0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"Fot. Stowarzyszenie ...

We wrześniu 2019 roku Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" poinformowało, że wilk o imieniu Kosy został zastrzelony. Miał ok. 6 lat i ważył 40 kg, był więc potężnym drapieżnikiem. Jego śmierć udało się ustalić dzięki obroży telemetrycznej, która rejestrowała jego lokalizację - wilk był objęty projektem badawczym.

„Kosy był pięknym, zdrowym wilkiem rozmnażającym się w swojej grupie rodzinnej. Niemal całe jej terytorium leży na obszarze Roztoczańskiego Parku Narodowego, również miejsce rozrodu, był to więc wilk parkowy” – mówiła OKO.press dr hab. Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".

Martwy wilk Kosy, wrzesień 2019 r. Fot. Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"

Kosy został zastrzelony 12 września wcześnie rano – z ambony myśliwskiej, po tym jak wyszedł na pole sąsiadujące z parkiem narodowym. To teren obwodu łowieckiego nr 28, który jest dzierżawiony przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu).

„Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł” – informowało stowarzyszenie.

Przeczytaj także:

Nieoficjalne: podejrzany to myśliwy

Od początku istniało podejrzenie, że za zabójstwem stoi myśliwy. Jak poinformowała 11 stycznia 2021 Komenda Miejska Policji w Zamościu, funkcjonariuszom i śledczym Prokuratury Okręgowej w Zamościu udało się ustalić i zatrzymać w ubiegły czwartek podejrzanego - jest nim 42-letni mieszkaniec powiatu biłgorajskiego.

Znalezienie podejrzanego zajęło rok. Dlaczego tak długo? W feralnym terminie nie zostało zgłoszone żadne polowanie na terenie, na którym zabito wilka.

Mężczyźnie grozi 5 lat więzienia za to, że "dokonując bezprawnego odstrzału z broni palnej wilka spowodował istotną szkodę w świecie zwierząt poprzez rozpad stada wilków bytującego w Roztoczańskim Parku Narodowym". Do sądowej rozprawy pozostanie pod policyjnym dozorem.

Jak podał "Dziennik Wschodni", Prokuratura Okręgowa w Zamościu odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy zatrzymany był myśliwym. Jednak według nieoficjalnych informacji OKO.press zatrzymany to Stanisław T., myśliwy z Koła Łowieckiego (KŁ) nr 59 „Słonka” w Zwierzyńcu.

Ironią losu jest to, że w ubiegłym roku myśliwi z tego koła łowieckiego postanowili ufundować nagrodę w wysokości 5 tys. złotych za wskazanie policji osoby podejrzanej. Taką samą kwotę dołożył Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Zamościu.

Andrzej Wojtyło, prezes KŁ "Słonka", w rozmowie z OKO.press powiedział, że nic nie wie o tym, by za śmierć wilka był odpowiedzialny myśliwy z jego koła.

Młode próbowała uratować córka Kosego

Dziś już wiadomo, że zabicie Kosego oznaczało również wyrok śmierci dla jego czteromiesięcznych młodych.

"Już po zastrzeleniu Kosego udało nam się ustalić, że miesiąc przed nim zginęła też jego partnerka Debra, z którą miał potomstwo" - mówi OKO.press dr hab. Nowak.

W sierpniu 2019 roku fotopułapka zarejestrowała z oddali osobnika z urwaną łapą. Udało się go nagrać dwa dni później, gdy był wyraźnie osłabiony w wyniku utraty krwi. Potem fotopułapka rejestrowała jedynie Kosego, który opiekował się szczeniakami, więc, jak mówi dr hab. Nowak, wilkiem bez łapy musiała być Debra.

"Po jej śmierci Kosemu w odchowaniu młodych pomagała jego starsza córka. Kiedy Kosy został zastrzelony, starała się uratować młode swoich rodziców, ale nie poradziła sobie i wszystkie umarły z głodu" - opowiada badaczka.

Szur i Kora

Po rodzinie Kosego i Debry pozostało terytorium, o które zaczęły konkurować inne wilki. Po ponad roku przejął je samiec, któremu Stowarzyszenie dla Natury "Wilk" nadało imię "Szur". Udało się go odłowić i założyć mu obrożę telemetryczną, dzięki czemu, tak jak w przypadku Kosego, można śledzić jego losy.

Okazało się też, że Szur skojarzył się z którąś z córek Kosego.

"Być może z tą, która w zastępstwie rodziców próbowała sama zająć się młodszym rodzeństwem, ale nie jest to pewne. Nazwaliśmy ją Korą, ponieważ niedaleko miejsca, gdzie żyje nowa wilcza rodzina, piosenkarka Kora miała swój dom" - mówi dr hab. Nowak.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze