Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Dzisiaj, pomimo podpisania odpowiednich dokumentów, otrzymałam informację, że materiały, które chciałam zamieścić w mediach należących do grupy Polska Press, zostały wycofane. Nie są one bowiem zgodne z linią programową prezentowaną przez media z tej grupy” – mówiła dziś na konferencji w Krakowie posłanka Lewicy, Daria Gosek-Popiołek. Gosek-Popiołek jest dwójką na liście Nowej Lewicy do Sejmu w Krakowie.
Na konferencji prasowej wystąpiła wspólnie z Bogdanem Klichem z Koalicji Obywatelskiej, kandydatowi Paktu Senackiego w okręgu numer 33, jednym z dwóch okręgów w Krakowie.
To nie pierwszy taki przypadek. Wcześniej odmowy z tego samego powodu otrzymali też:
„To pokazuje, że te wybory są tylko częściowo demokratyczne” – mówił na tej samej konferencji Bogdan Klich.
Polska Press została przejęta przez Orlen w 2021 roku. Grupa posiada liczne dzienniki lokalne, w tym „Gazetę Krakowską”, w której reklamować chcieli się posłanka i senator. Od tego czasu lokalne dzienniki Polska Press stały się kolejną tubą propagandową władzy. Dotychczasowe działania pokazują, że odmowy dotyczą całej Polski i nie da się na nie spojrzeć inaczej, jak tylko na akcję pomocy PiS w wyborach. Bo wszyscy, którym dotychczas odmówiono, reprezentują bardzo różne poglądy. Polska Press de facto przyznaje w ten sposób: nasza linia programowa to linia programowa PiS.
Wspólną konferencję senatora Klicha i posłanki Gosek-Popiołek można zobaczyć tutaj:
W dzisiejszym numerze tygodnika „Sieci” braci Karnowskich jest też wywiad z prezesem NBP, Adamem Glapińskim.
Prezes NBP wielokrotnie udowadniał, że nie jest w debacie publicznej neutralny i wspiera partię rządzącą. To oczywiście żadne odkrycie, Glapiński był w latach 90. współzałożycielem Porozumienia Centrum, ówczesnej partii braci Kaczyńskich, a jego cała droga polityczna jest związana z Jarosławem Kaczyńskim.
Prezes lubi podkreślać własną niezależność. Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że to PiS dyktuje działania Glapińskiemu. Można właściwie uznać, że w przewrotny sposób Glapiński jest niezależny – sam wie, co chce mówić i kogo wesprzeć. A w tym momencie w stu procentach wspiera kampanię PiS.
W wywiadzie mówi jednym głosem z partią rządzącą. Czekać na pomoc sojuszników? [w przypadku konfliktu zbrojnego z Rosją] – pyta Michał Karnowski. Glapiński odpowiada: „Na linii Wisły, jak przewidywały plany obronne za Donalda Tuska? W takiej sytuacji Polska byłaby zniszczona, duża jej część okupowana”.
Mówi też o wrogich rządowi mediach na usługach Niemców, o zagrożeniu ze strony waluty euro, zagrożeniu migracyjnym. Pytania w większości nie mają nic wspólnego z misją NBP i RPP. Michał Karnowski rozmawia z Adamem Glapińskim jak z politykiem.
To niestety odbiera powagi bardzo ważnej instytucji, jaką jest bank centralny. Z przykrością trzeba stwierdzić, że nawet na spacyfikowanych przez Viktora Orbana Węgrzech bank centralny nie jest tak zaangażowany w bieżącą politykę, jak w Polsce.
"Na lewicy mamy przekonanie, że kandydatem na premiera powinien być przedstawiciel partii, która ma najwięcej poparcia w gronie partii, które by tworzyły rząd. Jeżeli Platforma Obywatelska wystawiłaby Donalda Tuska, nie widzę przestrzeni, żeby powiedzieć Platformie: my się na to nie zgadzamy” – mówił dziś rano w Radiu Zet przedstawiciel Lewicy, Krzysztof Gawkowski.
Część sondaży wyborczych wskazuje, że po wyborach koalicja trzech komitetów: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy będzie w stanie sformować w Sejmie większość dla własnego rządu. W tej kampanii mało jednak mówi się o ewentualnych kandydatach na premiera, komitety nie wystawiają oficjalnych kandydatów na premiera.
Jeśli opozycja zdobędzie większość, naturalnym kandydatem będzie szef największego ugrupowania. A to prawie na pewno będzie Koalicja Obywatelska. Słowa Gawkowskiego są potwierdzeniem trendu z ostatnich dni kampanii w wypowiedziach opozycji — więcej w nich słów o współpracy, niż wzajemnych ataków i pretensji.
O 18:30 w TVP odbędzie się debata przedstawicieli wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. To najważniejsze wydarzenie kampanii w poniedziałek 9 października.
Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej mówił rano w RMF FM:
„Proszę pamiętać, że to nie jest zwykła debata, w tym sensie nie jest zwykła, że to nie jest debata na równych prawach. To jest debata w telewizji publicznej, gdzie nie pracują dziennikarze, tylko funkcjonariusze PiS-u. Gdzie wszystko ustawione jest pod PiS. Ale jeżeli pyta mnie pan czy premier Donald Tusk jest gotowy. Tak jest gotowy, choć wiemy, że możemy się spodziewać w telewizji publicznej wszystkiego najgorszego”.
Lewica wystawia Joannę Scheuring-Wielgus. Krzysztof Gawskowski w Radiu Zet komentował:
„Wejdzie na debatę pięciu króli, a wyjdzie jedna królowa. To jest moja ocena tego, co się wydarzy. […] Jestem przekonany, że tam wygra kobieta, ale nie dlatego, że jest kobietą, tylko dlatego, że będzie pokaz programowej tożsamości Lewicy, tego, co myślimy o mieszkaniach na wynajem, o polityce społecznej, o bezpiecznym państwie, o tym, jak gospodarować rodziną”.
W tygodniku „Sieci” bracia Karnowscy w dużym wywiadzie rozmawiają z premierem Mateuszem Morawieckim. Rozmowę otwiera trudne pytanie: „Jest pan niemal bez przerwy w wyborczej trasie. Polacy rozumieją stawkę tych wyborów?”, a w tytule nie ma miejsca na subtelności: „Tusk zniszczy Polskę” – przekonuje Morawiecki i bracia-propagandyści.
Z ust premiera nazwisko Tusk pada w całej rozmowie 21 razy. Czym szef Platformy Obywatelskiej zasłużył sobie na tyle uwagi? Według premiera:
Na 26 odpowiedzi premiera tylko 10 nie zawiera nazwiska Tusk. Ale gdy Tuska nie ma, premier i tak mówi o niemieckim zagrożeniu lub wspomina byłego współpracownika Tuska, Sławomira Nowaka. Tylko dwie odpowiedzi rzeczywiście dotyczą PiS i ich pomysłów.
W jednej z nich blisko końca rozmowy, premier Morawiecki w jednym zdaniu wymienia pomysły programowe PiS. I zaraz dodaje: „mógłbym tak wymieniać nasze propozycje do wieczora”. Ale w rzeczywistości ani bracia Karnowscy, ani premier, nie są zainteresowani rozmową o tych pomysłach. Przyjazne dla premiera łamy „Sieci” mają przecież tyle miejsca, ile premier potrzebuje. Tymczasem chociaż kolejne, ostatnie pytanie brzmi: „Jeżeli wyborcy pozwolą rządzić Prawu i Sprawiedliwości trzecią kadencję, to jak wykorzystacie ten czas?”, to odpowiedź szybko wraca do tego co najważniejsze: do Belzebuba naszych czasów, uosobienia wszelkiego zła i zapowiedzi nadchodzącej katastrofy, przed którą ratunek to tylko PiS: do Donalda Tuska.
„To są naprawdę ludzie niebezpieczni dla Polski. Nie wolno im dawać drugiej szansy” – przypomina w ostatnich słowach premier, jak gdyby wszystkie wcześniej wymienione przewiny byłego premiera nie wystarczyły, by nas wszystkich przestraszyć.