0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien/ Agencja GazetaAdam Stepien/ Agencj...

Dr Adam Puławski zajmuje się szczególnie newralgicznym z punktu widzenia PiS momentem w historii Polski: relacjami polsko-żydowskimi podczas wojny, w tym zwłaszcza stosunkiem polskiego państwa podziemnego do Zagłady. Jest badaczem niesłychanie skrupulatnym i pedantycznym.

Nie takie oblicze Zagłady

W 2009 r. lubelski oddział IPN wydał jego liczącą blisko 600 stron książkę “W obliczu Zagłady. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, ZWZ-AK wobec deportacji Żydów do obozów zagłady (1941–1942)”. Z punktu widzenia rządzących praca jest problematyczna, pokazuje bowiem, że

władze RP w Londynie oraz podziemne państwo polskie traktowały Zagładę jako coś w gruncie rzeczy drugorzędnego, a sami Żydzi - obywatele RP - traktowani byli często jako obcy.

Książka jest tak obszerna, ponieważ dr. Puławski szczegółowo opisuje źródła i obficie je cytuje. Z dzisiejszej perspektywy opisana przez niego postawa władz polskiego państwa podziemnego wobec dramatu Żydów polskich wygląda na co najmniej nieczułą, a w najgorszym wypadku - podszytą przekonaniem, że Żydzi są obywatelami trzeciej kategorii.

Państwo Podziemne nie pomagało, Karski o Żydach mówił niewiele

Jak dowiaduje się OKO.press, w 2017 r. dr Puławski skończył pisać kolejną książkę. Jej tytuł mówi sam za siebie: “Cała Polska terenem krwawego tępienia Żydów. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, AK wobec eksterminacji ludności żydowskiej od Wielkiej akcji do powstania w getcie warszawskim (22 lipca 1942-19 kwietnia 1943 r.)”. Historyk opisał w niej postawę polskich polityków i dowódców ruchu oporu wobec kluczowego etapu Zagłady, kiedy to od lata 1942 r. do wiosny 1943 r. Niemcy wymordowali większość polskich Żydów (w tym 400 tys. mieszkańców getta warszawskiego).

Książka jest dłuższa od poprzedniej i jeszcze bardziej szczegółowa. Całkowicie przeczy tezie głoszonej przez polityków PiS , że polskie państwo podziemne nieustannie alarmowało Zachód i próbowało pomagać Żydom.

Dr Puławski pokazuje raczej daleko posuniętą obojętność oraz

opisuje ze szczegółami podejmowane przez rząd RP w Londynie próby cenzurowania napływających z kraju wiadomości o Zagładzie.

Podważa także powszechne przekonanie o tym, że misja Jana Karskiego miała służyć poinformowaniu Aliantów o Zagładzie. Historyk dowodzi, że cel podróży Karskiego był zupełnie inny, o Żydach mówił niewiele i przy okazji, a Zachód wiedział i tak dzięki wielu innym kanałom o niemieckich zbrodniach.

"Nie widzimy możliwości współpracy"

Nowa książka dr. Puławskiego miała zostać wydana przez IPN. Jej publikacja była dla badacza ważna także dlatego, że miała być jego rozprawą habilitacyjną.

Tymczasem, jak dowiedziało się OKO.press, IPN na kilka miesięcy włożył książkę do “zamrażarki”.

Procedury wydawnicze niespodziewanie zaczęły ciągnąć się bez końca. Zmieniono recenzentów wewnętrznych - ze specjalistów od Zagłady na historyków z IPN, którzy tematem zawodowo się nie zajmowali, ale za to mieli bliskie władzy poglądy. Jak można było przewidzieć, książka się im nie podobała. Dr Puławski wycofał ją z IPN i zaczął szukać zewnętrznego wydawcy.

W połowie lutego historyka wezwał na rozmowę prof. Włodzimierz Suleja, dyrektor Biura Badań Historycznych IPN. Prof. Suleja oświadczył dr. Puławskiemu, że “nie widzi możliwości współpracy” oraz zarzucił mu “pisanie pod tezę”. Na pytanie dr Puławskiego, czy zna recenzje jego pierwszej książki w renomowanych periodykach (bardzo dobre),

prof. Suleja miał powiedzieć, że “ma własny rozum i inne opinie nie są mu potrzebne”.

Powtórzył zarzut, że dr. Puławski dobiera sobie źródła pod tezę, ale nie podał żadnego przykładu. Zakomunikował, że “po uzgodnieniach dyrektorem Oddziału zostanie Pan przesunięty na stanowisko eksperta w oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni na Narodzie Polskim”.

W praktyce oznacza to odsunięcie historyka od pracy naukowo-badawczej.

Co innego Panfil

Dodajmy, że w tym samym czasie w lubelskim IPN pracował bez przeszkód dr hab. Tomasz Panfil, który dopiero 5 marca 2018 zrezygnował z honorowego członkostwa w organizacji “Ogniwo”, uznanej przez brytyjską organizację “Faith Matters” za neofaszystowską. Dorobek dr. hab. Panfila jest ogromny, pisaliśmy o nim wielokrotnie. Ma on także interesujące poglądy na temat sytuacji Żydów w czasie Holocaustu, zobaczcie sami, jakie:

Przeczytaj także:

IPN nie odpowiada na listy

16 lutego grupa historyków zajmujących się Zagładą zaczęła zbierać podpisy pod listem otwartym z apelem do prezesa IPN, dr. Jarosława Szarka, o przywrócenie dr. Puławskiego na stanowisko badawcze. Pod listem podpisało się wielu znanych historyków, w tym wybitni specjaliści badań nad Zagładą: prof. Barbara Engelking, prof. Jan Grabowski, prof. Jacek Leociak, prof. Dariusz Libionka.

Pod listem podpisało się także wielu zagranicznych naukowców, w tym prof. Norman Davies i prof. Timothy Snyder, światowej sławy badacze dziejów naszego regionu.

Syngatariusze listu pisali do prezesa IPN:

Próba marginalizacji dr. Puławskiego zbiega się z gorącą debatą na temat nowelizacji ustawy o IPN i może zostać odebrana jako potwierdzenie wyrażanych w niej obaw o swobodę wypowiedzi historyków zajmujących się problematyką stosunku państwa i społeczeństwa polskiego do zagłady Żydów.

Oznacza również ograniczenie pluralizmu naukowego w samym IPN, co nie przyczyni się do wzmocnienia wiarygodności tej ważnej placówki badawczej".

List został wysłany 19 lutego.

“Do tej pory nie otrzymaliśmy nie tylko odpowiedzi, ale nawet potwierdzenia, że list został odebrany” - mówi OKO.press prof. Dariusz Libionka, jeden z inicjatorów. “Rozumiem, że można nas, polskich historyków, zignorować, ale nie odpowiedzieć Daviesowi czy Snyderowi?” - ironizuje.

Sprawa odbiła się także szerokim echem w mediach: pisały o niej (chociaż w sposób mniej obszerny niż OKO.press) m.in. “Gazeta Wyborcza” czy portal radia TOK.FM.

7 marca “Wyborcza” informowała także o zawarciu przez IPN ugody ze zwolnionym w 2017 r. z pracy historykiem Pawłem Spodenkiewiczem, również badaczem Zagłady. “Przyczyną rozwiązania umowy o pracę z Pawłem Spodenkiewiczem była reorganizacja etatów w Łódzkim Oddziale Instytutu Pamięci Narodowej oraz zmiana kierunku działania pracy IPN dotyczącej polityki historycznej w związku z nowelizacją ustawy o IPN z 2016 r.” - napisano w sądowej ugodzie. Również w obronie Spodenkiewicza powstał list otwarty, na który nie było odpowiedzi.

Zapytaliśmy IPN, kiedy Instytut odpowie na list w obronie dr. Puławskiego otrzymaliśmy jednozdaniową odpowiedź:

“IPN nie komentuje tej sprawy”.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze