0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

"Też jestem wkurwiona. Nerwy puściły mi na sali sejmowej. Kiedy ucichł gwar po bezprawnie powtórzonym głosowaniu, zawołałam do Pawła Kukiza: Pamiętasz, jak mówiłeś, że jak zostaniesz politykiem, to żeby napluć ci w twarz i nazwać szmatą? Jesteś szmatą, ale w twarz nikt ci nie napluje, bo nie masz już twarzy, jest pod butem Kaczyńskiego" - mówi OKO.press posłanka KO Magdalena Filiks. Konfederacja oskarża ją o podżeganie do przemocy wobec Dobromira Sośnierza po tym, jak Sejm przyjął Lex TVN.

Posłanka opowiada, co się wydarzyło pod Sejmem i o tym, co myśli o zachęcaniu demonstrantów do agresji.

Sośnierz wychodzi z Sejmu i... Zapis wideo, klatka po klatce

W środę 11 sierpnia wieczorem wzburzony tłum protestował pod Sejmem. W pewnym momencie z terenu Sejmu na ul. Wiejską wyszedł poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz, 44-letni mężczyzna, jak zawsze na czarno, z włosami ściągniętymi w koński ogon.

Na filmie Telewizji Obywatelskiej (od 29 minuty) widać, jak grupki protestujących gromadzą się wokół niego, słychać głośne "Wypierdalaj", na co poseł nie odpowiada, próbuje się oddalić. Na innym filmiku (55 sekundowym) umieszczonym m.in. na Twitterze posłanki Koalicji Obywatelskiej Urszuli Zielińskiej, mężczyzna w jasnej bluzie popycha Sośnierza. Mężczyznę próbuje powstrzymać stojący ze sztandarem były szef KOD Mateusz Kijowski. Jest to jedyny znany OKO.press zarejestrowany akt fizycznej agresji wobec Sośnierza.

PAP pisze (chyba nieco na wyrost) o "mężczyznach, którzy brutalnie popychali posła i napierali na niego", ale podkreśla, że posłanka Urszula Zielińska "wkracza między nich ochraniając sobą Sośnierza".

Od 34 minuty nagrania Telewizji Obywatelskiej widać posła Sośnierza już pod ochroną policjantów, w dialogu z kilkorgiem osób, w tym inną posłanką KO Magdaleną Filiks.

Sośnierz: To nie jest moja wina, że taki był wynik [głosowania nad Lex TVN - red.]. Ja się wstrzymałem, więc nie przegłosowaliśmy tej ustawy. Nie naszymi głosami.

Filiks: Waszymi też.

Sośnierz: Nieprawda. Nieprawda.

[Rację ma raczej Filiks. Przy przyjmowaniu ustaw liczy się zwykła większość, głosy wstrzymujące nie są brane pod uwagę, co ułatwiło PiS zdobycie większości - red.].

Filiks: Stoję tutaj, żebyś był bezpieczny. Zobacz, jak ludzie na ciebie reagują.

Sośnierz (intensywnie gestykuluje): Podwójne wstrzymanie się, przy wecie Senatu, oznacza, że ustawa będzie odrzucona [tym razem ma rację, patrz dalej - red.]. A jeśli są jakieś kulturalne pytania, to mogę odpowiedzieć. Wcześniej były tu wydarzenia, które nie powinny mieć miejsca, doszło do agresji zarówno słownej, jak fizycznej. Więc zastanówcie się, kogo tu przyprowadzacie i w jakiej jesteście drużynie.

Głos: Ludzie sami przychodzą.

Sośnierz: Wy, w sensie uczestnicy manifestacji.

Wlodek Ciejka, Telewizja Obywatelska: Jak się zachowacie, gdy ustawa wróci z Senatu?

Sośnierz: Ponownie się wstrzymamy, co będzie oznaczało głosowanie przeciwko, bo potrzebne jest 231 głosów do odrzucenia weta.

[Ma rację, że do odrzucenia weta Senatu konieczna jest bezwzględna większość, czyli głosy wstrzymujące się liczą się tak jak głosy przeciw odrzuceniu. Ale 231 głosów PiS musi zebrać przy pełnej 460-osobowej obecności w Sejmie. Gdy np. trojga posłów zabraknie - bezwzględna większość wynosi już tylko 229 - red.].

Dobromir Sośnierz: "w klatce z pawianami", Winnicki oskarża Filiks

Pod Sejmem faktycznie doszło do aktu agresji (popchnięcie i wyzwiska), ale relacje posłów Konfederacji i polityków PiS są przesadzone i częściowo nieprawdziwe.

Sośnierz opowiadał Onetowi o posłance Filiks: "Podbiegała do mnie i w szyderczym tonie mówiła coś w stylu, że to naród tak gniewnie przemówił. Zamiast potępić takie zachowanie, jeszcze to usprawiedliwiała".

W filmiku, który sam nagrał po zdarzeniu mnożył metafory:

"Zostałem napadnięty, poszturchany, oblany jakimiś ciepłymi cieczami, jakąś herbatką. Muszę przyznać, że pani posłanka Zielińska, która tam się kręciła zachowała się w porządku, bo próbowała opanować sytuację, jakoś zapobiec temu, żeby do mnie bardziej doskakiwali. Policja musiała interweniować i mnie wyprowadzić, bo po prostu jakbym w jakąś klatkę z pawianami wpadł. Zachowywali się jak durnie. Oberwałem od agresywnego tłumu nie za swoje winy i zasługi".

Sośnierz żałował też, że nie nagrywał tego wszystkiego, bo byłoby to, jak z "kamerą wśród zwierząt".

Politycy PiS podnieśli larum na Twitterze, a Mateusz Morawiecki wezwał "całą klasę polityczną", by potępiła akt agresji wobec Sośnierza.

Odpisała mu na twitterze posłanka Zielińska: "Interweniowałam, gdy doszło do agresji wobec posła Sośnierza. Na przemoc, Panie Premierze trzeba reagować ZAWSZE, nie tylko na Twitterze, gdy politycznie się to opłaca. Na przemoc wobec kobiet, osób z niepełnosprawnościami, ludzi LGBT+, posłów, obywateli, każdego".

Agresję wobec Sośnierza potępili politycy opozycji, m.in. Małgorzata Kidawa-Błońska: "Atak na posła i na każdą inną osobę jest niedopuszczalny i musi spotkać się z konsekwencjami prawnymi. Trzeba reagować zawsze, nie tylko wtedy, kiedy to dla niektórych wygodne. Zło jest złem. Nie dajmy się zarażać nienawiścią i pogardą".

Poseł Konfederacji, narodowiec Robert Winnicki powiedział na konferencji w Sejmie, że "doszło do niesłychanego, barbarzyńskiego ataku na naszego posła demonstrantów, rzekomo walczących o wolność słowa.

Obecna na miejscu poseł Magdalena Filiks podżegała tłum do bezpośrednich, fizycznych ataków na posła Dobromira Sośnierza. Są na to świadkowie, w tym poseł Sośnierz".

Zapowiedział wnioski do komisji etyki poselskiej i do policji.

"Wnioski o ukaranie, o ściganie posłów zaangażowanych w ten haniebny, barbarzyński atak hołoty na naszego posła".

Magdalena Filiks opowiada OKO.press, jak było

Magdalena Filiks: Agresji wobec Dobromira Sośnierza nie widziałam, bo w tym czasie odeszłam spod Sejmu na spotkanie z przedstawicielem Obywateli RP. Wracamy pod Sejm i nagle widzę, że policja za kimś biegnie, kogoś otacza kordonem. Byłam pewna, że to ktoś z protestujących.

Wcześniej policja zatrzymywała młodych ludzi, niektórych wywoziła na komendę. W ramach interwencji poselskiej naciskałam na policję, że będę przy zatrzymywaniu, a oni nie będą zabierać aktywistów i aktywistek na komendę. W pewnym momencie usłyszałam krzyk bólu. Wyrwiesz mi brak - wołała jakaś dziewczyna. Udało się załatwić z policją, że dziewczyna razem z koleżanką zostały "tylko spisane", ale nie zabrane na komendę. Noc spędziły w domu. Zawsze coś.

Piotr Pacewicz, OKO.press: W komentarzu na twoim FB ktoś je podpisał: Kasia i Sylwia.

Interweniowałyśmy jeszcze w kilku przypadkach. Byłam pewna, że i tym razem policja znowu chce kogoś złapać, ale zobaczyłam, że to Sośnierz. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że wcześniej doszło do jakiejś przepychanki.

Winnicki twierdzi, że podżegałaś tłum

Bzdura, zresztą wszystko mam na filmie, który kręciłam. Winnickiego wezwę do przeprosin. Powiedział, że skieruje na mnie wniosek do komisji etyki poselskiej za podżeganie do przemocy... Nie wcisną mi dziecka w brzuch. Było wręcz przeciwnie. Tam był zwłaszcza jeden agresywny człowiek, wysoki, w szarej bluzie, który wyzywał Sośnierza. Powiedziałam, żeby przestał, weszłam między niego a posła, blokowałam ciałem, odsuwałam go prawą ręką, w lewej trzymając telefon. Bałam się, że ten facet zaraz Sośnierzowi przyłoży.

Mówisz do Sośnierza: "Stoję tutaj, żebyś był bezpieczny". Jesteście po imieniu?

Poza kamerami wszyscy w Sejmie, no może większość, jest po imieniu. Rozmawiałam z Sośnierzem parę razy, nawet na ostatniej komisji w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji podeszłam pytając, jak zagłosuje Konfederacja.

Co zrobić z wkurwieniem?

Do polityki przyszłaś w wyborach 2019 jako aktywistka, współtwórczyni KOD, znana m.in. z takich akcji, jak ubranie w 2018 roku 200 pomników w Polsce w koszulki z Konstytucją.

Dlatego właśnie - teraz jako posłanka - jestem na ulicy. Immunitet się przydaje. Aktywistki wyszły z radiowozu, spały tej nocy w domu, a nie na dołku. Rozumiem emocje tłumu, ale zarazem wiem, że przemoc jest niedopuszczalna.

To co zrobić z wkurwieniem, jakie odczuwamy?

Też jestem wkurwiona. Nerwy puściły mi na sali sejmowej. Kiedy ucichł gwar po bezprawnie powtórzonym głosowaniu, zawołałam do Pawła Kukiza "Pamiętasz, jak mówiłeś, że jak zostaniesz politykiem, to żeby napluć ci w twarzy i nazwać szmatą? Jesteś szmatą, ale w twarz nikt ci nie napluje, ponieważ nie masz już twarzy, bo jest pod butem Kaczyńskiego". Pewnie trafię za to do komisji etyki.

Kukiz mówił o "napluciu w ryj", poza tym się zgadza.

Takie odreagowanie jak moje nie oznacza jednak, że powinniśmy dawać przyzwolenie na agresję fizyczną. Dużą rolę muszą tu odegrać liderzy.

Trzeba jakoś rozładować złość, można pokrzyczeć, iść na protest. Ale żaden akt przemocy czy wandalizmu nie obali rządu.

Jestem z protestującymi dzieciakami, które mają kłopoty z policją. Wkurzają mnie ci wszyscy ludzie, którzy wypisują na FB czy Twitterze, a czasem i w gazetach, że czas na rozprawę z PiS, że potrzebna jest rewolucja, a potem wyjeżdżają na weekend, albo idą na grilla. A młodzi ludzie lądują na komendzie, ponoszą konsekwencje życiowe, psychologiczne.

Powinniśmy nastroje studzić, a nie podkręcać. Stówka wściekłych dzieciaków nie obali PiS. Władzy to zresztą pasuje, niczego tak nie pragną jak tego, by pokazać, że opozycja jest agresywna, totalna, że szarpiemy się z policją albo atakujemy posła.

To jak odreagować to poczucie, że - trzymając się metafory - władza napluła demokracji w twarz?

Musimy wygrać wybory, nie ma innej drogi. Przecież PiS przegra te wybory w 2023, o ile do nich dotrwa. I to nawet nie dlatego, że opozycja jest taka świetna, że wrócił Tusk. Rozkład obozu rządzącego jest daleko posunięty. Będą ciułać głosy od nowa przy każdym głosowaniu. Pójdzie im na to cała energia, żeby korumpować posłów. Kukiz nie jest przecież osobą, z którą można się na cokolwiek umówić. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś odpali.

Oni są na zjeździe w dół, przegrają, o ile opozycja nie popełni jakichś poważniejszych błędów.

Inaczej nie damy rady przywrócić w Polsce praworządności i demokracji.

Jest inna droga niż wybory? Jak ktoś zna, niech powie. Ja nie znam.

Mówisz "my" o opozycji czy o Koalicji Obywatelskiej?

Oczywiście o całej opozycji demokratycznej. Jestem przychylna PSL, Hołowni, każdy procent poparcia sił prodemokratycznych się liczy. O opozycji zawsze mówię szeroko. Zadaniem dla liderów partyjnych, jest skupienie się nie na tym, ile kto będzie miał mandatów. Gramy o wszystko, patetycznie powiem - o Polskę.

Nie wymieniłaś Lewicy?

A wyobrażasz sobie Sejm bez Lewicy? Ja nie. Już raz, w 2015 roku, Lewica nie pokonała progu 8 proc. [dla koalicji - red.] i skończyło się tragedią. W Lewicy jest wiele wspaniałych osób. Oczywiście często mnie drażnią, nawet teraz, gdy poparli podwyżki dla Dudy i samorządowców. Cześć Lewicy była za, no i cały PSL też. Ale nie należy niszczyć się wzajemnie, trzeba współpracować, iść razem.

Przeczytaj także:

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze