Władimir Putin odwołał ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, na jego miejsce wysunął kandydaturę ekonomisty wicepremiera Andrieja Biełousowa. Szojgu ma zostać przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa. Stanowisko traci dotychczasowy przewodniczący Nikołaj Patruszew
Prawo i Sprawiedliwość może stracić nawet 10 z 27 posiadanych obecnie mandatów. Walka o miejsce na listach będzie zatem zażarta.
„Po wczorajszych, oficjalnych wynikach do samorządu, głęboko wierzę, że mamy dużą szansę zwyciężyć w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Oczywiście to wszystko będzie zależało od tego jak będziemy realizować kampanię” – powiedziała Beata Szydło w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Gość Wydarzeń” Polsat News we wtorek 9 kwietnia wieczorem, komentując wynik wyborów samorządowych z 7 kwietnia 2024.
Szydło podkreśliła, że dziś w siedzibie partii na Nowogrodzkiej, świętowano.
„W wielu miejscach trwają jeszcze rozmowy [w sprawie koalicji w sejmikach – red.]. W województwie łódzkim brakuje nam jednego mandatu, by rządzić. Rozmawiamy też w woj. podlaskim. Obecna koalicja rządząca ma wiele kłopotów, zaczynają się różnić i kłócić między sobą” – mówiła eurodeputowana PiS, komentując wyniki wyborów w sejmikach województw.
Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 34,3 proc. głosów w wyborach samorządowych. Drugie miejsce zajęła Koalicja Obywatelska z wynikiem 30,6 proc., a ostatnie miejsce na podium przypadło Trzeciej Drodze, która uzyskała 14,3 proc. głosów.
„Wynik, który uzyskaliśmy, jest najlepszy w historii wyborów samorządowych” – stwierdziła Szydło. Ale jak podkreśliła, dla niej „najistotniejsze jest to, że PiS przetrwało trudny czas po tym, jak nie udało się stworzyć koalicji rządowej”. Pełne świętowanie partia planuje na po wyborach do Parlamentu Europejskiego, które już 9 czerwca.
Szydło podkreśliła, że chce startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale ostateczne decyzje w sprawie tego, kto zawalczy o mandaty, jeszcze nie zapadły. Z sondaży przed wyborami europejskimi wynika, że Prawo i Sprawiedliwość może stracić nawet 10 z 27 posiadanych obecnie mandatów. Walka o miejsce na listach będzie zatem zażarta.
Pytana o to, czy Jacek Kurski, który pojawił się na wieczorze wyborczym w sztabie PiS, będzie odpowiadał za kampanię partii do Parlamentu Europejskiego, Beata Szydło powiedziała, że nie ma takich decyzji.
„Jacek Kurski jest bardzo mocno atakowany i krytykowany. Im był skuteczniejszy, tym atak był większy” – powiedziała.
Szydło skomentowała też ogłoszony dziś przez Donalda Tuska program wsparcia rodziców dzieci w wieku żłobkowym.
„Jeżeli dotrzymają słowa i wprowadzą to w życie, to oczywiście pochwalę. Jestem gorącym zwolennikiem programów społecznych wspierających rodzinę. Takich jak 500+” – powiedziała.
Była premier została także zapytana o debatę dotyczącą projektów w sprawie przerywania ciąży, która ma się odbyć w czwartek (11 kwietnia w Sejmie). Szydło podkreśliła, że nie jest zwolenniczką referendum w sprawie prawa do aborcji.
„Referendum w sprawie aborcji może przynieść odwrotny skutek, niż zakładają jego pomysłodawcy. Co zrobimy, jeśli większość będzie za tym, by zezwalać na aborcje do 12. tygodnia czy nawet wydłużać ten czas? To są kwestie światopoglądowe, nie powinny podlegać rozstrzygnięciom referendalnym” – stwierdziła Szydło.
Europarlamentarzystka PiS podkreśliła też, że wolałaby, żeby „parlament pracował dziś nad rozstrzygnięciami dotyczącymi obniżenia podatku VAT na żywność czy zamrożenia cen energii” zamiast nad aborcją. „Ten rząd nie chce się tym jednak zajmować” – stwierdziła była premier.
Niemal 29 milionów osób – tylu było uprawnionych do głosowania w niedzielnych wyborach samorządowych – podała PKW. Na wybory stawiło się niemal 52 procent.
Jak wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej w niedzielnych wyborach udział wzięło dokładnie 15 071 733 osób, czyli 51,99 proc. uprawnionych – tyle osób stawiło się w lokalach wyborczych. 98,68 proc. z nich poprawnie wypełniło karty do głosowania, czyli oddało głos ważny.
To oznacza, że władze samorządowe na kolejną pięcioletnią kadencję w Polsce wybrało 14 873 064 osób – podała PKW na konferencji prasowej we wtorek 9 kwietnia.
Druga tura wyborów samorządowych w 748 gminach i miastach
„W 748 gminach i miastach żaden z kandydatów na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta nie otrzymał więcej, niż połowy ważnie oddanych głosów, z czego 569 gmin do 20 tysięcy mieszkańców i 179 gmin powyżej 20 tysięcy mieszkańców” – poinformował Sylwester Marciniak na konferencji prasowej PKW.
Druga tura wyborów samorządowych odbędzie się w niedzielę 21 kwietnia. Lokale wyborcze będą otwarte od 7 do 21.
Rafał Trzaskowski, który właśnie ze świetnym wynikiem wygrał wybory prezydenckie w Warszawie, opublikował wideo z podziękowaniem dla wyborców w mediach społecznościowych. Naprawił błąd popełniony w kampanii
„Dziękuję kochani za wielką mobilizację w wyborach samorządowych. I za powrót do normalności” – mówi na krótkim wideo nagranym w kuchni Małgorzata Trzaskowska, żona prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Trzaskowska siedzi przy stole, a tuż obok niej, przy kuchennej szafce, uwija się prezydent stolicy, który coś kroi i wrzuca i do garnka.
Wideo w oczywisty sposób nawiązuje do krótkiego spotu, który Rafał Trzaskowski opublikował w niedzielę wielkanocną, tydzień przed wyborami samorządowymi. Na tamtym wideo, które zostało mocno skrytykowane przez internautów, za stołem siedział polityk, a gotowaniem zajmowała się jego żona.
„Przede wszystkim dużo zdrowia, bo to jest najważniejsze. Jak najwięcej czasu z rodziną i przyjaciółmi. No i rewelacyjnego dyngusa” – mówił siedząc rozparty za stołem podczas gdy Małgorzata Trzaskowska przygotowywała wielkanocne śniadanie. Trzaskowski, niestety, nie wyglądał, jakby zamierzał jej w tym pomóc.
Po fali negatywnych komentarzy, Trzaskowski przeprosił i usunął wideo. „W biegu – i tym kampanijnym, i przedświątecznych przygotowań – czasami popełnia się błędy. Jest błąd, będzie pokuta. O jednym zapewniam – na pewno przez całe Święta nie będę siedział rozparty za stołem. I najważniejsze – Wesołych Świąt! Dla wszystkich” – napisał.
Powyborcze nagranie pokazuje, że polityk wyciąga wnioski z błędów i ma do siebie dystans.
„Wygraliśmy prawomocnie sprawę przeciwko TVP. O publikację fałszywej, zmanipulowanej korespondencji pozyskanej Pegasusem” – poinformowała Dorota Brejza, pełnomocniczka i żona senatora Krzysztofa Brejzy z KO
Krzysztof Brejza wygrał prawomocnie sprawę przeciwko TVP. Chodzi o publikację fałszywej i zmanipulowanej korespondencji pozyskanej Pegasusem. TVP przeprasza na swoich stronach internetowych. Przeprosiny powinny zostać także opublikowane także przed głównym wydaniem Wiadomości we wtorek 9 kwietnia.
"Telewizja Polska S.A. w likwidacji przeprasza Krzysztofa Brejzę za to, że w artykule opublikowanym na portalu tvp.info, a następnie wielokrotnie powielanym w materiałach prezentowanych na antenie TVP Info oraz TVP 1, zaprezentowano w sposób fałszywy treść prywatnej korespondencji Krzysztofa Brejzy w ten sposób, że:
co stworzyło wrażenie, że Krzysztof Brejza jest zaangażowany w zachowania o charakterze bezprawnym. Telewizja Polska S.A. w likwidacji przeprasza za to, że opublikowała materiały nieprawdziwe, zmanipulowane i przeinaczone i ubolewa, że naruszyła w ten sposób dobra osobiste Krzysztofa Brejzy w postaci czci, dobrego imienia, prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji" – czytamy na stronie TVP Info.
O sprawie poinformowała Dorota Brejza, pełnomocniczka i żona senatora KO.
Krzysztof Brejza był w 2019 roku nielegalnie inwigilowany za pomocą oprogramowania Pegasus. W tym okresie pełnił funkcję szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Jak wynika z danych udostępnionych przez działającą przy Uniwersytecie w Toronto grupę Citizen Lab, do telefonu Brejzy włamywano się 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Pozyskane w ten sposób materiały zostały przekazane TVP, która publikowała zmanipulowane i nielegalnie pozyskane treści.
Wyrok w tej sprawie zapadł w grudniu 2023 roku i właśnie się uprawomocnił. OKO.press pisało o sprawie szereoko m.in. tutaj:
“Szersza wojna konwencjonalna w Europie to już nie fantazja, a realne zagrożenie. Dlatego Europa musi się zbroić” – mówi szef unijnej dyplomacji Josep Borrell
Wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Josep Borrell powiedział we wtorek 9 kwietnia w Brukseli, że Europa musi szykować się na możliwą wojną, bo pełnoskalowy konflikt na kontynencie, także poza Ukrainą, „to już nie fantazja, a realne zagrożenie”.
„Rosja realnie zagraża Europie, nie tylko poprzez wojnę w Ukrainie oraz skoordynowane ataki hybrydowe na państwa członkowskie, (…) ale szerzej (…). Konwencjonalna wojna na kontynencie jest możliwa” – mówił Josep Borrell.
To pierwszy raz, kiedy po licznych ostrzeżeniach ze strony ministrów obrony państw NATO, m.in. ministra obrony Danii, który w lutym powiedział, że z posiadanych przez Danię informacji wywiadowczych wynika, że Rosja mogłaby chcieć „poddać solidarność NATO testowi” w przeciągu 3 do 5 lat, wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa tak wprost wypowiedział się na temat zagrożenia ze strony Rosji.
Borrell podkreślił, że w związku z tym Europa musi wzmocnić swoje możliwości obronne, a do tego niezbędne jest „międzyrządowe finansowanie”. Na forum UE toczy się w tej chwili dyskusja o tym, czy właściwym krokiem nie byłoby pozyskanie funduszy na przyspieszone zbrojenia poprzez wspólne zadłużenie, na takiej zasadzie, na jakiej finansowana jest pocovidowa odbudowa europejskich gospodarek.
Josep Borrell powiedział też, że jest to niezbędne tym bardziej ze względu na to, że jeśli wybory w Stanach Zjednoczonych wygra Donald Trump, to „natowski parasol obronny może nie być dla Europy otwarty wtedy, gdy będzie potrzeba”.
„Być może poleganie na tym, kto rządzi w Waszyngtonie, nie jest najlepszym pomysłem” – powiedział szef unijnej dyplomacji.