0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Kilkaset osób zebrało się 4 października 2020 pod gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie, by zaprotestować przeciwko nominacji Przemysława Czarnka na szefa połączonych resortów edukacji i nauki. I uczcić pamięć dzieci, które zabiła szkolna homofobia.

W tłumie rozbrzmiewały na przemian hasła: "Precz", "Hańba".

"Pan Czarnek nie ma kontrowersyjnych poglądów, bo bicie dzieci to nie jest metoda wychowawcza, to przemoc, która w polskim prawie jest zakazana. Pan Czarnek nie ma kontrowersyjnych poglądów, bo w Polsce nie można nikogo dyskryminować ze względu na narodowość, płeć czy orientację seksualną" — mówiła Dorota Łoboda, przewodnicząca stołecznej Rady Edukacji. "Pan Czarnek, powinien być ministrem wszystkich uczniów, uczennic, studentów i studentek, ale nie nie jest i nie będzie, bo dyskryminuje kobiety. Uważa, że kobieta jest stworzona do rodzenia dzieci. Jak będzie wspierał studentki i młode naukowczynie? Nie będzie, bo chce, żebyśmy wszystkie siedziały w domach. Pan Czarnek, w końcu nigdy nie zajmował się edukacją. Typowany był na ministra sprawiedliwości, ale zwolnił się urząd w MEN.

I homofob znakomicie nadał się dla tej władzy. Wszyscy uczniowie i studenci mają prawo czuć się bezpiecznie, a pan Czarnek tego nie gwarantuje. Dość!".

"Po Zalewskiej i Piontkowskim wydawało się, że nic gorszego nie spotka polskiej szkoły, ale jednak spotka ją Czarnek - czarny sen polskich uczniów. Homofob, hipokryta, człowiek, który o LGBT mówi, że nie są ludźmi, a prawa człowieka to bzdura" — mówiła Joanna Senyszyn, posłanka Lewicy. "Jako minister będzie medale komisji edukacji rozdawał nauczycielom za homofobię, tak jak jako wojewoda, rozdawał je radnym sejmików, którzy przyjęli uchwały anty-LGBT. Jest to człowiek niebezpieczny, który nie wiadomo czy wierzy w to, co mówi, ale na pewno wierzy we własną karierę, którą chce robić po trupach dzieci i młodzieży. Pora skończyć z takimi ludźmi na stanowiskach".

"Nie bądźcie obojętni"

Problem samobójstw dzieci i młodzieży LGBT, który wrócił do debaty po śmierci 12-latki z Kozienic, poruszył Hubert Sobecki z "Miłość nie wyklucza". "Brawo dla was, że nie jesteście obojętni, tak jak obojętni od lat są nasi rodacy. Kiedy po śmierci Dominika po raz pierwszy paliliśmy tutaj znicze, wyszła do nas ówczesna minister Kluzik-Rostkowska. Przez 10 minut mówiła, że potępia wszelką przemoc. »Jaką przemoc? Jaka przemoc sprawiła, że dzieciak się powiesił?« - pytaliśmy. W końcu wykrztusiła słowo homofobia, a my zapisaliśmy sobie ten moment, bo w końcu przedstawiciel państwa użył tego słowa i zauważył, że Dominik mógł żyć.

Dzisiaj wyliczamy imiona, ale to nie ostatnie, będą kolejne. To się nie zatrzyma, dopóki będziemy obojętni. Nas jest tu dziś garstka w 38-milionowym kraju. Jak to o nas świadczy? Kim jesteśmy? Zawsze są ważniejsze sprawy. Walczymy o demokrację albo o dobrą zmianę. Walczymy z układem albo o dobre imię polski za granicą.

Nie obchodzi mnie to — w Polsce giną dzieci i macie coś z tym zrobić".

"Zuzi nie ma już z nami, ale homofobia została" — dodawał uczeń, Maciej Rajczak z Młodej Lewicy. "Dwa dni temu, moi przyjaciele próbowali złożyć pod MEN kwiaty i znicze dla Zuzi. Zostali nazwani tęczowymi, wariatami, utrudniono im uczczenie pamięci dziewczyny. To było to samo zachowanie, co hejt w internecie. Od tego się zaczyna, a potem są prześladowania i próby zabójstwa.

Z czym mamy do czynienia? To niezdiagnozowana i nieleczona czysta nienawiść. Taka sama nienawiść emanuje od Czarnka, człowieka, który mówił, że są lepsi i gorsi ludzie. Kiedy zostanie ministrem to nie będzie już cichego przyzwolenia, ale systemowa opresja.

Boję się szkoły, w której remont przeprowadzi Czarnek. Boję się, że wychowa nowe pokolenie zniszczone nienawiścią i zabobonem.

Pamiętajmy, prawa człowieka są ponad podziałami".

"To nie jest normalne!"

"Myślę, że wszyscy przyszliśmy tu nie tylko w oburzeniu, złości i bezsilności, ale też ze świadomością, że polska edukacja znajduje się w głębokim kryzysie. Kryzysie spowodowanym wieloletnimi zaniedbaniami, reformą, atmosferą po strajku nauczycieli, nauczaniem zdalnym - zupełnie nie przygotowanym przez MEN, z którym nauczyciele, uczniowie i rodzice zostali sami. I w takim momencie rząd wymyśla nowego ministra, który nie jest zainteresowany poprawą jakości edukacji.

Minister zainteresowany jest błyskiem fleszu i toczeniem ideologicznych wojenek.

To jest skandal i ta decyzja oznacza kompromitację rządu. Spotykam się ze stwierdzeniem, że to oczywiste, że rząd PiS tak ma, że nie przejmuje się edukacją; że to kolejna osoba, która jest homofobem, antysemitą i kwestionuje prawa człowieka. Ale jak przyszłam wam powiedzieć, że to nie jest normalne. Nie możemy przyzwyczajać się, że ktoś taki jest na stanowisku ministra. Nie wolno nam akceptować systemowej nienawiści" — mówiła nauczycielka, Justyna Drath.

"Chciałam zwrócić się do nauczycieli. Wiem, że jesteście w kryzysie. Część z was już zrezygnowała albo myśli o tym, żeby odejść z zawodu. Ale walki nie wygrywa się od razu, a ja jestem przekonana, że my ją wygramy, a osoby, które dziś podejmują decyzje dotyczące oświaty, zostaną skompromitowane.

Uczniowie i uczennice, nie dajcie sobie wmówić, że wasze żądania są z kosmosu. Macie prawo do akceptacji, szkoła ma was wzmacniać, ma wam pokazywać, że świat jest piękny, a nie dostosowywać was do chorych norm powstałych w głowach fanatyków. Panie ministrze, patrzymy na pana!".

"Czarnek - polityczny chuligan"

"Precz panie ministrze, nie chcemy tu pana" — krzyczał związkowiec Piotr Szumlewicz. "Mówią nam, że powinniśmy dać mu szansę, ale problem polega na tym, że Czarnek nie był politycznym chuliganem 25 lat temu. On jest nim dziś. On dziś nienawidzi LGBT, on dziś gardzi kobietami. Dlatego nie powinien mieć tu wstępu. Ostatnio coraz rzadziej przytaczamy punkty Konstytucji RP. Warto je przypomnieć, bo to nimi też gardzi Czarnek:

  • art.30 - »Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych«. Godność ateistów, osób niebinarnych, homoseksualnych, feministów też, panie ministrze!;
  • art. 31 - »Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych«. Wolność osób LGBT też jest chroniona!;
  • art. 32 - »Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny«- Nikt, panie ministrze, kobiety też!«;
  • art. 33 - bo ma pan dziwne wyobrażenie na temat rodziny - »Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym«;
  • art. 25 - »Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym«".

"My licealiści, boimy się prawicy. Boimy się, że jak wyjdziemy na ulicę z tęczową przypinką to zostaniemy zaatakowani przez policjanta albo przypadkową osobę" — dodawał w imieniu uczniów Szymon z warszawskiego licealnego komitetu antyfaszystowskiego. "Co nam w szkole przeszkadza? Dużo, by wymieniać, ale drażni nas, że w Polsce gloryfikuje się zbrodniarzy wojennych. Ile jeszcze mamy słuchać o Łupaszce czy Burym? Polityków nie obchodzi nauka, nie obchodzą ich mniejszości. Obchodzi ich tworzenie mitów narodowych. Wiecie ile razy w nowej podstawie programowej do historii pojawia się słowo »naród«? 144 razy! Dlaczego naród ma być ważniejszy od mniejszości, które realnie zbudowały i wciąż budują polską kulturę?".

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze