Ministerstwo Sprawiedliwości przekonuje, że „skończyło z łagodnym traktowaniem alimenciarzy", a dzięki wprowadzeniu „jasnych zasad i kar", ściągalność do Funduszu Alimentacyjnego wzrosła. Czy ma racje?
Polacy - bo to w większości mężczyźni są dłużnikami alimentacyjnymi (stanowią 94 proc. z nich) - nagminnie nie płacą świadczeń na swoje dzieci. Od zobowiązań uciekają również Polki - chociaż w zdecydowanej mniejszości (stanowią 6 proc. niepłacących). W sumie - według Krajowego Rejestru Dłużników - państwo wypłaca alimenty blisko 280 tys. dzieci, których rodzice nie wywiązują się z obowiązku alimentacyjnego (262 tys. ojców i 16 tys. matek).
Najnowsza wymówka alimenciarzy to gwałtownie rosnące koszty życia. Ale odpowiedzialności unikają od lat. Pracują na czarno, ukrywają dochody. Tymczasem rodzice samodzielnie wychowujący dzieci nieustannie walczą o zasądzone alimenty. Według badań przeprowadzonych przez BIG InfoMonitor, co drugi rodzic, który nie otrzymuje zasądzonych świadczeń na swoje dzieci, ma dodatkowe trudności w ich ściąganiu z powodu inflacji.
Najbardziej cierpią na tym dzieci.
W 2020 roku, w trakcie pandemii koronawirusa, co drugie niealimentowane dziecko ze względów finansowych nie wyjechało na wakacje.
3 proc. rodzin pozbawionych alimentów żyje na skraju ubóstwa, a 41 proc. skromnie.
Państwo twierdzi jednak, że "skończyło z łagodnym traktowaniem alimenciarzy". Jak to możliwe?
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Natychmiastową poprawą skuteczności egzekucji zasądzonych alimentów chwali się Ministerstwo Sprawiedliwości.
„Dzieci są najważniejsze. Musimy je chronić i otaczać opieką, dlatego stanęliśmy w obronie dzieci, których rodzice nie wywiązują się z obowiązków alimentacyjnych. Skończyliśmy z łagodnym traktowaniem alimenciarzy. Ci, którzy zalegają z zobowiązaniami, są wzywani przez prokuratora i pouczani o konsekwencjach. Unikają ich, jeżeli spłacają zaległości" – mówi Michał Wójcik, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na filmiku opublikowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości na Twitterze.
Dodaje, że dzięki zaostrzeniu przepisów ściągalność do Funduszu Alimentacyjnego wzrosła trzykrotnie.
Wskaźnik ściągalności należności rzeczywiście poprawił się w porównaniu do poprzednich lat. Ale, po pierwsze, zdaniem ekspertów, taki odsetek nie jest efektem większej skuteczności w dochodzeniu pieniędzy od alimenciarzy. Tylko - paradoksalnie - tego, że coraz mniej dzieci otrzymuje wsparcie z funduszu (o tym niżej).
Po drugie, resort Zbigniewa Ziobry pomija rosnący dług alimentacyjny.
Przypomnijmy, że z założenia świadczenia alimentacyjne mają charakter zwrotny. Oznacza to, że państwo przekazuje z budżetu pieniądze na wypłaty, które potem powinny zwrócić osoby unikające płacenia alimentów.
Odsetek zwrotów (czyli stopa zwrotów dokonywanych przez dłużników w relacji do wypłaconych świadczeń) przez lata utrzymywał się na niskim poziomie - poniżej 14 proc. Zaczął rosnąć dopiero od 2016 roku (19 proc.).
W 2018 roku wyniósł 34 proc., rok później - 43,9 proc. Według najnowszych danych w 2021 roku budżet państwa wydał na świadczenia 1,03 mld zł. A kwota zwrócona przez alimenciarzy wyniosła 513,4 mln zł. Stopa zwrotów dokonywanych przez dłużników w relacji do wypłaconych świadczeń wyniosła więc 49,8 proc.
I - zgodnie z tym, co twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości - wzrosła. Ale nie możemy zapomnieć o długu alimentacyjnym.
Rosnący dług alimentacyjny to zobowiązanie, które powstało w wyniku braku spłaty zasądzonych przez sąd alimentów. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że pod koniec listopada 2022 roku kwota zaległych zobowiązań z tytułu alimentów wzrosła o ponad 40 proc. względem zeszłego roku.
Teraz wynosi blisko 13,4 mld zł.
To najwyższa kwota od początku gromadzenia tych danych. Trudno powiedzieć więc, że to "koniec z alimenciarzami".
„Skończyliśmy z łagodnym traktowaniem alimenciarzy. Wprowadziliśmy jasne zasady i surowe kary, nawet więzienia (...) Dzięki temu ściągalność do funduszu alimentacyjnego wzrosła trzykrotnie”
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Osób, które nie płacą swoim dzieciom zasądzonych alimentów, cały czas przybywa. Jest ich o ponad 41 tys. więcej w stosunku do roku 2021.
Średnia zaległość to 48 tys. zł na osobę.
Do takiego wzrostu przyczynia się drożyzna i gwałtowna inflacja. Wielu rodziców nie wywiązuje się przez nie z obowiązku alimentacyjnego.
„Coraz więcej osób nie jest w stanie spłacić alimentów. Wzrost długu pokazuje, że społeczeństwo ubożeje, a zobowiązani do płacenia alimentów muszą wybierać czy płacić podwyższone raty kredytu, czy świadczenie” - mówi OKO.press prawniczka Zuzanna Michałek-Strzelewicz, wiceprezeska sądu dyscyplinarnego izby adwokackiej w Poznaniu i członkini zespołu do spraw kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Ale to tylko jedna z przyczyn.
"Wysoki dług alimentacyjny wynika z tego, że osoby z zasądzonymi alimentami mają ciche przyzwolenie, żeby ich nie płacić" - mówi prawniczka.
Przypomnijmy, że do 2017 roku przepisy były tak mętne, że ściganie dłużników było właściwie niemożliwe. Art. 209 kodeksu karnego, mówiący o uchylaniu się od obowiązku alimentacyjnego, dopuszczał odpowiedzialność w przypadku „uporczywego” niepłacenia. W praktyce wystarczyło co miesiąc łożyć symboliczną złotówkę, by uniknąć postępowania.
Tak alimenciarze "hakowali" system. Sytuację miało zmienić zaostrzenie przepisów kodeksu karnego.
W teorii od 2017 roku wystarczą trzy miesiące zaległości, by uruchomić całą machinę dyscyplinującą. Od wezwań do prokuratury, przez automatyczny wpis do Biura Informacji Gospodarczej i utratę zdolności kredytowej, aż po skierowanie na roboty publiczne lub odebranie prawa jazdy.
W ostateczności, gdy dłużnik naraża rodzinę na niezaspokojenie podstawowych potrzeb, sąd może zdecydować o ograniczeniu lub pozbawieniu wolności do 2 lat. Dłużnicy, wobec których zostało wszczęte postępowanie egzekucyjne, są wpisywani też do Krajowego Rejestru Zadłużonych.
"Zgodnie z prawem trzymiesięczna zaległość alimentacyjna jest traktowana jako przestępstwo. Ale zdarza się, że rodzic płaci - na przykład - 300 zł alimentów zamiast 1000 zł. I argumentuje, że na płacenie większej kwoty go nie stać. Często w takiej sytuacji nie dostaje zarzutów" - mówi prawniczka.
O tym, że mimo zaostrzenia prawa rosną długi wobec Funduszu Alimentacyjnego pisała Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z marca 2022 roku.
Rosną i to szybko. To niemal 2 mln zł dziennie w latach 2019-2021.
"Mimo wielokrotnej zmiany przepisów, system jego egzekucji wciąż miał tak wiele luk, że dłużnicy, bez problemu mogli uchylać się od płacenia alimentów i unikać konsekwencji" - pisze NIK. Podkreśla, że
„uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów jest formą przemocy ekonomicznej, a jej konsekwencje ponosi całe społeczeństwo".
"Jak pokazują statystyki w latach 2017-2020 wskaźnik skuteczności dochodzenia należności wobec funduszu alimentacyjnego wzrósł w skali kraju z 24,9 proc. do 43,2 proc." - pisze NIK.
Zaznacza jednak, że "nie był to w głównej mierze efekt zmian w przepisach i podjętych wobec dłużników działań".
"Powodem był przede wszystkim sukcesywny spadek wydatków funduszu alimentacyjnego - skoro mniej wydawano, na każdą wypłaconą złotówkę przypadało więcej odzyskanych środków, co w konsekwencji zawyżało poziom ściągalności długów".
Rekordowo wysoki dług alimentacyjny także skutek niewaloryzowania przez lata progu dochodowego, który uprawnia do pobierania świadczenia alimentacyjnego.
"Kobiety wychowujące dzieci często przekraczają ten próg i nie mogą ubiegać się o świadczenia. Relatywnie spada więc liczba osób uprawnionych do pobierania alimentów" - mówi Zuzanna Michałek-Strzelewicz.
"Waloryzacja progu alimentacyjnego powinna być ustawowo zagwarantowana, tak samo jak waloryzacja rent czy emerytur. Teraz coraz mniej dzieci dostaje alimenty i coraz mniej rodziców może składać o nie wniosek" - dodaje.
Dramatycznie niski próg dochodowy 750 zł na osobę w rodzinie był utrzymywany od 2007 roku (wtedy pensja minimalna wynosiła 936 zł brutto) do 2019 roku.
W 2019 roku próg podwyższono wzrósł do 800 zł. Wcześniej, z każdym rokiem płace rosły a wraz z nimi – pensja minimalna. W tym czasie próg ani drgnął, co oznaczało, że państwo stawiało większość rodziców przed alternatywą: albo pracujesz, albo pobierasz świadczenie.
Teraz, od października 2022 roku, kryterium dochodowe wynosi 900 zł na osobę w rodzinie. Jeżeli próg zostanie przekroczony, obowiązuje tak zwany mechanizm "złotówka za złotówkę".
Przekroczenie progu np. o 200 zł nie będzie skutkować automatycznie utratą prawa do tych świadczeń. Będzie przysługiwać w wysokości pomniejszonej o kwotę przekroczenia progu. Minimalna kwota świadczeń z funduszu alimentacyjnego przysługująca z zastosowaniem tego mechanizmu wynosić będzie 100 zł.
Kwota ta podlega zwiększeniu o wskaźnik waloryzacji co trzy lata (zmianę wprowadziła ustawa z dnia 24 czerwca 2021 roku o zmianie niektórych ustaw związanych ze świadczeniami na rzecz rodziny).
Po raz pierwszy waloryzacja zostanie więc przeprowadzona dopiero w 2023 roku.
Kim jest przeciętny Polak, który ucieka od zobowiązań alimentacyjnych? Według badań przeprowadzonych przez BIG InfoMonitor, to najczęściej mężczyzna w średnim wieku, między 35 a 45 lat. Często mieszka w województwie śląskim lub mazowieckim. Bo to właśnie one są w czołówce województw z największą liczbą dłużników alimentacyjnych.
Najgorzej jest z płatnościami na Mazowszu, gdzie kwota zaległych alimentów sięga 1,7 mld zł. A średnia kwota zaległego zadłużenia to 54 tys. zł.
Najmniej niepłacących rodziców jest w województwie opolskim - niewiele ponad 6 tys., a ich niezapłacone świadczenia są najniższe - wynoszą 279 mln zł. Pod względem liczby alimenciarzy zdecydowanie wygrywa województwo śląskie z liczbą 33 tys. osób.
Niechlubnym rekordzistą w niepłaceniu alimentów jest mieszkaniec województwa pomorskiego - jego dług przekracza 21 mln zł.
Polityka społeczna
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
alimenty
fact check
Minister Sprawiedliwości
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze