pomoc materialną Polki i Polacy przekazali do tej pory Ukrainie. „Wielkość polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej znacząco wzrosła od czasu rosyjski inwazji. W ciągu ostatnich dwóch lat staliśmy się głównym darczyńcą pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Łącznie ministerstwa polskiego rządu wydały 16 miliardów euro na wszechstronną pomoc Ukrainie i ukraińskim uchodźcom wojennym” – podał Sikorski.
Polityk zaznaczał, że Polska będzie wspierać ją dalej, również w dążeniu do jej członkostwa w UE oraz włączaniu w różne struktury euroatlantyckie. Dodawał, że będzie się to odbywało przy zadbaniu o „polskie interesy, o polskie podmioty narażone na szczególną presję jak niewielkie gospodarstwa rolne czy firmy transportowe”.
„Chcemy, aby za kilka lat polskie firmy mogły rozwijać się dzięki dostępowi to chłonnego rynku ukraińskiego. W 2023 roku wartość polskiego eksportu do Ukrainy wyceniano na niemal 52 miliardy złotych. Prawie 30 miliardów więcej niż w roku 2020. Ukraina zwycięska i stabilna dostarczy jeszcze większych możliwości inwestycyjnych. Naszym celem jest poszerzanie przestrzeni bezpieczeństwa i dobrobytu na wschód z korzyścią dla wszystkich” – dodawał.
Radosław Sikorski mówił także o nowym otwarciu w relacjach polsko-francuskich, zwłaszcza planach współdziałania w obszarze militarnym.
„Niemcy i Francja są naszymi najważniejszymi partnerami w Unii Europejskiej, a intensyfikacja współpracy w Trójkącie Weimarskim będzie jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej” – zapowiadał.
Zdecydowanie więcej miejsca poświęcił jednak relacjom z Niemcami.
"Partnerstwo oznacza wzajemne poszanowanie interesów, ale także wrażliwość i empatię wobec zagadnień humanitarnych i historycznych. Także zadośćuczynienia dla polskich obywateli, ofiar niemieckiej agresji, okupacji w czasie II Wojny Światowej oraz dla państwa polskiego z tytułu strat poniesionych w wyniku tej agresji. Rozwiązanie bolesnych dla Polaków kwestii leży w naszym obopólnym interesie.
Oczekujemy od Berlina prezentacji propozycji zadośćuczynienia, na które pomysłów nie brak. Przez poparcie dla żyjących ofiar, odbudowę polskich zabytków, inwestycje w polskie bezpieczeństwo, w naukę języka polskiego w Niemczech, czy popularyzację polskiej historii. Zaangażowaniu Polski w dialog z Niemcami oraz większej obecności polskich spraw w niemieckiej debacie publicznej przysłuży się nowa siedziba ambasady, która zostanie otwarta w tym roku, zlokalizowana w samym centrum Berlina, będzie ważnym ośrodkiem nie tylko dyplomatycznym, ale też kulturalnym.
Szczególnie istotne powinny być jednak niemieckie inwestycje w bezpieczeństwo całego regionu. To byłby wyraz zrozumienia błędów przeszłości i stawienia czoła wyzwaniom przyszłość"
-mówił.
Sikorski poświęcił dużo miejsca przyszłości UE, która musi „stać się aktorem geopolitycznym równym potęgom międzynarodowym”. Polska powinna w tym procesie odegrać rolę jednego z liderów.
„Kształt nowej Komisji Europejskiej musi lepiej odpowiadać nowej sytuacji politycznej, priorytety muszą obejmować nowe wyzwania – od polityki obronnej, przez traktowanie z należytą powagą rozszerzenia Unii, po politykę migracyjną” – zaczął Sikorski.
"Unia powinna adekwatnie reagować na pojawiające się kryzysy, dlatego Polska będzie wspierać realistyczną reformę Unii, która przyczyni się do zwiększenia jej konkurencyjności i potęgi. Nie jesteśmy przekonani, że niezbędna jest do tego zmiana traktatów, ale nie możemy wykluczyć, że część państw członkowskich uzależni od niej zgodę na dokończenie rozszerzenia. Staniemy wtedy jako kraj przed dylematem: czy zgodzić się na reformę traktatową, w której być może będziemy musieli zawrzeć kompromisy, czy zamknąć drogę do członkostwa naszym wschodnim i południowym sąsiadom, których akcesja jest dla nas korzystna?
Najbardziej kontrowersyjną częścią możliwej reformy będzie naturalnie ewentualne odejście od jednomyślności w niektórych dziedzinach i proponowana zmiana systemu głosowania. Przy czym przypominam, że Polska weszła do Unii z wynegocjowanym przez rząd Jerzego Buzka systemem nicejskim, w którym dysponowała zaledwie jednym głosem mniej od Niemiec czy Francji. Dopiero traktat lizboński, już mówiłem, kto go negocjował, ustanowił obecny system głosowania, który ułatwił największym krajom tworzenie blokującej mniejszości.
Zadaniem jest więc ustanowienie bardziej sprawiedliwego systemu głosowania, który i przed i po rozszerzeniu do wszystkich krajów wpływ na sprawy Unii, zarówno rząd jak i stronnictwo, do którego należy, jest w tej w tej kwestii otwarte na argumenty. Osobiście uważam, że skandaliczne zachowanie jednego z naszych regionalnych partnerów w kwestii uchwalania, a raczej opóźniania sankcji, jakie nakładamy na Rosję, wszyscy wiemy, o kim mowa, uzasadnia przejście do głosowania większościowego w sprawach sankcji. Z drugiej strony przyjmowanie do Unii nowych członków powinno moim zdaniem zawsze wymagać jednomyślności. Kwestią otwartą pozostaje, jaki system głosowania większościowego byłby najbardziej sprawiedliwy i jakie dziedziny pomiędzy tymi, o których wspomniałem, mógłby ewentualnie objąć.
W ramach konferencji na temat przyszłości Europy, w której reprezentowałem Europejską Partię Ludową, zaproponowano na przykład, aby ustanowienie misji wojskowej odbywało się jednomyślnie, ale do jej przedłużenia wystarczała większość. Wydaje mi się to rozsądnym kompromisem.
Parlament Europejski zaproponował z kolei, aby większość oznaczała cztery piąte państw członkowskich, czyli więcej niż nasza większość konstytucyjna. Są też w parlamentach narodowych rozmaite systemy ważenia głosów i chronienia interesów mniejszości".
Na koniec tego wątku Radosław Sikorski zaapelował do pracy ponad podziałami politycznymi: „Pokażmy mądre polskie propozycje (..) Apeluję do Państwa wszystkich o dyskusję na temat tych wyzwań na innych zasadach niż w minionych latach. Deklarują moją osobistą i kierowanego przeze mnie resortu otwartość na każdy konstruktywny pomysł, który mógłby posunąć polskie sprawy do przodu”.