Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
„Musimy doprowadzić do sytuacji, w której kobiety w Polsce nie boją się rodzić i nie boją się leczyć” – mówił po podpisaniu umowy koalicyjnej Szymon Hołownia. – „Nie wierzę, żeby panu prezydentowi zależało na tym, by działy się takie horrenda, jakie dzieją się po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Zakładam, że mógłby być otwarty na rozmowę o przywróceniu tej jednej przesłanki, którą zlikwidował wyrok.”
Jednocześnie Hołownia zaznaczył, że w projektowanej koalicji są duże rozbieżności dotyczące prawa aborcyjnego.
„Nasi koalicjanci mają jasne zdanie. Pewnie będą pracować nad swoim projektem ustawy. Stoimy na stanowisku, że po przywróceniu stanu sprzed wyroku TK należy przeprowadzić referendum. Jeśli Lewica złoży taki projekt (dopuszczenia aborcji bez ograniczeń do 12 tygodnia – przyp. aut.), co zapowiadał pan Biedroń, to w Polsce 2050 też będą osoby, które go poprą. Umówiliśmy się w Trzeciej Drodze, że w sprawach światopoglądowych nie ma dyscypliny. Ja będę głosował przeciwko, ale są posłanki w Polsce 2050, które takie rozwiązanie poprą. Sala sejmowa zdecyduje” – mówił lider Polski 2050 typowany do stanowiska marszałka Sejmu.
„To może być przyjęte w rozwiązaniach ustawowych, może być to ujęte w praktyce, w wydatkach. Może być tak, że jest przyjęta ustawa, ale wskaźniki nie są osiągane” – wyjaśniał Władysław Kosiniak-Kamysz., dopytywany o szczegóły wydatków na niektóre z punktów umowy koalicyjnej. – „Jest zapis o podwyżce o podwyżce dla administracji publicznej i służb publicznych. Jesteśmy bardzo zdeterminowani, żeby szybko była podwyżka dla nauczycieli”
„Konkretów jest więcej, niż kiedykolwiek, są realizacje punktów wyborczych. Każdy będzie walczył o swoje – była zapowiedź ze strony Lewicy, że jako klub będą zgłaszać swoje postulaty w sprawach światopoglądowych” – mówił lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, które według przecieków medialnych może liczyć na trzy ministerstwa i tekę wicepremiera.
Lider partii Razem Adrian Zandberg wyjasnił, dlaczego jego partia nie wejdzie do rządu, mimo że zagłosuje za wotum zaufania dla Donalda Tuska.
Lider partii Razem Adrian Zandberg wyjaśniał motywy rezygnacji swojej formacji z uczestnictwa w tworzeniu rządu. Ugrupowanie nie chciało objąć żadnego ministerialnego stanowiska, mimo że była taka możliwość. Jednocześnie parlamentarzyści Razem pozostają w klubie razem z posłami Nowej Lewicy, której przedstawiciele wejdą do rady ministrów.
„Kilka spraw było dla nas kluczowych” – wyjaśniał Zandberg wyjaśniając, że rozeszło się o podział środków na poszczególne cele nowej koalicji. – „Nie mogę objąć stanowiska wiedząc, że nie dowiozę swoich obietnic” – mówił Zandbeg. Kluczowe miały być rozbieżności w sprawie finansowania nauki i szkolnictwa wyższego, jednego procenta PKB przeznaczonego na budownictwo mieszkaniowe i 8 proc. PKB na ochronę zdrowia. – „Razem nie wyśle swoich polityków do Rady Ministrów i Razem nie wejdzie do rządu, ale wesprzemy jego powołanie i wotum zaufania. Uważamy, że ta zmiana powinna nadejść szybko” – mowił Zandberg.
Według podpisanej właśnie umowy koalicyjnej wicepremierami w nowym rządzie będą Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL i Krzysztof Gawkowski z Lewicy. Marszałkiem Senatu zostanie Małgorzata Kidawa-Błońska. Marszałek Sejmu- według wcześniejszych zapowiedzi- będzie rotacyjny. Przez połowę kadencji zostanie nim Szymon Hołownia, a później zastąpi go Włodzimierz Czarzasty.
Premierem – co było wiadome od dawna – zostanie Donald Tusk.
„Zobowiązujemy się wspólnie pracować na rzecz poprawy poziomu życia i poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli naszego kraju jako nowoczesnego narodu w sercu Europy, przyjaznego sąsiadom podzielającym nasze wartości, w poszanowaniu tradycji i wartości wywodzących się z naszej kultury i historii” – brzmi preambuła podpisanej przez liderów partii opozycyjnych umowy.
Liderzy nie podali nazwisk ministrów ani podziału stanowisk w rządzie.
„To jest ten moment, kiedy trzeba wznieść się ponad podziały”
– mówił Włodzimierz Czarzasty. Lider Lewicy w największym stopniu podkreślał, że umowa jest wynikiem negocjacji i kompromisów. „Umowa bardzo szerokiego kompromisu, w kompromisie jest tak, że nikt nie jest do końca zadowolony” – zaznaczył.
Donald Tusk podczas podpisywania umowy mówił o negocjacjach, które przebiegały w „zgodzie i harmonii”. Samą umowę określił jako „zbiór drogowskazów i rekomendacji dla naszej pracy”.
Szymon Hołownia powtarzał: „Tworzymy nadzieję, tworzymy grunt do bezpiecznej zmiany. Wytyczamy kierunek. Idzie bezpieczna zmiana”.
Umowę podpisali Tusk, Hołownia, Kosiniak-Kamysz, Czarzasty i Biedroń. Do rządu nie weszła partia Razem, choć zapowiada, że poprze kandydaturę Tuska na premiera.
Więcej o umowie koalicyjnej można przeczytać w tekście Agaty Szczęśniak:
W przeddzień podpisania umowy koalicyjnej przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę Rada Krajowa partii Razem przyjęła uchwałę, według której partia nie wejdzie do rządu Donalda Tuska. Jednocześnie Razem poprze nowy rząd.
„Moje źródła podkreślają, że w negocjacjach koalicyjnych przepadło b. dużo postulatów Razem” – napisał Ryszard Łuczyn z Polityki Insight, który na portalu X (dawniej Twitter) jako pierwszy poinformował o uchwale Razem.
Łuczyn wymienia następujące postulaty Razem, które miały przepaść w rozmowach koalicyjnych: „depenalizacja aborcji, ułatwienia dla związków zawodowych skrócenie czasu pracy, walka ze śmieciówkami, pełnopłatne chorobowe, 8% PKB na zdrowie, 3% na naukę, 1% na mieszkania”.
W poprzedniej kadencji parlamentu Razem i Nowa Lewica (czyli partia powstała z połączenia SLD i Wiosny) tworzyły wspólny klub. Teraz ma być tak samo. Do Sejmu dostało się 26 posłanek i posłów Lewicy, z czego siedmioro z Razem.
O tym, jak wyglądają wewnętrzne relacje w Lewicy po wyborach i jak nakładają się na negocjacje rządowe, pisaliśmy tutaj:
Lewica straciła poparcie w porównaniu do wyborów w 2019 roku. Wówczas uzyskała 12,56 proc., a do Sejmu wprowadziła 49 posłanek i posłów. W 2023 roku poparcie Lewicy wyniosło tylko 8,6 proc., co dało 26 posłanek i posłów. Wśród nich jest siedmioro posłów i posłanek Razem. Co znaczy, że podczas gdy cała Lewica straciła, Razem zwiększyło sejmowy stan posiadania.