Tysiące ludzi przyszło na wezwanie Wałęsy i Frasyniuka na pl. Zamkowy. Po wystąpieniach liderów protestu Paweł Kasprzak wezwał zgromadzonych, by "odwrócili się plecami do Kaczyńskiego i tłumu jego fanatyków" i odeszli. I ludzie zaczęli opuszczać plac przed nadejściem marszu smoleńskiego. Sam Kaczyński po mszy opuścił katedrę tylnym wyjściem
Wieczorem, po zakończeniu mszy smoleńskiej w katedrze, Jarosław Kaczyński i czołówka polityków PiS zostali wyprowadzeni z kościoła tylnym wyjściem. A kiedy dołączyli do marszu smoleńskiego, to w drodze pod Pałac Prezydencki wokół nich pojawili się ludzie z wielkimi parawanami - nie wiadomo czy po to, by prezes PiS nie widział kontrdemonstrantów, czy żeby kontrdemonstranci nie widzieli jego.
Przemawiając z podwyższenia pod Pałacem Prezydenckim Jarosław Kaczyński zauważył jednak kontrmiesięcznicę. "Ci, którzy próbują odebrać nam prawa obywatelskie, katolikom, Kościołowi, pewnie sądzą, że będę się nimi zajmował. Nie, proszę państwa, ja im tylko podziękuję, bo dawno takiej frekwencji nie było" - mówił. Potem wrócił do swoich stałych tematów smoleńskich, że "jesteśmy coraz bliżej prawdy", że "prawdę o katastrofie poznamy". Chwalił dobrą zmianę, która "przywraca Polsce realną demokrację".
Mówił też, że PiS prowadzi "odbudowę polskiego społeczeństwa, polskiej wspólnoty, polskiego narodu, który jest jeden i musi być jeden. Ale który musi być czymś rzeczywiście istniejącym, czymś, co naprawdę łączy - w sferze ducha, i w sferze materialnej".
Prezes PiS zapowiedział, że miesięcznice będą kontynuowane "aż do momentu kiedy tu niedaleko stąd staną pomniki - prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i wszystkich, którzy polegli w katastrofie smoleńskiej". Czyli jeszcze parę lat miesięcznice będą się odbywać. Zostały zresztą zgłoszone jako zgromadzenie cykliczne do 2021 roku.
Część Obywateli RP zagłuszała przemówienie prezesa PiS z dość daleka, od strony hotelu Bristol, tam gdzie już nie było barierek, którymi w nocy poprzedniego dnia - na polecenie BOR - zagrodzono Krakowskie Przedmieście. Krzyczeli "Kłamca" i "Lech Wałęsa" oraz "Będziesz siedział". Policja zatrzymała jednego z protestujących w kamizelce organizatorów Obywateli RP, bo stał na drabinie przy transparencie "Kłamca".
A wszystko zaczęło się około 18.00, kiedy na pl. Zamkowy zaczęli ściągać ludzie, którzy posłuchali wezwań Obywateli RP, Władysława Frasyniuka i Lecha Wałęsy oraz OSA - Obywatele Solidarnie w Akcji. Tłum był imponujący.
"To największa kontrmiesięcznica z dotychczasowych" – relacjonowali dziennikarze OKO.press. Pod kolumną Zygmunta na podwyższeniu lider Obywateli Paweł Kasprzak, Władysław Frasyniuk, działacze opozycji demokratycznej Henryk Wujec, Jan Lityński i Andrzej Celiński, był też Włodzimierz Cimoszewicz, były premier. Oraz dwie córki Lecha Wałęsy. Samego Wałęsy nie było (wylądował dwa dni wcześniej w szpitalu), ale ludzie skandowali „Lechu, Lechu”.
„Dziękujemy politykom, że po 17 miesiącach do nas dołączyli” – mówił do zgromadzonych Paweł Kasprzak. – „Ale nie zapominajmy, że tutaj nie ma miejsca na partyjną agitkę. Tu jest miejsce na walkę o równe polityczne, demokratyczne i obywatelskie prawa”.
Kasprzak powtórzył też, że zasady ich protestu są zawsze takie same – żadnej przemocy, również słownej, tylko bierny opór. Uciszał wszelkie próby okrzyków przeciw PiS.
W nocy Krakowskie Przedmieście zostało na polecenie BOR wygrodzone metalowymi barierkami dla ochrony tzw. marszu smoleńskiego, który po mszy w Katedrze idzie tędy pod Pałac Prezydencki. – "To korytarz humanitarny dla PiS"– żartował Henryk Wujec.
Wśród protestujących była Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet (jedna z inicjatorek Czarnego Protestu 3 października 2016). –„To jest miasto dla każdego, nie dla posła Kaczyńskiego”- skandowała, a tłum za nią.
Jak relacjonuje wyborcza.pl, w tym momencie tłum krzyczał: "Precz z Kaczorem!". Przerwał im jednak Paweł Kasprzak z Obywateli RP, który prosił, by podczas kontrmanifestacji nie było żadnych przejawów agresji.
"Kaczor to obelga. Nie stosujemy dziś obelg. Każdemu człowiekowi, również Jarosławowi Kaczyńskiemu, należy się godność" - tłumaczył. - "Nie wolno nikomu z nas odbierać godności. Błagam Was: pokój. Zero przemocy. Białe róże w dłonie. Jesteśmy tu w imię godności człowieka. Tej świętości bronimy od miesięcy"
- mówił Kasprzak.
Włodzimierz Cimoszewicz mówił: "Zostało nam odwoływanie się do konstytucji. Zadajemy sobie pytanie, czy to się da zmienić i kiedy. Odpowiedź jest jedna - świadomi obywatele muszą bronić demokracji".
Mocne wystąpienie miał Władysław Frasyniuk: "Jestem tutaj i nie siedzę, nie będziemy siedzieć, bo jest nas dużo. Cieszę się, że bronimy wartości, bez których nie będzie przyzwoitego państwa. Solidarność zwyciężyła dzięki wartościom. Te wartości musimy nieść w całym kraju, to musi być powód do dumy. A nie chowanie się lękliwe przed tym, co robi PiS. Serdecznie dziękuje za obywatelską tamę przeciw dewastacji Polski przez PiS. Potrzebna jest wielka obywatelska solidarność. Nie możemy kierować się strachem, strachem kieruje się władza. Strach u rządzących jest niebezpieczny. Przestrzegam Kaczyńskiego, strach jest niebezpiecznym doradcą. Jedna Polska tak, ale jaka? Jedna Polska Kaczyńskiego? Macierewicza? Piotrowicza?".
Tłum buczy. I skanduje "Polska prawa!"
Frasyniuk wezwał do stworzenia obywatelskiego sojuszu z samorządowcami i wołał: "Wyborów samorządowych nie możemy przegrać". Ludzie odpowiadali: "Nie przegramy".
Frasyniuk zwrócił się też do Kaczyńskiego: "Fenomen polskiej wolności polega na tym, że obywatel z obywatelem rozmawia, a nie napier ... się przy pomocy pał i gazu". I dodał:
"Zdradza ojczyznę ten, kto łamie polską konstytucję".
Na koniec Paweł Kasprzak wezwał wszystkich obecnych, by odwrócili się plecami do Kaczyńskiego i odeszli z placu. "Niech Kaczyński i jego fanatycy zastaną sami na pustym placu z policją" - mówił. - "Spadamy stąd, panie Kaczyński". Ludzie zaczęli się rozchodzić, część poszła pod Pałac Prezydencki, po drodze niektórzy kładli białe róże na radiowozach.
Część osób została jednak pod kolumną Zygmunta i machała białymi różami do maszerujących zwolenników PiS. Grupka Obywateli RP przykuła się łańcuchami do barierek, by blokować marsz, ale zostali szybko otoczeni przez policję.
Razem z marszem smoleńskim szła para młodych ludzi. Nagle dziewczyna wyciągnęła białą różę, a chłopak odsłonił na koszulce wizerunek Frasyniuka. Kiedy rzuciła się do nich policja - dziewczyna usiadła. Policjanci wynieśli ich za barierki.
Po drodze nasi dziennikarze podsłuchali dialog - młoda policjantka pyta kolegi: "To co mamy robić?". Odpowiedź: "Nic, przecież oni też nic nie robią".
Inny policjant do kolegów: "Weźcie spiszcie kogoś, żeby było w notesie". Kiedy ci wzięli się za spisywanie ludzi, otoczył ich tłumek i wołał "łapcie złodziei lepiej".
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Komentarze