9 września podstawiona wolontariuszka, która nagrywała z ukrycia spotkania w Kampanii Przeciw Homofobii, wróciła pod siedzibę KPH. Towarzyszyło jej trzech mężczyzn z kamerą telewizyjną. OKO.press ustaliło, że dwaj z nich - operator kamery i realizator dźwięku - od lat pracują w TVP, m.in. dla "Wiadomości". Biuro informacyjne TVP milczy
6 września 2019 w OKO.press opisaliśmy próbę infiltracji Kampanii Przeciw Homofobii - organizacji, która od 18 lat działa na rzecz społeczności LGBT w Polsce. Podstawiona wolontariuszka - którą w naszym artykule nazwaliśmy Kasią - wyposażona w szpiegowski sprzęt (okulary z wmontowaną kamerą) nagrywała wewnętrzne spotkania KPH.
Wypytywała pracowników m.in. o stosunek do katolików, prowokując ich do obraźliwych wypowiedzi. Pytała o "Tęczowy Piątek" i instytucje, które wspierają KPH. Próbowała też zdobyć dostęp do bazy danych organizacji. Nakryta na nagrywaniu twierdziła, że robi to, bo ma słabą pamięć.
OKO.press znalazło Kasię w mediach społecznościowych. Odkryliśmy, że jest znajomą jednego z propagandystów TVP, Marcina Tulickiego. Metody, które stosowała, wskazywały na prowokację dziennikarską. Gdy próbowaliśmy skontaktować się z Kasią, skasowała konta na dwóch portalach.
9 września, trzy dni po publikacji materiału w OKO.press, Kasia przyszła pod siedzibę KPH w asyście trzech mężczyzn. Jeden z nich miał kamerę telewizyjną.
"Zjawili się godzinę przed otwarciem biura. Z nagrań monitoringu wynika, że nagrywali Kasię stojącą pod drzwiami organizacji. Gdy na miejsce dotarli pracownicy, Kasia uciekła. Mężczyźni zostali i nagrywali osoby wchodzące do biura" - mówi OKO.press Cecylia Jakubczak, rzeczniczka prasowa KPH.
OKO.press dotarło do nagrań z kamery monitoringu zainstalowanej przy wejściu do siedziby KPH. W oparciu o nagrania ustaliliśmy, że dwaj mężczyźni, którzy towarzyszyli Kasi od wielu lat pracują w TVP;
robią materiały m.in. dla "Wiadomości". Pamiętają ich dziennikarze, którzy pracowali w publicznej telewizji przed nastaniem rządów "dobrej zmiany" i Jacka Kurskiego. Tożsamość operatora kamery i realizatora dźwięku potwierdziło troje byłych pracowników publicznej telewizji.
Biuro Informacyjne TVP wciąż nie odpowiedziało na pytania OKO.press o współpracę z Kasią. Po ustaleniu tożsamości mężczyzn z towarzyszącej jej ekipy, wysłaliśmy kolejne pytania - o to jaki materiał przygotowywali wieloletni pracownicy TVP i w jakiej roli występowała podstawiona wolontariuszka.
Zapytaliśmy też, dlaczego ekipa TVP zdecydowała się na prowokację dziennikarską. Stosuje się ją zwykle gdy dziennikarze mają informacje, że np. w jakiejś instytucji czy organizacji dochodzi do poważnych nadużyć, a nie ma możliwości potwierdzenia tych informacji w żaden inny sposób, niż podstawiając osobę o wymyślonej tożsamości.
Jak ustaliliśmy w rozmowie z pracownikami KPH, nikt z dziennikarzy telewizji nie próbował skontaktować się z organizacją, by zadać pytania, które na wewnętrznych spotkaniach stawiała Kasia.
"Działania organizacji są jawne. Sposób w jaki działamy skrupulatnie opisujemy i publikujemy na naszej stronie internetowej. Wystarczy tam zerknąć. Nie mamy nic do ukrycia" - mówi OKO.press Slava Melnyk, dyrektor KPH.
"Działania TVP to szalona akcja zastraszania, która zaburzyła nasze wewnętrzne zaufanie. Ofiarą nieudanej prowokacji padła nie tylko organizacja, ale przede wszystkim młodzież, która angażuje się w działania wolontariatu. To głównie te działania były nagrywane. Jesteśmy organizacją przejrzystą, ale niektóre dane są wrażliwe - np. orientacja seksualna i identyfikacja płciowa wolontariuszy i wolontariuszek" - mówi OKO.press Slava Melnyk.
Jak wyjaśnia Melnyk, nie wszystkie osoby współpracujące z KPH są "wyautowane", czyli nie wszystkie ujawniły w swoich środowiskach swoją orientację.
Podanie takich informacji do wiadomości publicznej, mogłoby narazić je na kłopoty w życiu rodzinnym lub zawodowym.
Przekroczenie granic prywatności osób, które działają w organizacji sprawiło, że KPH rozważa podjęcie w tej sprawie kroków prawnych.
Według KPH prowokacja była wymierzona we wszystkie organizacje społeczne zajmujące się prawami człowieka. "Pilnujcie się, bo do was też wyślemy szpiegów. To chciało nam powiedzieć TVP" - mówi Melnyk.
***
Choć znamy nazwiska operatora i dzwiękowca z ekipy TVP, nie ujawniamy ich - nie chcemy, by na nich skupiła się uwaga i krytyka opinii publicznej. Zwłaszcza, że jako pracownicy techniczni, nie mają wpływu na tematykę i wydźwięk materiałów, przy których produkcji pracują.
Wcześniej nie ujawniliśmy również tożsamości rzekomej wolontariuszki, która nagrywała spotkania KPH. Naszym celem nie jest prowokowanie publicznego linczu na niej, lecz wyjaśnienie, kto z TVP zlecił zorganizowanie prowokacji. I dlaczego wydał takie zlecenie.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze