0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot. Kuba Atys / Age...

Kilkanaście dni temu media obiegła informacja o tym, że w Totalizatorze Sportowym, spółce Skarbu Państwa, w ostatnich miesiącach pojawili się nowi dyrektorzy regionalni. Żaden z nich nie objął stanowiska w konkursie, za to większość z nich to działacze partyjni albo osoby blisko współpracujące z politykami – KO, PSL-u oraz Lewicy. Sprawę opisał jako pierwszy Onet. W wyniku publikacji stanowisko stracił prezes Totalizatora Sportowego. Wkrótce z pracą pożegnać się mają także dyrektorzy regionalni.

Afera Totalizatora przypomina, że obietnicę odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa składały prawie wszystkie partie Koalicji 15 października.

  • Koalicja Obywatelska zapowiadała w swoich 100 konkretach odwołanie wszystkich członków rad nadzorczych i zarządów i przeprowadzenie nowego naboru „w transparentnych konkursach, w których decydować będą kompetencje, a nie znajomości rodzinne i partyjne” (konkret 68).
  • W programie koalicji Lewicy z 2023 roku znajdziemy obietnicę „zakończenia karuzeli tłustych kotów”. Nowe organy spółek wyłonione miały zostać w konkursach przeprowadzanych przez Radę Kompetencyjną, której skład miał być kształtowany przez rząd, opozycję i partnerów społecznych.
  • Podobny pomysł znalazł się w programie partii Szymona Hołowni. Polska 2050 obiecywała utworzenie Komitetu Nominacyjnego, który „będzie przeprowadzał jawną i profesjonalną rekrutację na najważniejsze funkcje w państwowych spółkach” oraz Krajowego Rejestru Osób Eksponowanych Publicznie, „w którym każdy obywatel sprawdzi rodzinne powiązania osób pełniących funkcje publiczne”.

Co jest w ustawie Polski 2050?

Po wyborach 16 października tylko Polska 2050 przedstawiła projekt mający odpolityczniać spółki Skarbu Państwa. Partia Szymona Hołowni przedstawiła go opinii publicznej pod koniec lutego. Nieprzypadkowo. Kilka tygodni wcześniej wokół partii powstał szum po tym, jak okazało się, że jeden z jej działaczy dostał pracę w radzie nadzorczej Enei.

Ustawa opiera się o następujące założenia:

  • W spółkach w pełni kontrolowanych przez państwo rady nadzorcze mają liczyć maksymalnie siedmiu członków. W tej grupie znajduje się trzech członków niezależnych, którzy powoływani są przez Komitet Dobrego Zarządzania. Członkowie będą musieli spełniać wymogi dotyczące wykształcenia (stopień naukowy, tytuł zawodowy, certyfikaty), a także apolityczności. Wprowadzona ma zostać pięcioletnia karencja dla powołania do rady nadzorczej osób, które pełniły mandaty parlamentarne, lub pracowały i świadczyły usługi na rzecz partii.
  • Wprowadzony ma zostać zakaz łączenia zatrudnienia na wysokich stanowiskach w administracji rządowej i samorządowej z zasiadaniem w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa czy samorządów.
  • Utworzony ma zostać Komitet Dobrego Zarządzania, do którego kandydatów na pięcioletnią kadencję będą mogły zgłaszać organizacje związkowe, organizacje pracodawców oraz rektorzy wyższych uczelni. Pozytywna opinia komitetu będzie wymagana dla wszystkich nominacji przedstawicieli Skarbu Państwa do rad spółek.
  • Wprowadzona ma zostać pełna jawność wynagrodzeń członków rad nadzorczych i zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa – dane będą publikowane w powszechnie dostępnym rejestrze. W BIP miałyby być publikowane dane osób powoływanych do spółek na 14 dni zanim do takiego powołania dojdzie.
  • Osoby pełniące funkcje w radach nadzorczych i zarządach spółek z udziałem Skarbu Państwa mają mieć zakaz wpłat na partie polityczne i komitety wyborcze.

Są wątpliwości, ale to jedyne co jest na stole

„Ta ustawa wydaje mi się dobrym kierunkiem. Zwłaszcza że na razie nie mamy na stole innych propozycji, choć obietnice w tej materii składało więcej partii” – mówi OKO.press Krzysztof Izdebski, ekspert Fundacji Batorego zajmujący się jawnością.

„Są rzeczy, które pewnie będzie trudno utrzymać ze względu na wymóg wykazania proporcjonalności użytych środków. W mojej ocenie to zakaz wpłat na kampanię członków organów spółek. Po pierwsze, i tak będzie stosunkowo łatwo takie przepisy obejść — wpłat będą dokonywać na przykład dokonywać członkowie rodzin. To raczej kwestia kultury politycznej” – mówi prawnik.

Jeszcze w marcu projekt Polski 2050 zaopiniował Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. W analizie zakwestionował jako zbyt daleko idące rozwiązania dotyczące jawnego rejestru wynagrodzeń, w którym do publicznej informacji podawane miały być nawet dane PESEL.

„Pewne wątpliwości może budzić także pięcioletnia karencja po okresie piastowania politycznych stanowisk. Z drugiej strony mamy w Polsce tak głębokie przekonanie, że spółki SP są łupem politycznym, że być może do przywrócenia elementarnego zaufania społecznego potrzebne są takie nawet nadmiarowe regulacje” – dodaje Izdebski.

Przeczytaj także:

Sejm obradował pół roku temu

Projekt Polski 2050 przeszedł pierwsze czytanie w Sejmie 26 kwietnia i 8 maja. Partie koalicji zdecydowały o wysłaniu go do dalszych prac w komisji, ale podczas debaty wypowiadano się o nim raczej chłodno. Urszula Pasławska w imieniu klubu PSL mówiła, że to projekt „nad którym warto się pochylić”, ale jednocześnie wymagający korekt.

Zdzisław Gawlik, prawnik, poseł KO, a wcześniej wieloletni wysoki urzędnik w Ministerstwie Skarbu Państwa (resort-poprzednik Ministerstwa Aktywów Państwowych) zwracał uwagę, że część zapisów ustawy odnosi się do spółek, w których Skarb Państwa nie jest jedynym udziałowcem, co może w jego ocenie może być niezgodne m.in. z konstytucyjną ochroną prawa własności. Jego wątpliwości wzbudził także Komitet Dobrego Zarządzania, jako potencjalnie przejmujący kompetencje premiera i szefa MAP jako organów odpowiedzialnych za nadzór. Stwierdził też, że dopuszczenie w skład Komitetu przedstawicieli organizacji związkowych da pracownikom zbyt duży wpływ na obsadę rad nadzorczych, ponieważ już i tak mają w tym zakresie pewne kompetencje.

Paulina Matysiak z klubu Lewicy (obecnie zawieszona w prawach członkini) wyciągnęła z projektu przeciwny wniosek — w ślad za opinią OPZZ wskazywała, że nowe rozwiązanie może w niektórych przypadkach ograniczyć wykonywanie uprawnień nadzorczych nad przedsiębiorstwami przez przedstawicieli pracowników.

Polska 2050: To dopiero początek prac

„Trudno robić od razu rewolucję. Rzeczywiście, ustawa dotyczy spółek Skarbu Państwa, przede wszystkim ich rad nadzorczych. Ale to jest pierwszy etap. Chcemy zacząć od spółek, bo one najbardziej rzucają się w oczy. Rozwiązania i kierunki, jakie przyjmiemy w tej ustawie, będziemy później proponować w innych jednostkach podległych władzy publicznej„ – komentuje w rozmowie z OKO.press Rafał Komarewicz z Polski 2050, który objął funkcję przewodniczącego specjalnej komisji ds. rozpatrzenia projektu. ”Nie chcemy burzyć całego ładu korporacyjnego i budować go od nowa. W spółkach SP, tam, gdzie państwo ma 100 proc. udziałów, decyzyjność jest oczywiście po stronie przedstawicieli Ministerstwa Aktywów Państwowych. To MAP za to odpowiada. Nam zależy po prostu na przejrzystości i możliwości kontroli. I to da się, naszym zdaniem, osiągnąć, wpuszczając do organów osoby z zewnątrz. Nie z klucza politycznego, nie działaczy i znajomych działaczy. To też będą eksperci, ale wskazywani przez różnego rodzaju gremia – np. organizacje pracodawców, czy uczelnie wyższe”.

Sens takiego podejścia do tematu widzi także Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego:

„Rzeczywiście, ustawa dotyczy przede wszystkim organów nadzoru. Ale on jest kluczowy. To rady nadzorcze odpowiadają za to, kto znajduje się w zarządzie, za to, czy zarząd dostanie absolutorium, jak mają przebiegać audyty. Rady nadzorcze mają duże uprawnienia i wykonują bieżącą kontrolę działalności spółek. Jest to też wrażliwszy na patologie obszar – dostanie się do zarządu jest trudniejsze, niż dostanie się do rady nadzorczej. Ale poprawnie funkcjonująca, stabilna rada może rozliczać zarząd na bieżąco. Podejrzewam, że intencją tej ustawy jest sprawienie, by rady nadzorcze były tymi ciałami, które w sposób możliwie najbardziej niezależny kontrolują to, co dzieje się w spółkach Skarbu Państwa” – ocenia w rozmowie z OKO.press.

Prace nad projektem Polski 2050 idą jednak bardzo powoli. Głosowanie przeszedł 8 maja. Dopiero w czerwcu zebrała się w jego sprawie Komisja Gospodarki i Rozwoju. Podczas posiedzenia ustalono, że powołać trzeba do jego rozpatrzenia komisję specjalną (to właśnie na jej czele stanął poseł Komarewicz). Specjalna komisja zebrała się w lipcu. Ustalono na niej, że trzeba zlecić analizę zgodności projektu z Konstytucją. Długa wakacyjna przerwa projektu skończyła się właściwie dopiero z aferą z dyrektorami regionalnymi Totalizatora Sportowego.

Mocna krytyka koalicjantów...

Posiedzenie podkomisji 10 października, czyli tydzień po wybuchu afery z dyrektorami regionalnych oddziałów, rozpoczęło się od ogłoszenia wyników analizy zgodności projektu z Konstytucją, którą zlecono Biuru Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Wynika z niej, że zawarte w nim regulacje dotyczące publikowania „informacji o wynagrodzeniu osób wchodzących w skład organów nadzorczych oraz organów zarządzających wszystkich spółek z udziałem Skarbu Państwa lub państwowych osób prawnych, bez względu na wielkość tego udziału, są niezgodne z art. 51 ust. 2 Konstytucji”, czyli prawem do prywatności. Swoją opinię na temat wątpliwej legalności publikowania danych z PESEL-ami przytoczył także przedstawiciel PUODO.

Przychylnie o projekcie wypowiadała się reprezentująca klub Lewicy Marcelina Zawisza. Posłanka wskazywała, że projekt dotyczy tylko części problemów związanych z upartyjnieniem i brakiem przejrzystości w podmiotach państwowych. „Ale nie zakładam, że rozwiążemy od razu wszystkie problemy. Pracujmy szybko nad tym jednym i przejdźmy do kolejnych” – mówiła.

„Tak się zastanawiam. Co będzie, jak zaczniemy rzeczywiście dzisiaj wyłączać z tych grup te osoby, które do tej pory [w spółkach – przyp.] pracowały? Nie wiem, dlaczego [mamy wyłączać – przyp.] samorządowców, nie wiem, dlaczego radnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów, polityków. Ja zarządzałem spółką akcyjną przez kilkanaście lat. I teraz mam takie pytanie. Gdybym chciał wrócić do swojej działalności, to co? Tylko dlatego, że dzisiaj jestem parlamentarzystą, nie będę mógł tego robić? Albo dlatego, że mam przynależność partyjną? Proszę państwa, przecież to są swobody zagwarantowane wprost w Konstytucji” – mówił Adam Dziedzic, poseł klubu Trzecia Droga-PSL, wcześniej – wójt gminy Świlcza.

W dyskusji głos zabierali licznie posłowie i posłanki Polski 2050, broniąc projektu i zachęcając do składania konkretnych poprawek. Podkreślali także wielokrotnie, że sprawa jest ważna, bo...

„Przez 30 lat spółki Skarbu Państwa były pewnego rodzaju, proszę mi wybaczyć za kolokwializm, paśnikiem, na którym to paśniku pasły się kolejne pokolenia polityków” – mówił Mirosław Suchoń, przedstawiciel wnioskodawców. „Mamy świadomość, że ona [ustawa – przyp.] nie będzie się podobała i będzie wymagała poprawy, ale mamy głębokie przekonanie, że to coś, czego dzisiaj nasze państwo głęboko potrzebuje”.

„Ta ustawa narusza status quo, narusza interes niektórych partii politycznych” – mówiła Barbara Oliwiecka.

Podczas komisji krytycznie projekt ocenił ponownie Zdzisław Gawlik z KO: "Ja bym się pod tym projektem nie podpisał, pewne rzeczy są tam nieprzemyślane. (…) Jestem za tym, żeby to było transparentne – ale czy apolityczne?

Ja jestem już takim PESEL-em, że mi to nie przeszkadza, że poseł ma już nigdy niczym nie być. Ale ja się nie zgadzam, żeby określać wszystkich ludzi, którzy pracowali w spółkach, że byli w paśniku. Są ludzie, którzy robili fantastyczne rzeczy".

Nie odpuszczał tematu również Adam Dziedzic z PSL.

„Ktokolwiek w tej kadencji startował do wyborów, do parlamentu, nie mógł przewidzieć i wiedzieć, że takie rozwiązania będą. Zatem czy to one będą go obowiązywały? Proszę się zastanowić (...) Czy wiecie państwo, że wykluczając na przykład te osoby, które są radnymi (...) wyłączymy z potencjalnych tych grup [mogących zasiadać w organach – przyp.] około 40 tysięcy ludzi posiadających być może odpowiednie wykształcenie? 40 tysięcy, bo tylu mamy radnych. I oni nie będą mogli wystartować, oni nie będą mogli funkcjonować. Pytanie: dlaczego? Jeżeli ktoś się angażował, a my zawsze mówimy z mównicy sejmowej o wspaniałej współpracy z samorządem, a teraz tym ludziom będziemy dobijać gwoździa ekonomicznego?” – mówił poseł.

Dodawał także, że nie przedstawiono żadnego argumentu, dlaczego w spółkach rady nadzorcze mają liczyć akurat 7 osób i że dla mniejszych spółek taka liczba będzie już obciążeniem.

„Czasami trzeba się uderzyć w piersi. Może intencja była dobra, ale wynik kiepski, efekt kiepski. Nie ma co iść na siłę w tym kierunku, tylko się trzeba zastanowić, czy to trzeba robić? Uważam, że nie. Zapisy są słabe. I to obali każdy. Dyletant nawet w tej sprawie nie będzie musiał być szczegółową specjalistą i znawcą tematu” – podsumowywał Adam Dziedzic.

...i jeszcze mocniejsza opozycji

Jeszcze mocniejszą krytykę projektu przypuścili posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Janusz Kowalski już na poprzednim spotkaniu komisji zgłaszał szereg wątpliwości. Mówił między innymi o tym, że wymóg 14 dni na ogłoszenia w BIP o planowanych zmianach w organach może blokować spółki strategiczne, w których decyzje należy podejmować szybko.

W czwartek 10-go października na wstępnie sugerował, żeby ustawę Polski 2050 w ogóle porzucić i poczekać na projekt, który przygotowuje Ministerstwo Aktywów Państwowych. Przedstawiciel MAP zabrał głos pod koniec posiedzenia komisji i z jego wypowiedzi wynikało jednak, że zakres zmian ma być nieporównywalnie węższy niż założenia złożonego projektu poselskiego. Zakłada on m.in. uściślenie tego, jakimi certyfikatami i dyplomami powinni się legitymować kandydaci na członków organów. Ministerstwo analizuje także, jak wyglądają kompetencje ciał analogicznych do Rady ds. spółek w innych krajach.

Frontalny atak przypuścił jednak poseł Maciej Małecki, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych w latach 2019-2023:

„Myślę, że członkowie Polski 2050 dzisiaj są w trudnej sytuacji, bo przynieśliście państwo straszny bubel. Przynieśliście straszny bubel. Po tej ustawie tak naprawdę nie ma strony oprócz was, bo bronicie czegoś, co się nie uda obronić (...) Także wasi koalicjanci nie zostawiają na nim suchej nitki” – zaczął. I szybko przeszedł do wymieniania działaczy Polski 2050, którzy w osoatnich miesiącach objęli posady m.in. w NFOŚ, w ENEI i w PGE, dodając, że partia nie potrzebuje ustawy do tego, żeby te osoby po prostu odwołać.

„Jeśli na następne posiedzenie przyjdziecie i pokażecie, że jako prognostyk czystych intencji odwołaliście te osoby, że dajecie przykład, to można się zacząć zastanawiać nad dalszą pracą [nad projektem – przyp.]” – mówił poseł PiS.

„Z jednej strony państwo wprowadzacie niezależnych członków rady nadzorczej do spółek ze stuprocentowym udziałem Skarbu Państwa lub państwowej osoby prawnej, ale dalej w tej ustawie z kolei mówicie o pełnomocnikach wspólnika. Myślę, że jak w Ministerstwie Aktywów Państwowych to było to czytane, to się po prostu ludzie za głowę brali” – krytykował Małecki.

Wyliczał, że jeśli traktować zapisy o członkach niezależnych w sposób sztywny, to w spółkach, które mają ustawowo zagwarantowaną 1/3 miejsc w radzie nadzorczej dla przedstawicieli pracowników, przedstawiciele Skarbu Państwa mogą znaleźć się w mniejszości.

„I teraz jeszcze ciekawsza rzecz, bo niezależnych członków Rady Nadzorczej mają wybierać organizacje wchodzące w skład Rady Dialogu Społecznego, na przykład związki zawodowe czy organizacje pracowników. Czyli do stuprocentowej spółki Skarbu Państwa PSE, Polskich Sieci Energetycznych, dopuścicie do wyboru rady nadzorczej na przykład przedstawicieli niemieckiego Eona, zrzeszonego w jednej z organizacji pracodawców. To jest kilka przykładów, które kompromitują ten projekt ustawy” – mówił.

„Widzę tylko chęć do tego, żeby podważyć ten projekt i wyrzucić go do kosza. Zachęcam do włączenia się w prace merytoryczne i przygotowanie poprawek” – komentował te wystąpienia Mirosław Suchoń.

Kolejne posiedzenie komisji odbędzie się w czwartek 17 października.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze