0:000:00

0:00

Akcję składania autodonosów zainicjowali Obywatele RP. Zaczęli ją na początku marca 2018 roku, gdy w miejscach publicznych (m.in. pod prokuraturami) wygłaszali oświadczenie, w którym świadomie naruszali znowelizowaną ustawę o IPN. A dokładnie - artykuł 55a, który wprowadził karę do 3 lat więzienia za przypisywanie narodowi polskiemu zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodni wojennych.

Ustawę przygotowało ministerstwo sprawiedliwości pod nadzorem wiceministra Patryka Jakiego.

Art. 55a. 1. Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367), lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości. 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności. 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w ust. 1 i 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej.

Przeczytaj także:

Oświadczenie

Wygłaszane przez Obywateli RP oświadczenie może naruszać ten artykuł, co nie znaczy jednak, że jest nieprawdziwe. Bo w swojej treści odnosi się ono do historycznych faktów, potwierdzonych także przez IPN. Oświadczenie jest standardowe i brzmi:

„Ja … oświadczam, że zbrodni na Żydach - m.in. w Radziłowie, Szczuczynie, Jedwabnem, Rajgrodzie, Goniądzu, Rutkach, Grajewie - dokonali Polacy. Uważam, że istniały powiaty, miasta, miasteczka i wsie, w których Polacy, przedstawiciele narodu polskiego, z inspiracji bądź bez inspiracji nazistów, w sposób spontaniczny lub zorganizowany, uczestniczyli w pogromach dokonywanych na ich współobywatelach, na ich żydowskich sąsiadach.

Masowe denuncjacje i popełnione w czasie II WŚ zbrodnie były w moim przekonaniu przejawem współuczestnictwa Polaków w Holocauście, aktem kolaboracji wpisującym się w zbrodnie nazistowskie, których się dopuściła III Rzesza Niemiecka.

Przypisywanie inspiracji okupantowi nie zmniejsza, a wręcz zwiększa ciężar tych haniebnych aktów, za które my jako Polacy, jako przedstawiciele narodu polskiego, również ponosimy odpowiedzialność. Wypierając się polskiej odpowiedzialności lub współodpowiedzialności, powiększamy rozmiar tamtych zbrodni, a jednocześnie umniejszamy bohaterstwo tych Polaków, którzy z narażeniem życia udzielali prześladowanym pomocy”.

Składający oświadczenie tłumaczą też w nim, że zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, którą mogą ponieść za te słowa i wyjaśniają, dlaczego mimo wszystko decydują się na takie wystąpienie.

"Ponieważ obecny prezes IPN uznaje za fakt, że „za zbrodnię w Jedwabnem w pełni odpowiadają Niemcy”, a „fakt” ten ma obecnie osłonę rangi ustawowej i próba jego podważenia jest zagrożona karą więzienia, zdaję sobie sprawę, że wygłoszonymi przed chwilą słowami popełniłem/popełniłam przestępstwo.

Nie uciekając zatem od odpowiedzialności, a odwołując się do zwykłej ludzkiej przyzwoitości oraz do zasady, że prawdę ustalają historycy, nie politycy, a także mając na względzie postulat otwartości debaty wokół trudnej historii stosunków polsko-żydowskich, składam zawiadomienie o popełnieniu przez siebie w sposób publiczny przestępstwa na podstawie art. 55a ust. 1 Ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o IPN (...)” - tłumaczą. I dodają:

„Skoro zbrojnym orężem »nowej polityki historycznej« stała się prokuratura, to obywatele mają w swoim arsenale już tylko jedną możliwość skutecznego nacisku na władzę przez zastosowanie obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec przepisów tej haniebnej nowelizacji i próbom manipulowania badaniami naukowymi”.

62 zawiadomienia, w tym 53 autodonosy

Takie oświadczenie wygłosiła m.in. Krystyna Malinowska, działaczka Obywateli RP z Bydgoszczy, która zasłynęła tym, że wytoczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu proces cywilny za publicznie rzucane obelgi o obywatelach gorszego sortu. Podobnie zrobili: była senator i europosłanka Grażyna Staniszewska i dziennikarz "Polityki" Piotr Pytlakowski. A ostatnio do akcji dołączył ekspert ds. bezpieczeństwa Piotr Niemczyk, który takie oświadczenie zamieścił na swoim profilu na Facebooku.

Po wygłoszeniu oświadczeń obywatele składają zawiadomienia do prokuratury na samych siebie, że naruszyli PiS-owską ustawę o IPN.

Z informacji uzyskanych przez OKO.press wynika, że do prokuratur trafiły już co najmniej 53 takie autodonosy. Najwięcej w Warszawie - aż 39, we Wrocławiu 6, w Bydgoszczy 7 i w Cieszynie 1.

Prokuratura przekazuje zawiadomienia do IPN, a ta - do Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i komisji oddziałowych. Czyli do swojego pionu śledczego.

Prokurator Robert Janicki z GKŚZPNP, w odpowiedzi na pytania OKO.press informuje, że w sumie

do tej pory, w związku ze znowelizowaną, ustawą o IPN, wpłynęły łącznie 62 zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa opisanego w artykule 55a (w tym wspomniane 53 autodonosy).

Jak pisze prokurator Janicki, "zawiadomienia dotyczyły publikacji prasowych, filmów oraz zamieszczanych w internecie treści, zawierających m.in. określenia »polskie obozy koncentracyjne«, »polskie obozy śmierci«, »polski Holokaust«, »polskie getto żydowskie«, bądź też wypowiedzi, że w czasie II wojny światowej Polacy brali udział w mordowaniu Żydów.

Z treści zawiadomień wynika, że autorami tych publikacji, wypowiedzi itd. mieli być zarówno obywatele polscy jak i obywatele innych państw". Także zawiadamiającymi były zarówno osoby mieszkające w Polsce, jak i za granicą.

Na razie, w sprawie zawiadomień złożonych po nowelizacji ustawy o IPN, śledczy podjęli tylko jedną decyzję - dotyczącą jednego z autodonosów. Jak podało radio RMF,

prokuratorzy z Oddziałowej Komisji w Białymstoku odmówili śledztwa, bo oświadczenie, w którym padają słowa o współudziale Polaków w mordowaniu Żydów w pogromach w Jedwabnem, czy w Szczuczynie nie jest sprzeczne z faktami.

Co zrobi IPN?

Co IPN zrobi z pozostałymi sprawami? Dla Instytutu zawiadomienia obywateli to może być tzw. gorący kartofel. PiS, po burzy jaką na świecie wywołało uchwalenie ustawy, zapowiadał, że działanie ustawy mimo że weszła w życie będzie zamrożone. Jej zgodność z Konstytucją, na wniosek prezydenta, ma zbadać kontrolowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny.

Obywatele śledztw się nie boją. Przeciwnie: chcą zmusić śledczych, a ostatecznie - sędziów, by odnieśli się do faktów historycznych przywoływanych w wygłaszanym przez nich oświadczeniu.

Prokuratorzy z pionu śledczego IPN mają dwa wyjścia. Mogą potwierdzić, że przestępstwa nie popełniono, bo pogromy na ludności żydowskiej faktycznie miały miejsce. Mogą też wykonać jakiś unik proceduralny, by sprawy nie prowadzić.

Bo trudno sobie wyobrazić, że śledczy będą stawiać zarzuty za głoszenie prawdy. Gdyby do tego doszło akcja Obywateli RP osiągnęłaby swój cel - pokazałaby absurd pisowskiej nowelizacji ustawy o IPN.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze