0:00
0:00

0:00

Rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Gdańsku w wyjaśnieniach dla OKO.press broni tablicy o wilkach Nadleśnictwa Choczewo, która opowiada o pożeraniu ludzi (poczynając od dzieci).

"Są to powszechnie znane społeczeństwu fakty dotyczące narastającego problemu relacji na linii wilk-człowiek. Próba unikania lub bagatelizowania tego zjawiska nie jest działaniem obiektywnie uzasadnionym".

Tablicę edukacyjną o zdumiewającej, antywilczej treści wypatrzyła Urszula Stępień podczas przechadzki z rodziną. Nadleśnictwo Choczewo zamontowało ją nieopodal Lubiatowa (woj. pomorskie). Pani Urszula zrobiła jej zdjęcie i zamieściła na największym przyrodniczym forum na Facebooku - Przyrodnicy.

"Oboje z mężem jesteśmy przyrodnikami i tablica nas zaszokowała" - mówi OKO.press Urszula Stępień.

"Zapisane pogrubioną czcionką ciekawostki mają chyba przestraszyć odbiorcę i wyrobić opinię, że wilk jest zagrożeniem. Obawiam się, że większość ludzi weźmie ten przekaz serio. Tym bardziej, że tablice postawiły Lasy Państwowe, czyli autorytet przyrodniczy. To niedopuszczalne" - dodaje.

Członkowie forum Przyrodnicy początkowo nie dowierzali, że tablica jest autentyczna. "Fake jak nic", "Ta tablica jest przerażająca" - pisali internauci. "Ale to jest serio?" - dopytywał Adam Wajrak.

Zareagowało Stowarzyszenie dla Natury "Wilk", którego członkowie od lat prowadzą badania nad drapieżnikiem. Treść tablicy nazwano "stekiem bzdur na temat wilków, napisanych kulejącą polszczyzną". Podkreślono, że

"jest to drastyczny przykład straszenia społeczeństwa wilkiem pod pozorem edukacji ekologicznej".

"Tekst na tablicy został napisany fatalną, kulawą polszczyzną, choć obowiązkiem instytucji państwowej jest chyba dbałość o poprawność ojczystego języka w materiałach podawanych do publicznej wiadomości. Co gorsza, tekst zawiera wiele niedopuszczalnych uproszczeń oraz po prostu nieprawdę" - mówi OKO.press dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, ekspertka od wilków.

"Przekazuje pełen sprzeczności komunikat, który pozostawia odbiorcę w przekonaniu, że wilk, choć na oko niegroźny, jest w rzeczywistości niezmiernie niebezpieczny i w każdej chwili należy się spodziewać ataku. Szczególnie na dzieci i kobiety" - dodaje biolożka.

Przeczytaj także:

Fantazje rodem z bajki o Czerwonym Kapturku

Z tablicy Nadleśnictwa Choczewo dowiadujemy się, że niektóre wilki ("wybitnie rzadkie wyjątki") uznają człowieka za naturalny pokarm. Te osobniki "bardzo starannie dobierają ofiary: są to głównie dzieci, następnie kobiety, mężczyźni na końcu", co - zdaniem nadleśnictwa - wynika z "racjonalności wilka".

"Nie znam żadnego źródła naukowego, które by o czymś takim donosiło na terenie naszego kontynentu" - mówi dr hab. Pierużek-Nowak.

Badaczka przypomina, że ponad 20 lat temu były doniesienia o przypadkach zagryzienia w Indiach dzieci, które wykorzystywano do pilnowania na pastwiskach zwierząt gospodarskich. "Podczas ataków na inwentarz wilki zabijały również dzieci. Śledztwo wskazało, że sprawcą tych zdarzeń były dwa konkretne osobniki. Po ich zabiciu ataki ustały" - tłumaczy.

"Takich zachowań nie można uogólniać na cały gatunek, a lakoniczna informacja w formie 'ciekawostki', bez opisania całego kontekstu jest niedopuszczalna".

Można spokojnie chodzić po lesie

Nowak-Pierużek podkreśla, że nauka nic też nie mówi o tym, by ofiarami wilków padały kobiety. Chyba, że komuś pomylili się ludzie z innymi gatunkami. Badania diety wilków, które preferują ssaki kopytne, pokazują, że te drapieżniki polując na jelenie zabijają głównie cielęta, bo są mniejsze i słabsze. Następnie łanie, czyli samice. Najrzadziej byki, które są prawie dwa razy cięższe.

Dr Nowak-Pierużek przypomina, że we wschodniej Polsce - gdzie wilki żyją od dziesięcioleci i jest ich więcej niż w zachodniej części kraju - ludzie codziennie pracują, odpoczywają w lasach. I wilki ich nie atakują.

W 2018 roku po raz pierwszy od wielu lat mieliśmy do czynienia z dwoma wilkami, które pokąsały niegroźnie kilka osób. Zwierzęta zastrzelono.

"Ich sekcje oraz badania genetyczne wskazują, że te młode osobniki były wcześniej intensywnie dokarmiane przez ludzi. Mogły być nielegalnie przetrzymywane w niewoli od szczenięcia i po podrośnięciu uciekły lub zostały wypuszczone" - mówi uczona.

O tej sprawie OKO.press pisało tu:

Jak to jest z polowaniami na zwierzęta gospodarskie

Na tablicy Nadleśnictwa Choczewo czytamy też, że "pojedyncze watahy [...] nauczyły się polować na zwierzęta hodowlane i wolą ją zamiast zwierzyny łownej". Zdaniem dr Pierużek-Nowak, to również informacja wyssana z palca.

"W Polsce podstawowym pokarmem wilków są liczne w naszym kraju dzikie zwierzęta kopytne. Zwierzęta hodowlane stanowią kilka, maksymalnie kilkanaście procent diety".

Dr Pierużek-Nowak potwierdza, że na obszarach, gdzie las jest pofragmentowany, jest sporo osad i pastwisk, częściej dochodzi do ataków wilków na inwentarz czy psy. Ale - jak się okazuje - nie odpowiadają za to wyłącznie watahy, które żyją w pobliżu.

"Analizy genetyczne oraz fotopułapki do identyfikacji sprawców ataków wskazują, że zwierzęta gospodarskie są zabijane również przez okoliczne psy oraz wędrujące młode wilki, które opuściły swoje grupy rodzinne.

Nie potrafią jeszcze dobrze polować, są samotne, niechętnie wchodzą do lasu, bo tam narażone są na konflikt z lokalną grupą wilków. Atakują więc zwierzęta gospodarskie, bo są łatwiejszą i pewniejszą zdobyczą"

Nadleśnictwo: "Treści niczym nie odbiegają od stanu faktycznego"

OKO.press zwróciło się 29 sierpnia 2018 do Nadleśnictwa Choczewo o wyjaśnienia w sprawie tablicy. Pytaliśmy, kto opracował jej treść i na podstawie jakich źródeł naukowych. A także, co skłoniło nadleśnictwo do przekazania akurat takich informacji na temat wilków.

Nie dostaliśmy odpowiedzi. 30 sierpnia ponowiliśmy mejla, załączając go do wiadomości Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Gdańsku. Odpowiedział nam jej rzecznik, Jerzy Krefft: "Treści zawarte w tej tablicy, co do opisu sposobu polowania wilków oraz ich preferencji i zwyczajów pokarmowych (umownie cz. I tablicy) w niczym nie odbiegają od stanu faktycznego".

Jeśli zaś chodzi o "ciekawostki", np., że wilki mogą uznać ludzi za naturalny pokarm, Krefft przyznał, że "być może niefortunne było [ich] wyeksponowanie, bo niektórzy mogli uznać, że są to najważniejsze informacje".

Wcześniej jednak zaznaczył, że są to

"informacje, które w żaden sposób nie mogą być uznane za informacje możliwe do podważenia". Potwierdzają to "liczne ostatnio doniesienia medialne oraz sygnały płynące od mieszkańców".

I że "są to powszechnie znane społeczeństwu fakty dotyczące narastającego problemu relacji na linii wilk-człowiek", a "próba unikania lub bagatelizowania tego zjawiska nie jest działaniem obiektywnie uzasadnionym".

Ponowiliśmy pytanie o autorstwo tablicy. Ponownie odpisał rzecznik Jerzy Krefft: "RDLP w Gdańsku uważa sprawę za zamkniętą".

Poniżej obydwie odpowiedzi z RDLP Gdańsk. Zachowaliśmy oryginalną pisownię.

Pierwsza odpowiedź (z 30 sierpnia):

"Szanowny Panie,

w odpowiedzi na Pana pytania dotyczące tablicy informacyjnej na temat wilków…, wyjaśniamy, że treści zawarte w tej tablicy, co do opisu sposobu polowania wilków oraz ich preferencji i zwyczajów pokarmowych (umownie cz. I tablicy) w niczym nie odbiegają od stanu faktycznego, a sformułowania użyte w tej części opisu odpowiadają prawdzie, w tym cyt.: ,,Wilk, a jego krwiożerczość: to legenda..., Wilk, a ludzie: człowiek może czuć się bezpiecznie. Wilki unikają ludzi..” Pozostałych informacji zawartych w tej części opisu nie można uznać za nieprawdziwe, a sposób ich opisu jest wyłącznie kwestią stylu i koncepcji narracyjnej przyjętej przez autorów.

Druga cześć tablicy (umownie) zatytułowana cyt.: Czy wiesz, że: w zamyśle autorów przedstawia informacje, które w żaden sposób nie mogą być uznane za informacje możliwe do podważenie, co potwierdzają liczne ostatnio doniesienia medialne oraz sygnały płynące od mieszkańców. Są to powszechnie znane społeczeństwu fakty dotyczące narastającego problemu relacji na linii wilk-człowiek. Próba unikania lub bagatelizowania tego zjawiska nie jest działaniem obiektywnie uzasadnionym.

Być może niefortunne było wyeksponowanie części „Czy wiesz, że:…”, przez co niektórzy mogli uznać, że są to najważniejsze informacje. Tymczasem w zamyśle autorów miały być to jedynie historyczne ciekawostki, uświadamiające odbiorcom, że choć wilków nie powinni się bać i ich demonizować, to nie należy też popadać w drugą skrajność. Mimo wszystko, są to dzikie zwierzęta i – jak w przypadku innych – należy zostawić je w spokoju i zachować zdroworozsądkową ostrożność.

Reasumując, w naszej ocenie, autorom tekstu chodziło o przedstawienie obiektywnych informacji na temat wilka bez jego demonizowania, ale także bez bagatelizowania potencjalnych zagrożeń związanych z jego predyspozycjami, jako gatunku zajmującego szczytowe miejsce w łańcuchu pokarmowym".

Druga odpowiedź (z 31 sierpnia):

"Szanowny Panie,

w nawiązaniu do udzielonej Panu w dniu 30 sierpnia 2018 r. - wyczerpującej odpowiedzi na temat treści merytorycznych zawartych w opisie umieszczonym na tablicy informacyjnej dot. wilka…, RDLP w Gdańsku uważa sprawę za zamkniętą".

To nie jedyna taka tablica

W jednym z wpisów na Facebooku Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" pokazało inną tablicę przygotowaną przez Nadleśnictwo Skwierzyna, której jakość również pozostawia wiele do życzenia. "W Lasach Państwowych udziela się ten sam autor, który z czasem mocno rozwinął skrzydła" - ironizowała organizacja.

"Jest [...] wzięta z sufitu wrzutka o wilkach szczególnie groźnych podczas srogiej zimy, co nijak się ma do rzeczywistości, bo właśnie śnieg jest sprzymierzeńcem wilków w polowaniu na spowalniane przez śnieg ssaki kopytne".

Stowarzyszenie dodało, że "strach pomyśleć, co będzie zawierała kolejna tablica tego autora". I zachęciło internautów do poszukiwań "takich edukacyjnych bubli i przesyłanie nam zdjęć".

Póki co, w Polsce to ludzie stanowią większe zagrożenie dla wilków, niż odwrotnie. W Jadwiżynie (gm. Jarosławiec, woj. zachodniopomorskie) 27 sierpnia 2018 odnaleziono kolejnego skłusowanego wilk. To co najmniej drugi w tym roku. Informację podał Marcin Grzegorzek z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze