0:000:00

0:00

Wyrok wydał 20 października 2017 Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia. Sędzia Jakub Kamiński orzekł, że: Ewa Błaszczyk, Tadeusz Jakrzewski, Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz nie popełnili przestępstwa, o które oskarżyła ich prokuratura.

Śledczy zarzucili im, że 30 listopada 2016 roku wdarli się na ogrodzony teren wokół Sejmu, bez zgody Straży Marszałkowskiej i wymaganych przepustek. Czyli, że złamali art. 193 kodeksu karnego, zgodnie z którym

„Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu (...) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

Prokuratura chciała, by działacze Obywateli RP zapłacili za to grzywny - po 5 tys. złotych.

Przeczytaj także:

Sąd: Obywatele nie złamali prawa, ale nie usłyszą pochwały

Sąd jednak nie uznał za ogrodzenie wysokiego na 60 cm murka, odgradzającego chodnik od trawnika przed Sejmem. Prokuratura i pełnomocnik Kancelarii Sejmu przekonywali wcześniej, że jest to ogrodzenie i że Obywatele RP nieleganie je pokonali.

"W kodeksie karnym nie ma definicji ogrodzenia. Wysokość tu nie ma znaczenia" – uzasadniał sędzia Kamiński. "Nie wystarczy wykazać, że wolą właściciela budynku jest, by na teren wokół niego nie wchodzić. Ogrodzenie musi być konstrukcją architektoniczną istotnie utrudniającą jej pokonanie".

Wcześniej, składając zeznania, Obywatele obszernie przedstawiali motywy swojego działania; przekonywali, że wkraczając na teren Sejmu protestowali w obronie Konstytucji i przeciwko ograniczaniu praw obywatelskich. Sąd nie ocenił jednak ich działań.

"Oskarżeni oczekiwali, że usłyszą za to zachowanie pochwały i zachętę na przyszłość. Nie usłyszą" - podkreślał sędzia.

Uzasadniając wyrok sędzia Kamiński podkreślał, że Sejm jest gmachem użyteczności publicznej i w powszechnej świadomości Polaków dostęp do takich budynków nie jest limitowany. Dodał też, że Obywatele RP swoim wejściem na teren Sejmu nie zakłócili prac parlamentu.

"Takie zachowanie jest może uciążliwe dla Straży Marszałkowskiej, ale to nie wystarczy by tę wizytę uznać za wdarcie się" - mówił.

Sędzia przypomniał także, że toczy się debata publiczna czy ogrodzić teren wokół Sejmu i pojawiają się opinie, że płot będzie oznaką, że władza odgradza się od obywateli.

Prokuratura i Kancelaria Sejmu: wyrok powinien odstraszać innych

Przed ogłoszeniem wyroku, w mowie końcowej prokurator Hanna Stachowicz przekonywała, że o tym, co jest ogrodzeniem, a co nie, nie decyduje konstrukcja. Ważna jest wola dysponenta terenu i to, że nie chce, by na niego wchodzono. A liderzy Obywateli RP nie mieli zgody Sejmu na wejście, bo nie dostali przepustek.

Pełnomocnik Kancelarii Sejmu, która w procesie miała status pokrzywdzonej, zwracał uwagę na kwestie bezpieczeństwa. Mówił, że w dobie zagrożeń terrorystycznych takie incydenty obserwują potencjalni sprawcy zamachów. Śledzą też konsekwencje procesowe. Dlatego jego zdaniem czynu Obywateli RP nie można oceniać jako działanie o małej szkodliwości społecznej.

Prokuratura i Kancelaria Sejmu przekonywały, że wyrok w tej sprawie powinien działać prewencyjnie i odstraszać innych sprawców, zwłaszcza tych, którzy mogą planować zamach terrorystyczny.

Płomienne mowy wygłosili obrońcy oskarżonych. Mecenas Jacek Dubois przypomniał, że w stanie wojennym działaczom opozycji też nie stawiano zarzutów politycznych, tylko natury porządkowej. Za rozrzucanie ulotek nie stawiano zarzutów siania wrogiej propagandy, tylko zaśmiecania ulic.

Przekonywał, że oskarżeni weszli na teren przy Sejmie, by zaprotestować przeciwko władzy, która łamie prawo, Konstytucję i nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Mówił, że przy Sejmie nie ma żadnego muru, a jest on tylko w głowach pracowników Kancelarii Sejmu. Przekonywał, że oskarżeni to „czterech kontrolerów władzy”, którzy protestują gdy dzieje się źle.

Paweł Kasprzak jeszcze przed wyrokiem zapowiedział, że nadal będzie wchodził na teren Sejmu bez zezwolenia, nawet jak stanie tam wysoki na 3 metry płot. "Bo Konstytucja tego wymaga" - zwracał się do sądu.

Z wyroku uniewinniającego zadowolony był obrońca i oskarżeni. "Sąd powiedział, że teren wokół Sejmu jest miejscem otwartym dla dyskusji obywateli" – komentował wyrok mec. Jacek Dubois.

"Na to zdanie sądu czekaliśmy. Po to tam wchodzimy, by odzyskać prawo do swobodnego dostępu do Sejmu" - dodał Kinasiewicz.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura może złożyć apelację.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze