0:000:00

0:00

Z ostatniej chwili:

(po godz. 16) Jak poinformowała "Wyborcza", na miejscu zostało tylko kilku wspinaczy. Postanowili zostać na noc. Do szpitala na obdukcję pojechały trzy, a nie dwia - jak wcześniej informowaliśmy - osoby. Po godz. 17 na terenie protestu nie było już większości strażników.

(godz. 15:00) Harvester odjechał. Dwie osoby protestujące pojechały na obdukcję. Jedną z nich jest Katarzyna Jagiełło z Greenpeace. Podczas odpinania jej od maszyny uszkodzono jej palec. "Działania strażników leśnych były skrajnie nieprofesjonalne" - mówi OKO.press Marianna Hoszowska z Greenpeace. "Nie reagowali na to, co ludzie krzyczeli, gdy ewidentnie robili im krzywdę i zadawali ból" - dodaje.

(godz. 14:30) Część aktywistów została już odpięta od harvestera. Na drzewach wiszą w dalszym ciągu wspinacze. "Choćbyście nas tysiąc razy wynosili z tego lasu, to my będziemy wracać, póki cała Puszcza nie będzie Parkiem Narodowym" - mówią aktywiści do otaczających ich strażników leśnych.

(po godz. 13) Strażnicy brutalnie ściągnęli z ramienia harvestera przyrodnika i pisarza Michała Książka. "Zostawcie go, bo spadnie! Nie złapiecie go!" - krzyczeli aktywiści. "Tamten też miał spaść" - odpowiedział stojący obok nich strażnik leśny. Książka wyniosło kilku strażników poza teren protestu.

(godz. 12) Jeden ze wspinaczy został odcięty od drzewa, na którym wisiał. Lina została odcięta w sposób zagrażający jego bezpieczeństwu. W tej sytuacji, w trosce o swoje zdrowie i życie, zdecydował się opuścić na ziemię i zakończyć swój protest.

Wśród protestujących są aktywiści z Polski, Słowacji, Słowenii, Danii, Norwegii, Szwecji, Niemiec, Austrii, Chorwacji, Finlandii, Węgier, Turcji. "To pokazuje, że Puszcza Białowieska to nie tylko sprawa Polski i Polaków, ale też skarb Europy i całego świata" - mówi OKO.press Marianna Hoszowska z Greenpeace.

Blokowana wycinka odbywa się w drzewostanie ponadstuletnim i w strefie ochronnej UNESCO, gdzie nie można tego robić.

Sóweczka i harvester

"Gdy rano szliśmy na miejsce, to słyszeliśmy głos sóweczki" - mówi OKO.press Michał Książek, przyrodnik, pisarz i aktywista z Obozu dla Puszczy. "To jest ptak z czerwonej księgi zwierząt, więc tym większą mieliśmy motywację" - dodaje. Gdy rozmawia z nami, siedzi na potężnym ramieniu harvestera kilka metrów nad ziemią.

Na dachu maszyny jest czujka. Wokół harvestera - ok. 12 przypiętych do niego osób. "Obskoczyliśmy maszynę jak sikorki bogatki" - żartuje Anna Błachno z Obozu dla Puszczy na filmiku, który udostępniono na stronie inicjatywy.

Protestujący zastosowali też nowe rozwiązanie. Na drzewach wisi 12 wspinaczy, którzy są przypięci w taki sposób, że liny łączą ich również z harvesterem. Poruszenie się maszyny może doprowadzić do upadku aktywisty.

Na miejscu jest coraz więcej policji i Straży Leśnej. Część osób przypiętych łańcuchem udało im się już wynieść. Ale w chwili obecnej funkcjonariusze nie są w stanie sobie poradzić ze wspinaczami i osobami spiętymi za pomocą specjalnych tub.

Ekolodzy: ciąć tylko tam, gdzie to uzasadnione

Protestujący domagają się:

  1. przestrzegania postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, który zakazał wycinki do momentu rozstrzygnięcia sporu z Komisją Europejską. Polska - jako pierwszy kraj w historii UE - nie zastosowała się do tego wezwania;
  2. natychmiastowego wstrzymania wywózki drewna, które pochodzi z najstarszych fragmentów Puszczy i siedlisk chronionych w ramach sieci Natura 2000;
  3. powołania komisji ds. bezpieczeństwa publicznego z udziałem ekspertów wszystkich zainteresowanych stron: naukowców, leśników, aktywistów i innych;
  4. powalania drzew, które mogą zagrażać bezpieczeństwu w najstarszych fragmentach Puszczy w sposób naśladujący działania sił natury i pozostawiania ich na miejscu do naturalnego rozkładu.
"Apelujemy o to, by ciąć tylko w tych miejscach, gdzie rzeczywiście służy to zapewnieniu bezpieczeństwa ludziom. I by nie wywozić drewna" - mówi OKO.press Marianna Hoszowska z Greenpeace.

Powstał raport, który pokazuje skalę bezprawnej wycinki

Jak informuje w swoim komunikacie Greenpeace, wizje lokalne prowadzone od 12 do 21 sierpnia wykazały, że znaczna część wyciętych drzew po 27 lipca - a więc po wezwaniu TSUE - nie stanowiła zagrożenia w myśl definicji bezpieczeństwa publicznego. Wycinki nie prowadzono wzdłuż istniejących pasów przeciwpożarowych. A to znaczy, że w przypadku skontrolowanych obszarów nie może być mowy o potrzebie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego.

"Ponadto na terenie Nadleśnictwa Białowieża pozyskiwano i wywożono drewno, mimo wyczerpania limitu określonego w 10-letnim Planie Urządzania Lasu, do którego nawiązuje postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE" - czytamy.

"Mamy raport z zebranymi danymi, z których jasno wynika, jakiej skali są te przekroczenia i gdzie one się odbywały" - mów Hoszowska.

Raport został już przekazany Komisji Europejskiej. "Zbadano 30 odcinków i na 16 z nich stwierdzono naruszenie kryteriów wymienionych w decyzji" - komentuje Michał Książek z Obozu dla Puszczy.

Wnioski z raportu przekazano również premier Beacie Szydło. Premier powiedziała w piątek 25 sierpnia, że "sanitarne usuwanie drzew z Puszczy Białowieskiej ma puszczę uratować". I że ma pełne zaufanie do ministra Szyszki w tej sprawie.

OKO.press będzie informowało o rozwoju sytuacji podczas protestu.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze