Donald Trump ogłosił historyczne zwycięstwo. Obiecał „złoty wiek Ameryki” i uzdrowienie kraju. Po czterech latach Trump wróci do Białego Domu. Zdobył co najmniej 276 głosów elektorskich, do wygranej potrzebował 270.
Najnowsze informacje o wynikach znajdziesz poniżej, uszeregowane od najnowszych do najstarszych. Niżej odpowiadamy również na najważniejsze pytania dotyczące wyborów w USA.
Mapa głosów elektorskich. Kolor niebieski: stan wygrywa Kamala Harris. Kolor czerwony: stan wygrywa Donald Trump. Kolor beżowy: brak wyników.
Według prognozy CNN Donald Trump zdobył 10 głosów elektorskich w stanie Wisconsin. To zamyka walkę o prezydenturę. Trump ma na koncie 276 głosów elektorskich, a do wygranej wystarczy 270.
Donald Trump wygrał w większości stanów wahających się (swing states): w Georgii, Pensylwanii, Karolinie Północnej i właśnie w Wisconsin. Na podstawie przeliczonych dotąd głosów można przewidywać, że wygra również w pozostałych trzech wahających się stanach: Arizonie, Michigan i Newadzie.
Jego rywalka, Kamala Harris, zdobyła na razie zaledwie 224 głosy elektorskie.
Trump będzie najprawdopodobniej pierwszym republikańskim kandydatem od 2004 roku, który zdobędzie więcej głosów w skali kraju (popular vote).
Republikanie wygrali też odbywajace się równolegle wybory do Senatu, co bardzo ułatwi Trumpowi rządzenie. Nie znamy jeszcze ostatecznych wyników wyborów do Izby Reprezentantów, ale prawdopodobnie Republikanie utrzymają tam przewagę.
„To największy powrót w historii amerykańskiej polityki” – komentują amerykańskie media. Donald Trump był 45. prezydentem USA, a teraz zostanie 47. prezydentem.
Zwycięstwo 78-letniego Trumpa jest przytłaczające. Wygrał nawet w tych stanach, w ktorych w 2020 roku zwyciężył Joe Biden: Georgii, Wisconsin i Pennsylwanii.
Wydaje się, że nawet sam Trump był nieco zaskoczony skalą, gdy ogłaszał wygraną podczas wiecu na Florydzie. Powiedział tam, że według wielu osób Bóg miał powód, by nie pozwolić mu zginąć w próbie zamachu. Tym powodem ma być uzdrowienie Stanów Zjednoczonych. Już w tym pierwszym przemówieniu Trump zapowiedział, że zajmie się migracją. Uderzył też w jego zdaniem skorumpowane media.
Kamala Harris do tej chwili nie zabrała głosu.
W 2020 roku Trump przegrał z Demokratą Joe Bidenem. W lipcu 2024 Biden zrezygnował z kandydowania na drugą turę. Sondaże już wtedy przewidywały zwycięstwo Donalda Trumpa. Kandydatką Demokratów została wiceprezydentka — Kamala Harris.
Przez pierwsze tygodnie Harris zelektryzowała młodych wyborców, zgromadziła rekordowe wpłaty na finansowanie kampanii i zdołała zrównać sondażowe poparcie z Trumpem.
W tegorocznej kampanii — tak jak w poprzednich — Trump obiecywał, że przywróci wielkość Ameryce (Make America Great Again). Badania opinii pokazywały, że wyborcy to jemu ufają w kwestiach gospodarczych. Wśród obietnic Trumpa była obniżka podatków i zatrzymanie produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych. Mówił, że obniży ceny benzyny i zatrzyma inflację. Ważnym wątkiem jego kampanii była imigracja – obiecywał nie tylko ograniczenie liczby osób przebywających do USA, ale wręcz wyrzucanie z kraju obcokrajowców.
Trump powtarzał też, że przywróci właściwe miejsce kobietom i mężczyznom, atakował osoby trans. Zapleczem politycznym Trumpa był fundamentalistyczny ruch MAGA.
Im bliżej było wyborów, tym bardziej Trump zaostrzał retorykę. Uderzał w tony rasistowskie i seksistowskie. Od początku o Kamali Harris mówił, że jest głupia, ma niskie IQ, a ostatnio wręcz sugerował, że zrobiła karierę przez łóżko. Stwierdził też, że nie powinien był oddawać władzy w 2020 roku.
A Harris? przekonywała, że będzie prezydentką klasy średniej. Obiecywała dopłaty do mieszkań i poprawę dostępności do opieki zdrowotnej. Występowała przeciwko wielkiemu biznesowi. Unikała określania siebie jako kandydatki (kobiety), podkreślała jednak swoje imigranckie korzenie i fakt, że nie jest osobą białą. Poparcie dla niej deklarowało wielu ludzi kultury i celebrytów: Taylor Swift, Beyonce, George Clooney, Lady Gaga.
Kluczowym wątkiem kampanii Harris były prawa kobiet. Obiecywała przywrócenie prawa do aborcji na poziomie federalnym.
Jednak kampanii Harris zarzucano, że jest mało wyrazista, a jej program niejasny. Harris miała też problem z dziedzictwem Joe Bidena w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Znaczące grupy wyborców uważały, że Ameryka za bardzo skupia się np. na wspieraniu Ukrainy, a za mało na budowaniu własnego dobrobytu.
Mogła też stracić część głosów, zwłaszcza młodych ludzi, z powodu zbyt proizraelskiej polityki Bidena. Pytana w wywiadach, co zrobiłaby inaczej niż Biden, Harris unikała zdecydowanego odcięcia się od wciąż jeszcze urzędującego prezydenta.
W jeszcze większym stopniu niż Joe Biden Harris okazała się kandydatką sprzeciwu i strachu, a nie zmiany i nadziei. Zgromadziła wokół siebie tych, którzy nie chcieli Trumpa, a nie tych, którzy chcieli, by to ona przejęła władzę.
Do ostatnich dni kampanii sondaże pokazywały, że Harris i Trump będą mieli niemal identyczne wyniki. Tym większym zaskoczeniem jest niepodważalna wygrana Trumpa.
Wciąż nie zostały podliczone głosy w następujących stanach: Newada, Arizona, Michigan Alaska, Maine. Jednak nie zmienią one wyniku.
To już pewne: Donald Trump zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Po przegranej w 2020 roku Trump wróci do Białego Domu.
Nie wszystkie głosy zostały jeszcze policzone, ale już wiemy, że Trump zdobył co najmniej 276 głosów elektorskich. To wystarczy, by wygrać wybory.
Jak przewiduje CNN prezydent Donald Trump wygrywa w kluczowym stanie Wisconsin. Zdobywa tam 10 głosów elektorskich. Dzięki temu ma w sumie 276 głosów, a do wygranej potrzeba 276 głosów elektorskich.
Donaldowi Trumpowi pogratulował również polski premier. „Nie mogę się doczekać naszej współpracy dla dobra narodów amerykańskiego i polskiego” – napisał Donald Tusk na portalu X (dawniej Twitter).
CNN ogłasza, że Kamala Harris zwyciężyła w New Jersey, czyli na jej stronę przechodzi 14 głosów elektorskich. Wcześniej stacja podała, że Harris wygrała w Minnesocie. Te wyniki nie zmieniają sytuacji: Trump jest pewny 266 głosów elektorskich, do wygranej potrzebuje 270.
Kolejni przywódcy gratulują Donaldowi Trumpowi wygranej. Wśród nich jest prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Publiczne gratulacje wysłali też m.in. sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, szefowa Parlamentu Europejskiego, Roberta Metsola.
Prezydent RP Andrzej Duda pogratulował Donaldowi Trumpowi zwycięstwa. „Dokonałeś tego!” – napisał na portalu X (dawniej Twitter).
Napływają wyniki z kolejnych stanów. Kamala Harris wygrywa w Connecticut, a także jeden głos elektorski w Nebrasce. To jednak nie zmienia wyniku. Trumpowi brakuje zaledwie czterech głosów elektorskich i nie ma już praktycznie żadnej szansy, by nie trafiły one do niego.
Podczas wiecu na Florydzie Donald Trump ogłosił zwycięstwo. To on zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Swoim zwolennikom powiedział, że wspólnie uzdrowią Amerykę. Stwierdził też, że Bóg oszczędził jego życie z jakiegoś powodu. A tym powodem jest uratowanie kraju i przywrócenie mu wielkości. „Zadanie, które przed nami stoi, nie będzie łatwe, ale włożę w zadanie, które mi powierzyliście, całą energię, ducha i będę walczył”.
W USA odbywają się nie tylko wybory prezydenckie, ale również wybory do Kongresu. W Senacie Republikanie będą mieli większość. W stuosobowej izbie będą mieli co najmniej 51 miejsc.
Kontrola nad Senatem będzie kluczowa dla realizacji programu i obsadzania stanowisk w administracji przez przyszłego prezydenta. Wiele kluczowych nominacji gabinetowych i sądowniczych wymaga zatwierdzenia przez Senat.
Telewizja CNN ogłosiła zwycięstwo Trumpa w Pensylwanii, co oznacza, że szanse Kamali Harris na zdobycie 270 głosów elektorskich spadły do zera. Biorąc pod uwagę, że kandydat Republikanów wygra na Alasce i zdobędzie przynajmniej jeden głos elektorski w Maine (to drugi stan obok Nebraski, w którym zwycięzca nie bierze wszystkich przypisanych stanowi głosów), Kamala Harris wygrywając w Michigan, Minesocie, Arizonie i Nevadzie mogłaby zdobyć 269 głosów elektorskich, a wtedy mielibyśmy... remis. I zapewne zwycięstwo Trumpa przez głosowanie w Izbie Reprezentantów. Jednak jest to scenariusz skrajnie mało prawdopodobny: według cząstkowych wyników Trump jest faworytem i w Michigan i w Wisconsin i w Arizonie.
De facto Donald Trump jest już prezydentem elektem Stanów Zjednoczonych i w styczniu 2025 roku wprowadzi się do Białego Domu.
Według prognozy telewizji CNN Donald Trump wygrywa w Georgii. Sytuacja Kamali Harris jest krytyczna: wygrana Trumpa w Karolinie Północnej i Georgii radykalnie zawęża jej ścieżkę do zwycięstwa. Jeśli Harris nie wygra teraz w Pensylwanii, a później w Michigan i Wisconsin, w praktyce wybory będzie można uznać za zakończone.
Czekamy na ogłoszenie zwycięzcy w Georgii, ale szanse Kamali Harris na wygranie tego stanu są już tylko iluzoryczne. W międzyczasie stan Waszyngton i Hawaje zgodnie z oczekiwaniami idą na konto Kamali Harris, a trzech z pięciu elektorów w Nebrasce – dla Trumpa.
Na podstawie już podliczonych 89 proc. głosów CNN przewiduje, że republikanin Donald Trump wygrał w Karolinie Północnej i zdobędzie 16 bardzo znaczących głosów elektorskich. Trump ma już na koncie 227 głosów elektorskich, Kamala Harris – 153.
By poważnie myśleć o zdobyciu co najmniej 270 głosów elektorskich, które są potrzebne do zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA, demokratka Kamala Harris musiała wygrać w jednym z trzech stanów na wschodzie kraju: w Georgii, w Karolinie Północnej lub w Pensylwanii. Wygrana Trumpa w Karolinie Północnej zawęża jej ścieżkę do zwycięstwa i znacznie wzmacnia szansę republikanina na wygranie wyborów.
Iowa (6 głosów elektorskich), Kansas (6) oraz Idaho (4) dla Donalda Trumpa, Kalifornia (54) dla Kamali Harris, bez niespodzianek. Wciąż czekamy na ogłoszenie zwycięzcy w Georgii i Karolinie Północnej, ale szanse Kamali Harris na wygraną w tych stanach kurczą się z każdą minutą.
Zbliżamy się do poznania zwycięzcy w pierwszym kluczowym stanie swingującym – w Georgii. Ale póki co najnowsza aktualizacja dotyczy stanów przewidywalnych. Na konto Trumpa idą Montana (4 głosy elektorskie), Utah (6), Ohio (17), Missisipi (6). Kamala Harris zdobywa Colorado (10 głosów elektorskich).
Kolejna „paczka” przewidywalnych stanów, tym razem dla Kamali Harris: zdobywa Nowy Jork (28 głosów elektorskich), Rhode Island (3) oraz Illinois (19).
Wciąż bez zaskoczeń i przełomu. Kolejne przewidywalne stany trafiają do puli Trumpa: chodzi o Karolinę Południową (9 głosów elektorskich), Arkansas (6 głosów), Teksas (40 głosów), Dakotę Południową (3), Dakotę Północną (3) i Wyoming (3). W głosach elektorskich Trump prowadzi z Harris 154:27. To ogromna przewaga, która zupełnie nic nie znaczy. Walka w żadnym z kluczowych stanów wahających się nie jest jeszcze rozstrzygnięta.
Zakończyło się głosowanie w kolejnych kluczowych swingujących stanach: w Pensylwanii i Michigan. Trwa liczenie głosów, wciąż jest za wcześnie, by wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Fala kolejnych projektowanych wygranych dla Donalda Trumpa i Kamali Harris. Wciąż bez zaskoczeń, a więc również bez wpływu na końcowy wynik wyborów.
Trump wygrywa na Florydzie (30 głosów elektorskich), w Alabamie (9), w Tennessee (11), Missouri (10) i Oklahomie (7).
Harris zdobywa Massachusetts (11), Maryland (10) i Dystrykt Kolumbii (3).
Zakończyło się głosowanie w kolejnym kluczowym stanie swingującym – w Karolinie Północnej. Tak jak w przypadku Georgii na wyniki będziemy musieli jeszcze poczekać. Tymczasem Donald Trump zgodnie z oczekiwaniami wygrywa w Zachodniej Wirginii i zdobywa kolejne cztery głosy elektorskie.
Kolejny stan zgodnie z przewidywaniami przyznany Trumpowi: to Indiana (11 głosów elektorskich). Wyniki w Indianie, Kentucky i Vermont nie mają praktycznego znaczenia dla wygranej w wyborach, wciąż czekamy na ogłoszenie zwycięzcy w pierwszym stanie swingującym.
CNN wskazało zwycięzców w pierwszych stanach: zgodnie z oczekiwaniami w Kentucky (8 głosów elektorskich) wygrywa Trump, w Vermont (3 głosy) Kamala Harris.
Zakończyło się głosowanie w pierwszym stanie swingującym – w Georgii. W 2020 roku Joe Biden wygrał tutaj z Trumpem zaledwie o 0,2 pkt proc. Czekamy na pierwsze wyniki, na razie mamy tylko dane o poglądach wyborców w Georgii z obciążonego błędem pomiaru badania exit poll:
Spływają dane z badania exit poll, przeprowadzonego przed lokalami wyborczymi. Dane dotyczą jednak nie poparcia dla kandydatów, ale konkretnych spraw. Ciekawe odpowiedzi przynosi pytanie o uczucia, jakie budzi w ankietowanych wizja prezydentury Donalda Trumpa lub Kamali Harris. 50 proc. badanych deklaruje zaniepokojenie lub strach ewentualną prezydenturą Trumpa, 48 proc. czuje to samo, myśląc o prezydenturze Harris.
Należy jednak pamiętać, że badanie exit poll jest obciążone błędem pomiaru i z tak małych różnic nie można wyciągać daleko idących wniosków.
Wybory wygra osoba, która zdobędzie co najmniej 270 głosów elektorskich. Jednocześnie należy pamiętać, że aby zwyciężyć w wyborach prezydenckich w USA, wcale nie trzeba zdobyć największej liczby głosów w skali kraju. To między innymi przypadek Hillary Clinton, która w 2016 roku zdobyła niemal 3 mln głosów więcej niż Donald Trump, ale wybory przegrała bardzo wyraźnie, gromadząc tylko 227 głosów elektorskich.
W uproszczeniu można powiedzieć, że wybory prezydenckie USA nie rozgrywają się na poziomie ogólnokrajowym, tylko na poziomie poszczególnych stanów, z których każdy dysponuje pewną liczbą głosów w Kolegium Elektorów. Jeśli kandydat zwycięży w wystarczającej liczbie stanów, by zdobyć 270 głosów elektorskich, w pozostałych stanach może zdobyć nawet zero głosów wyborców, a i tak wygra wybory.
I tak i nie. Tak, bo każdy dysponuje pewną liczbą głosów w Kolegium Elektorów. Ale ta liczba nie jest taka sama dla każdego ze stanów: najwięcej (54) ma Kalifornia, najmniej (3) mają Alaska, Delaware, Dystrykt Kolumbii, Północna Dakota, Południowa Dakota, Vermont i Wyoming.
By jeszcze rzecz utrudnić, żaden z tych stanów nie jest kluczowy dla wyniku wyborów, ponieważ ze względu na ich demografię i historię głosowania praktycznie z góry wiadomo, kto wygra w każdym z nich. W Kalifornii, Delaware, Dystrykcie Kolumbii i Vermont zwycięży Kamala Harris, na Alasce oraz w Północnej Dakocie, Południowej Dakocie i Wyoming wygra Donald Trump.
Tak naprawdę w wyścigu wyborczym liczą się tzw. swing states, czyli stany wahadłowe, przechodnie, lub po prostu swingujące, takie, które raz głosują na Demokratów, innym razem na Republikanów, a w danym cyklu wyborczym sondaże wskazują, że wynik w nich nie jest rozstrzygnięty.
Liczba tych stanów zmienia się w czasie, w wyborach 2024 w praktyce jest ich siedem:
Niektórzy zwolennicy Kamali Harris marzą jeszcze o wygranej w stanie Iowa, zaś Donalda Trumpa w Nowym Meksyku, ale takie rozstrzygnięcia byłyby ogromnymi niespodziankami.
Nie. Cały proces łatwo będzie zrozumieć na przykładzie Kamali Harris.
Demokratce jeszcze przed głosowaniem można przypisać głosy elektorskie z pewnych stanów: Harris ma ich już 226. Jest też względną faworytką w Wisconsin (10 głosów elektorskich) oraz Michigan (15 głosów) – jeśli tam wygra, do 270 głosów potrzebnych do zwycięstwa będzie brakować jej 19. Czyli dokładnie tyle, ile jest przypisanych Pensylwanii.
Tak więc teoretycznie Kamali Harris do wygrania wyborów wystarczy zwycięstwo w trzech z siedmiu swingujących stanów.
Ale jeśli Harris nie zwycięży w Pensylwanii, sprawy dla niej mocno się komplikują. Musi wtedy wygrać albo w Karolinie Północnej, albo w Georgii (oba stany mają po 16 głosów elektorskich) i liczyć na triumf w którymś z zachodnich stanów: Nevadzie (6 głosów) lub Arizonie (11 głosów).
Jeśli natomiast demokratka nie wygra ani w Pensylwanii, ani w Karolinie Północnej, ani w Georgii, nawet wygrana w pozostałych czterech swingujących stanach nie da jej zwycięstwa w wyborach. Musiałaby zdobyć jeszcze stan Iowa (6 głosów), co teoretycznie jest możliwe, ale ekstremalnie mało prawdopodobne. Innymi słowy, zostałoby jej liczenie na cud.
To nieco skomplikowane.
Czujność należy wzmóc o godzinie 1:00 polskiego czasu, kiedy zakończy się głosowanie w Georgii, a więc w pierwszym stanie swingującym. W 2020 roku Joe Biden wygrał tutaj z Trumpem zaledwie 0,2 pkt proc., w 2016 roku Trump wyraźnie zaś pokonał Hillary Clinton o 5 pkt proc.
O godzinie 1:30 polskiego czasu kończy się głosowanie w Karolinie Północnej. Co prawda Donald Trump wygrał tam zarówno w 2016, jak i w 2020 roku, ale nieznacznie: o 3 pkt oraz o 1 pkt proc. Sondaże pokazują, że dziś każdy wynik jest tam możliwy.
O godz. 2:00 polskiego czasu zamykają się lokale w Pensylwanii, czyli w stanie, który do ostatnich chwil był najbardziej zaciętą areną walki obojga kandydatów. W 2020 roku Biden wygrał tutaj o 1,2 pkt proc., w 2016 roku o włos wygrał Trump, pokonując Hillary Clinton o 0,8 pkt proc.
Wyniki już tylko w tych trzech stanach mogą de facto zdecydować o wyniku wyborów prezydenckich.
Moment, kiedy je poznamy, zależy jednak m.in. od tempa liczenia głosów oddanych przed dniem głosowania. W całych Stanach Zjednoczonych z możliwości zagłosowania wcześniej, osobiście lub pocztą, skorzystało aż 80,4 mln Amerykanek i Amerykanów. Czyli 40 proc. wszystkich zarejestrowanych wyborców i z całą pewnością grubo ponad połowa z tych, którzy w rzeczywistości zagłosują:
Regulacje obowiązujące w tych stanach nie pozwalają jednak liczyć spływających głosów przed dniem głosowania, dopiero 5 listopada urzędnicy wyborczy mogli przystąpić do pracy, dlatego raczej nie ma co liczyć na to, że istotne cząstkowe wyniki poznamy bardzo szybko.
Wynik wyborów z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością poznamy przed ogłoszeniem oficjalnych wyników. Agencja prasowa Associated Press, National Elections Pool (konsorcjum telewizji CNN, ABC, NBC i CBS) oraz Decision Desk HQ (NewsNation, HuffPost, The Economist) zatrudniają najlepszych analityków, by dokonać projekcji zwycięzcy w poszczególnych stanach na podstawie cząstkowych wyników, kiedy mają 99,9 proc. pewności, że pozostałe do zliczenia głosy nie wpłyną już na wynik.
Jednak najprawdopodobniej przez pierwsze godziny po zamknięciu lokali wyborczych w najważniejszych stanach otrzymamy komunikat „too close to call”, oznaczający, że z dostępnych na konkretną chwilę danych nie da się jeszcze wskazać zwycięzcy.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze