Nowy rosyjski pocisk balistyczny Oresznik to osobliwa hybryda znanych (po części od wielu dekad) technologii z epoki zimnej wojny. Pod jednym względem to jednak broń rzeczywiście niebezpieczna
Broń użyta do ataku na miasto Dniepr nie była międzykontynentalnym pociskiem nuklearnym pozbawionym głowic jądrowych – jak początkowo podawała Ukraina a za nią zachodnie media. Pocisk, który spadł na Dniepr to rzeczywiście nowy typ broni w rosyjskim arsenale – a zatem wielogłowicowy hipersoniczny pocisk balistyczny średniego zasięgu. Pod wieloma względami to broń będąca rodzajem syntezy kilku znanych od dawna technologii. Pod jednym względem to pocisk, który może rzeczywiście być groźny. I choć jego głowice wykonano z betonu i wysłano na ukraińskie miasto, jego użycie było nuklearną groźbą Kremla skierowaną do Zachodu.
Na zdjęciu: Fragment nagrania opublikowanego w sieci 21 listopada 2024 roku przez ukraińską organizację charytatywną „Come Back Alive” pokazuje błyski nad ukraińskim miastem Dniepr. AFP PHOTO / COME BACK ALIVE.
Pocisk Oresznik Rosjanie odpalili w nocy ze środy na czwartek 21 listopada z poligonu Kapustin Jar w obwodzie archangielskim. Po przebyciu z ogromną prędkością około 1000 km Oresznik uderzył w ukraińskie miasto Dniepr. Do oddzielenia głowic od pocisku, doszło jeszcze przed pojawieniem się go nad miastem. Głowic było 6, a każda z nich zawierała prawdopodobnie po 6 kinetycznych penetratorów. Kinetycznych – czyli niezawierających żadnego ładunku wybuchowego a powodujących zniszczenia samą siłą uderzenia z ogromną prędkością w cel. Według Rosjan siła uderzenia penetratora z Oresznika ma odpowiadać sile eksplozji 5 ton trotylu. W rzeczywistości jednak takie porównanie jest pod wieloma względami ułomne – penetrator uderza z ogromną mocą, ale punktowo, fala uderzeniowa wybuchowego materiału kruszącego, jakim jest trotyl, rozchodzi się sferycznie, powodując znacznie rozleglejsze zniszczenia.
Na nagraniu z kamery przemysłowej z Dniepru widać jak zestawy penetratorów z poszczególnych głowic kolejno, głowica po głowicy, uderzają w obiekty na terenie miasta.
Penetratory Oresznika wykonano najprawdopodobniej z betonu, co zdaje się potwierdzać, że pocisk skonstruowano z myślą o przenoszeniu głowic nuklearnych, a jego konwencjonalna kinetyczna wersja powstała specjalnie na użytek „demonstracji”, jaką był atak na Dniepr. Zaznaczmy przy tym, że penetratory Oresznika nie wyrządziły w Dnieprze szczególnie dotkliwych szkód.
Wielogłowicowe międzykontynentalne pociski balistyczne produkowane były przez mocarstwa atomowe od lat 60., a ściślej od wprowadzenia do służby w 1962 roku amerykańskich pocisków Minuteman będących przez dłuższy czas podstawą triady atomowej Stanów Zjednoczonych. Pociski wielogłowicowe były zdolne do wykonania uderzeń nuklearnych jednocześnie na kilka celów a ich wprowadzenie do użytku miało służyć przede wszystkim zwielokrotnieniu szansy na pełnoskalowy skuteczny atak jądrowy – bo już w latach 60. zakładano, że część pocisków może zawieść, część może zostać zestrzelona, a jeszcze inna część zostanie zniszczona na ziemi przed startem.
Oresznik jest więc przeniesieniem cechy znanej przede wszystkim z pocisków międzykontynentalnych (ICBM) do pocisku średniego zasięgu. Putin w swym czwartkowym orędziu wygłoszonym po ataku na Dniepr przyznał zresztą wprost, że Oresznik jest jakąś formą pochodną pocisków RS-28 Sarmat, czyli superciężkich międzykontynentalnych pocisków balistycznych, które Rosja oficjalnie wprowadziła na uzbrojenie we wrześniu 2023 roku po wielu latach prowadzonych ze zmiennym powodzeniem prac badawczych i testów. Trójczłonowa konstrukcja tych ogromnych rakiet ma służyć uzyskaniu przez nie prędkości hipersonicznej. Ale pod pozostałymi względami i Sarmat i jego wersja średniego zasięgu to tylko rozwinięcie technologii znanych od czasów głębokiej Zimnej Wojny.
Użycie penetratorów kinetycznych zastosowanych w konwencjonalnej wersji Oresznika również nie jest niczym nowym. Penetratorem kinetycznym jest niemal każdy pocisk amunicji strzeleckiej używanej w pistoletach, strzelbach i karabinach. Stosuje się je od dziesiątek lat w amunicji przeciwpancernej, od dawna są także wykorzystywane w niektórych pociskach rakietowych, w tym tych najbardziej zaawansowanych. Doskonałym przykładem są amerykańskie uniwersalne pociski SM-3 wykorzystywane zarówno do zwalczania celów naziemnych, nawodnych i powietrznych, jak i w roli antyrakiet systemu AEGIS BMD, zwanego popularnie amerykańską tarczą antyrakietową. Dokładnie takie rakiety czekają na ewentualne użycie w znajdującej się na terenie Polski naziemnej bazie systemu w Redzikowie pod Słupskiem, podobnie zresztą jak na pokładach amerykańskich niszczycieli Arleigh Burke i krążowników Ticonderoga tworzących morską (i zarazem główną) część systemu.
Penetratory pocisków SM-3 tym tylko różnią się od tych rosyjskich z Oresznika, że nie wykonano ich z betonu, lecz z wysoce zaawansowanych stopów najtwardszych metali.
Samo odpalenie Oresznika (czyli pocisku balistycznego przeznaczonego do przenoszenia głowic nuklearnych) w roli betonowej broni konwencjonalnej o charakterze kinetycznym również nie jest niczym nowym – zwłaszcza w rosyjskiej praktyce prowadzenia wojny w Ukrainie. Rosjanie wielokrotnie wykorzystywali do ataków na ukraińskie miasta pociski balistyczne i manewrujące różnych typów pierwotnie przeznaczone do przenoszenia głowic atomowych, jednak na potrzeby wojny konwencjonalnej zmodyfikowanych właśnie przez umieszczenie w nich głowicy z betonu. Dokładnie tak spreparowany został słynny w Polsce pocisk Ch-55, który w grudniu 2022 roku wleciał w polską przestrzeń powietrzną, by ostatecznie zaryć się w lesie pod Bydgoszczą.
Egzemplarz Oresznika użyty do ataku na Dniepr to zatem rodzaj rakietowego Frankensteina. Konstrukcja została zapożyczona z międzykontynentalnego pocisku balistycznego, ale jego zasięg – a zatem i rozmiar – znacząco zmniejszono, zostawiając zarazem zdolność do przenoszenia przez pocisk kilku niezależnych głowic. Zamiast głowic nuklearnych użyto jednak zamienników przenoszących po kilka betonowych penetratorów.
Wykorzystanie cennego i trudnego do skonstruowania hipersonicznego wielogłowicowego pocisku balistycznego do zrzucenia na Dniepr 36 kawałków betonu nie ma oczywiście żadnego wojskowego uzasadnienia – to jak strzelanie z najpotężniejszej armaty pociskiem wypełnionym trocinami. Odpalenie Oresznika to raczej gest polityczny Kremla – skierowany przede wszystkim do Zachodu i będący bardzo czytelną odpowiedzią na amerykańsko-brytyjsko-francuską zgodę na użycie broni rakietowej z dostaw z tych krajów do atakowania celów na terytorium Rosji.
Wystrzeliwując Oresznika na Dniepr Putin zademonstrował więc, że posiada wielogłowicową broń średniego zasięgu zdolną do uderzenia w cel odległy o 1000 km w zaledwie kilka minut od momentu odpalenia.
Oresznik z całą pewnością jest bronią prototypową i istniejącą w najwyżej kilku egzemplarzach. Niemniej jednak to broń, którą zachodni analitycy i planiści powinni poważnie brać pod uwagę. Właściwie z jednego tylko względu.
Putin ogłosił, że Oresznik leci w kierunku celu z prędkością 12 tysięcy kilometrów na godzinę, co ma czynić tę broń „nieosiągalną” dla zachodnich systemów przeciwlotniczych czy antyrakietowych. Choć podane przez rosyjskiego dyktatora dane odnoszą się zapewne do prędkości samych głowic (a zatem osiąganej na ostatnim etapie dolotu do celu) i mogą być lekko podkręcone dla mocniejszej wymowy jego słów, Oresznik jest z całą pewnością pełnoprawną bronią hipersoniczną i że rzeczywiście zachodnie pociski przeciwlotnicze i antyrakietowe nie zdołają „dogonić” go w powietrzu.
Absolutnie nie oznacza to jednak, że nowych rosyjskich pocisków nie da się zestrzelić z pomocą zachodnich systemów przeciwlotniczych i antyrakietowych. W zdecydowanej większości przypadków bowiem ich użycie opiera się na wystrzeleniu pocisków kursem spotkaniowym względem nadlatującej rakiety, mówiąc obrazowo zaś – na wysłaniu ich na „zderzenie czołowe” z celem, a nie na „pościg” za nim. Jeśli tylko precyzja systemów wyznaczających miejsce spotkania i samych pocisków za tym nadąży – nadlatujący hipersoniczny pocisk zostanie zniszczony nawet przez antyrakietę poruszającą się ze znacznie niższą prędkością. Dokładnie tak, jak samochód poruszający się z prędkością 50 km/h może uderzyć czołowo w nadjeżdżające z naprzeciwka auto pędzące 200 km/h.
I tak właśnie zestrzeliwane bywają inne niż Oresznik pociski hipersoniczne, których Rosja od dawna używa już do atakowania ukraińskich miast. Tak było na przykład z hipersonicznym Kindżałem zestrzelonym w 2023 roku z pomocą patriotów.
Istnieje jeden zasadniczy powód, dla którego prędkość pocisków hipersonicznych rzeczywiście bardzo znacząco utrudnia ich zestrzelenie. Nie przez to jednak, że takiego pocisku „nie sposób dogonić”, lecz ze względu na to, że jego czas lotu drastycznie skraca czas reakcji systemów wczesnego ostrzegania i systemów antyrakietowych. Okno czasowe, w którym możliwe jest namierzenie celu i podjęcie decyzji o zestrzeleniu staje się bardzo wąskie. Do tego Oresznik jest bronią wielogłowicową – skuteczne zestrzelenie go jest więc możliwe na etapie lotu przed oddzieleniem się głowic od rakiety nośnej. Ta sama cecha sprawia, że jedna rakieta może służyć do ataku na kilka – w tym wypadku najpewniej 6 – celów jednocześnie.
I to właśnie tłumaczy, dlaczego Kreml zdecydował się na przeniesienie rozwiązań z Sarmata do pocisku średniego zasięgu. Odpalenie pocisku hipersonicznego na bardzo krótkim w porównaniu ze standardami dla pocisków międzykontynentalnym dystansie rzędu 1000 km sprawia, że okno czasowe na jego zestrzelenie skraca się do zaledwie kilku minut. W przypadku ataku z zaskoczenia przeprowadzonego nagle i bez żadnego ostrzeżenia wobec państwa będącego jego celem te kilka minut może być czasem zbyt krótkim na przeprowadzenie nawet najbardziej skróconego procesu decyzyjnego będącego granicą między pokojem a wojną.
Ze względu na dystans taką bronią nie da się zaatakować np. Stanów Zjednoczonych, chyba że mówimy o ataku z dalekiej rosyjskiej północy na Alaskę. Celem ataku pociskiem średniego zasięgu mogą być natomiast europejscy sojusznicy USA. I to zapewne chciał powiedzieć Putin, opowiadając o Oreszniku w swym orędziu wygłoszonym po ataku na Dniepr.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
Oresznik
pocisk balistyczny Rosja
pocisk balistyczny średniego zasięgu
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze