Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
– To będzie nieustanna kłótnia, starcie grup, starcie indywidualności, hura ambicjonerów, bo przecież tam w niektórych tych partiach jest po dwóch szefów – straszył Jarosław Kaczyński przed ewentualnym rządem opozycji
– Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – mówił szef PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Białymstoku. To nowa narracja PiS na finiszu kampanii. Oprócz typowego straszenia Tuskiem i imigrantami Kaczyński przekonywał, że ewentualny rząd opozycji oznacza totalny chaos, bo tak naprawdę to 11 różnych partii, mnóstwo liderów i ich zastępców. Nie to, co rząd PiS.
Ten sam przekaz pojawił się w nowym spocie PiS.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedził dzisiaj Białystok. Imprezę rozpoczął rzecznik partii, a w czasie kampanii niezawodny konferansjer, Rafał Bochenek.
– Jesteśmy w każdym regionie, bo dla nas nie ma polski A i B, Polska jest? JEDNA! Polska jest? JEDNA! – rozgrzewał publiczność Bochenek. – A wszystko robimy z miłości do? POLSKI! Z miłości do? POLSKI!.
Szybko na scenę wszedł prezes PiS. Otoczył go wianuszek głównych przedstawicieli tamtejszej listy PiS-u na czele z Jackiem Sasinem. Cała grupka karnie, niczym na szkolnym apelu, stała przez całe wystąpienie prezesa, co jakiś czas machając biało-czerwonymi chorągiewkami.
Kaczyński zaczął od nowego politycznego spinu PiS-u. Stwierdził otóż, że ewentualny rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy oznacza wielki chaos i awanturę, bo tak naprawdę te ugrupowania tworzy aż 11 partii. Prezes zliczył jednak zupełnie marginalne podmioty, jak np. PPS w Lewicy. Nic to, 11 partii działa na wyobraźnie, bo jak tu się w tylu dogadać?
– To będzie nieustanna kłótnia, starcie grup, starcie indywidualności, hura ambicjonerów, bo przecież tam w niektórych tych partiach jest po dwóch szefów, bo tacy są ambitni, że jednego nie są w stanie wyłonić, a zastępców to na przykład na Lewicy to już nie potrafię policzyć. Więc jak to wszystko się razem zbierze i będzie chciało rządzić, to nawet gdyby oni mieli dobre chęci, programy, a nie mają, to naprawdę byłoby fatalnie po prostu źle. To takie zło, które będzie w każdej sytuacji, nawet gdyby nie było wojny, kryzysów – straszył Kaczyński.
Dzisiaj PiS wypuścił nowy spot #KoalicjaChaosu, nawiązujący dokładnie do tego samego tematu, tyle że straszącym był premier Mateusz Morawiecki. Co ciekawe, w spocie PiS premier straszy rządem ośmiu, a nie tak jak Kaczyński jedenastu partii.
Dalej było już po staremu. Kaczyński straszył KO i Tuskiem i przeciwstawiał dwie wizje Polski, uzależnione od tego, kto wygra. Rząd opozycji to słabe państwo, decyzje o nas podejmowane w Berlinie i Moskwie, bezrobocie, podwyższenie wieku emerytalnego i garstka elit bogacąca się na krzywdzie tych mniej wykształconych, bez znajomości i z mniejszych miast.
Prezes PiS przestrzegał również przed głosowaniem na Konfederację. – Każdy głos na opozycję, także na Konfederację, to w istocie głos na Donalda Tuska jako premiera. I teraz trzeba zadać sobie jeszcze jedno pytanie: po co Donald Tusk wrócił do Polski? Mówiłem na konwencji naszej partii, że jest coś takiego jak system Tuska. Tak najkrócej mówiąc, to on tutaj wraca po to, żeby ten system przywrócić – mówił Kaczyński.
Chwalił się też, że Polska bez obcych doradców, bez wtrącania się w nasze sprawy potrafi się doskonale rozwijać. Wymieniał sukcesy PiS i bagatelizował inflację.
„Inflacji i tak w przyszłym roku jakiejś poważnej, odczuwalnej, prawie na pewno, chyba żeby się coś nowego na świecie wydarzyło, nie będzie. A więc jesteśmy w stanie tutaj sobie dać radę i jesteśmy w stanie zmienić te uzyskane już 80 proc. przeciętnej UE, nigdy w dziejach Polski takiego wyniku nie było” – mówił.
Jego zdaniem dogonienie najbogatszych państw Zachodu, jeśli chodzi o poziom życia, będzie możliwe tylko pod rządami PiS. A jeśli się to uda, to będzie to sukces „na miarę tysiąclecia”.
Kaczyński w sobotę spotka się jeszcze z wyborcami w Lublinie.
Zakończyła się konwencja Lewicy w Będzinie. Przemawiał m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski. W ostatni weekend wyborczy kandydaci Lewicy mówili głównie o programie socjalnym, rzadziej odnosili się do rządów PiS. Atakowali głównie Konfederację
Wybory już za tydzień. Trwa ostatni intensywny weekend wyborczy. W Będzinie odbyła się konwencja Lewicy, podczas której przemawiał m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski. A także Anna Maria Żukowska, Włodzimierz Czarzasty, Magdalena Biejat, Adrian Zandberg, Joanna Scheuring – Wielgus, Robert Biedroń. Rzecznik Lewicy, Marek Kacprzak, porównał liderów formacji do Avengersów.
Aleksander Kwaśniewski: Dziś jesteśmy przed kolejnymi wyborami. Głos na Lewicę to głos oddany na nadzieję, na to, że Polska może wyjść z tego zakrętu, w którym jesteśmy po 8 latach rządów PiS. Polsce potrzebna jest koalicja, która zostanie stworzona przez partie opozycji, ale w której ważną rolę będzie odgrywać Lewica. Lewica jest gwarantem praw kobiet, świeckiego państwa. Lewica jest gwarantem, że osiągniemy postęp w usługach publicznych, w dobrej edukacji, w lepszej ochronie zdrowia, w rozwiązywaniu problemów ludzi niepełnosprawnym i starych, w budowaniu żłobków i przedszkoli. To gwarant, że Polska będzie się liczyć w zjednoczonej Europie i będzie działać na rzecz silnej Europy, która jest niezbędna w tym zagrożonym świecie. To czytelny i konsekwentny program. Jest naszą nadzieją demokratycznej Polski.
Zwracam się do tych, którzy na Lewicę zawsze głosowali. Zwracam się do tych, którzy wątpili, którzy szukali innych partii albo zostawali w domu, dziś jest czas, żeby wrócić. Zwracam się do tych, którzy nigdy na Lewice nie głosowali, szczególnie do młodych. Apeluję, zagłosujmy na kandydatki i kandydatów lewicy. To dobrze zainwestowany głos.
Po Kwaśniewskim przemawiali Anna Maria Żukowska i Włodzimierz Czarzasty.
Włodzimierz Czarzasty: Chcę, żebyście zobaczyli, dlaczego wygramy. Bo wygramy, prawda? Wygramy, bo jak my mówimy, to dowozimy do końca. My byliśmy konsekwentni – mówiliśmy, że chcemy współpracować z innymi partiami. Przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz. Nasz postulat dotyczący usług publicznych jest bardzo ważny. Nie będzie jakoś, jak mówi Konfederacja. Nie będzie jakoś, musimy to dofinansować. Jak ludzie widzą Lewicę to wiedzą, że te usługi publiczne będą dobre – to będzie dobry urzędnik, dobry nauczyciel, dobry lekarz.
Opozycja zaczęła przejmować nasze hasła. Np. Mieszkanie jest prawem nie towarem. Z lewicowymi postulatami jest tak, że każdy przed wyborami je mówi, a potem po wyborach każdy zapomina.
Czy słyszycie jeszcze 35-godzinnym dniu pracy? Nie, a my to mówimy. Praca nie jest wszystkim, wiecie o tym. Macie prawo do swojego czasu, do kochania się, do pójścia na spacer. Życie to nie jest praca.
Mówimy jako Lewica o normalnym życiu. Pytam Kaczyńskiego – mówisz o bezpieczeństwie. A gdzie jest bezpieczeństwo transportowe? Chcemy, żeby ludzie pojechali do teatru, kina, do lekarza. Chcemy, żeby mogli jeździć i muszą mieć dostęp do transportu.
Słyszymy o państwie świeckim. Nie atakuję opozycji, będziemy z nią rządzić. Ale pytam, czy świeckie państwo polega na tym, że religia jest na ostatniej lekcji? My mówimy, że trzeba uciąć finansowanie Kościoła, usunąć religię ze szkół. Nie jesteśmy przeciwko ludziom wierzącym, ale nie chcemy , żeby ktoś nam mówił jak mamy żyć.
Nie ma bardziej wiarygodnej formacji niż Lewica np, w kwestii praw kobiet. Kobiety mają prawo do aborcji, do swojego ciała. Dlaczego mężczyźni mają im to zabierać? Kobiety musza być bezpieczne, a to oznacza żłobki i przedszkola. Wystawiamy kobietę do debaty – nie wystarczy mówić, że kobiety mają prawa, one mają też języki i mówią za siebie. Dlatego wystawiamy kobietę. Jeżeli idą najważniejsze osoby ze wszystkich partii, żeby na wysokim poziomie, ze swadą prowadzić dyskusję o przyszłości kobiet, to chce wam powiedzieć, że lewica jest kobietą i kobieta będzie reprezentować lewicę. Mógł iść każdy.
Był marsz 1 października. Mówili nam, żeby nie iść na ten marsz. Nie stawaj obok Tuska – mówili mi. Elektorat się odwróci. I co się stało? Nie odwrócił się.
Anna Maria Żukowska: Te wybory będą też o tym, jak będzie ta Europa. Unia Europejska to unia wartości, godności. To jest też o godności pracy. Unia musi stać po stronie pracownika. Lewica jest propracownicza. Na przykład, gdy ktoś zachoruje, albo musi zostać z chorym dzieckiem. Dość kary za chorowanie. Postulujemy 100 proc. płatne L4. To nie nasza wina, że chorujemy. Zlikwidujemy uśmieciowienie rynku pracy. Muszą być etaty, a nie umowy cywilnoprawne. Jak jest stosunek pracy, miejsce pracy, to musi być etat, a nie umowa cywilnoprawna.
Proponujemy minimalną płacę w budżetówce. Jesteśmy zawsze po stronie pracowników.
Kolejna parą był Adrian Zandberg i Magdalena Biejat.
Adrian Zandberg: Widzicie te sondaże, które rosną. Mamy dobre wieści. Wynika z tego, że niezdecydowani właśnie się decydują i chcą głosować na Lewicę. To zmienia wszystko.
Pytacie, czy jechać głosować do innego okręgu. Jeżeli chcecie głosować na Lewicę, to idźcie do swojej komisji, nie kombinujcie jak koń pod górę. Idźcie obok siebie i głosujcie.
Magdalena Biejat: Wiem, że jest wiele kobiet rozczarowanych tym, co wydarzyło się po pseudowyroku w 2020 r Po protestach. Nie udało się zatrzymać tego prawa. Ale udało się coś innego. Dzięki wam zupełnie inaczej mówi się o aborcji. Dla absolutnej większości ludzi aborcja powinna być legalna i bezpieczna. To jest wasz ogromny sukces. Zamieńcie parasolki na długopisy. Idźcie do wyborów.
Zandberg: Postawiliśmy sobie za cel, żeby wygrać z Konfederacją. Nie możemy dopuścić skrajnej prawicy do rządu. I widać, że ten cel zostanie zrealizowany. Pokonamy brunatnych. To są barbarzyńcy, oni chcą odebrać prawa kobietom, chcą wcisnąć Polskę w mroki średniowiecza. Chcą Polski egoizmu, gdzie słabszy jest skazany na śmierć.
My nigdy nie zgodzimy się na rząd z Konfederacją, nigdy nie wejdziemy do rządu z brunatnymi. Nie należy się do nich przymilać, trzeba ich pokonać i wyrzucić z parlamentu.
Biejat: Lewica dzisiaj walczy właśnie w Konfederacją o głosy w miastach.
Zandberg: Wiecie, z czego jestem dumny? Gdy o 5 zachrzaniamy od miasta do miasta, tym, co nas napędza, nie jest nienawiść, nie jest zemsta. Jacek Kuroń mówił, że nienawiść to jest zgniły fundament. Dobrej polityki nie zbuduje się na zemście. Wierzę, że jesteśmy o krok od tego, żeby tę lepszą Polskę zbudować.
Biejat: Wiecie dlaczego Lewica zyskuje? Nie słuchaliśmy dobrych rad płynących z salonu. Mówili nam: nie mówcie o mieszkaniach, mówcie o Kaczyńskim. To zadziała.
Zandberg: My już nie chcemy mówić o Kaczyńskim. My chcemy zająć się rozwiązywaniem spraw zwykłych ludzi. Wiecie dlaczego rośnie? Biskupi nas nie cierpią, miliarderzy mówią: wszyscy, byle nie Lewica. Salon za nami nie przepada. Ale ludzie nas chcą i to jest najważniejsze. Lewica to jest łatwiejsze życie dla zwykłych ludzi. Teraz jest czas, żeby zbudować dobrą Polskę.
Biejat: 15 października zagłosujcie z nadzieją.
Ostatnią parą była Joanna Scheuring-Wielgus i Robert Biedroń.
Joanna Scheuring-Wielgus: Lewica ma marzenia. Marzymy o tym, żeby kobiety czuły pełnie praw. Marzymy, żeby w szkole nasze dzieciaki uczyły się rzeczy praktycznych, a nie ideologii. Marzymy, żeby u lekarza dostać wszystkie zabiegi medyczne.
Robert Biedroń: Co PiS zaśpiewa z niedzielę? Ta ostatnia niedziela... Zjechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz, wszędzie tam, gdzie bije serce Polski. To dzięki wam mamy nadzieję, że Lewica będzie współrządziła.
Rzeczpospolita jest dobrem wszystkich obywateli. I o takiej Polsce marzy Lewica i taka będzie Polska po 15 października.
Scheuring-Wielgus: Mówiłam o prawach kobiet, o edukacji, o ochronie zdrowia. Żeby to osiągnąć, trzeba odsunąć od władzy PiS i nie dopuścić do władzy Konfederacji. Ale trzeba odsunąć też kler. To są hierarchowie i biskupi, którzy wtrącają się w nasze życie. To jest jakiś chory układ władzy z klerem, w którym chodzi tylko o dwie rzeczy: o władzę i kasę. Prawicy marzy się święta trójca: Rydzyk, Kaczyński i Mentzen. My innej trójcy chcemy: równość, wolność, tolerancja.
Biedroń: Czy jesteście gotowi do tych wyborów? Tak! Czy jesteśmy gotowi, żeby dać z siebie wszystko? Tak! Jesteście zmobilizowani? Tak!
„Może dadzą napisy po niemiecku, jak będę mówił. Diabli wiedzą, co im do głowy przyjdzie” – mówił w Płocku Donald Tusk o tym, czego się spodziewa na debacie TVP
W sobotę 7 października Donald Tusk jest na spotkaniu ze zwolennikami Koalicji Obywatelskiej w Płocku.
„Może jakieś sumienie gdzieś tam się liczy u tych, którzy kilkanaście dni będą rządzić” – zwrócił się do zwolenników Prawa i Sprawiedliwości.
Dużo uwagi Tusk poświęcił sprawie migracji. W ostatnich dniach o tym najwięcej mówi Prawo i Sprawiedliwość. Na poniedziałek na godzinę 21 (czyli wtedy, gdy pierwotnie miała się odbywać debata przedwyborcza) TVP zapowiedziało dwuczęściowy film o migracjach. Ma tego dotyczyć też co najmniej jedno z pytań w czasie debaty.
„Powiem wam, co zawetował naczelny kłamca Rzeczypospolitej” – zaczął Tusk. Chodzi mu o weto Mateusza Morawieckiego, które postawił na nieformalnym zebraniu Rady Europejskiej w piątek 6 października.
„Opowiada, że postanowił zatroszczyć się o szczelność naszych granic” – mówił o Morawieckim Tusk. I następnie odczytywał z komórki przepisy, na które nie zgadza się obecny polski premier.
„Przepisy dotyczą partnerstwa UE z krajami pochodzenia migrantów, które ma zatrzymać. Zawetował propozycję, która dotyczy ochrony granic UE w tym ochrony granic Polski. UE chciała też przyjąć przepisy, które ułatwią walkę z handlem ludźmi i ich przemytem” – mówił Tusk. Dodał, że nie dziwi się, że Morawiecki zawetował tę ostatnią propozycję.
„Stoi na czele rządu, który przejdzie do historii jako rząd organizator największego przerzutu migrantów do naszego kraju. Zawetował też propozycję, by Europa mogła skutecznie walczyć z migracją jako zagrożeniem hybrydowym. Jest konsekwentny wetując próby Europy, by walczyć z nielegalną imigracją”.
Jaką politykę migracyjną chciałby prowadzić Tusk? „Ludzką” – stwierdził. Należy „uchronić serca od rasizmu i pogardy”.
„Albo będziemy mieli PiS z nieszczelnymi granicami, z pogardą i konfliktem kulturowym podsycanym przez nich. Albo Polskę, która zgodnie z prawami człowieka ochroni Europę, a jednocześnie zachowamy nasze serca i humanitarne podejście”.
„Ze mną można się kłócić, każdy może przyjść, nie tylko rudzi, kolor włosów nie ma znaczenia ani ilość włosów” – mówił Tusk w Płocku. Na sali były osoby w rudych perukach.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej odniósł się też do debaty, która ma się odbyć w poniedziałek o godz. 18:30 w TVP. Nie przyjdzie na nią Jarosław Kaczyński, PiS będzie reprezentował Mateusz Morawiecki.
„Jestem gotowy na każdy scenariusz i niespodziankę” – zapowiedział Donald Tusk. Mówił, że Kaczyński ustawił sobie debatę, a potem i tak stchórzył”.
„Kaczyński nie może wytrzymać tej myśli, świadomości, że po latach skutecznego okłamywania Polaków nagle przychodzi ten dzień, sami go ogłosili” – stwierdził Tusk.
O swoich oczekiwaniach wobec debaty mówił: „Dadzą napisy po niemiecku, jak będę mówił.
Diabli wiedzą, co im do głowy przyjdzie. Może mikrofonu mi nie wyłączą. A jeśli wyłączą, może ta cisza bardziej dotrze”.
Mówił też, żeby nie zapominać o sprawach dotyczących kobiet.
„Nikt, kto kocha matkę, córkę, siostrę, nie może wiedzieć, jakie piekło zgotują kobietom. Próbki już były”.
– Mówię do tych 20 proc. wyborców PiS-u, którzy spoglądają na Trzecią Drogę. Kochani, ślubu z nimi nie braliśmy! Za 8 dni możemy mieć zupełnie inny kraj, nie ruszając się z tego, który kochamy – mówił Szymon Hołownia na konwencji Trzeciej Drogi
– Patriotyzm bez zadęcia, postęp bez szaleństwa, silne państwo bez zamordyzmu. Wreszcie praca, która popłaca i się opłaca. Dobry gospodarz, a nie zły pan. To jest Polska naszych marzeń – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz podczas sobotniej konwencji Trzeciej Drogi w Krakowie pod hasłem „Do przodu!”.
Zarówno Hołownia jak i Władysław Kosiniak-Kamysz w swoich przemówieniach co rusz zwracali się do niezdecydowanych oraz do wyborców PiS. Rozpościerali też wizję nowego koalicyjnego rządu po wyborach, który ma być przeciwieństwem rządów jednej partii i jednego wodza.
Dowiedzieliśmy się również, że w poniedziałek, kiedy w TVP w debacie przedwyborczej weźmie udział Szymon Hołownia, Kosiniak-Kamysz pojedzie do Przysuchy, gdzie będzie wtedy miał spotkanie z wyborcami Jarosław Kaczyński.
– Tak, żeby Kaczyński czuł jego oddech na plecach i wiedział, że przed zmianą nie ucieknie. Może uciekać na Galapagos, ale i tam go dorwiemy, spotkamy i powiemy: panie prezesie, już czas – mówił Hołownia.
Konwencja Trzeciej Drogi odbyła się w Krakowie, rodzinnym mieście Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nie widzi więc, że w Hali 100-lecia KS Cracovia było bardziej zielono, niż żółto. Działacze PSL-u w zielonych koszulkach i z transparentami z partyjnym logo siedzieli z jednej strony, po drugiej więcej było sympatyków Hołowni. Przez środek hali biegła symboliczna droga, którą na scenę weszli obydwaj liderzy koalicji w towarzystwie dzieci.
W tym czasie prowadzący spotkanie założyli się chyba o to, kto więcej razy użyje słowa „energia”. Jednym z głównych przekazów konwencji była wizja nowego rządu współpracy i ogólnopolskiego pojednania.
– To, co zrobi i ma do zrobienia przyszły rząd, to zabezpieczyć Polskę, a ją się da zabezpieczyć przede wszystkim w ten sposób, że będzie wreszcie – i to gwarantuję – rząd, który będziemy tworzyć i współtworzyć. Pojednanie – to jest najważniejsza rzecz, którą ten przyszły rząd ma do zrobienia – mówił Hołownia.
Kosiniak-Kamysz opowiedział z kolei mini przypowieść o czarnych i czerwonych mrówkach zamkniętych w słoiku. Dopóki nikt słoikiem nie rusza, mrówki się nie zabijają, ale wystarczy nim potrząsnąć, żeby zaczęły. – Musimy przegonić tych, którzy od 8 lat potrząsają tym słoikiem – spuentował lider PSL-u.
– Widzicie, do czego doprowadza zła polityka, że o tym wszystkim, co jest ważne, gdzieś zapominamy. Te ostatnie ataki na Trzecią Drogę, te ostatnie ataki na nas ze strony prezesa PiS-u nie są przypadkowe. Oni już dobrze wiedzą, że albo Trzecia Droga, albo trzecia kadencja PiS-u. To jest wybór, przed którym staniemy w najbliższych dniach. To jest głos najbardziej wartościowy, najbardziej cenny, on zmienia realnie Polskę – przekonywał Kosiniak-Kamysz.
Hołownia również podkreślał, że coraz więcej osób w ostatnim czasie dostrzega, że na jego koalicję warto oddać głos. – Widzicie, że wiatr od kilku tygodni wieje w nasze żagle. Że wszystkie te smęcące jękoły, które maszerowały za naszym pochodem, Trzecią Drogą, powoli zaczynają przeglądać na oczy i mówić: „ojej, to rzeczywiście działa”. Tak moi kochani, to działa – mówił Hołownia.
Liderzy Trzeciej Drogi powtórzyli swoje najważniejsze postulaty jak np. refundowaną wizytę u prywatnego lekarza, jeśli termin w publicznej placówce będzie zbyt długi, reformę edukacji i pomoc dla przedsiębiorców. Hołownia wyliczał przykłady absurdalnie długich terminów na wizyty lekarskie oraz cytował zadania, z którymi muszą się mierzyć uczniowie podstawówek. Kosniak-Kamysz z kolei zwracał uwagę na to, że w Polsce coraz trudniej jest studiować osobom spoza dużych ośrodków miejskich i postulował akademik za złotówkę.
Wiele czasu poświęcił też przedsiębiorcom, których nazwał „solą tej ziemi”. – My chcemy docenić ludzi pracy, przedsiębiorczość, pracowitość. Ta filozofia po prostu tej władzy nie leży (...). Dziękuje wszystkim, którzy pracują – skwitował szef PSL-u.
Jednak, jak szczerze wyznał Hołownia, do wyborów zostało 8 dni. Wyborcy znają już postulaty i pomysły partii. Teraz najważniejszą rolę odegrają emocje.
– Wiecie co będzie za tych 200 godzin? Ja już o tym powiedziałem – będzie czterech liderów, którzy podadzą sobie rękę na scenie. Będzie rząd współpracy narodowej. Nie będzie rządu Platformy ani rządu PiS-u, będzie rząd narodowej współpracy. Rząd nadziei, który będzie z wami szczerze rozmawiał o tym, co jest do zrobienia. Będzie rząd nowoczesnej, demokratycznej Polski, patriotów i Europejczyków, tych ze wsi i z miasta, tych, którzy chcą iść szybciej, ale poczekają na tych, którzy potrzebują iść wolniej, a ci, którzy potrzebują iść wolniej, będą rozumieli tych, którzy chcą już zmiany – mówił Hołownia.
Lider Polski 2050 wielokrotnie odnosił się do niezdecydowanych oraz do trochę mniej przywiązanych do partii wyborców PiS.
– Kochani wyborcy PiS-u, użyjcie jednego prostego argumentu: oni mieli 8 lat. My jesteśmy partią, która będzie robiła rzeczy po wyborach, a nie przed wyborami – mówił Hołownia.
Wiele cytatów liderów Trzeciej Drogi wykorzystanych w tekście pochodzi z serwisu 300polityka.pl.
Już nie ma kampanii wyborczych bez dezinformacji. To, co jeszcze w czasach kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa czy przed referendum w sprawie brexitu było w zachodnich demokracjach rodzajem ewenementu, dziś jest już ponurą normą.
Po narracje dezinformacyjne sięgają nie tylko aktorzy zewnętrzni (czyli w wypadku Polski i naszej części Europy przede wszystkim Rosja), ale i krajowe partie polityczne, a także społeczności internautów skupione wokół konkretnych ideologii i teorii spiskowych.
OKO.press łączy siły z innymi polskimi mediami oraz instytucjami społeczeństwa obywatelskiego zaangażowanymi w zwalczanie dezinformacji i bierze udział w projekcie Polish Election Watch, uruchomionym przez Alliance4Europe i Atlantic Council DFRLab.
Dzięki Polish Election Watch prodemokratyczne organizacje społeczeństwa obywatelskiego otrzymują cotygodniowe raporty na temat obecnych w kampanii narracji dezinformacyjnych.
Raporty opracowują w ramach Polish Election Watch uznane badaczki i badacze dezinformacji – w tym Anna Mierzyńska z OKO.press, Givi Gigitashvili z Atlantic Council DFRLab, wspierani przez Hadley’a Newmana (doradcę Stratcom). Ich analizy dotyczą zarówno samych narracji dezinformacyjnych, jak i sposobów przeciwdziałania im.
Więcej o projekcie w artykule Witolda Głowackiego.