Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
W wyborach do Senatu obserwujemy wiele zaciętych pojedynków, bardzo możliwe, że w niektórych okręgach zmieni się zwycięzca w stosunku do ostatnich wyborów.
W okręgu numer 63 po zliczeniu 19 proc. głosów prowadzi reprezentujący PiS Dariusz Drelich z 12 100 głosów, przed kandydatką Paktu Senackiego i Lewicy Anną Górską, z 10 625 głosów. W 2019 roku mandat przypadł tutaj Stanisławowi Lamczykowi z KO.
W okręgu numer 1 prowadzi kandydat Lewicy i Paktu Senackiego Waldemar Witkowski przed senatorem Rafałem Ślusarzem z PiS. Ale różnica jest obecnie niewielka, a zliczono dopiero 7 proc. głosów.
Bardzo możliwe, że w kolejnej kadencji Sejmu Janusz Korwin-Mikke nie będzie już spał w ławach sejmowych.
Konfederacja w okręgu podwarszawskim zdobędzie co najwyżej jeden mandat, a być może żadnego. Po zliczeniu 7 proc. głosów z okręgu Korwin-Mikke ma na swojej liście drugie miejsce, za Kariną Bosak.
Z cząstkowych wyników w Warszawie wynika, ze wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Paweł Wdówik nie zostanie posłem w dziesiątej kadencji Sejmu, pomimo trzeciego miejsca na liście.
Po zliczeniu 25,47 proc. głosów w Warszawie Wdówik ma dopiero 11. wynik wśród kandydatów PiS na liście.
Na mandat może natomiast liczyć ósmy na liście wyborczej Marek Jakubiak. Ma obecnie drugi wynik na swojej liście. Dla Jakubiaka będzie to powrót do Sejmiu po czterech latach przerwy, gdy znalazł się tam z listy Kukiz'15.
PiS w Warszawie może liczyć na około pięć mandatów.
Mamy wyniki badania late poll IPSOS. Ta pracownia przeprowadzała badanie exit poll, którego wyniki poznaliśmy wczoraj o 21. Late poll to po prostu dokładniejszy exit poll, z większą liczbą danych i mniejszym błędem. Wyniki nie różnią się znacząco od exit poll i prezentują się następująco:
Według naszego modelu taki wynik dałby opozycji 245 mandatów w Sejmie
IPSOS liczbę mandatów podaje bez zmian: 248 dla koalicji.
W wielu miejscach głosowanie przedłużyło się do późnych godzin nocnych. Kolejki do lokali wyborczych po północy to symbol tych wyborów
Bezprecedensowo wysoka frekwencja w wyborach parlamentarnych spowodowała bezprecedensowe kolejki do lokali wyborczych. Już po 21, gdy skończyła się cisza wyborcza, a my poznaliśmy wyniki badania exit poll, tysiące osób wciąż stało w kolejkach i czekało na możliwość oddania głosu. Każdy, kto w takiej kolejce stanął przed 21, musiał otrzymać możliwość oddania głosu.
Już w ciągu dnia widać było, że zainteresowanie jest ogromne, a PKW otrzymywała wiele pytań o to, co stanie się w momencie, gdy o 21 przed lokalem wciąż stać będą kolejki. PKW uspokajało: wówczas osoba z komisji pójdzie na koniec kolejki, aby zaświadczyć, ze te osoby przyszły przed godziną końca głosowania. I tak się w wielu miejscach stało – przede wszystkim w dużych miastach
Na wrocławskim Jagodnie głosowanie trwało rekordowo długo – skończyło się przed trzecią w nocy. Czyli prawie sześć godzin po zamknięciu głosowania. To z jednej strony wyraz wielkiej mobilizacji Polaków, z drugiej – porażki organizacyjnej. Niektóre obwody, jak właśnie wrocławskie Jagodno, nie były przygotowane na przyjęcie tak dużej liczby chętnych do głosowania.
Jeden z tamtejszych wyborców, Michał Wittenbeck napisał na Facebooku:
"Ja wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale wraz z kilkuset osobami wciąż stoimy w kolejce do głosowania przed lokalem wyborczym na Jagodnie. Jak do tego doszło? Nie wiem… Ktoś solidnie dał organizacyjnej dupy. Prawdopodobnie jesteśmy pierwszymi, którzy głosują w poniedziałek… O 21.00 stało nas tutaj ponad 1000 osób! Marzniemy… ale nie zostaliśmy tu sami!!! Mieszkańcy Jagodna dbają o nas niesamowicie!!! Przywożą nam herbatę, popcorn, kawę, batony, owoce!!!"
Wrocławski urząd miasta przekazał, że średnio komisje były przygotowane na frekwencję na poziomie 70 proc. Tamtejsza delegatura PKW musiała podjąć decyzję o dodrukowywaniu kolejnych kart.
Na warszawskiej Woli również głosowano jeszcze po północy.
„Nie spodziewałem się, stojąc w tej kolejce, że to aż tak długo zejdzie. Myślałem, że może trzy i pół godziny, ale to górna granica. A było pięć i pół” mówiła jedna z wyborczyń dziennikarce TVN24.
W Krakowie w VII LO przy ul. Skarbińskiego głosowanie zakończyło się o 23:20. „Myślę, że mogę być dumny ze swojego zespołu, który dał z siebie wszystko, pracując tak wytrwale i żmudnie przez cały dzień i przedłużając swoją pracę przez te kolejne godziny” – powiedział dziennikarzom przewodniczący tamtejszej komisji.
Również w Krakowie, w komisji numer 292, zabrakło miejsca w urnie i trzeba było zorganizować nową. W wielu miejscach brakowało kart do głosowania i głosujący musieli czekać również z tego powodu, aż komisja zorganizuje zapasowe.