0:000:00

0:00

Zaczęło się od 15-letniej Grety Thunberg. W sierpniu 2018 roku, dwa tygodnie przez wyborami w Szwecji, usiadła pod budynkiem parlamentu z tabliczką „Szkolny strajk dla klimatu”. Potem zdecydowała, że w każdy piątek odpuści sobie zajęcia w szkole i będzie w tym miejscu strajkować przeciwko bierności polityków, którzy robią zbyt mało, by świat uniknął katastrofy klimatycznej.

Do jej protestu zaczęli dołączać inni uczniowie. Greta zyskała rozgłos, przemawiała nawet na ostatnim szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach w grudniu 2018. „Mówicie, że kochacie dzieci ponad wszystko na świecie. A jednak kradniecie nam naszą przyszłość” – mówiła tam do zebranych polityków. 14 marca 2019 roku Greta Thunberg została nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.

Nastolatka stała się inspiracją dla innych młodych, którzy zaczęli organizować podobne akcje na całym świecie. Pierwszy polski Młodzieżowy Strajk Klimatyczny odbędzie się dziś, 15 marca w kilkudziesięciu miastach Polski. Organizują go autonomiczne grupy uczniów w całym kraju.

„W Polsce wciąż zbyt mało mówi się o zmianach klimatycznych, świadomość tego problemu jest wciąż zbyt niska. Dlatego Młodzieżowym Strajkiem Klimatycznym chcemy pokazać, jak ważny jest to temat. A już w szczególności jasno powiedzieć to, że to właśnie my, nasze pokolenie, w przyszłości będzie ponosić konsekwencje zmiany klimatycznej” – mówi OKO.press Weronika Woźniak (17 l.) z VII Liceum Ogólnokształcące im. Zofii Nałkowskiej w Krakowie, współorganizatorka krakowskiego strajku.

„Chcemy wytworzyć maksymalną presję na polityków i zmusić ich do działania. Indywidualne, codzienne działania – segregowanie śmieci, ograniczenie zużycia plastiku, niejedzenie mięsa – nie są w stanie zatrzymać katastrofy klimatycznej, do której się zbliżamy.

Dziś potrzebne są konkretne decyzje polityczne przede wszystkim dotyczące energetyki, odejścia od węgla"

– mówi OKO.press Dominik Słowiński (17 l.) z Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia na warszawskiej Pradze, jeden z organizatorów warszawskiego Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.

Przeczytaj także:

Strach, który pcha do działania

Weronika: „Najbardziej boję się niszczenia środowiska. Niedawno czytałam, że tylko w 2018 roku zniknęło ostatecznie z naszej planety kilka gatunków ptaków. A w kolejce czekają kolejne gatunki zwierząt, dla których ocieplanie się klimatu oznacza śmierć. Ale jeżeli na kimś nie robią wrażenia ginące zwierzęta i rośliny, to niech pomyśli o tym, że globalne ocieplenie to również wyrok dla nas, ludzi”.

Dominik: „Boję się, że w świecie niszczonym przez zmiany klimatyczne, będzie nam coraz trudniej się przyjaźnić.

Kiedy są dobre warunki do życia, to współpraca przychodzi ludziom łatwiej. Ale tam, gdzie nie ma wody, gdzie nie ma co jeść, bo susza zniszczyła wszystko, gdzie jest tak gorąco, że trzeba uciekać, gdzie zaczyna się myśleć o przeżyciu – a nie o życiu – tam przyjaźń i współpraca przychodzą o wiele trudniej”.

Dodaje, że głos młodych jest wciąż ignorowany. W debacie publicznej na jakikolwiek temat – nie tylko o klimacie – odmawia się młodzieży prawa głosu. Argumenty są zawsze te same: że są za młodzi, nie mają doświadczenia i dlatego nie trzeba ich brać na poważnie. „O naszej przyszłości decydują ludzie 40, 50 i 60-letni, którzy nie traktują nas partnersko. A przecież to my będziemy ponosić konsekwencje ich decyzji. Bo kiedy ich już nie będzie, to my będziemy się zmagać ze skutkami zmian klimatycznych.

Dlatego tym razem nie będziemy pytali nauczycieli i polityków o zgodę - po prostu wyjdziemy na ulice i wykrzyczymy: »Nie zabierajcie nam przyszłości!«".

Luźny temacik katastrofy klimatycznej

„W mojej szkole mamy bardzo przyjazne relacje z nauczycielami i oni nas wspierają” – mówi Dominik. Przyznaje jednak, że gdzie indziej jest z tym różnie, bo niektórzy nauczyciele krytycznie patrzą na akcję.

"Ale wydaje mi się, że strajk ma raczej pozytywny wydźwięk w szkołach – zarówno wśród uczniów, jak i nauczycieli" – dodaje.

I Weronika, i Dominika podkreślają, że w nauczaniu szkolnym temat globalnego ocieplenia i zmian klimatycznych praktycznie nie istnieje. „Pojawia się pod koniec roku, jako taki »luźny temacik«, kiedy nikt nie zwraca już na niego uwagi i nie traktuje go poważnie” – mówi Weronika. Jej zdaniem nie powinno tak być, jeśli od najmłodszych lat nie będzie się o tym uczyć, to później, w życiu dorosłym, dzisiejsza młodzież nie nie tylko nie będzie miała o tym żadnej wiedzy, ale nie będzie wiedziała co robić, by przeciwdziałać temu procesowi.

„Całą wiedzę na ten temat zdobyłem na własną rękę, większość moich znajomych tak samo” – mówi Dominik. Dodaje:

„To absurd, że od uczniów wymaga się wiedzy o tym, w jakim roku była jakaś bitwa, ale już nie kształtuje świadomości teraźniejszych zmian klimatycznych oraz ich przyrodniczych, społecznych, ekonomicznych i politycznych następstw w przyszłości”.

Dlatego, jego zdaniem, tematyka klimatyczna powinna trafić do szkolnej podstawy programowej. Zresztą żądanie edukacji w szkołach w tym zakresie, która zakłada uświadamianie przyczyny i skutków zmian klimatycznych, jest jednym z postulatów Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. I wybija to z ręki argument wszystkim tym, którzy chcą widzieć w tej akcji jedynie „zwykłe” wagary. Pozostałe żądania strajkowe to:

  • zapewnienie odpowiedzialnego wobec środowiska funkcjonowania placówek szkolnych,
  • dostęp do informacji pozwalających dokonywania świadomych wyborów konsumenckich,
  • uznanie zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi za temat priorytetowy w mediach i przestrzeni publicznej.

Wyjść spod buta dorosłych

Zresztą Młodzieżowy Strajk Klimatyczny od początku funkcjonowania stawiał na konstruktywne działania. Jeszcze w styczniu jego aktywiści wypracowali pakiet uwag do rządowego dokumentu „Polityka energetyczna Polski do 2040 roku”. Podpisało je 900 osób. To również pokazuje, że ze spontanicznej akcji może powstać coś trwalszego.

„Głęboko wierzę, że z naszej inicjatywy może się narodzić młodzieżowy ruch klimatyczny” – mówi Dominik. Jego zdaniem dla wielu młodych ludzi udział w strajku będzie ważnym, przełomowym doświadczeniem. „Młodych gnębi poczucie braku sprawczości.

Od najmłodszych lat jesteśmy pod butem dorosłych – uczy nas się podległości, wykonywania poleceń, oczekuje jedynie słuchania się. Ale kiedy tysiące z nas zaprotestują w całej Polsce, to nie będzie już można nas tak po prostu zignorować.

Myślę, że w wielu nas obudzi to siłę, motywację i odwagę do dalszego działania”.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze