0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stêpień / Agencja GazetaAdam Stêpień / Agenc...

Wschodnia flanka NATO to te siły sojuszu, które są obecne w państwach najbardziej wysuniętych na wschód (przede wszystkim Polska i kraje bałtyckie) lub są w stanie szybko się tam przemieścić.

Wysiłki wspomnianych państw, szczególnie Polski, by zwiększyć obecność wojsk NATO w tym rejonie zintensyfikowały się po rosyjskiej agresji na Ukrainę oraz aneksji Krymu. Ostateczne ustalenia dotyczące zaangażowania Sojuszu mają zapaść na szczycie NATO, który zaczyna się 8 lipca w Warszawie.

Pierwsza deklaracja o realnym wzmocnieniu flanki wschodniej była ogłoszona na poprzednim szczycie NATO w Newport.
Prawda. Od dawna wiadomo, że żołnierze NATO będą. Nie wiadomo tylko ilu.
"Kropka nad i",06 lipca 2016

Bronisław Komorowski twierdzi, że ustalenia te będą tylko formalnością i że nie są zasługą PiS. Wszystkie najistotniejsze uzgodnienia zapadły już podczas poprzedniego szczytu w walijskim Newport w 2014 roku.

Wszystko wskazuje na to, że ma rację. Faktycznie już wówczas liderzy Sojuszu zdecydowali o zwiększonej rotacyjnej obecności wojsk oraz większej liczbie ćwiczeń i manewrów w naszym regionie. Teoretycznie nie ma to być obecność stała, ale w praktyce niczym się od niej nie różni, tyle że żołnierze wymieniają się w miejscu stacjonowania. Ten wybieg pozwala ominąć ustalenia z Rosją z 1997 o braku stałej obecności NATO w regionie.

W grudniu 2015 ambasador USA w Polsce Paul Jones zapowiedział - "niezależnie od lipcowego szczytu NATO - obecność żołnierzy i ciężkiego sprzętu w bazie w Radzikowie oraz rozpoczęcie budowy tarczy antyrakietowej na terenie naszego kraju. W styczniu 2106 r. prezydent Obama zwrócił się do Kongresu USA o fundusze na zwiększenie obecności amerykańskich wojsk w naszym regionie.Ustalenia na szczycie będą tylko dopełnieniem formalności.

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze