0:00
0:00

0:00

Wypadek miał miejsce na drodze krajowej nr. 10. Pędząca ok. 130 kilometrów na godzinę limuzyna Żandarmerii Wojskowej, wioząca Macierewicza uderzyła w stojące na czerwonym świetle pięć samochodów. Za nią podążył drugi samochód, również należący do Żandarmerii.

Przeczytaj także:

Przyczyny wypadku poznaliśmy jednak już wcześniej. Powodem była zbytnia porywczość kierowcy Macierewicza, albo jego pasażera. Z "Super Expressu" dowiadujemy się, że:

Źródło: "Super Express"

Okazało takie słowa z ust ministra nie padły, ale, jak wyliczyła "Wyborcza", mniej więcej tyle czasu zajęło ministrowi przemieszczenie się z Wojskowych Powązek do toruńskiej szkoły ojca Rydzyka.

Z Warszawy do Torunia w godzinę i 45 minut? Z takiego wyniku dumny byłby nawet rajdowiec Krzysztof Hołowczyc. Sam ojciec Rydzyk stwierdził, że minister Macierewicz musiał przybyć do Torunia odrzutowcem.

Sprawdziliśmy, z jaką prędkością musiał jechać samochód ministra, by zmieścić się w takim czasie.

Do wyboru jest kilka tras, ale wybraliśmy tę biegnącą przez drogę krajową nr 10 (bo tą trasą Macierewicz wracał). Mapy Google pokazują, że to ok. 212 kilometrów. By w takim czasie się wyrobić, samochód musiałby jechać ze średnią prędkością przekraczającą 121 kilometrów na godzinę.

Przypominamy, że na DK10 najszybciej jechać można z prędkością 100 km/h i to wyłącznie na wybranych fragmentach. Doliczając opóźnienia związane z wsiadaniem i wysiadaniem z samochodu, zwalnianiem przy zjazdach i spowolnieniami z powodu ruchu na drodze, wychodzi, że samochód z ministrem momentami musiał jechać znacznie szybciej.

Minister Macierewicz mógł jeszcze wybrać podróż autostradami A1 i A2. To trasa dłuższa (258 km), ale przynajmniej ograniczenia prędkości są mniejsze (do 140 km/h). Jednak nawet wówczas samochód ministra musiałby znacząco ją przekroczyć. Żeby przejechać taki dystans w godzinę i 45 minut musiałby osiągać zawrotną średnią 146 kilometrów na godzinę!

Ministrowi Antoniemu Macierewiczowi życzymy mniej wypełnionego kalendarza i zapiętych pasów.

;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze