PWPW czci 73. rocznicę Powstania Warszawskiego w oryginalny sposób - wystawą pt.: „Niemieccy kaci, polskie ofiary”. W niej z ekscytacją odkrywa przed światem, że Niemcy zabijali Polaków. Zdaniem prezesa Woyciechowskiego to "prostowanie" polskiej historii. Wydaje się, że to wykorzystywanie ofiar Powstania na potrzeby antyunijnej polityki PiS
„Wyjątkowa” wystawa, zawisła 28 lipca na ogrodzeniu siedziby PWPW przy Starym Mieście. Składa się z olbrzymich (dwa na trzy metry) tablic „informacyjnych”. Na każdej z nich wielkie zdjęcie, najczęściej ciał ofiar powstania, zniszczonych warszawskich budynków Warszawy lub niemieckich żołnierzy.
Nad każdym widnieje tytuł: „Niemieccy kaci, polskie ofiary”. Już on sam wyraźnie zdradza przesłanie wystawy.
„Niemieccy kaci” napisano gotycką czcionką – powszechnie kojarzoną z nazizmem. Co prawda niesłusznie, bo niemieckie władze zaprzestały używania tej czcionki w 1941 roku, jako "wynalazku Żydów". Ale w powszechnej świadomości skojarzenie jest mocno zakorzenione – do tego, stopnia, że gotykiem posługują się neonazistowskie organizacje – chociażby międzynarodowa, działająca także w Polsce, prawicowa bojówka Krew i Honor.
„Polskie ofiary” są za to napisane tzw. „solidarycą”, czyli czcionką znaną ze znaku pierwszej "Solidarności", autorstwa Jana Janiszewskiego. Autorzy wystawy mieszają tu dwa okresy w historii, by wygenerować proste przesłanie. Niemcy to (nadal) nazistowscy oprawcy, a Polacy to (nadal) bojownicy o wolność i demokrację.
Ekspozycja ta odbiega od kanonu polskich wystaw o Powstaniu. Mało podkreśla bohaterstwo uczestników, czy ofiarę, jaką poniosło całe pokolenie Warszawiaków. Przede wszystkim krzyczy o tym, jak bestialskim narodem są Niemcy.
Ale tak, jak gdyby okrucieństwo nazistów było do tej pory ukrywane. Jakby świat i naród polski miał dopiero teraz dowiedzieć się, jak było naprawdę.
Taką interpretację potwierdzają wypowiedzi prezesa PWPW Piotra Woyciechowskiego z konferencji prasowej towarzyszącej otwarciu wystawy. Sporo mówił wówczas o „prostowaniu polskiej historii”:
"To, co państwo wiecie i co dostrzegacie jako świadkowie to nieprawdopodobne zakłamanie dotyczące historii Polaków w II wojnie światowej na Zachodzie".
"Jest to jeden ze skromnych elementów próby prostowania naszej historii i dedykowania jej także turystom, którzy w znacznej liczbie odwiedzają Warszawę podczas wakacji" – tłumaczył.
„Pamiętajmy, że państwo polskie i naród polski posiada zasoby, unikalne doświadczenie historyczne, jak i moralny tytuł do tego, a to zjawisko (używania sformułowania "polskie obozy zagłady" - red.) nie byłoby możliwe bez bierności władz państwa polskiego, a także bez przyzwolenia władz komunistycznych – dodał po konferencji w rozmowie z "Do Rzeczy".
Trudno więc nie odnieść wrażenia, że cała ta narracja ma bardzo współczesne odniesienie. Koresponduje ze strategią obecnej władzy. Obóz Prawa i Sprawiedliwości bardzo lubi wypominać Niemcom ich winy z II wojny światowej, albo oskarżać, że próbują je tuszować. Argument pada najczęściej wtedy, gdy Niemcy zarzucają nam niedopełnienie obowiązków członkowskich w Unii Europejskiej, lub gdy krytykują Polskę za łamanie reguł państwa prawa. Czyli zawsze gdy nie ma to nic do rzeczy. Z takich wypowiedzi znani są np. Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak czy Patryk Jaki.
Kaczyński zasugerował ostatnio, że Polska będzie ponownie domagać się odszkodowań za zniszczenia w czasie wojny.
„Kolejny przykład niemieckiej buty. Tak to trzeba nazwać. Rozmawiamy w Warszawie. Warszawa została zniszczona przez Niemców. Na Woli 50 tys. ludzi - kobiet, dzieci – wymordowali funkcjonariusze państwa niemieckiego” – tak Błaszczak odpowiedział na zarzuty Martina Schultza, wówczas jeszcze przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, że Polska nie wykazuje się solidarnością wobec innych członków UE w rozwiązywaniu kryzysu uchodźczego.
„Trwa w tej chwili taka wojna informacyjna, zorganizowana wojna informacyjna o umysły młodych ludzi, nowych pokoleń na całym świecie, które nie będą już miały takich osobistych doświadczeń poprzez swoje rodziny na temat II wojny światowej, i to jest wojna informacyjna o to, kto będzie współodpowiedzialny za to co wydarzyło się podczas II wojny światowej, między innymi za holokaust. I państwo niemieckie, instytucje państwa niemieckiego od dawna próbują relatywizować swoją winę. Między innymi poprzez używanie takiego określenia, że za Holokaust odpowiadają nie Niemcy, tylko naziści” – przekonywał Jaki w programie Jana Pospieszalskiego.
Tym samym tropem, ale w obrzydliwym stylu, poszedł dziś w swoim wystąpieniu w rocznicę Powstania wiceminister obrony Bartosz Kownacki.
"Dziś dzieci i wnuki tych zwyrodnialców pouczają nas, co to jest demokracja. A powinni zamilknąć!" – powiedział w Bydgoszczy.
Trudno wytłumaczyć, dlaczego spółka skarbu państwa włącza się w tę tanią grę polityczną i używa do tego rocznicy najtragiczniejszego wydarzenia w historii Warszawy.
„To często spotykana w tym kontekście manipulacja polskiej prawicy. Według wielu - Niemcy mówią o nazistach tylko po to, żeby się wybielać. Tymczasem nawet jeśli pada rozróżnienie na nazistów i Niemców z okresu II wojny światowej to raczej jedynie po to, żeby wskazać, że nie wszyscy Niemcy byli wówczas nazistami” – tak sprawę skomentował dla OKO.press Klaus Bachmann, dziennikarz i wykładowca SWPS zajmujący się stosunkami polsko-niemieckimi.
„Podobnie jest w kwestii Powstania Warszawskiego. Nie ma żadnej rozbieżności w interpretacji tamtych wydarzeń między polskimi i niemieckimi historykami” – dodaje.
Woyciechowski od początku urzędowania (został powołany przez PiS w styczniu 2016) nie kryje się ze swoimi poglądami. Jedną z pierwszych decyzji po objęciu funkcji prezesa było zawierzenie PWPW "Bogu za pośrednictwem niepokalanego serca Maryi". W lipcu 2016 roku Newsweek pisał, że prezes wywiera presję, by pracownicy przychodzili na organizowane specjalnie dla PWPW msze. Woyciechowski jest byłym publicystą „Wprost”, „Gazety Polskiej Codziennie” i „DoRzeczy”. Pisywał teksty m.in. ze Sławomirem Cenckiewiczem.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze