Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Nie było żadnych rozmów dotyczących budowania innej większości. Takich rozmów nie było, ja w takich rozmowach nie uczestniczyłem” – mówił Piotr Zgorzelski, polityk PSL, wicemarszałek kończącej się kadencji Sejmu w RMF FM. „Nie ma żadnych rozmów, jeśli chodzi o budowanie innej większości”.
Jedno jest pewne. Jest większość 248 posłów, która jest potwierdzona wyborem 15 października 2023 roku. Zmienił się kalendarz polityczny i dzisiaj mamy czas demokracji" – mówił Zgorzelski.
„Przez osiem lat pewnie były różne sytuacje, kiedy można było przejść na drugą stronę. I nigdy Polskie Stronnictwo Ludowe tego nie zrobiło. Musi być przywrócony trójpodział władzy. Musi być zastosowana zasada, że prawo jest nad władzą, a nie odwrotnie. (...) Musi wrócić właściwy samorząd. Trzeba zlikwidować klientelizm, czapkowanie wójtów, burmistrzów, prezydentów – władzy. Samorząd to jest samostanowienie się w kwestiach lokalnych i to trzeba przywrócić”.
Zgorzelski stwierdził, też, że to ważne tak samo jak dobre relacje z Unią Europejską. „To są trzy proste azymuty, które wyznaczają naszą filozofię przyszłego rządzenia”.
Zgorzelski odniósł się też do propozycji dotyczącej objęcia przez Szymona Hołownię funkcji marszałka Sejmu. „Z mojego punktu widzenia to jest dobra kandydatura” – stwierdził.
„Prezydent Andrzej Duda jest otwarty na dalsze rozmowy z komitetami wyborczymi. Drzwi Pałacu Prezydenckiego są otwarte” – stwierdziła w rozmowie z PAP szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych. I przypomniała, że prezydent ustalił datę inauguracyjnego posiedzenia Sejmu na 13 listopada 2023 roku.
Na pytanie o to, czy Duda oczekuje na przedstawienie umowy koalicyjnej i konkretnych kandydatów na ministrów, Ignaczak-Bandych odpowiedziała, że „drzwi Pałacu Prezydenckiego są zawsze otwarte dla przedstawicieli komitetów wyborczych”.
„Prezydent mówił o tym, że jest otwarty na dalsze rozmowy i jeśli ktoś potrzebuje konsultacji, to prosi o to, by dać temu wyraz” – mówiła.
Przypomnijmy, że wcześniej prezydent Andrzej Duda mówił, że istnieją „dwie grupy polityczne, które utrzymują, że dysponują większością parlamentarną i mają swojego kandydata na stanowisko premiera”. A kandydatem Zjednoczonej Prawicy jest premier Mateusz Morawiecki.
„Nie zmarnujemy Waszego zwycięstwa” – obiecał w sobotę rano Donald Tusk. Od piątkowego wieczoru trwają rozmowy nowej koalicji nad kształtem przyszłego rządu
W piątek wieczorem spotkali się liderzy nowej większości parlamentarnej. Rozmawiali na temat kształtu przyszłego rządu. Do ustalenia między koalicjantami jest podział stanowisk marszałków Sejmu i Senatu oraz obsada ministerstw. Dotąd pewnik był jeden: że Donald Tusk jest kandydatem na premiera popieranym przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę.
W sobotę rano Donald Tusk napisał na portalu X (dawniej Twitter):
„Jesteśmy gotowi. Ukradną pewnie jeszcze trochę czasu, ale to wszystko, na co ich stać. Nie zmarnujemy Waszego zwycięstwa”.
Wpis Tuska sugeruje, że doszło do ustaleń w kluczowych punktach. Inni liderzy nie zabrali dotąd publicznie głosu.
O tym, z czym koalicjanci przyszli na rozmowy i jakie są linie sporu, pisaliśmy tutaj:
Do tej pory liderzy partii paktu senackiego zakładali, że mają kilka tygodni na sfinalizowanie rozmów. Plan, o którym członek zespołu negocjacyjnego poinformował OKO.press, był taki, że nazwiska marszałków pojawią się między 5 a 10 listopada, zaś ministrów jeszcze później. Weekendowe rozmowy przedstawicieli nowej większości sugerują jednak, że może nastąpić przyspieszenie.
Kluczowym czynnikiem pozostaje prezydent, który wedle powszechnej opinii i własnych słów sprzed wyborów miał powierzyć tekę premiera przedstawicielowi PiS. Po rozmowach, które odbyły w Pałacu Prezydenckim we wtorek i w środę, nastąpiła zmiana tonu prezydenta.
Andrzej Duda oświadczył w czwartek 26 października 2023, że kandydatów na premiera jest dwóch: Donald Tusk i Mateusz Morawiecki. Zaś uczestnicy spotkania ze strony obecnej opozycji odnieśli wrażenie, że Duda desygnuje na premiera Tuska (mówił o tym np. Włodzimierz Czarzasty z Lewicy w radiu TOK FM).
Prezydent w publicznym wystąpieniu zwrócił uwagę, że nowa większość nie podpisała umowy koalicyjnej ani nie podała kandydatów na ministrów. Jednocześnie wyznaczył termin pierwszego posiedzenia Sejmu X kadencji na 13 listopada.
W sobotę wypowiedziała się szefowa Kancelarii Prezydenta. Zapytana przez PAP, czy prezydent oczekuje przedstawienia umowy koalicyjnej i nazwisk kandydatów na ministrów, Grażyna Ignaczak-Bandych odpowiedziała, że drzwi Pałacu Prezydenckiego są zawsze otwarte dla przedstawicieli komitetów wyborczych.
„Prezydent mówił o tym, że jest otwarty na dalsze rozmowy i jeśli ktoś potrzebuje konsultacji, to prosi o to, by dać temu wyraz” – powiedziała 28 października 2023 prezydencka minister.
Mateusz Morawiecki twierdzi, że ma prawo, a nawet obowiązek utworzyć rząd, choć nie wie, czy znajdzie większość która go poprze. Liczy na PSL i Hołownię. Tymczasem PSL zapowiada powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego. I tylko tyle
Minęło 12 dni od zwycięskich dla koalicji partii demokratycznych wyborów parlamentarnych. Oto, co wydarzyło się w piątek, 27 października:
Mateusz Morawiecki wystąpił na konferencji prasowej po szczycie Rady Europejskiej w Brukseli. Odpowiadał nie tylko na pytania dotyczące debat w trakcie szczytu i polskiej polityki zagranicznej, ale też sytuacji w kraju. Zapytany o liczbę posłów, na których po wyborach liczy w Sejmie, odpowiedział wymijająco:
– Proces tworzenia rządu przed nami. Przy tak wielkim zaufaniu społecznym jakim PiS zostało obdarzone. Przypomnę, że to ponad 7 milionów 640 tysięcy osób głosowało na nas. Głosowało na nasz program. Przy tak wielkim zaufaniu mamy nie tylko wolę, mamy nie tylko prawo jako zwycięski obóz. Ale mamy też obowiązek podjąć się próby sformowania rządu, jeżeli oczywiście pan prezydent zdecyduje się nam powierzyć w pierwszym kroku tę misję sformowania rządu – mówił Mateusz Morawiecki.
PiS w wyborach zdobyło 194 mandaty. Do większości brakuje mu więc co najmniej 37 posłów. Morawiecki sugerował, że Zjednoczonej Prawicy może udać się przekonać do siebie posłów PSL i przynajmniej niektórych posłów Polski 2050. PSL wprowadziło do Sejmu 27 posłów, a ugrupowanie Szymona Hołowni 35.
Jeśli są jacyś posłowie, którzy zastanawiają się nad propozycją PiS-u, nie ujawnili tego publicznie. Liderzy Trzeciej Drogi wspólnie z liderami Lewicy i KO wskazali Donalda Tuska jako swojego kandydata na premiera. Prowadzenie rozmów koalicyjnych przez PiS może być więc fikcją, a w staraniach Mateusza Morawieckiego o uzyskanie nominacji na szefa rządu chodzi tylko o choćby kilkutygodniowe przedłużenie władzy. A przedłużenie władzy może posłużyć np. przygotowaniu szalup ratunkowych dla działaczy PiS.
Dlaczego Prawu i Sprawiedliwości tak bardzo zależy na powołaniu Mateusza Morawieckiego na premiera, choć wiadomo, że nie stoi za nim większość parlamentarna? Według źródeł „Gazety Wyborczej” Morawiecki liczy, że dzięki temu manewrowi utrzyma wpływy w Komisji Nadzoru Finansowego.
Obecna, 5-letnia kadencja szefa KNF kończy się 23 listopada. Jeśli Do tego czasu Morawiecki pozostanie premierem, będzie mógł wskazać jego następcę. A KNF to istotna instytucja dla całego sektora bankowego z 500-milionowym budżetem i 1400 pracownikami. – Jasne, że nie wszyscy tam trafią, ale menedżerowie bliscy Morawieckiemu już mają szansę. To arka Noego dla ludzi premiera. Są w stanie przetrwać rządy opozycji, które będą niczym potop – mówi źródło „Wyborczej”.
W rozmowie z „Gościem Wydarzeń” Polsat News szef gabinetu Andrzeja Dudy został zapytany, czy prezydent zawetuje ustawy zmieniające przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa lub Radzie Mediów Narodowych.
- Musielibyśmy zobaczyć ustawy i będziemy się do nich odnosić. Myśle, że prezydent nie chciałby być łatwą wymówką w jakiejkolwiek sprawie. Ale nie jest tajemnicą, że na sądownictwo prezydent miał inne zdanie niż opozycja – mówił szef gabinetu prezydenta.
Aborcja jest jednym z punktów zapalnych w rozmowach wokół przyszłej koalicji rządzącej. Lewica i Koalicja Obywatelska obiecały legalizację prawa do decyzji kobiety o aborcji do 12. tygodnia ciąży. Część Lewicy naciska, by do umowy koalicyjnej nowego rządu wpisać przynajmniej dekryminalizację aborcji. Powiedziała o tym Magdalena Biejat z Razem.
„Pani senator Biejat może takie postulaty formułować, nawet koledzy z Lewicy mogę je wkładać do naszej umowy koalicyjnej” – mówił w piątek w Radiu Zet Piotr Zgorzelski z PSL. „Ale oni wiedzą, że u nas w PSL nie ma dyscypliny światopoglądowej”.
Zgorzelski powiedział, że pierwszy krok to unieważnienie tak zwanego orzeczenia TK.
"Sejm wskaże, że sędziowie, którzy brali udział w tym orzeczeniu, nie byli prawidłowo wybrani. To nie jest wielki problem. Przywrócenie tak zwanego kompromisu aborcyjnego, tego punktu który był punktem zapalnym do protestów kobiet, jesteśmy w stanie to zrobić” – mówił Zgorzelski.
Piotr Zgorzelski należy do najważniejszych polityków PSL. Jest sekretarzem Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL i negocjatorem w rozmowach zarówno z Polską 2050, jak i resztą partii paktu senackiego.
W piątek 27 października odbyło się posiedzenie Rady Mediów Narodowych, na którym przewodniczący Krzysztof Czabański wprowadził pod obrady punkt dotyczący przyszłości TVP.
Politycy przyszłej koalicji rozważają między innymi odwołanie uchwałą sejmową członków Rady Mediów Narodowych (ponieważ to ten organ, powołany w 2016 roku przez PiS, odpowiada za wybór prezesów i zarządów mediów publicznych) czy postawienie spółki TVP SA w stan likwidacji i powołanie nowej spółki.
RMN zareagowała na te doniesienia. Podczas piątkowego posiedzenia przegłosowano oświadczenie, w którym zaznaczono, że „polskie media publiczne są zorganizowane na podstawie prawa, a zwłaszcza ustawy o radiofonii i telewizji, ustawy o Polskiej Agencji Prasowej, ustawy o RMN".
„Zmiany mogą nastąpić jedynie na drodze ustaw przyjętych łącznie przez Sejm, Senat oraz podpisanych przez Prezydenta RP, czyli w procedurze zapisanej w Konstytucji RP" – czytamy w dokumencie.
Oświadczenie przyjęto większością 3 do 2 głosów. Stanowisko poparli reprezentanci PiS — Krzysztof Czabański, Joanna Lichocka, Piotr Babinetz. Przeciwko zagłosowali Robert Kwiatkowski i Marek Rutka (którzy obejmowali stanowiska z rekomendacji Lewicy).
Jako gość „Gościa Wydarzeń” Polsat News Marcin Mastalerek, szef gabinetu Prezydenta RP, odpowiadał na pytania o plany Andrzeja Dudy wobec przyszłego rządu. Nie zdradził, kiedy prezydent ogłosi decyzję o wskazaniu premiera. Na pytanie, czy wierzy, że Mateusz Morawiecki jest zdolny zgromadzić większość sejmową, zarzekał się, że w polityce „wszystko jest możliwe”.
A może prezydent chce zablokować kandydaturę Donalda Tuska? – dopytywał prowadzący. Nawiązał do wypowiedzi posła PiS Daniela Milewskiego, który zadeklarował: „Zadaniem PiS jest niedopuszczenie, żeby Donald Tusk nie był premierem Rzeczpospolitej”. Mastalerek nie powstrzymał się od złośliwości:
- Nie chciałbym pouczać nikogo w PiS, bo to nie moja rola. Odpowiadając na słowa posła PiS, muszę powiedzieć że w czasach, kiedy ja byłem rzecznikiem PiS, taki poseł dostałby zakaz medialny. Prezydent Duda świetnie zna swoje zadania. Zadaniem prezydenta nie jest blokowanie kogokolwiek – oświadczył Mastalerek.
A czy prezydent będzie blokował ustawy zmieniające przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa lub Radzie Mediów Narodowych?
- Musielibyśmy zobaczyć ustawy i będziemy się do nich odnosić. Myśle, że prezydent nie chciałby być łatwą wymówką w jakiejkolwiek sprawie. Ale nie jest tajemnicą, że na sądownictwo prezydent miał inne zdanie niż opozycja – mówił szef gabinetu prezydenta.
Czy po zakończeniu swojej drugiej kadencji Andrzej Duda będzie kandydatem na lidera Prawa i Sprawiedliwości? – zapytał prowadzący.
- Prezydent Duda do polityki przyszedł jako mecenas, który wszedł do rządu, potem był ministrem w kancelarii Kaczyńskiego, potem został posłem do PE. (...) Zawsze zajmował się sprawami merytorycznymi. Nigdy nie był typem działacza. Nigdy nie miał takich ambicji – zapewniał Mastalerek.