Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Daniel Obajtek zabrał głos po tym, jak prokuratura poinformowała o trzech prowadzonych w sprawie Orlenu postępowaniach.
„Politycy rządzącej koalicji, dziennikarze, a teraz nawet prokuratura próbują dokonywać na mnie publicznego linczu i samosądu. A jeszcze niedawno nawoływały do przywrócenia »praworządności i zasad konstytucyjnych«. Przypominam więc, że wedle tych zasad o winie decyduje sąd, a nie media, prokurator czy premier” – napisał Daniel Obajtek na Twitterze (X).
"Nie mam i nigdy nie miałem niczego do ukrycia, a prokuratura dysponuje potrzebnymi danymi. Wszystkie transakcje Grupy ORLEN były i są rejestrowane oraz udokumentowane. Dotąd nie byłem zaproszony na przesłuchanie. Ale Premier Donald Tusk i inni już mnie publicznie skazali. To jest właśnie praworządność tej koalicji! To nic innego jak zwalczanie człowieka, którego się obawiają. Takie mają metody, nic więcej Polakom nie są w stanie zaproponować".
W ostatnich dniach o Danielu Obajtku, byłym prezesie Orlenu, głośno jest za sprawą ujawnienia przez Onet gigantycznych strat giganta paliwowego. Miał do nich doprowadzić Samer A., były szef Orlenu OTS (Orlen Trading Switzerland). Spółka w 2023 roku w podejrzanych okolicznościach straciła 1,6 mld złotych – wypłaconych jako zaliczki na zakup ropy z Wenezueli, ta zaś nigdy do Polski nie dotarła. Sprawa wyszła na jaw dopiero w kwietniu, gdy zarządzany już przez nowe władze Orlen zmuszony był odpisać rzeczoną stratę od swoich wyników finansowych. Wtedy okazało się również, że Samer A. jest podejrzewany o udział w przestępstwach polegających na wyłudzaniu VAT w okresie wcześniejszym niż jego działalność w Orlenie.
W środę w ciągu dnia prokurator Krajowy Dariusz Korneluk poinformował, że śledczy prowadzą trzy główne postępowania:
Rok temu radni Warszawy odrzucili pomysł zakazu sprzedaży alkoholu po godz. 22. Jednak urząd miasta śladem innych polskich miast rozważa, czy by takiego rozwiązania nie wprowadzić i proponuje konsultacje społeczne.
Konsultacje w sprawie ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu mają się rozpocząć w poniedziałek 6 maja 2024 roku. Mieszkańcy Warszawy będą mieli dwa miesiące, by się w tej sprawie wypowiedzieć.
„Postulaty dalszego ograniczenia sprzedaży alkoholu, szczególnie w godzinach nocnych, pojawiały się już na spotkaniach prezydenta Rafała Trzaskowskiego z mieszkańcami” – czytamy na stronie urzędu.„ Zwolennicy zakazu zostaną dodatkowo zapytani o preferowane godziny obowiązywania ograniczenia sprzedaży, a także o obszar miasta, jaki według nich powinna ona objąć” – czytamy dalej w komunikacie.
By wziąć udział w konsultacjachm wystarczy przyjść na jedno ze spotkań organizowanych przez ratusz. Swoją opinię można też przekazać elektronicznie – poprzez wypełnienie ankiety dostępnej pod tym linkiem.
Terminy spotkań:
Konsultacje będą również odbywać się podczas niektórych wydarzeń w Warszawie:
Zgodnie z przepisami, rada gminy może wprowadzić ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu dla całego miasta lub jedynie jego części. Ograniczenie może objąć maksymalnie okres od godz. 22:00 do godz. 6:00 i dotyczyć sklepów oraz stacji benzynowych. Nocny zakaz nie obowiązuje punktów gastronomicznych. Dotychczas z takiego rozwiązania skorzystało około 10 proc. gmin w Polsce m.in. Kraków, Katowice i Poznań.
Według badań Barometru Warszawskiego z listopada 2023 roku ponad połowa warszawiaków (60 proc.) jest za wprowadzeniem ograniczenia sprzedaży alkoholu w między godz. 22 a godz. 6 rano. "Wśród zwolenników jest więcej kobiet niż mężczyzn (65 proc. względem 53 proc.). Kluczową rolę odgrywa także wiek ankietowanych – im starsze osoby, tym częściej opowiadają się za takim rozwiązaniem.
Konsultacje potrwają do 30 czerwca.
O korzyściach z wprowadzenia ograniczeń sprzedaży alkoholu i fałszywych argumentach przeciw podnoszonych przez władze stolicy pisaliśmy w OKO.press:
Zawiadomienie dotyczy wydarzeń z 2009 roku, o których kilka miesięcy temu opowiadał publicznie Tomasz Kaczmarek. Były agent twierdzi, że zawiózł osobiście dwóch funkcjonariuszy CBA do Wiednia, gdzie opłacił im z funduszu operacyjnego alkohol, jedzenie i wizytę w domu publicznym
„Z zawiadomienia Szefa CBA Prokuratura Okręgowa w Łodzi wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w wytworzonej dokumentacji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez byłych funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego” – poinformował we wtorek po południu Jacek Dobrzyński, Rzecznik Prasowy Ministra Koordynatora Służb Specjalnych.
Śledztwo zostało wszczęte 22 kwietnia 2024 roku i dotyczy przekroczenia uprawnień przez byłych funkcjonariuszy CBA „poprzez zorganizowanie, pod pozorem wyjazdu służbowego, prywatnego pobytu w Wiedniu, a następnie jego opłaceniu środkami pochodzącymi z funduszu Centralnego Biura Antykorupcyjnego i działaniu w ten sposób w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, tj. o czyn z art. 231 par. 2 kk”.
Kolejny zarzut, czyli poświadczenia nieprawdy w wytworzonej dokumentacji dla korzyści majątkowej przez byłych funkcjonariuszy również związane jest z wymienionym wyjazdem do Wiednia (art. 271 par 3 kk w związku z art. 271 par 1 kk)
Śledztwo ma związek z historią, którą były agent CBA oraz były poseł PiS Tomasz Kaczmarek opowiadał w styczniu 2024 na antenie TVN.
„Fundusz operacyjny, z którego korzystało Centralne Biuro Antykorupcyjne, również był wykorzystywany w sposób przestępczy. Pamiętam taką sytuację, tuż przed tym, jak pan Kamiński przestał był szefem służby. To była kwestia afery hazardowej. Na polecenie Kamińskiego i Wąsika pojechałem do Wiednia samochodem służbowym wraz z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, panem Grzegorzem P. i Krzysztofem B., którzy również są skazani w aferze gruntowej razem z Kamińskim i Wąsikiem. Cel wizyty był pozorny, abyśmy odnaleźli fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działanie w postaci spędzania dwóch dni w domu publicznym w Wiedniu” – relacjonował były agent.
Do wydarzeń, o których opowiadał na antenie TVN Tomasz Kaczmarek miało dojść jesienią 2009 roku. Były agent stwierdził, że dostał polecenie służbowe, by zawieść Grzegorza P. i Krzysztofa B., bo jako funkcjonariusz pod przykryciem dysponował pieniędzmi na tzw. kontach legendowych. „Za ich pobyt w domu publicznym, hotelach, za posiłki, alkohol płaciłem pieniędzmi z funduszu operacyjnego” – powiedział.
Dodał też, że Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński wiedzieli, co wydarzyło się w Wiedniu i na co wydano pieniądze, a operację finansowo rozliczyli kilka dni po tym, jak zostali odwołani ze stanowisk.
Po posiedzeniu rządu usłyszeliśmy o nowych projektach ekipy Donalda Tuska. Szykują się duże zmiany w KPO, a nad budżetem państwa ma czuwać Rada Fiskalna.
„Sprawa zagospodarowania funduszy europejskich dla naszego rządu jest fundamentalna. Zmieniliśmy pozycję Polski w UE. Powróciliśmy do głównego stołu w Unii, decydujemy o losach Europy. To zmieniło się w stosunku do tego, co oferowali nasi poprzednicy” – przekonywał wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. – „To ustawy i uchwały naprawcze, przywracające możliwość dobrego funkcjonowanie i poprawiające byt obywateli” – mówił lider PSL.
Rząd zajął się dzisiaj sprawami:
Krótkie i chaotyczne – takie było dzisiejsze oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS zupełnie zignorował najważniejsze polityczne wydarzenia wtorku i działania prokuratury w sprawie działalności Orlenu.
„Każdy może sobie obliczyć, o ile został oszukany przez Donalda Tuska. Miała być kwota wolna od podatku w wysokości 60 tys. złotych. Dziś mija termin składania PIT-ów, więc wiele osób może sobie zadać pytanie, ile straciło” – mówił Kaczyński, rozpoczynając swoje oświadczenie. „Takie oszustwa powinny być rozliczane. Mamy do czynienia z wycofaniem Tarcz Antyinflacyjnych” – dodawał prezes Prawa i Sprawiedliwości argumentując, że stanowi to złamanie obietnicy, że „nic, co dane, nie zostanie zabrane”. Kaczyński zapowiedział, że jego ugrupowanie planuje w tej sytuacji „akcję obywatelską”, jednak nie podał żadnych jej szczegółów.
„W praktyce zapadła też decyzja o tym, że nie będzie budowane CPK” – przekonywał Kaczyński, mówiąc o zarzuceniu procesu „deprowincjonalizacji” Polski. Polityk stwierdził po raz kolejny, że zarzucenie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego jest planem rządu Niemiec – mimo że wciąż trwają przygotowania do budowy i weryfikacja planów sporządzonych przez poprzedni rząd.