Na początku 2021 roku w Zjednoczonej Prawicy trudno znaleźć kogokolwiek, kto wierzyłby, że nadchodzące tygodnie mogą być okresem spokoju w koalicji rządzącej. Po przerwie świątecznej wracają próby przyciągnięcia do PiS grupy posłów, którzy wsparliby koalicję, jeśli Ziobro ją opuści. Wciąż na stole jest też opcja pozbycia się Solidarnej Polski decyzją samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
„Nie jest pewne, że jak przyjdzie co do czego wszyscy zostaną przy Ziobrze. Morawiecki bardzo pracuje, żeby zmiękczyć ich postawę, bo ma dość tego, co się dzieje. Naciska też na PSL i Kukizowców”
– słyszymy w PiS.
Na zewnątrz grupa polityków skupiona wokół Zbigniewa Ziobry wydaje się zgraną drużyną. Jednak w PiS coraz więcej mówi się o rosnącym uznaniu dla Patryka Jakiego. „W europarlamencie z gigantyczną pensją większość polityków nagle zyskuje własne poglądy i wiarę w swoje siły. Jaki jest ambitny i popularny wśród młodych” – mówi nam polityk PiS, jednak wyklucza, że sam Jaki mógłby teraz przejść do PiS.
Nadzieję na to, że w chwili próby jedności w Solidarnej Polsce nie będzie, dało PiS tajne głosowanie we władzach partii Ziobry po szczycie Unii Europejskiej, podczas którego ważyły się losy budżetu UE i Funduszu Odbudowy. Głosowanie ujawniło pęknięcie w ugrupowaniu ministra sprawiedliwości, decyzja o pozostaniu w koalicji, mimo braku weta Polski w Brukseli przeszła w stosunku głosów 12 do 8. Kto może się wyłamać i opuścić Ziobrę w chwili politycznego przesilenia?
„Ambicje zawsze odgrywają ogromną rolę, można też kogoś przekupić” – mówi nasze źródło ze Zjednoczonej Prawicy, jednak żadne konkretne nazwiska ziobrystów nie padają. Wiadomo jednak, że kuszenie dotyczy nie tylko Ziobry.
„Niektórzy z polityków PSL, zawiedzeni brakiem fruktów z władzy, są skłonni do przejścia, bo nie wierzą już w samodzielną przyszłość ludowców” – podsumowuje nasz rozmówca, choć w PSL są w miarę pewni sejmowego stanu posiadania.
Ale jeden konkret już jest. Po śmierci posłanki PSL Jolanty Fedak, mandat po byłej minister pracy w rządzie Donalda Tuska ma uzyskać… Porozumienie Jarosława Gowina. W ławach sejmowych zasiądzie Łukasz Mejza, który w wyborach startował z list ludowców, a obecnie jest radnym lubuskiego sejmiku wojewódzkiego. Jak dowiaduje się OKO.press, Mejza miał już wcześniej uzgodnić przystąpienie do Porozumienia.
Otoczenie wicepremiera Gowina miało prowadzić też rozmowy na temat przejścia poszczególnych polityków PSL do ich ugrupowania. To następstwo zerwanych rozmów między Porozumieniem a PSL na temat ewentualnego wspólnego startu, gdyby wybory miały odbyć się wcześniej niż w 2023 roku.
Kukiz z PiS-em jak z diabłem
W kuluarach sejmowych wracają po świątecznej przerwie rozmowy o przeciągnięciu do klubu parlamentarnego PiS ludzi Pawła Kukiza. Od kiedy przy okazji szczytu UE wyłamali się z krytyki planów zastosowania weta i zostali wyrzuceni z Koalicji Polskiej, są wciąż do wzięcia. Politycy PiS nie próbują być subtelni w komentarzach do ewentualnego sojuszu.
„Jeśli chodzi o ruch Pawła Kukiza – jesteśmy w bieżącym kontakcie parlamentarnym. Sam Paweł Kukiz mówi jaką ma filozofię istnienia w polityce, że może dogadywać się nawet z diabłem” – mówił na antenie radia Zet Radosław Fogiel, bliski współpracownik prezesa Kaczyńskiego.
Sam Kukiz też niczego nie dementuje. Jak mantrę powtarza, że jest wciąż jest zainteresowany zmianą ordynacji wyborczej, obowiązkiem dostosowania się władz do wyniku referendów z progiem frekwencyjnym 30 proc. oraz wprowadzeniem sędziów pokoju i ustawą antykorupcyjną.
„Niezmiennie deklaruję, że pójdę z każdym, kto te postulaty zrealizuje. Może być SLD, PO, PiS, Hołownia”
– mówi OKO.press Kukiz.
Jego formalny sojusz z PiS nie jest wykluczony tym bardziej, że Kukiz szczególnie krytykuje największą partię opozycyjną – Platformę Obywatelską. Lidera PO Borysa Budkę atakuje za brak jakiejkolwiek woli do podjęcia jego postulatów i twierdzi, że szef Platformy „nie odbiera nawet jego telefonów”. I taka też może być opowieść Kukiza po zacieśnieniu związków z PiS: idę z Kaczyńskim, bo nikt inny nie był zainteresowany moim programem.
Ziobro w „Naszym Dzienniku” atakuje premiera
Od czasu kryzysu, który doprowadził do przełożenia pierwotnego terminu wyborów prezydenckich z maja na czerwiec 2020, Solidarna Polska jest w ofensywie i kolejne ataki spodziewane są w już w najbliższych dniach.
„Już przed świętami ludzie Ziobry wysyłali sygnały, że szykują się na ostrą dyskusję wokół swoich ustaw dotyczących sądów. Kolejny raz wracają plotki o możliwych akcjach prokuratury wokół polityków koalicji, z otoczeniem premiera włącznie”
– mówi nam jeden z polityków Porozumienia.
A to bez wątpienia wywoła kolejne kryzysy w i tak już trzeszczącej koalicji Zjednoczonej Prawicy. Dlatego jeszcze przed świętami o możliwych transferach mieli rozmawiać Jarosław Kaczyński z Jarosławem Gowinem. O scenariuszu wyciągania ludzi z Solidarnej Polski pisaliśmy już w połowie grudnia.
Wśród koalicjantów jako sygnał ostrzegawczy przed kolejną wojną w łonie obozu władzy wskazuje się ostatni wywiad Zbigniewa Ziobry dla noworocznego wydania „Naszego Dziennika”, gazety kontrolowanej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Minister sprawiedliwości jest jego politycznym ulubieńcem, a sam Ziobro rewanżuje się wiernym wypełnianiem jego politycznych oczekiwań.
Najszerzej cytowaną wypowiedzią było potwierdzenie zamiaru głosowania w Sejmie przeciwko ustaleniom szczytu unijnego, pomimo że wicemarszałek Ryszard Terlecki ogłosił, że kierownictwo klubu parlamentarnego zarządzi dyscyplinę. Jednak ważniejsze dla polityków PiS było zaostrzenie tonu i fakt, że lider najbardziej radykalnej frakcji w koalicji nie zostawił złudzeń, że jego wrogiem numer jeden na prawicy jest premier Mateusz Morawiecki.
„Nie będzie dla Ziobry lepszego pretekstu na wyjście z koalicji niż walka o zagrożoną suwerenność. Oficjalnie nigdy nie podważa autorytetu prezesa, ale premiera wskazuje jasno” – mówi nasz informator.
To właśnie Morawieckiego Ziobro będzie obarczał za „zagrażające polskiej suwerenności” ustalenia grudniowego szczytu. Zaczął już w „Naszym Dzienniku”, od pierwszego zdania wskazał jasno, kto jest za to wszystko odpowiedzialny:
„W wymiarze prawnym premier Mateusz Morawiecki zgodził się na połączenie budżetu Unii Europejskiej z rozporządzeniem w sprawie systemu warunkowości, pozwalającym Komisji Europejskiej arbitralnie uzależniać wypłatę funduszy unijnych od tzw. praworządności”
– mówił Ziobro.
Podkreślał też, że szef rządu uzyskał na to zgodę Prawa i Sprawiedliwości oraz partii Jarosława Gowina: „Premier przekonał ich, że wynegocjowane przez niego konkluzje Rady Europejskiej skutecznie zablokują użycie rozporządzenia przeciwko Polsce. Solidarna Polska natomiast uważała – i zdania nie zmienia – że tego rodzaju zgoda niezależnie od wynegocjowanych konkluzji, stwarza dla naszego państwa i suwerenności poważne zagrożenie”.
Ziobro przypominał, że „zgoda premiera Morawieckiego spotkała się zdecydowanym sprzeciwem i podzieliła w tej konkretnej sprawie obóz dobrej zmiany”.
Sondaż dodał Ziobrze skrzydeł
Solidarna Polska chwali się swoim poparciem w ostatnim sondażu „Rzeczpospolitej”. Patria uzyskała w nim 5,4 proc. poparcia i gdyby sondaż się potwierdził, miałaby 18 posłów w Sejmie. Dla PiS i Porozumienia, krytykowanych wprost przez Ziobrę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, to kolejny sygnał do obaw, choć oficjalnie go bagatelizują.
Politycy Ziobry dotąd mówili tylko o ich wewnętrznych sondażach, których nikt nie widział. Teraz jednak, po pierwszym wyniku dającym im szansę na wprowadzenie do Sejmu własnych posłów i przekroczeniu progu 5 proc., przedstawiają swoje notowania jako „rosnące”. „Cieszę się, że Polacy doceniają naszą pracę i konsekwencję w obronie wartości, którym służymy. Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy obronę suwerenności państwa polskiego” – mówił Ziobro w gazecie ojca Rydzyka i dodawał, że przed Zjednoczoną Prawicą „wielkie wyzwania związane z dokończeniem reformy państwa, jego instytucji oraz rynku medialnego”.
„Wracając do sondażu, pamiętajmy, że do wyborów jeszcze daleko, a Solidarna Polska – wbrew życzeniom opozycji – nigdzie z koalicji Zjednoczonej Prawicy się nie wybiera” – zakończył standardową deklaracją lojalności Ziobro. Jednak już użytkownicy Twittera na partyjnym profilu Solidarnej Polski tego ostatniego zdania nie mogli przeczytać, bo go tam nie zamieszczono.
kiedy te dwie kupy przestaną śmierdzieć?
Bardzo dobry artykuł!
Ziobro – Jaki – jest jakaś różnica…?
Można także pójść na dworzec kolejowy w Warszawie i dobrać sobie na wicepremiera kogoś, kto będzie możliwie trzeźwy w tym momencie … To już sięga dna …
W polskiej polityce od lat można obserwować liczne przejawy niekompetencji, głupoty, złej woli i nieuczciwości, jednak natężenie tych cech wśród przedstawicieli władzy stało się widoczne i odczuwalne po 2015 r., po objęciu władzy przez PiS i jego przystawki.
Szukając przyczyn tego stanu rzeczy zastanawiałem się, czy wyjaśnieniem tego niepokojącego zjawiska może być tzw. prawo Kopernika-Greshama, stara monetarna zasada, opisywana w skrócie jako wypieranie lepszego pieniądza przez gorszy?
Osobiście uważam, że może być ona trafnym wyjaśnieniem, dlaczego do polityki garną się miernoty. Wśród osób sprawujących władzę po 2015 r. jest wielu ludzi niekompetentnych, głupich, złych i nieuczciwych (gorszy pieniądz) właśnie z tego powodu, że ludzie kompetentni, mądrzy, dobrzy i uczciwi (lepszy pieniądz) zostali przez nich wyparci do zajęć wymagających pozytywnych cech, takich, których brakuje politykom.
Stąd też bierze się nieskrywana niechęć obecnej władzy do ludzi osiągających sukcesy zawodowe dzięki talentowi, uczciwości i pracowitości – po pierwsze: bo dzięki tym cechom są niezależni od tej władzy, po drugie: bo samym swoim istnieniem i osiągnięciami przypominają rządowym politykom, jakimi są nieudacznikami.
Do polityki zawsze garnęły się miernoty i to się nie zmieni. Kwestia tylko, czy działa mechanizm odcedzania tych szumowin, gdyż zdarzają się jednak rodzynki.
Jankesi chętnie cytują wyniki badań losów roczników kończących wyższe uczelnie. Otóż najzdolniejsi idą do biznesu, drugi garnitur trafia do pracy naukowej a trzeci do polityki. Oczywiście to trochę w uproszczeniu i z przymrużeniem oka, ale coś w tym jest.
Wydaje się, że te sita do odcedzania szumowin zawodzą na przełomie wieków w wielu krajach. Na Białorusi dyrektor kołchozu zostaje prezydentem (pierwsze wybory jeszcze nie były fałszowane). Podobnie jak potem w Polsce i USA wielu wyborców kręci, że prezydentem może zostać byle kto. Nie wspomnę już o broszce, którą ludek pis-owski kochał i pewnie nadal kocha. Jest taka, jak jej wyborcy: prezencja nieszczególna, w żadnym języku ani be ani me, jadzik sączy (platforma przez 8 lat ble ble ble ble..), IQ
IQ poniżej 30 – więc jak jej nie kochać.
Co gorsza również w demokracjach z długimi tradycjami zaskakująco dobre wyniki otrzymują prawicowi populiści. Nie sądzę, by prawo Kopernika-Greshama miało tu zastosowanie. Mechanizm wypierania dobrego pieniądza jest zupełnie inny – ludzie lokują w nim oszczędności, bo jest pewniejszy, a bieżące wydatki finansują tym gorszym. Tu nikt nie chowa lepszych polityków na później.
Czy jest szansa, że to sitko u siebie naprawimy? Mam nadzieję. Ostanie wyniki Trzaskowskiego napawają optymizmem. Kluczowe jest chyba pozbycie się źródła całego zła – czyli wpływu KK. Przykład Irlandii pokazuje, że jest to realne w czasie życia jednego pokolenia.
wyautują ziobrę za dwa lata? to byłoby sensowne. najpierw jedna poczekają jak zrobi bałagan w sądach. dereforma będzie oczywiście jedną wielką porażką. Wykorzysta to wtedy kaczyński i powie: "ok. kończymy eksperyment. ważniejsza jest jedność obozu, dlatego dałem szansę zbyszkowi ale on nie jest prawdziwym patriotą tylko pracuje dla swojego ugrupowania, co zagraża jedności a nato sobie nie możmy pozwolić! dlatego teraz o d z y s k a l i ś m y ministerstwo sprawiedliwości i skończymy reformy". W ten sposób PiS znowu będzie uzasadniał konieczność dalszego rujnowania kraju. Wyborcy znowu uwierzą, bo przecież prezes zawsze mówi prawdę i przewiduje kilka kroków wprzód. No to nie on odpowiadał za reformy tylko jakiś ziobro. Dodajmy, że Ziobry nikt nie lubi. Poparcie z łatwością przetranserować można do PiS, zwłaszzca jeśli prezes powie "odzyskaliśmy" i że Z. zdradził idęe. Również rydzyka da się udobruchać jakąś nieruchomością lub dotacją. Tak się to robiło, robi i będzie robić w PiS.
Nie wiem gdzie red Gruca to usłyszał. Fakty są inne. W tajnym zespole Kaczyńskiego jest Ziobro. Poza tym pokrzykuje on głośno o możliwym podjęciu postępowań wobec kumpli Morawieckiego. Nie robi tego bez porozumienia z kaczorem.
Kania beł jednok lepszejszy łod Gierka. Oj diridiridi uha!
Jesli rzeczywiscie nikt go ne lubi, to skąd takie wysokie poparcie, wyższe od Gowina ?
"Wybitny" doktor zastąpił by "wybitnego" magistra.Jest postęp?Oczywiście!!!