Aż 13,7 proc. Polaków pracuje za płacę minimalną. Najwięcej w Europie. Podwyżka, jaką zapowiada PiS - z 2250 zł dziś do 4000 zł w 2024 roku sprawi, że może być ich nawet 30 proc. Dla gospodarki oznacza to wzrost inflacji i przyspieszenie automatyzacji pracy. Trudno o dokładne przewidywania, bo tak dużej podwyżki nie było, ale są ryzyka
10 września, po zapowiedzi na konwencji programowej w Lublinie, rząd podniósł stawkę płacy minimalnej z przewidywanych 2450 złotych do 2600 złotych. To tylko pierwszy ruch. Jeśli PiS wygra wybory, obiecał płacę minimalną na poziomie 4000 złotych w styczniu 2024 roku.
Już teraz to w Polsce największy odsetek pracowników zarabia pensję minimalną. Liczby dostarcza nam „Minimum wages in 2019: annual review” – raport autorstwa Eurofund - Europejskiej Fundacji na Rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy. Według raportu, w Polsce 13,7 pracowników zarabia obecnie pensję minimalną. Na tle innych krajów w Europie Polska prezentuje się tak:
Mediana dla całej Unii wynosi 7,2 proc.
Opracowanie Eurofund zbiera dane na temat trzech grup:
Suma dwóch pierwszych grup daje nam wyniki, jakie widzimy powyżej. Polska jest liderem także wówczas, gdy dołączymy grupę zarabiających niewiele powyżej płacy minimalnej. Wówczas to 22,2 proc. polskich pracowników. Jedynie w Portugalii pracuje więcej osób w trzeciej grupie niż w Polsce – to aż 10,6 proc. pracujących Portugalczyków i 8,5 proc. w Polsce.
Autorzy raportu zauważają, że wysokość płacy minimalnej została w ostatnich latach znacząco podniesiona w kilku krajach regionu – w Chorwacji, Czechach, Estonii, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech.
Czy gdzieś w Europie mieliśmy do czynienia z podobnie szybkim wzrostem płacy minimalnej, jak ten postulowany przez PiS?
Ryszard Szarfenberg, ekonomista, profesor Uniwersytetu Warszawskiego: „Takie przypadki zdarzały się w Europie np. na Węgrzech w poprzedniej dekadzie, czy w Rumunii w tej dekadzie. Wysoka płaca minimalna jest też od dawna we Francji”.
We Francji stosunek płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia w 2017 roku według OECD wynosił 50 proc. We Francji tak jest co najmniej od 2000 roku: pomiędzy 53 a 50 proc.
Na Węgrzech w 2000 roku stosunek minimalnej do średniej wynosił 28 proc., rok później – 38 proc. w 2002 roku – 43 proc. To porównywalny wzrost z naszymi szacunkami dla Polski w tekście „Kaczyński obiecuje minimalną 4 tys. brutto. To kopia pomysłu Lewicy, ale na sterydach”.
W dwóch wariantach przewidywaliśmy wzrost stosunku płacy minimalnej do średniego wynagrodzenia 46 proc. w tym roku do 57 lub 65 proc. w 2024 roku. Na Węgrzech wzrost był podobny, choć nieco szybszy. Jakie miał skutki?
Podwyżka płacy minimalnej na Węgrzech doczekała się ciekawego opracowania naukowego. Peter Harasztosi i Attila Lindner opublikowali w "American Economic Review" artykuł pod tytułem „Kto płaci za płacę minimalną?”.
Autorzy omawiają konsekwencje 60-procentowego wzrostu płacy minimalnej na Węgrzech przez 30 lat. Główne wnioski:
Oczywiście należy pamiętać, że Węgry to mniejszy kraj. Co więcej, 20 lat temu nie były jeszcze w Unii Europejskiej, więc mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją gospodarczą niż Polska na przełomie drugiej i trzeciej dekady XXI wieku.
„O skutkach małych podwyżek wiemy dużo, głównie z badań przeprowadzanych w USA. Skutki dużych są mniej zbadane” – mówi Ryszard Szarfenberg – „Są i pozytywne, i negatywne.
Do pozytywnych należy ograniczanie nierówności płacowych i zmniejszanie ubóstwa pracowników.
Do negatywnych zalicza się zwykle zwolnienia pewnej części pracowników, szczególnie tych z niskim wykształceniem i młodych (na Węgrzech było to ok. 10 proc., w Rumunii nie było na to dowodów), ale też wzrost cen tam, gdzie dominuje zatrudnienie nisko płatne (Węgry).
Nie jest jednak jasne, jakie są dalsze losy osób zwolnionych, np. czy stają się bezrobotnymi długoterminowymi, czy też może dokształcają się i/lub znajdują pracę z nieco wyższą płacą, mogą też emigrować".
Podnoszenie płacy minimalnej doczekało się opracowań także w Polsce. NBP z badania ankietowego rynku pracy za rok 2016 (ostatnie dostępne badanie) wyciągnął wniosek, że podwyżka płacy minimalnej to problem przede wszystkim dla małych firm:
„Wzrost płacy minimalnej podobnie jak w poprzednich latach najbardziej odczuły małe firmy. Według ich deklaracji bezpośrednie podwyżki dotyczyły 30 proc. zatrudnionych, a dodatkowo ok. 4 proc. otrzymujących wyższe płace otrzymało podwyżkę dla utrzymania relacji płac (tzw. drabinki wynagrodzeń). W dużych firmach bezpośredni efekt wzrostu płacy minimalnej jest stosunkowo niewielki, ale regulacje kadrowe ściślej regulujące hierarchię wynagrodzeń powodują, że pośredni efekt sięga ponad 7 proc. osób zatrudnionych”.
W raporcie NBP znajdziemy inne od europejskich szacunki dotyczące odsetka pracujących, którzy zarabiają płacę minimalną:
„W 2014 roku było to ok. 14,9 proc., rok później już 16,4 proc., a w 2016 roku udział prawdopodobnie jeszcze się zwiększył, ponieważ wzrost płacy minimalnej przewyższył średnią dynamikę wynagrodzeń”.
Ile Polaków i Polek będzie zarabiać płacę minimalną po jej podniesieniu do 4000 złotych brutto? Ekonomista Robert Sosnowiecki na Twitterze szacuje, że będzie to aż 30 proc. pracowników. Przypomnijmy, że raport Eurofund przewiduje, że obecnie jest to 13,7 proc. Jego szacunki potwierdza Łukasz Janikowski, ekonomista z Centrum Analiz Ekonomiczno-Społecznych:
"Z naszej bazującej na wielu założeniach upraszczających symulacji wynika, że podniesienie płacy minimalnej do 2600 zł w 2020 r. podniesie ją do 50,2 proc. przeciętnego wynagrodzenia, przez co odsetek osób pracujących za płacę minimalną wzrośnie do około 18-20 proc.
Podwyżka do 4000 zł w 2024 roku spowoduje, że relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia może przekroczyć nawet 60 proc., a odsetek osób zarabiających płacę minimalną może w skrajnym przypadku osiągnąć nawet 40 proc. Ta ostatnia liczba jest jednak mocno zawyżona, co wynika z niedoskonałości zbioru danych, na którym pracowaliśmy. W rzeczywistości będzie naszym zdaniem bliższa 30 proc., co i tak jest wynikiem niespotykanym w Europie".
Ryszard Szarfenberg komentuje: "Szacunki, że skoro rok czy dwa lata temu 30 proc. pracowników zarabiało mniej niż 4000 zł, to za kilka lat będzie tak samo, są oparte na założeniu, że rozkład płac się nie zmieni. Z pewnością jednak płace we wszystkich przedziałach mniej lub bardziej wzrosną, co ma miejsce w gospodarce cały czas, a więc granice wyznaczające kolejne decyle też będą rosły".
Co może to oznaczać dla gospodarki?
Łukasz Janikowski: "Wzrost kosztów pracy będzie wywierał na przedsiębiorców presję kosztową, co może przełożyć się na przyspieszenie inflacji. Inflacja może zresztą wzrosnąć nie tylko z powodu wzrostu kosztów, ale również pod wpływem pobudzonego wyższymi płacami popytu konsumpcyjnego.
Efektem ubocznym podniesienia płacy minimalnej może być tzw. substytucja pracy kapitałem -
w przypadku najprostszych, powtarzalnych prac firmy zdecydują się na zastąpienie pracowników maszynami (automaty, kasy samoobsługowe itd.).
Taką zmianę należałoby generalnie ocenić pozytywnie, zwłaszcza w kontekście pogłębiających się problemów demograficznych i ograniczeń podażowych na rynku pracy oraz relatywnie niskiego uzbrojenia technicznego pracy w Polsce.
Nie należy jednak zapominać o zróżnicowaniu regionalnym, jeżeli chodzi nie tylko o poziom płac, ale również stopę bezrobocia; nadal są powiaty, w których stopa bezrobocia jest dwucyfrowa!".
Ryszard Szarfenberg jest ostrożny z ferowaniem negatywnych ocen: „Na stosunek między średnią zarobków a płacą minimalną wpływa to, co się dzieje ze średnią, a same podwyżki płacy minimalnej zwiększają też automatycznie średnią. Nie wiadomo, jak ostatecznie ukształtuje się stosunek tych wielkości za kilka lat i czy rzeczywiście w Polsce będzie to najwyższa wartość na świecie.
Według danych OECD za 2017 r. rozpiętość stosunku płacy minimalnej do średniej waha się od 24 proc. w USA do 58 proc. w Kolumbii (w Polsce 44 proc.), ale wielkość ta była równa lub powyżej 50 proc. jeszcze w tak bogatych krajach jak Nowa Zelandia i Francja. Większość państw jest w przedziale 30-49 proc. Co się stanie, jeżeli w Polsce relacja ta zwiększy się z na przykład z 44 proc. do 55 proc. w kilka lat?
Większość ekonomistów i dziennikarzy przewiduje głównie negatywne zjawiska dla rynku pracy (zwiększenie bezrobocia w grupach młodszych i z niższym wykształceniem) i dla gospodarki (zmniejszenie PKB).
Jest to typowa reakcja na każdą informację o podwyżkach płacy minimalnej, a gdy te podwyżki są duże, ton komentarzy staje się alarmistyczny.
Cała ta dyskusja wynika z różnicy interesów między właścicielami firm a ich pracownikami. Komentatorzy widzą pracowników jako koszt dla właścicieli firm, więc jeżeli ten koszt rośnie, to właściciele mają problem”.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze