Jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza, to "medialnie najbardziej szkodliwy jest węgiel, w rzeczywistości najbardziej szkodliwa zdrowotnie jest emisja z transportu" - mówił minister energii Krzysztof Tchórzewski podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Minister mija się z prawdą i rzeczywistością. Ma to zresztą w zwyczaju
Minister energii Krzysztof Tchórzewski ma rozdartą duszę. Z jednej strony podczas krynickiego forum w panelu „Energia XXI wieku – europejskie trendy, regionalne rozwiązania” zapowiedział, że budowa nowego bloku opalanego węglem w Elektrowni Ostrołęka będzie ostatnią taką inwestycją w węglową energetykę Polsce. To pozytywna zmiana. Dotychczas PiS uparcie trwał przy węglu jako podstawie polskiej energetyki, na przekór światowym trendom i konieczności ograniczania emisji CO2, by zahamować katastrofalne zmiany klimatu. Z drugiej strony miłość ministra Tchórzewskiego do węgla nie gaśnie. Świadczy o tym inna wypowiedź ministra.
Najbardziej szkodliwa zdrowotnie jest emisja z transportu
Zanieczyszczenie powietrza w Polsce bije wszystkie rekordy - jesteśmy jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów UE, kilka polskich miast jest pod tym względem "czarnymi" rekordzistami na całym świecie. Wszyscy pamiętamy fatalną pod tym względem zimę 2016/2017, latem szkodliwej emisji było znacznie mniej. Ale problem wróci wraz z sezonem grzewczym. I znów setki tysięcy Polaków i Polek będą się dusić i wiele osób z tego powodu umrze.
Nasz "polski, narodowy" smog ma kilka źródeł, z których najważniejsze to niska emisja z domowych pieców spalających wszystko. Kolejne źródła to przemysł, transport i energetyka. Które z nich odpowiada za największe zanieczyszczenia? Dane na ten temat publikuje Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami, państwowa jednostka badawcza i kontrolna, odpowiedzialna m.in. za administrowanie unijnym system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Spójrzmy na kilka najważniejszych i najbardziej szkodliwych dla ludzkiego zdrowia typów zanieczyszczeń.
Zanieczyszczenie powietrza określa się przez pomiar ile cząstek pyłu znajduje się w metrze sześciennym. Wskaźnik PM10 - to cząstki o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów. To mieszanina cząstek zawieszonych w powietrzu, będących zlepkiem różnych substancji m.in. rakotwórczego benzo[a]pirenu, metali ciężkich oraz dioksyn. Tak drobne cząstki docierają do górnych dróg oddechowych i płuc.
W tej kategorii cząstek niska emisja z domowych pieców węglowych wygrywa ze zdecydowaną przewagą - 50 proc. całej emisji.
PM2.5 to jeszcze drobniejsze cząstki: o średnicy mniejszej niż 2,5 mikrometra. Taki pył może nie tylko docierać do górnych dróg oddechowych i płuc, ale także przenikać do krwi, w związku z tym jest wyjątkowo szkodliwy. Tu przewaga pieców nad wszystkimi pozostałymi kategoriami razem wziętymi jest jeszcze większa - 53 proc.
Widać zatem, że transport drogowy - jakkolwiek jest znaczącym źródłem - w przypadku wyjątkowo szkodliwych pyłów zawieszonych nie jest źródłem najważniejszym. Podobnie jest z emisją rakotwórczego Bezno[a]pirenu - tutaj spalanie w przydomowych piecach odpowiada za 87 proc. emisji. Transport przegrywa zresztą w niemal we wszystkich kategoriach szkodliwych emisji (dioksyny, metale ciężkie) - wyjątkiem jest pył BC, czyli sadza.
Nie znaczy to, że emisja z transportu nie jest w Polsce problemem, zwłaszcza, że na tle Europy mamy wyjątkowo dużo samochodów na tysiąc mieszkańców. Proporcja samochodów z silnikiem diesla również nie jest dla nas szczególnie korzystna. Jest to odczuwalne szczególnie w miastach, a fakt, że podstawowym źródłem zanieczyszczeń są piece, nie powinien usprawiedliwiać samorządów, które ignorują problem nadmiernego ruchu samochodowego.
Entuzjazm ministra Krzysztofa Tchórzewskiego dla węgla jest dobrze znany. Minister nie widzi nawet problemu w spalaniu mułu i miału węglowego, paliw wyjątkowo szkodliwych. Z ich sprzedaży wycofała się już nawet Polska Grupa Górnicza.
Na szczęście rząd sygnalizuje ostatnio także inne podejście. Ministerstwo Rozwoju wydało rozporządzenie zakazujące sprzedaży pieców klasy niższej niż piąta, z których emisja jest wielokrotnie niższa niż tzw. kopciuchów. Od 1 października 2017 firmy nie mogą ich produkować, a od lipca 2018 roku nie będzie można ich sprzedawać w Polsce. Podobny zakaz wprowadziło już zresztą wcześniej kilka województw.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze