0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

Marszałek Marek Kuchciński wysłał do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Prezydentem a Sądem Najwyższym w kwestii korzystania z prawa łaski - poinformowało wczoraj (8 czerwca) wpolityce.pl.

To jeden z trzech wniosków do TK złożonych w czwartek przez polityków PiS w związku ze sprawą ułaskawienia . Zbigniew Ziobro jako Prokurator Generalny zaskarżył przepisy kodeksu postępowania karnego pozwalające złożyć kasację na niekorzyść ułaskawionego, a grupa posłów PiS zaskarżyła przepisy, na podstawie których sądy mogą składać zapytania prawne do SN i NSA.

Zdaniem Kuchcińskiego SN wkroczył w kompetencje Prezydenta, orzekając w uchwale z 31 maja, że prawo łaski może być zastosowane wyłącznie wobec osób skazanych prawomocnym wyrokiem, a akt łaski wydany przed jego zapadnięciem nie wywołuje skutków prawnych. Orzeczenie była odpowiedzią na pytania składu SN, rozpatrującego kasację od wyroku sądu, który umorzył sprawę Kamińskiego i jego współpracowników po ułaskawieniu ich przez Andrzeja Dudę.

Sąd Rejonowy w Warszawie skazał Mariusza Kamińskiego m.in. za przekroczenie uprawnień. Chodziło o przeprowadzoną przez CBA, którego szefem był Kamiński operację z 2007 r., mającą udowodnić, że w resorcie rolnictwa można załatwić odrolnienie każdego gruntu za łapówkę. Ministrem rolnictwa i zarazem wicepremierem był wtedy Andrzej Lepper. Sąd orzekł, że akcja została przeprowadzona bez podstawy prawnej ani faktycznej. CBA spreparowało dokumenty i podstawiło biznesmena, który za odrolnienie działki przekazał łapówkę Piotrowi Rybie i Andrzejowi K., którzy mieli przekazać ją Lepperowi. Sam Lepper łapówki nie odebrał, ale po ujawnieniu tej tzw. afery gruntowej doprowadziło do pozbawienia go stanowiska w rządzie, a w dalszej kolejności do rozpadu koalicja PiS, LPR i Samoobrony oraz przedterminowych wyborów.

Sąd skazał Kamińskiego oraz jego zastępcę Macieja Wąsika na trzy lata więzienia i zakaz zajmowania stanowisk publicznych na 10 lat. Kary 2,5-letniego więzienia i także 10-letnie zakazy zajmowania stanowisk dostali ówcześni dyrektorzy w CBA Grzegorz Postek i Krzysztof Brendela.

Obecnie Mariusz Kamiński jest posłem PiS i ministrem koordynatorem służb specjalnych, Maciej Wąsik jego zastępcą. Grzegorz Postek został dyrektorem ds. bezpieczeństwa w PKP Cargo.

Po rozpatrzeniu kasacji przez Sąd Najwyższy ich sprawa wróciłaby na wokandę, a w konsekwencji Kamiński i jego podwładni mogliby stracić prawo do pełnienia swoich funkcji, nawet jeśli Duda ponownie ich ułaskawi. Z prawomocnym wyrokiem nie można m.in. zostać posłem czy senatorem ani dostać dostępu do informacji niejawnych, co w przypadku Kamińskiego, ministra koordynatora służb specjalnych, jest wyjątkowo przydatnym uprawnieniem.

Prawo do "rozstrzygania sporów kompetencyjnych między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa" daje Trybunałowi art. 189 Konstytucji. Wśród organów, które mogą wystąpić do TK z takim wnioskiem (wg art. 192), jest m.in. Marszałek Sejmu, a także Prezydent RP i Pierwszy Prezes SN. Z pozoru więc wniosek ma sens, ale jego treść wskazuje, że marszałek nie wie lub udaje, że nie wie, czym jest spór kompetencyjny i jakie prawo go ogranicza.

Marszałek zadał Trybunałowi dwa pytania:

  1. Czy prawo łaski jest uprawnieniem Prezydenta RP, które wykonuje on przy udziale innych podmiotów, czy "osobiście"? A jeśli w realizacji tego uprawnienia biorą inne podmioty, czy jest wśród nich Sąd Najwyższy?
  2. Czy Sąd Najwyższy może dokonywać wiążącej interpretacji przepisów Konstytucji w związku z korzystaniem przez Prezydenta z prawa łaski i decydować, czy zostało skutecznie zastosowane?

1) jaki charakter ma kompetencja, o której mowa w art. 139 w związku z art. 144 ust. 3 pkt 18 Konstytucji

- czy jest to uprawnienie Prezydenta RP, które wykonuje on osobiście i bez ingerencji innych podmiotów; - czy jest to uprawnienie, które jest realizowane przy udziale innych podmiotów, a jeśli tak, to które organy uczestniczą w wykonywaniu tej kompetencji i czy jest wśród nich Sąd Najwyższy;

2) czy Sąd Najwyższy może dokonywać wiążącej interpretacji przepisów Konstytucji w związku z wykonywaniem przez Prezydenta RP prerogatywy, o której mowa w art, 139 i decydować o tym, czy została ona skutecznie zastosowana.

Przedmiotem sporu kompetencyjnego jest zatem pytanie, czy wykonywanie prawa łaski (art. 139 Konstytucji RP) i związana z tym kompetencja do interpretacji przepisów Konstytucji w tym zakresie, a także ocena skuteczności dokonanego aktu jest przedmiotem kontroli Sądu Najwyższego, czy jest to osobiste uprawnienie Prezydenta RP, które nie podlega kontroli sądowniczej.

To nie była ingerencja w prawo łaski

Zgodnie z ustawą o organizacji i trybie postępowania przed TK, Trybunał rozstrzyga spory w dwóch sytuacjach:

  • gdy co najmniej dwa centralne konstytucyjne organy państwa uznają się za właściwe do rozstrzygnięcia tej samej sprawy lub wydały w niej rozstrzygnięcia;
  • gdy co najmniej dwa centralne konstytucyjne organy państwa uznają się za niewłaściwe do rozstrzygnięcia określonej sprawy.

Pierwsze pytanie Kuchcińskiego rzeczywiście dotyczy sporu kompetencyjnego o to, kto rozstrzyga o zastosowaniu prawa łaski: czy Prezydent ułaskawia sam, czy w porozumieniu z Sądem Najwyższym?

Podobny charakter miał jedyny dotychczas rozważany przez Trybunał spór kompetencyjny, dotyczący tego, kto jest uprawniony do reprezentowania Polski na posiedzeniach Rady Europejskiej: premier (wówczas Donald Tusk) czy prezydent (wówczas Lech Kaczyński). Rozstrzygnięcie sporu, zwanego potocznie "wojną o krzesło", było salomonowe. W skrócie: premier reprezentuje, prezydent może uczestniczyć, obaj powinni współpracować.

Odpowiedź na pierwsze pytanie Kuchcińskiego będzie dla Trybunału dużo prostsza. Nikt nie kwestionuje tego, że Prezydent decyduje o zastosowaniu prawa łaski sam i nawet Sąd Najwyższy w podejmowaniu takiej decyzji nie może brać udziału. Konstytucja nie pozostawia miejsca na wątpliwości: "Prezydent stosuje prawo łaski" (art. 139).

Po takim rozstrzygnięciu Trybunału sędziowie SN będą już pewni (nawet jeśli wcześniej nie przyszło im to do głowy), że sami nie mogą nikogo ułaskawiać, nie mogą wskazywać Prezydentowi kandydatów do ułaskawienia, że nie mogą od Prezydenta wymagać zgody na ułaskawienie ani unieważniać ułaskawień już dokonanych. Problem w tym, że taka odpowiedź TK nie usatysfakcjonuje Kuchcińskiego, bo wbrew jego intencjom wcale nie podważy uchwały wydanej przez SN w sprawie Kamińskiego.

A to dlatego, że podjęcie uchwały przez SN nie było "uczestniczeniem w wykonywaniu prawa łaski", ale wyznaczeniem granic prawa łaski poprzez interpretację przepisów Konstytucji. A to już uprawnienie sądu, a nie prezydenta.

Przeczytaj także:

To nie prezydent interpretuje prawo

Drugie pytanie Kuchcińskiego wydaje się celniej postawione, bo wprost kwestionuje prawo Sądu Najwyższego do orzeczenia obu punktów jego uchwały, w których stwierdził, że prawo łaski dotyczy tylko prawomocnie skazanych, a zastosowanie go wobec innych osób nie ma skutków procesowych.

Problem w tym, że to pytanie nie spełnia kryteriów, które musi spełniać wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego. Ustawa o TK nakazuje wnioskodawcy wskazanie, który przepis określa sporną kompetencję. Tymczasem marszałek Kuchciński nie przytoczył żadnego przepisu Konstytucji, ani ustawy o Sądzie Najwyższym, dającej mu uprawnienia do wydawania tego typu uchwał (o tym, które to przepisy, pisaliśmy tutaj). Przywołał jedynie wspomniany artykuł 139 Konstytucji, który nic nie mówi o prezydenckiej "kompetencji do interpretacji przepisów Konstytucji", a jedynie tyle, że "stosuje prawo łaski".

Trybunał powinien postępowanie nad wnioskiem w tej części umorzyć, czyli nie udzielić żadnej odpowiedzi.

Gra na zwłokę?

Możliwe, że marszałek Kuchciński doskonale zdaje sobie sprawę z mankamentów swojego wniosku, ale nie przejmuje się nimi, bo jego celem wcale nie jest wygranie sprawy. Zgodnie z ustawą o TK samo wszczęcie postępowania w sprawie sporu kompetencyjnego przed TK spowoduje zawieszenie postępowania przed Sądem Najwyższym. Oznacza to, że cała czwórka ułaskawionych jest bezpieczna przynajmniej do czasu rozpatrzenia wniosku przez Trybunał. Jeśli Julia Przyłębska obawia się, że podczas rozprawy wyjdzie na jaw, jak kiepskiego fortelu użył Kuchciński, może odkładać jej termin tak długo, jak tylko zechce.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze