Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski
Krystyna Malinowska jako jedyna w Polsce pozwała Jarosława Kaczyńskiego za obelgi wobec obywateli. Chce przeprosin m.in. za „najgorszy sort Polaków”. W piątek stołeczny sąd zaczął proces w tej sprawie. Prezes PiS się na nim nie pojawił i nie zamierza stawać przed sądem. Jego adwokat przekonuje, że Kaczyński nie mógł obrazić Malinowskiej, bo jej nie zna
To precedensowa sprawa. Chodzi o obelgi, które Jarosław Kaczyński rzuca pod adresem politycznych oponentów i członków Obywateli RP w trakcie publicznych wystąpień oraz w wywiadach. Prezes PiS nie kryje emocji zwłaszcza podczas miesięcznic smoleńskich, gdy widzi lub słyszy Obywateli RP, którzy pod Pałacem Prezydenckim organizują kontrmiesięcznice.
Na te ostatnie od marca 2016 roku przyjeżdża z Bydgoszczy 55-letnia Krystyna Malinowska, działaczka Obywateli RP, która na co dzień opiekuje się niepełnosprawnym wnukiem.
Latem pisaliśmy na OKO.press, że stanie ona w procesie przeciwko Kaczyńskiemu i jego prawnikom sama, bo sąd odmówił jej adwokata z urzędu. Ale w piątek (15 grudnia 2017) pojawiła się w Sądzie Okręgowym w Warszawie z dwoma prawnikami: Piotrem Marańskim, adwokatem z Wrocławia i Krzysztofem Fraszem, radcą z Bydgoszczy, którzy zdecydowali się reprezentować ją w procesie pro bono.
W pozwie Malinowska zarzuciła Jarosławowi Kaczyńskiemu, że obelgami naruszył jej dobra osobiste. W grudniu 2015 roku prezes PiS mówił w Telewizji Republika: „Ten nawyk donoszenia na Polskę za granicę. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego.
To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony”.
Wypowiedź oburzyła wielu Polaków - nie tylko tych zaangażowanych w działalność opozycji. Była nawet akcja, by masowo składać przeciwko Kaczyńskiemu pozwy o naruszenie dóbr osobistych. Ale większość osób adresowała je błędnie na stołeczny sąd rejonowy. Dobrze pozew złożyła tylko Malinowska i sąd przyjął go do rozpoznania.
Wzięła ona do siebie wypowiedź w Telewizji Republika, a zwłaszcza część o Polakach donoszących za granicę, bo jest autorką listu do szefów Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Opisała w nim jak PiS demontuje państwo prawa.
Zabolały ją też słowa, które Kaczyński wypowiedział w grudniu 2015 roku, podczas marszu poparcia dla PiS. Mówił on wówczas o członkach KOD i innych protestujących przeciwko działaniom obecnej władzy: „To nie są ludzie którzy mają sprawne głowy, sprawnie myślą”. Według Malinowskiej tymi słowami prezes PiS naruszył jej godność.
Za oblegę uznała również słowa prezesa PiS z miesięcznic smoleńskich m.in. te o zdrajcach narodu, o ludziach specjalnej troski, nie-patriotach, elemencie zdemoralizowanym i o resortowych dzieciach.
Malinowska chce, by Kaczyński przeprosił ją w TVN, Polsacie, TVP i TV Republika oraz by wpłacił 20 tys. złotych zadośćuczynienia na cel społeczny.
Jarosława Kaczyńskiego nie było w piątek w sądzie. Nie musiał przychodzić. Reprezentowała go aplikantka adwokacka z kancelarii Bogusława Kosmusa.
Z odpowiedzi na pozew wiadomo jednak, że prezes PiS nie uznaje pozwu Malinowskiej i żąda, by sąd oddalił jej wszystkie roszczenia. Jego pełnomocnik kwestionował w odpowiedzi autentyczność obelg i to, że wypowiedział je prezes PiS. Ale nawet gdyby sąd uznał, że było inaczej, to - zdaniem prawnika -
Kaczyński nie powinien za nie przepraszać Malinowskiej, bo nie miały one adresatów, odnosiły się do oceny postaw bliżej nieokreślonego grona osób. Nie były kierowane do Malinowskiej, bo prezes jej przecież nie zna.
Prawnik uważa też, że te słowa, o które pozwała prezesa PiS Malinowska, są dopuszczalne w dyskursie politycznym.
W piątek prowadząca proces sędzia Agnieszka Wlekły-Pietrzak przesłuchała trzy działaczki Obywateli RP, które Malinowska powołała na świadków.
W swoich zeznaniach potwierdziły obelgi, które wypowiadał Kaczyński podczas miesięcznic smoleńskich.
Kinga Kamińska mówiła: „Podpisuję się pod tym pozwem, bo też czuję się obrażona tymi słowami. Sugeruje się nam ubeckie życiorysy. A ja jestem odznaczona za działalność opozycyjną w latach 80. W tamtych czasach zetknęłam się nawet z Jarosławem Kaczyńskim”.
Lucyna Łukian zeznała: „Biorę do siebie te wyzwiska, które są głęboko niesprawiedliwe i fałszywe. Wypowiada je prezes partii, choć w taki sposób zachowują się ludzie z nizin społecznych.
Trudno nie poczuć się urażonym jak kogoś nazywa się zdrajcą, gorszym sortem. Jakbyśmy byli przedmiotami, które się dzieli.”
A Ewa Trojanowska mówiła tak o obelgach rzucanych przez Kaczyńskiego: „Czuję się znieważona i obrażona. On podzielił obywateli - ci o innych poglądach są gorsi. To oburzające. Osoba o takiej pozycji nigdy nie powinna sobie na to pozwolić. Znieważa ludzi i nastawia innych przeciwko nam. Obrażony może poczuć się każdy kto nie jest z grona „dobrych panów”. Zdrajcami jesteśmy my, a nie ci co łamią Konstytucję”.
Gdy Trojanowska skończyła zeznawać sędzia powiedziała do niej: „Jest Pani wolna”. „Mam nadzieję” – zażartowała działaczka Obywateli RP wychodząc z sali rozpraw.
Następna posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na 22 marca 2018 roku. Sąd przesłucha wtedy Krystynę Malinowską, jako stronę procesu oraz liderów Obywateli RP: Pawła Kasprzaka i Tadeusza Jakrzewskiego. Obejrzy też nagrania z wypowiedziami Kaczyńskiego. Na ten termin sąd chciał wezwać również Jarosława Kaczyńskiego, by przesłuchać go jako stronę procesu. Ale aplikantka reprezentująca prezesa PiS oświadczyła, że jej klient rezygnuje z tego dowodu. Zgodnie z prawem, przesłuchanie pozwanego nie jest konieczne.
Prawdopodobnie po marcowym posiedzeniu sąd wyda już wyrok w tej sprawie.
Opozycja
Sądownictwo
Jarosław Kaczyński
Bogusław Kosmus
gorszy sort
Gotkowicz Kosmus Kuczyński i Partnerzy
Kinga Kamińska
Krystyna Malinowska
Obywatele RP
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze