Inicjatorzy akcji „Nie świruj, idź na wybory” zapewniają, że ich celem nie było naśmiewanie się z osób z zaburzeniami psychicznymi. Ale, jak wskazują psychiatrzy, używając takiego języka i skojarzeń utrwala się negatywne stereotypy. Z badań wynika, że aż 30 proc. Polaków zupełnie na serio odmówiłoby osobom chorującym psychicznie części praw obywatelskich
Zgodnie z intencjami organizatorów "Nie świruj, idź na wybory" miała być akcją, która w zabawny sposób zachęci obywateli i obywatelki do głosowania 13 października. Znane osoby nagrywały filmiki, w których interpretowały hasło przewodnie.
Do tej pory w akcji wzięli udział m.in. Janusz Gajos, Krystyna Janda, Zbigniew Hołdys, Robert Janowski. Bardzo szybko akcja spotkała się z krytyką nie tylko z powodu samego hasła, ale też sposobu jego przedstawienia przez poszczególnych artystów. Największe kontrowersje wzbudził film z udziałem Wojciecha Pszoniaka, w którym legendarny aktor wykrzywia się i stroi miny, pozując na tytułowego "świra".
Dodatkowym kontekstem "Nie świruj" były żarty takie jak obrazek Andrzeja Mleczki z 17 września, w którym ze szpitala psychiatrycznego dobiegają głosy "Jarosław, Jarosław" (grafik ostatecznie przeprosił).
To oczywiście twórcza interpretacja krążących w internecie informacji o tym, że Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory w tych placówkach (a Platforma Obywatelska w więzieniach).
Akcję, jako naśmiewającą się z osób chorych, potępiło wiele instytucji (o tym za chwilę), a także polityków PiS. W głównym wydaniu "Wiadomości" TVP w czwartek 19 września powiązano "nie świruj" z Koalicją Obywatelską. Zarzut ten jest o tyle zasadny, że sympatie polityczne wielu osób biorących udział w akcji nie są tajemnicą. Sama Koalicja zaś na temat inicjatywy milczy.
Pomysłodawca akcji, znany fotograf Tomasz Sikora, wydał oświadczenie, w którym tłumaczy, że w filmikach nikt nie parodiuje i nie naśmiewa się z osób niepełnosprawnych, bo przekaz skierowany jest nie do konkretnych wyborców, tylko do osób, które nie zamierzają głosować.
"Mówimy wprost: »Nie wygłupiaj się (nie świruj), idź na wybory« i nic więcej. Nikt nie mówi: Nie bądź świrem. Jest to inicjatywa czysto społeczna zachęcająca ludzi do aktywności obywatelskiej".
Nieco inaczej widzi to Rzecznik Praw Obywatelskich. W swoim oświadczeniu Adam Bodnar zaznacza, że z racji swojej funkcji wspiera akcje profrekwencyjne, ponieważ służą one budowie społeczeństwa obywatelskiego.
Ale nie mogą one odbywać się przy pomocy stereotypów szkodliwych dla grup szczególnie narażonych na dyskryminację. Osoby chorujące psychicznie spychane są na margines życia rodzinnego i publicznego. RPO powołuje się na własne badania, z których wynika, że
"Wciąż około 40 proc. obywateli i obywatelek nie chciałoby, aby osoba chorująca psychicznie była ich sąsiadem/sąsiadką czy pracowała z nimi w jednym zespole, a około 30 proc. Polek i Polaków odmówiłaby osobom należącym do tej grupy praw obywatelskich".
Głos w sprawie akcji zabrało także Polskie Towarzystwo Psychiatryczne podkreślając, że świadome lub nieświadome dzielenia ludzi na "zdrowych" i zaburzonych jest też nieprawdziwe.
"Wszyscy możemy znaleźć się wśród potrzebujących pomocy - po stracie osoby bliskiej, utracie pracy, zdarzeniu losowym, w wyniku zachorowania, wraz z wiekiem, lub kiedy nieoczekiwanie pomocy będzie wymagało nasze dziecko. Powielanie okrutnych stereotypów może wtedy utrudniać przezwyciężanie psychicznego kryzysu zdrowotnego" - pisze Zarząd Główny PTP.
Rzecznik Praw Pacjenta w oświadczeniu przywołał z kolei słowa prof. Jacka Wciórka: "To, jak opisujemy doświadczenia ludzkie, decyduje o tym, czy człowiek z tych doświadczeń wyjdzie pokaleczony czy wzmocniony. W psychiatrii są słowa, które działają jak cep. Są to słowa archaiczne, do odłożenia do archiwum, powracają jednak nieustannie w sposób raniący.
Słowo bowiem ma taką moc, że sprawia, iż człowiek się zapada. Niektórzy się zapadają na zawsze. Szukanie słów, które będą mówiły o tych samych zjawiskach w sposób pokazujący rozwiązania i dający nadzieję, jest wielkim wyzwaniem, któremu jednak psychiatria sama nie podoła. To jest nasze wspólne dzieło – psychiatrii i mediów. Apeluję, abyśmy nie posługiwali się słowami – cepami, ale poszukiwali słów, które wyrażają naszą ludzką wrażliwość”.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze