0:000:00

0:00

"Stanęłam jak wryta. Cała tablica była zasłonięta siedmioma nowymi plakatami. Odsłonięty został tylko plakat pana kandydującego z partii rządzącej" - opowiada OKO.press Ewa Kozłowska, mieszkanka wiejskiej gminy Gidle, w powiecie radomszczańskim, 30 km na północny wschód od Częstochowy.

Relacja Ewy Kozłowskiej: "Prawem obywatelskim i prawem prawdy"

"W sobotę ok. 15 przechodziłam obok naszej gminnej tablicy ogłoszeń na rogu ul. Kartuskiej i Wolności, były tam plakaty wyborcze, które wisiały już od kilku dni, m.in. pana kandydata z rządzącej partii, ka także piękne zdjęcie pani kandydatki opozycji na białym tle. Gdy wracałam do domu ok. 15.30 widok tablicy zupełnie się zmienił.

Stanęłam jak wryta. Cała tablica była zasłonięta nowymi plakatami. Plakatu pani kandydatki opozycji w ogóle nie było widać. Odsłonięty został tylko plakat pana kandydującego z partii rządzącej.

Siedem nowych plakatów! Były eleganckie, na błyszczącym papierze, wielkości dwóch kartek A4. Porządnie wydrukowane.

Przedstawiały twarz pana Grzegorza Schetyny (po prawej) i pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (po lewej) na czerwonym tle. U góry był napis: "ONI CHCĄ ZABRAĆ 500+". Krzyżyk wchodził już na twarz pana Schetyny.

Pod zdjęciami był czarny napis na białym tle. "NIE POZWÓL IM! 13 PAŹDZIERNIKA GŁOSUJ".

Plakaty przyczepiono zszywaczami, pewnie takim pistoletem. Odrywając je, połamałam paznockie, bo mam już bardzo słabe paznokcie"

Widząc to naruszenie ciszy wyborczej zerwałam wszystkie siedem plakatów i zabrałam do domu. Zadzwoniłam na telefon policji 112. Pani policjantka niezbyt miło zarzuciła mi, że zrywam plakaty. I jakim prawem to robię? Naruszyła pani ciszę wyborczą - podniosła nawet głos.

"Jakim prawem? Prawem obywatelskim i prawem prawdy" - odpowiedziałam.

"A kto to wywiesił?" - zapytała policjantka.

"Wystarczy logiczne myślenie" - odpowiedziałam.

Mój telefon nie robi zdjęć, poszłam do sąsiadów, wzięłam jeden plakat, by ktoś go sfotografował, ale akurat nikogo z takim aparatem nie było.

Po dwóch godzinach przyjechała policja i zabrała mi wszystkie plakaty. Spisała protokół" - kończy opowieść pani Ewa Kozłowska.

Policja potwierdza: były takie plakaty

Jak powiedział OKO.press wicerzecznik radomszczańskiej policji Wojciech Auguściak, faktycznie policja w Radomsku dostała w sobotę o 18.15 zawiadomienie o naruszeniu ciszy. Plakaty z twarzami dwojga polityków miały napisy. "Oni chcą zabrać 500 +. Nie pozwól im. Głosuj 13 października". Policja odebrała siedem plakatów od zgłaszającej zdarzenie obywatelki.

Rzecznik nie potrafił powiedzieć, czy były to wydrukowane plakaty, czy też dopiski na wcześniej wiszących plakatach jednej z partii. Obiecał to sprawdzić i oddzwonić.

Podobny był czarny PR w eurowyborach 2019

Podobnej treści plakaty pojawiały się w czasie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. W Głuchułazach ktoś powiesił plakaty wyborcze ze zdjęciem lidera PO Grzegorza Schetyny i hasłem: "Oni chcą zabrać 500+. Nie pozwól im".

Podobnie w Krapkowicach pojawiły się plakaty utrzymane są w agresywnej czerwonej tonacji kolorystycznej ze zdjęciem Grzegorza Schetyny, opatrzone napisami: „Oni chcą zabrać 500+ Nie pozwól im Głosuj 26 maja”.

PKW o naruszeniu ciszy wyborczej

Jak podała rano 13 października PKW, w sobotę i w nocy z soboty na niedzielę, doszło do 64 przypadków naruszenia ciszy wyborczej. Najwięcej w Białymstoku - 15 - i w Szczecinie - 10. W większości było to usuwanie, uszkadzanie lub kradzież plakatów i banerów wyborczych. Doszło też do 12 przypadków agitacji wyborczej - powiedział Wiesław Kozielewicz z Państwowej Komisji Wyborczej.

O przypadku z Gidlów nie mówił.

Kozielewicz poinformował też, że "aż trzykrotnie doszło do podania wyników badań opinii publicznej - co w dotychczasowych wyborach nie miało miejsca, a jest zagrożone karą nawet do 1 mln zł. W sobotę w jednej z telewizji na pasku informacyjnym ukazał się wynik przedwyborczego sondażu".

Ewa Kozłowska, aktywistka, patriotka Gidlów

Ewa Kozłowska (rocznik 1938) jest lokalną aktywistką i emerytowaną nauczycielką historii. Studiowała prawo, potem studia pedagogiczne. Od 1960 pracowała w szkole, od 1972 była gminnym dyrektorem 13 szkół w Gidlach. Często narażała się władzy. Jak mówi, w 1978 "odkryłam straszne nadużycia w jednej ze szkół, ujawniłam je. Zostałam przeniesiona do Technikum Mechanicznego, gdzie nauczałam historii". Pochorowała się, poszła na rentę, potem pracowała w sklepie. Od zawsze działała lokalnie. "W 1988 roku wybudowaliśmy ze społecznych pieniędzy obelisk w 70. rocznicę odzyskania niepodległości. Z orłem w koronie! Zaczęły się szykany".

W 1988 roku założyła i została prezeską Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Radomszczańskiej "Nasza Mała Ojczyzna", które m.in. protestowało przeciw sprzedaży zabytkowego pałacu w Pławnie, gdzie mieściły się dwa oddziały szpitala powiatowego w Radomsku.

Do dziś podejmuje - czasem jednoosobowo - akcje obywatelskie. W czasie wyborów samorządowych 2018 protestowała przeciwko wyborowi na wójta gminy Gidle działacza rządzącej partii. Stanęła po drugiej stronie ulicy przed budynkiem, gdzie odbywał się bankiet wyborczy. "Za plecami miałam nasz obelisk z orłem w koronie". Kandydat partii rządzącej przegrał wybory.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze