0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Andrzej Michalik/ Agencja GazetaAndrzej Michalik/ Ag...

O uchodźcach i migrantach dyskutowały w piątek 1 października 2021 rano w Polskim Radiu 24 u Adriana Klarenbacha posłanka PiS Anna Kwiecień i posłanka Lewicy Magdalena Biejat. Program w założeniu ma umożliwić dyskusję osób o dwóch odmiennych punktach widzenia, ale w praktyce mieliśmy formę dwóch na jednego. Prowadzący Klarenbach wspierał posłankę PiS i powtarzał to samo, co politycy PiS.

Posunął się nawet do skrajnego cynizmu i krzyczał na posłankę Lewicy, pytając ją co za różnica, czy imigranci umierają po stronie polskiej, czy białoruskiej. Trudno tak ostre zdanie pozostawić bez reakcji. Nikt chyba nie chce żyć w państwie, któremu jest wszystko jedno, że na jego terenie umierają ludzie pozostawieni bez pomocy, co gorsza prześladowani przez polskie służby.

Niestety w pasie przygranicznym obecność dziennikarzy jest nielegalna, informowanie Polaków i Polek o tym, co rzeczywiście się tam dzieje, jest utrudnione. A politycy PiS i wspierający ich pracownicy mediów mają ułatwione zadanie w dezinformowaniu nas.

Przykład zachowania Adriana Klarenbacha ilustruje atmosferę dyskusji na temat sytuacji na granicy w mediach publicznych. Posłanka PiS może swoje tezy wypowiadać bez obawy, że ktoś zakwestionuje jej słowa.

Nie chcą nikogo

Skupmy się na jednej z nieprawd, które wygłosiła, bo jest to przykład kłamliwości opowieści PiS na temat migracji i problemów z nią związanych.

„Jesteśmy ludźmi rozumnymi i chyba widzimy, co się zdarzyło od roku 2015 w krajach, które doprowadziły do tego, że przyjęły w sposób niekontrolowany ogromną liczbę imigrantów".

Dzisiaj te same państwa, które wtedy hurra, z ogromnym optymizmem podeszły do tej decyzji, mówią, że nawet jednego imigranta nie życzą sobie dzisiaj w swoim państwie. Mówią tak Niemcy, mówi tak kanclerz Austrii, mówią to Francuzi.
Niemcy z milionem uchodźców w latach 2015-2016 sobie poradzili i dalej ich przyjmują. Unia Europejska dała w 2020 r. ochronę 280 tys. uchodźców
Polskie Radio 24,01 października 2021

"Bo to, co się zdarzyło w roku 2015, a czego skutki niestety po dziś dźwigają te społeczeństwa i będą niestety dźwigać przez wiele, wiele lat, i niestety to są skutki nie do cofnięcia, to dzisiaj opozycja chce urządzić w Polskim państwie. I my na to nie pozwolimy”.

Posłanka Kwiecień mówi, że imigranci i uchodźcy sprowadzili na kraje zachodniej Europy same nieszczęścia i teraz nikt nikogo nie chce już przyjąć. Czyli jeżeli my przyjmiemy kogokolwiek, Polskę czeka taki sam dramat. Opowieść ta jest z gruntu nieprawdziwa.

W 2020 roku UE udzieliła ochrony 765 uchodźcom i uchodźczyniom. Dziennie

Posłanka Kwiecień ułatwiła nam sprawę, mówiąc, że w Niemczech i Francji nie życzą sobie ani jednego imigranta. To prosta do zweryfikowania nieprawda. Przeczą temu choćby łatwo dostępne, nawet dla posłanki, dane Komisji Europejskiej.

Z informatora "Statystyki dotyczące migracji do Europy" dowiadujemy się, że tylko w 2020 roku w Unii złożono 472 tys. wniosków o azyl.

Najwięcej w:

  • w Niemczech 102,5 tys.;
  • w Hiszpanii 86,4 tys.;
  • we Francji 81,7 tys.;
  • w Grecji 37,9 tys.;
  • we Włoszech 21,2 tys.

Ważne, że 141 tys. tych wniosków dotyczyło osób nieletnich, a 13,5 tys. sierot.

W 2020 roku w UE wydano 521 tys. decyzji azylowych, w tym ponad 128 tys. osób otrzymało status uchodźcy, ale przyznano im także inne formy ochrony prawnej, np. status osoby potrzebującej ochrony uzupełniającej.

W sumie kraje UE udzieliły ochrony o różnym statusie 280 tys. osób, co oznacza, że 54 proc. wniosków rozpatrzono pozytywnie. Średnio dziennie wspólnota przyjmowała więc 765 uchodźców i uchodźczyń.

W I połowie 2021 r. liczba wniosków o azyl utrzymywała się na takim samym poziomie co w 2020 r. i wyniosła 248 tys.

Niemcy z wiarą w państwo

Unia nie jest czempionem humanitarnego podejścia do sytuacji na granicach — wielokrotnie pisaliśmy o tym w OKO.press. Jednak nieprawdą jest, że w Unii nie są rozpatrywane i przyjmowane wnioski o azyl.

Może w takim razie posłanka Kwiecień miała na myśli zdanie niemieckich wyborców? Tutaj też pudło.

Badania Forschungsgruppe Wahlen, instytutu badawczego pracującego dla telewizji ZDF, w latach 2016-2019 pokazują, że wiara Niemców w możliwość wsparcia uchodźców jest duża. Na pytanie, czy Niemcy mogą poradzić sobie z dużą liczbą uchodźców, zawsze około 60 proc. badanych odpowiadało twierdząco. Badanie było powtarzane co kilka miesięcy.

W badaniu tego samego ośrodka na pytanie „co jest największym problemem w Niemczech” jeszcze w 2016 roku odpowiedź „obcokrajowcy/imigracja/uchodźcy” wybierało 70 proc. badanych. Od tego czasu odsetek ten spada. Jeszcze przed pandemią ustąpił problemom klimatu i spadł poniżej 30 proc., dziś jest poniżej 20 proc.

Trudno o dobitniejsze wskazanie, że zdanie posłanki Kwiecień jest nieprawdziwe. Niemcy zmierzyli się z masową imigracją w latach 2015-2016 i się z nią oswoili. W tamtym czasie przyjęli ponad milion uchodźców. Dziś ponad połowa z nich znalazła pracę i nie zdestabilizowała wewnętrznej sytuacji w kraju. Skrajnie antyimigrancka partia Alternative für Deutschland we wrześniowych wyborach parlamentarnych po raz pierwszy w swojej krótkiej historii zdobyła mniej głosów niż cztery lata wcześniej.

I nie znaczy to, że tak duża liczba uchodźców w krótkim czasie nie jest dla państwa wyzwaniem. Ale opowiadanie, że Niemcy nie chcą u siebie nikogo, bo uchodźcy z lat 2015-2016 stanowią kolosalny problem, jest kłamstwem lub skrajną ignorancją.

Francja rozdarta, kanclerz Austrii przeciwny

We Francji sytuacja jest nieco inna, Francuzi nie przyjęli też tak wielu osób, jak Niemcy sześć lat temu. Według sondażu firmy Ifop z grudnia 2020 aż siedmiu na dziesięciu Francuzów uważa, że ich kraj nie ma środków na przyjmowanie kolejnych imigrantów.

Z drugiej strony, gdy Pew Reaserch Center zapytało w 2018 roku Francuzów, czy popierają przyjmowanie uchodźców uciekających przed wojną i przemocą, za było 77 proc.

Liczba przyznanych statusów uchodźcy we Francji spadła w 2020 roku. W latach 2016-2019 co roku taki status otrzymywało 28-32 tys. osób. W 2020 – 19 tys. Ale po części może to być wynik pandemii. W żadnym razie jednak nie można powiedzieć, że Francja nie przyjmuje nikogo.

Wspominając austriackiego kanclerza, posłanka Kwiecień z pewnością miała na myśli wypowiedź Sebastiana Kurza z sierpnia 2021, gdy mówił, że Austria nie będzie dobrowolnie przyjmować kolejnych afgańskich uchodźców. Kurz mówił, że Austria przyjęła w ostatnich latach 40 tys. Afgańczyków i w ten sposób zrobiła w tej sprawie swoje.

Wspominał też, że przez problemy z integracją nie chce obecnie przyjmować więcej osób z Afganistanu. To już rzeczywisty sprzeciw dla dalszego wsparcia dla uchodźców ze strony Austrii - ale nawet tam prawda jest nieco bardziej skomplikowana, niż chciałaby tego posłanka Kwiecień.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze