0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel Malecki / Agencja Wyborcza.plPawel Malecki / Agen...

Bezprawna procedura prowadzona przez ministerstwo klimatu i środowiska, której celem jest usunięcie z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego fragmentu w pobliżu pobenedyktyńskiego klasztoru trwa od kwietnia 2019 roku. Ten teren został już wyłączony z granic parku, ale pozostaje wciąż własnością Skarbu Państwa.

W piątek 30 września 2022 roku NIK ogłosił raport, w którym stwierdza, że rządowe prace legislacyjne nad tym projektem są „nieuprawnione” i wzywa premiera polskiego rządu do przywrócenia stanu zgodnego z prawem. Wniosek o przeprowadzenie kontroli złożyło kieleckie Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze MOST. Autorem wniosku byłem ja. Wniosek został złożony za pośrednictwem kancelarii prawnej adwokata Andrzeja Gąsiorowskiego.

O sprawie wielokrotnie pisałem na różnych jej etapach. Przypomnę, że kolejni ministrowie resortu środowiska począwszy od Henryka Kowalczyka, przez Michała Wosia, Michała Kurtykę, po Annę Moskwę twierdzili, jakoby najpierw 5 ha, a później już tylko 1,35 na Łyścu utraciło swoje wartości przyrodnicze i kulturowe. Bowiem tylko w takich okolicznościach możliwe jest zgodne z polskim prawem zmniejszenie obszaru parku narodowego.

Kluczowy w tej kwestii jest spójnik „i”. Zgodnie z ustawą, która nadal obowiązuje, tylko nierozłączne wystąpienie obu okoliczności (utraty wartości kulturowych i przyrodniczych) pozwala na usunięcie z granic parku narodowego danego terenu.

Pozostaje jeszcze kwestia wykazania utraty wartości. Tu ministerstwo nie popisało się. Nie wykonano bowiem żadnej oceny wartości przyrodniczych, ani ich utraty w odniesieniu do stanu wcześniejszego. Nawet gdyby jednak dokonano takiej oceny, należałoby – w przypadku stwierdzenia utraty wartości – wskazać, co lub kto odpowiada za tę utratę. Mimo, że ministerstwo twierdziło przez trzy lata, że teren utracił wartości przyrodnicze, nigdy nie przedstawiono stosownej dokumentacji. Mimo, że zadawałem oficjalne pytania o to, kto w takim razie jest odpowiedzialny za tę rzekomą utratę, nie uzyskiwałem odpowiedzi. Odezwał się tylko minister Henryk Kowalczyk, od którego dowiedziałem się, że winny jest austriacki zaborca. Absurd tego twierdzenia odbiera mi możliwość polemiki z nim.

Co do wartości kulturowych, to nikt nie twierdził, że je utracono. Na działkach przeznaczonych do usunięcia z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego znajduje się bowiem zabytkowy pobenedyktyński klasztor. Zresztą znaczna część wierzchowiny Łyśca objęta jest ochroną konserwatora zabytków, klasztor jest Pomnikiem Historii ustanowionym przez Prezydenta RP, a cały teren jako rezerwat przyrody chroniony jest od 1924 roku i nawet niemieckie ciężkie bombardowanie w 1939 roku nie uczyniło tam takich szkód, które by uniemożliwiły powołanie tu w 1950 roku trzeciego w Polsce parku narodowego. Obecnie teren ten jest też chroniony w ramach obszaru Natura 2000 Łysogóry.

Chcąc pomóc ministrom zorganizowałem na Łyścu badania naukowe, które jednoznacznie wykazały, że ten obszar zachowuje wysokie, unikalne wartości przyrodnicze. Na badania otrzymałem stosowne zgody. W zespole badawczym znaleźli się uznani krajowi eksperci. Ministerstwo i dyrekcja ŚPN nie przejęły się stworzonym przez nich dokumentem.

Przeczytaj także:

Oblaci potrzebują przestrzeni

Zakonnicy zajmujący obecnie klasztor to Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Kiedy kilka lat temu ówczesna dyrekcja Świętokrzyskiego Parku Narodowego rozpoczęła prace nad Projektem Planu Ochrony ŚPN, to właśnie oni sprzeciwili się proponowanym zapisom mówiącym o limitowaniu dewastującego Łysiec masowego ruchu pielgrzymkowo-turystycznego. W opinii organizacji pozarządowych na Łyścu należało zresztą wprowadzić wiele innych restrykcji, których celem miało być zachowanie przyrody parku w dobrym stanie. Stało to i stoi w sprzeczności z biznesowymi zamierzeniami oblatów, o czym świadczą przypadki organizowania na Łyścu, w sercu ŚPN, takich imprez jak zlot kilku tysięcy motocyklistów ze swoimi maszynami.

Wykorzystując „dobrą zmianę” zakonnicy rozpoczęli lobbing na rzecz wyłączenia szczególnie interesującego ich fragmentu parku na Łyścu, co doprowadziło do wstrzymania prac nad kluczowym dokumentem, jakim jest plan ochrony.

Na skutek moich intensywnych działań (pisma, artykuły prasowe, organizacja manifestacji, petycje, powiadomienie instytucji państwowych, udział w bezprawnych konsultacjach społecznych, list do papieża itp) minister Michał Woś wymyślił, że skoro nie da się sprawy załatwić samym wycięciem z granic ŚPN 1,35 ha i w ten sposób zmniejszeniem jego powierzchni, to …zwiększy powierzchnię parku o 62,5 ha w innym miejscu. To w oczywisty sposób manipulacja obowiązującym prawem, bo nie da się amputować ręki i doszyć garbu, a potem twierdzić, że ma się większe i zdrowsze ciało.

NIK nie ma wątpliwości

Wobec głuchoty na głos społeczny oraz głos środowiska naukowców oraz arogancji kolejnych ministrów środowiska, a później klimatu i środowiska, zdecydowałem, że sprawę należy zgłosić do Najwyższej Izby Kontroli. Pismo, które wysłałem za pośrednictwem kancelarii prawnej datowane jest na 1 stycznia 2021. Odpowiedź na nie została opublikowana dopiero 30 września 2022. Swoją drogą NIK w raporcie dezinformuje pisząc, że sprawą zajął się z własnej inicjatywy. Jestem w posiadaniu złożonego przeze mnie i mecenasa Gąsiorowskiego pisma alarmującego instytucję o tej patologii.

Niemniej NIK nie zostawia suchej nitki na bezprawnej procedurze dopychanej kolanem przez ponad trzy lata. Tak komentuje ekwilibrystyki Michała Wosia i jego następców:

„Ustawa o ochronie przyrody (dalej: uoop) w art. 10 ust. 1a stanowi, że likwidacja lub zmniejszenie obszaru parku narodowego może nastąpić wyłącznie, gdy dany obszar bezpowrotnie utracił wartości przyrodnicze i kulturowe. W trakcie prac nad projektem przedmiotowego rozporządzenia minister właściwy do spraw środowiska nie wykazał zaistnienia tej przesłanki wobec planowanego do wyłączenia z obszaru ŚPN terenu położonego na wzgórzu Święty Krzyż o pow. ok. 1,35 ha, co Najwyższa Izba Kontroli oceniła negatywnie”, oraz: „Resort podczas prac legislacyjnych argumentował, że ŚPN nie ulegnie zmniejszeniu, albowiem do jego obszaru planowanie jest włączenie innych działek o łącznej powierzchni 62,5 ha. Zdaniem NIK, takie podejście może doprowadzić do wystąpienia niebezpiecznego precedensu, bowiem pod pretekstem powiększenia granic parku narodowego będzie możliwie wyłączanie z jego granic obszarów cennych przyrodniczo i kulturowo”.

NIK wskazał też, że nie podważono wartości kulturowych Łyśca, co uniemożliwia wyłączenie tego fragmentu z granic ŚPN. Tym samym powtórzono wszystkie najważniejsze argumenty, które podawałem od samego początku tej sprawy, gdy nikt nie traktował jej poważnie i nie starał się zbić na niej własnego kapitału.

Na koniec NIK apeluje do premiera Morawieckiego: „Jako że wyniki kontroli wskazują na brak przesłanek do wyłączenia trzech działek z obszaru ŚPN, Najwyższa Izba Kontroli wnosi o podjęcie działań mających na celu nowelizację rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 grudnia 2021 r. w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, polegającą na ponownym włączeniu w granice ŚPN działek ewidencyjnych stanowiących własność Skarbu Państwa, leżących na terenie gminy Nowa Słupia, o nr 2039/1, 2039/2, 2039/3 o łącznej powierzchni 1,3447 ha, tworzących enklawę na wzgórzu Święty Krzyż” oraz wzywa ministra klimatu i środowiska do „wydania rozporządzenia ustanawiającego plan ochrony dla ŚPN, na podstawie art. 19 ust. 5 uoop”.

Ktoś będzie musiał przywrócić stan prawny

Niedawno zakończyły się kolejne konsultacje społeczne Projektu Planu Ochrony Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Nie wziąłem w nich udziału. Uważam, że nie wolno konsultować dokumentu, który ma sankcjonować bezprawie. W nowym Projekcie PO ŚPN 1,35 ha na Łyścu jest wyłączone z obszaru parku.

Dysponując krytycznymi opiniami Państwowej Rady Ochrony Przyrody, Polskiej Akademii Nauk, Rady Naukowej Świętokrzyskiego Parku Narodowego, a teraz Najwyższej Izby Kontroli w sprawie ministerialnych pomysłów bezprawnego zmniejszenia Świętokrzyskiego Parku Narodowego, można oczekiwać, że ten lub któryś kolejny rząd przywróci na Łyścu prawo. To nadal własność Skarbu Państwa, a nie jednej z grup religijnych.

NIK jest organem konstytucyjnym i niewykonanie jego zaleceń będzie jeszcze jednym przypadkiem złamania ustawy zasadniczej.

;
Na zdjęciu Łukasz Misiuna
Łukasz Misiuna

Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.

Komentarze