"Rozumiem, że prawica jest mocno przywiązana do swojej wizji rodziny. Lewica również broni polskich rodzin, choć być może inaczej je definiuje. Nie zrobimy krzywdy nawet tradycyjnym rodzinom" - zapowiada w rozmowie z OKO.press nowa przewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Magdalena Biejat z Lewicy
"Może aborcja nie będzie tematem, w którym znajdziemy szerokie porozumienie, ale liczę, że kwestia pracy znajdzie zrozumienie u większości parlamentarzystów" - Magdalena Biejat opowiada OKO.press o tym, czym jej zdaniem powinna zajmować się komisja polityki społecznej i rodziny. Cały wywiad poniżej.
Wybór Magdaleny Biejat na przewodniczącą sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny stał się w czwartek 14 listopada jednym z wydarzeń dnia. W wyniku sejmowych targów między partiami to właśnie klubowi Lewicy przypadło przewodniczenie tej komisji.
Przeciwko jej kandydaturze zagłosowało tylko troje posłów PiS. Jedna z nich, Anna Maria Siarkowska, komentowała na Twitterze: "Pozostałych posłów PiS, którzy poparli tę kandydaturę po prostu nie rozumiem".
I to PiS stał się po wyborze Biejat obiektem ataku ze strony jeszcze bardziej radykalnej prawicy. Niemal natychmiast po głosowaniu na portalu wPolityce Marzena Nykiel oburzała się decyzją PiS o oddaniu tej komisji Lewicy: "Zdumiewające posunięcie! Co chciał osiągnąć autor tego zdumiewającego zagrania taktycznego? Są pola, o które walczyć trzeba za wszelką cenę. Zwłaszcza w tak kluczowym, wyjątkowo trudnym momencie wojny kulturowej. Rezygnując z tej walki PiS wysyła niepokojący sygnał do własnego elektoratu".
Portal DoRzeczy niepokoił się, że w rękach Lewicy znajdzie się projekt "Zatrzymać aborcję". A zastępca pełnomocnika ds. tego projektu, Krzysztof Kasprzak, przekręcając nazwisko nowej przewodniczącej, ostrzegał: "Brawo, radykalna lewica dostała najważniejszą komisję - tam decydują się sprawy rodziny i ochrony życia dzieci i tam lewica będzie mieć decydujący głos".
W głosach tych było słychać, że zdaniem radykałów PiS idzie za daleko w swojej nowej strategii przesuwania się ku centrum i taktycznego wykonywania gestów dobrej woli w stronę opozycji.
W odpowiedzi na wybór Biejat Konfederacja powołała parlamentarny Zespół Obrony Życia i Rodziny.
Prawicowe media cytowały również wypowiedź Biejat: "O ile mi wiadomo, płody nie są obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ nie dostają ani PESEL-u, ani dowodu osobistego, natomiast my się zgadzamy na lewicy, że powinno być dopuszczone przerywanie ciąży do 12 tygodnia bez żadnych warunków".
Biejat jest sejmową debiutantką, a będzie przewodniczyć jednej z najważniejszych sejmowych komisji — to tam trafiają projekty ustaw dotyczące 500+, emerytur, osób z niepełnosprawnościami. Również ta komisja zajmowała się projektem faktycznego zakazu przerywania ciąży „Zatrzymać aborcję”. A właściwie się nie zajmowała, bo schowała projekt do szuflady.
Konkurentem Biejat do przewodniczenia komisji był poseł Konfederacji Grzegorz Braun. W komisji pracować będą między innymi: Iwona Hartwich (KO), Marzena Okła-Drewnowicz (KO), Monika Rosa (KO), Agnieszka Ścigaj (PSL-Kukiz’15), Katarzyna Kotula (Lewica), Jolanta Fedak (PSL), Anita Czerwińska (PiS). W poprzedniej kadencji przewodniczącą komisji była Urszula Rusecka z PiS.
Biejat jest z wykształcenia socjolożką. Zawodowo jest związana z organizacjami pozarządowymi, m.in. Helsińską Fundacją Praw Człowieka, Fundacją im. Batorego, „Stocznią” oraz partią Razem.
Jest też feministką, brała udział w czarnych protestach i strajkach kobiet, a ostatnio w demonstracji pod Sejmem w sprawie projektu zakazującego edukacji seksualnej. Mówiła tam: „Ta ustawa powoduje, że nie mogę chronić moich dzieci, ta ustawa łamie konstytucję”. Dziś Parlament Europejski przegłosował rezolucję w tej sprawie.
Tuż przed wyborami mówiła OKO.press: "Dlaczego młode kobiety mają inne poglądy niż młodzi mężczyźni? Kobietom żyje się gorzej. Może przez to są bardziej krytycznie nastawione do rzeczywistości? Nietrudno jest wytworzyć w sobie pozycję bardziej buntowniczą. I młode kobiety taką postawę mają".
Agata Szczęśniak, OKO.press: Jak to się stało że, została Pani przewodniczącą sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny?
Magdalena Biejat, Lewica: To efekt negocjacji dotyczących komisji. Lewicy udało się wynegocjować takie miejsce.
Prawica jest oburzona, że to właśnie posłanka Lewicy została przewodniczącą komisji rodziny.
Rozumiem, że prawica jest bardzo mocno przywiązana do swojej wizji rodziny. Ale lewica również broni polskich rodzin, choć być może inaczej je definiuje. Nie zrobimy krzywdy nawet tradycyjnym rodzinom.
A Pani jak definiuje rodzinę?
Rodzina jest wszędzie tam, gdzie jest dziecko. To najprostsza definicja, choć niewyczerpująca. Nie ma znaczenia, czy dziecko wychowuje samotny rodzic, osoby różnej płci czy tej samej, czy są to osoby po rozwodzie, czy jest to pierwsze małżeństwo, związek małżeński czy nieformalny. Dla nas jako lewicy to wszystko nie ma znaczenia. Wszystkie te rodziny trzeba objąć opieką i ochroną państwa.
Sama jest Pani matką.
Mam dwoje małych dzieci.
To doświadczenie pomoże w przewodniczeniu tej komisji?
Poznałam na własnej skórze niektóre elementy tego systemu. Korzystam z usług publicznych, więc wiem, dlaczego nie działają i w których miejscach trzeba je poprawić. Ale nie tylko dzięki temu, że jestem matką, mam kompetencje do przewodniczenia tej komisji. Jako badaczka zajmowałam się bardzo dużo różnymi politykami społecznymi. Zajmowałam się m.in. systemem Niebieskich Kart, znam bolączki systemu ochrony kobiet przed przemocą. Napisałam w tej sprawie raport, koordynowałam badania.
Polska prawica nie lubi publicznie rozmawiać o przemocy w rodzinie.
Tutaj wracamy do kwestii ochrony rodzin, w których są dzieci. Przemoc w rodzinie bardzo silnie dotyka dzieci. Nie dostrzegamy przemocy wobec dzieci ani tego, jak cierpią będąc świadkami przemocy wobec innych członków rodziny, np. swoich matek. Konserwatyści też powinni zajmować się przemocą w rodzinie, bo ona niszczy rodziny, realnie niszczy psychikę i zdrowie dzieci. Bardzo źle, że prawica z powodów ideologicznych porzuca i marginalizuje ten temat. Nie powinno tak być. Jeżeli prawicy rzeczywiście zależy na dzieciach, rodzinie i życiu, to temat przeciwdziałania przemocy w rodzinie powinien mieć na sztandarach.
W poprzedniej kadencji do tej komisji wpłynął restrykcyjny projekt „Zatrzymaj aborcję”. Jest to projekt obywatelski, więc prace nie uległy dyskontynuacji. Wróci Pani do prac nad nim?
Będę robiła wszystko, żeby przekonać posłów i posłanki do tego, żeby głosowali przeciwko niemu, bo jest szkodliwy. Jest szkodliwy dla wszystkich, również dla kobiet. Dwukrotnie byłam w ciąży i na własnej skórze doświadczyłam tego, w jaki sposób ograniczenie dostępu do aborcji realnie wpływa na ograniczenie dostępu do badań prenatalnych. Jest taka atmosfera, że lekarze boją się przeprowadzać badania prenatalne, opóźniają je, bo obawiają się podejrzenia, że chcą doprowadzić do usunięcia ciąży. W efekcie nie są wykrywane choroby, które można leczyć w życiu płodowym. To nie jest kwestia zerojedynkowa. Ja uważam, że kobiety mają prawo decydować o swoim życiu i zdrowiu, ale obecna ustawa niesie też dalekosiężne konsekwencje, o których się mało mówi.
Popiera Pani przerywanie ciąży do 12. tygodnia?
Tak.
Jest Pani przewodniczącą, ale w komisji większość będzie miało Prawo i Sprawiedliwość. Przegłosują, co będą chcieli. Jak chce sobie Pani z tym poradzić?
Jeśli PiS będzie chciał procedować siłowo, to nie będziemy mieli zbyt dużych możliwości, żeby temu zapobiec. Ale wierzę, że są płaszczyzny porozumienia i z PiS, i z PSL, może też z Koalicją Obywatelską, w których możemy się dogadać, jak realizować polityki społeczne w Polsce. Będą tematy trudne, ale jestem przekonana, że w kwestii polityki społecznej będziemy w stanie znaleźć kompromisowe rozwiązania.
Gdyby miała Pani decydować o tym, czym będzie się zajmowała ta komisja, co by to było?
Chciałabym, żebyśmy pracowali nad rozwiązaniami pomagającymi kobietom godzić pracę zawodową i wychowywanie dzieci. To przede wszystkim żłobki. Ważnym dla mnie tematem są też problemy osób z niepełnosprawnościami. Trzeba umożliwiać im niezależne życie. W tej chwili jeden bubel prawny goni drugi. A PiS właśnie złożył projekt ustawy, który obetnie świadczenia dla osób z niepełnosprawnościami i przesunie te środki na 13. emerytury.
Takich tematów jest bardzo dużo. Jako klub lewicy mamy swój kalendarz ustaw. Ustawa żłobkowa jest na tej liście.
A kwestie dotyczące zatrudnienia? Prawo pracy też wchodzi w zakres kompetencji komisji.
Mamy to na sztandarach. Chodzi o zwiększenie kompetencji i budżetu Państwowej Inspekcji Pracy, podnoszenie płacy minimalnej, ale nie arbitralnie, tylko w odniesieniu do jakichś wskaźników. Postulowaliśmy 60 proc. średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw.
Głodowe emerytury? Coraz więcej osób ma emerytury poniżej minimalnej, dotyczy to zwłaszcza kobiet.
Dyskusje na ten temat odbywają się w wielu krajach. To bardzo duży temat.
I leży w kompetencjach Pani komisji.
Tak. Jako Lewica postulujemy emeryturę minimalną gwarantowaną dla wszystkich. Jednak przede wszystkim powinniśmy przeprowadzić szerokie konsultacje społeczne i eksperckie. Musimy się poważnie zastanowić, co znaczy emerytura minimalna, jak realnie zabezpieczyć dobrostan osób na emeryturze. To powinien być system kompleksowy. Może temat zabezpieczenia osób starszych powinien być procedowany wspólnie z komisją ds. zdrowia? Bo chodzi przecież m.in. o odpłatność za leki, ubezpieczenia zdrowotne, geriatrię.
Lewica przygotowała projekty dotyczące emerytur?
Mamy wstępny projekt. Ale naszym priorytetem jest konsultowanie. Chcemy pokazywać inne standardy procedowania projektów i ustaw, otworzyć się na obywateli — nie tylko symbolicznie poprzez zniesienie barierek — ale faktycznie poprzez realne konsultacje różnych rozwiązań. Praca to nie tylko kwestia emerytur i płacy minimalnej, ale też uśmieciowienia. Nowe technologie powodują nowe problemy, choćby takie platformy jak Uber. Do tych tematów trzeba podejść kompleksowo. I globalnie, i w Polsce musimy szukać odpowiedzialnie szerokiego porozumienia w tych sprawach. Może aborcja nie będzie takim tematem, ale liczę, że kwestia pracy znajdzie zrozumienie u większości parlamentarzystów.
Pani koleżanka z klubu Lewicy, Marcelina Zawisza, nie wykluczyła poparcia dla zniesienia limitu 30-krotności składek ZUS. Co Pani o tym myśli?
Ja uważam, że powinniśmy zlikwidować ten limit, ponieważ dziś w Polsce mamy regresywny system podatków. Inaczej mówiąc, osoby, które zarabiają mniej płacą procentowo więcej podatków a ci, którzy zarabiają więcej, płacą ich bardzo niewiele. Zniesienie limitu będzie po prostu sprawiedliwe. Pytanie, czy akurat ten projekt PiS jest napisany w sposób odpowiedzialny i czy akurat ten projekt powinniśmy poprzeć. Analizujemy go w tej chwili w Klubie Lewicy.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze