„Z ręką na sercu mogę powiedzieć – pandemia jest pod kontrolą" – zapewniał w Salonie Politycznym Trójki wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Przeczą temu statystyki i sytuacja w szpitalach. Od soboty wszyscy będziemy musieli nosić maseczki na ulicach czy podwórkach
Od soboty 10 października poczujemy się trochę jak na wiosnę – cały kraj znajdzie się w zagrożonej koronawirusem „żółtej strefie". Do tej pory Ministerstwo Zdrowia wyznaczało te strefy kierując się liczbą nowych wykrytych przypadków w ciągu ostatnich 14 dni. Ponieważ jednak „żółtych" powiatów byłoby ponad 100, władze zdecydowały rozciągnąć ograniczenia na cały kraj. W strefie „czerwonej" znalazły się 32 powiaty i sześć miast na prawach powiatu: Grudziądz, Piotrków Trybunalski, Suwałki, Sopot, Kielce i Koszalin.
Najważniejsza zmiana dla nas wszystkich to przywrócenie nakazu zasłaniania ust i nosa na otwartej przestrzeni w miejscach publicznych, czyli na przykład na ulicach, placach, podwórkach. Nie będzie trzeba nosić maseczek w parkach, zieleńcach, w lasach czy na plażach. Już kilka dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski i komendant główny Policji Jarosław Szymczyk zapowiedzieli, że nakaz zasłaniania ust i nosa będzie egzekwowany surowiej niż do tej pory. Za jego nieprzestrzeganie grozi mandat 500 zł. Osoby, które z przyczyn zdrowotnych nie mogą nosić maseczki, będą potrzebować zaświadczenia od lekarza, żeby uniknąć kary.
Na czwartkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki powiedział, że mieliśmy w czwartek rekordowy przyrost zakażeń – o 30 proc. „W przypadku takiej dynamiki podwojenie liczby zakażeń będzie zachodziło mniej więcej co trzy dni. To już jest bardzo duża liczba i chcemy, żeby nastąpiło jej wypłaszczenie".
Gdyby rzeczywiście mogło się dziać tak, jak mówi premier, to w niedzielę mielibyśmy 8,5 tys. nowych przypadków. To może być przesada – z takimi wzrostami mieliśmy do tej pory do czynienia w pierwszej fali epidemii, gdy nie wprowadzano jeszcze środków zaradczych. Z drugiej strony żaden kraj, w którym wskaźniki zakażeń i hospitalizacji szybują tak do góry jak teraz w Polsce, nie ma epidemii SARS-CoV-2 pod kontrolą. Tak wygląda przyrost nowych wykrytych przypadków – w czwartek było ich 4280. I to w sytuacji, gdy powinno być ich mniej, bo od września testuje się przede wszystkim pacjentów z objawami, nie robiąc badań przesiewowych w zakładach pracy ani nie testując osób w kwarantannie.
A tak wyglądały nowe przypadki we Włoszech na wiosnę: nie chodzi tu o liczby, ale o procentowy przyrost liczby przypadków każdego dnia i stopień „stromości" czy może „niewypłaszczenia" krzywej. Podobnie „strome" są te wykresy i dla Hiszpanii, i dla Stanów Zjednoczonych, dla Rosji czy Brazylii.
We wszystkich tych krajach nie udało się uniknąć przeciążenia szpitali, nie mówiąc o kontroli epidemiologicznej – czyli możliwości wykrywania, izolowania i wygaszania ognisk epidemii poprzez izolacje czy kwarantanny. U nas o tym, że epidemia nie jest pod kontrolą, świadczą również informacje płynące z wojewódzkich stacji sanitarno-epidemiologicznych.
„Cała Wielkopolska ma dziś ogromny problem z rozproszonymi zakażeniami. Jesteśmy w tej kategorii w krajowej czołówce" – mówiła „Gazecie Wyborczej" Jadwiga Kuczma-Napierała, szefowa wielkopolskiego Sanepidu. Rozproszone zakażenia oznaczają, że ludzie nie wiedzą, gdzie się zarazili. W czwartek również łódzki Sanepid przyznał, że najwięcej ma zakażeń o nieustalonym pochodzeniu. Z punktu widzenia Sanepidów epidemia na pewno nie jest pod kontrolą.
Trudno też mówić na razie o kontroli, jeśli chodzi o służbę zdrowia. Premier i minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedzieli co prawda w czwartek zwiększenie puli łóżek dla chorych na COVID-19 do 13,5 tys, czyli ponad dwukrotnie. Na razie jednak w wielu szpitalach w pośpiechu przerabia się sale na oddziałach niezakaźnych na potrzeby pacjentów wymagających podawania tlenu, a na OIOM-ach brakuje miejsc. „Boję się, że niedługo będę musiała wybierać, kogo przyjąć do szpitala" – mówi OKO.press lekarka z wojewódzkiego szpitala wielospecjalistycznego:
Liczba nowych hospitalizacji nieco w czwartek zwolniła (jest 4128 zajętych łóżek), ale wciąż pnie się do góry.
Zajętych respiratorów jest 296 i tu widać też inną tendencję – rośnie odsetek osób hospitalizowanych, które wymagają intensywnej terapii. W czwartek było to 7,15 proc., podczas gdy przed ostatnimi wzrostami wahał się on pomiędzy 3 a 5 proc. Może to oznaczać, że teraz przyjmuje się do szpitala cięższe przypadki, albo też – że przebieg choroby jest ciężki.
W związku z tak szybko przyrastającą liczbą zakażeń możemy się niestety spodziewać w najbliższych dniach znacznego wzrostu zgonów z powodu COVID-19. W czwartek ministerstwo poinformowało o śmierci 76 osób w wieku od 47 do 95 lat, z tego 68 z chorobami współistniejącymi.
Razem wykryto już 111 599 przypadków zakażenia SARS-CoV-2. Zmarło 2867 osób. Aktualnie zakażone są 32 241 osoby, a zakażenie przeszło 76 490.
Ilość aktywnych przypadków wzrosła aż o 3060.
A tak to wygląda w podziale na województwa:
źródło: COVID-19 w Polsce/Michał Rogalski
źródło: COVID-19 w Polsce/Michał Rogalski
Najwięcej przypadków wykryto w województwie mazowieckim, ponad 6 tys., a najwięcej przypadków na liczbę mieszkańców w województwie pomorskim. Trzeba jednak wziąć pod uwagę różnice w tempie i możliwościach testowania: na Mazowszu w ostatnim tygodniu odsetek testów pozytywnych wyniósł 4,67 proc., na Pomorzu aż 9,39 proc. „Rekordzistą" jest Podkarpacie z aż 64,47 proc. Oznacza to, że gdybyśmy znali prawdziwe rozmiary epidemii, Podkarpacie i Pomorze przesunęłyby się prawdopodobnie na wyższe pozycje, jeśli chodzi o liczbę zakażeń.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykonaniu rekordowej liczby testów: 44 113.
Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych martwi się w związku z tym, czy ich wystarczy, bo już są sygnały o brakach.
Niestety takie komunikaty będą się powtarzać, dopóki nie uda się „wypłaszczyć krzywej", co jest też zadaniem dla nas, obywateli. Maseczki, dystans, unikanie dużych imprez i zgromadzeń, praca z domu, jeśli to możliwe – to wszystko prędzej czy później przyniesie skutek.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze