Puszcza Amazońska jest symbolem najdzikszej przyrody, ostoją różnorodności biologicznej, zwaną zielonymi płucami świata. Dziś przyrodniczy raj zmienia się w czarne pogorzelisko. Skalę katastrofy pokazują zdjęcia zrobione na zlecenie brazylijskiego oddziału Greenepeace. "Bez Puszczy Amazońskiej nie uda nam się powstrzymać katastrofy klimatycznej"
Od początku 2019 roku brazylijski Narodowy Instytut Badań Kosmicznych naliczył blisko 73 tys. pożarów w Brazylii. Większość - na obszarze Puszczy Amazońskiej. To aż o 83 proc. więcej niż rok temu o tej samej porze. Prawie tak samo źle było tylko w 2016 roku, choć liczba pożarów była trochę mniejsza. 19 sierpnia leżąca na obszarze Amazonii brazylijska prowincja Amazonas ogłosiła stan wyjątkowy. Tego samego dnia kłęby czarnego dymu spowiły miasto São Paulo, tak że zapadła niemal ciemność.
"Obszar, który najbardziej ucierpiał w trakcie pożarów, nazywany jest tzw. brazylijską granicą rolniczą (Agricultural Frontier - ang.). To newralgiczne miejsce, które oddziela dwie istotne strefy: pierwsza to gigantyczny obszar rolniczy (środkowy-zachód Brazylii), druga, to wciąż dobrze zachowany, różnorodny teren lasów deszczowych Amazonii (na północy)" - mówił portalowi "Noizz" prof. Paulo S. de Cortes, geograf z Federalnego Uniwersytecie Western Pará.
To nie przypadek, bo las deszczowy tak łatwo się nie pali. Naturalne pożary wybuchają tu bardzo rzadko, w wyniku uderzeń piorunów. A i tak często są szybko tłumione przez naturalną wilgotność. Jednak połączona z wylesianiem ekspansja rolnictwa sprawiła, że Puszcza Amazońska - choć brzmi to nieprawdopodobnie - stała się podatna na suszę.
A zdecydowana większość tegorocznych amazońskich pożarów to wynik celowych podpaleń - głównie po to, by zyskać ziemię pod pastwiska i pola uprawne. Doszło do nich również na obszarach objętych ochroną.
Znany z niechęci do ochrony przyrody prezydent Brazylii Jair Bolsonaro przymyka oko na ten proceder. Nic dziwnego, bo jeszcze w swojej kampanii wyborczej mówił, że udostępni Amazonię przedsiębiorcom. Nawet kosztem przyrody i plemion indiańskich, z których część wciąż żyje w izolacji, na poziomie technologicznym nieodległym od epoki kamiennej.
Rozmiar katastrofy pokazują zdjęcia zrobione 23 sierpnia przez brazylijski oddział Greenepeace.
Skala tych pożarów jest tak duża, że nie są już tylko wewnętrznym problemem Brazylii, czy w ogóle Ameryki Południowej.
A to dlatego, że Puszcza Amazońska w istotnym stopniu kształtuje ziemski klimat.
"Niszczenie lasów ma bezpośredni związek z kryzysem klimatycznym. Wzrost wylesiania i pożarów w Amazonii oznacza większą emisję gazów cieplarnianych i większe globalne ocieplenie - co sprawia, że ekstremalne zjawiska pogodowe są silniejsze i bardziej niebezpieczne. A także zagraża lasom, różnorodności biologicznej, dostępowi do żywności i zdrowiu ludzi" - alarmuje w komunikacie prasowym Greenpeace Polska.
Krzysztof Cibor z Greenpeace Polska:
"To co widzimy na zdjęciach brazylijskiego Greenpeace jest przerażające co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to dokumentacja wielkiej straty, ale też wielkiego zagrożenia dla nas wszystkich, gdyż bez Puszczy Amazońskiej nie uda nam się powstrzymać katastrofy klimatycznej.
Po drugie - to dowód na to, do czego jest w stanie doprowadzić ludzka pycha i chciwość. Płonąca Amazonia to sygnał alarmowy dla nas wszystkich".
Wyjaśniał to w rozmowie z "Newsweek Polska" dr Łukasz Kozub, biolog z Uniwersytetu Warszawskiego. "Nie wiemy jeszcze, jakie typy lasów dokładnie płoną - te na gruncie mineralnym, czy może lasy położone na torfowiskach. Gleba lasów rosnących na torfowiskach zawiera tam bardzo dużo węgla. Podczas takiego pożaru płoną nie tylko drzewa, ale też ten węgiel, skumulowany tam przez setki tysięcy lat. Uwalnia to olbrzymie ilości dwutlenku węgla, który trafia do naszej atmosfery" - mówił naukowiec.
"Już teraz emisja CO2 jest jednym z powodów gwałtownych zmian klimatycznych, których skutki powoli zaczynamy odczuwać na własnej skórze. Pożary olbrzymich terenów torfowych mogą być kolejnym katalizatorem tych procesów" - dodał.
Zaniepokojenie wyraziły głowy wielu państw na świecie. „Nasz dom płonie. Dosłownie. Amazonia, która produkuje 20 proc. naszego tlenu, jest trawiona przez pożary. To jest międzynarodowy kryzys” - napisał na Twitterze prezydent Francji Emmanuel Macron. I wezwał członków grupy G7, która zrzesza najbardziej uprzemysłowione kraje świata, do zajęcia się tym - jak go nazwał - "międzynarodowym kryzysem".
Bolsonaro początkowo zareagował oburzeniem, wcześniej oskarżając ekologów o podpalenia. "To kolonialne myślenie niedopuszczalne w XXI wieku" - powiedział. A nawet pozwolił sobie na całkowicie niedyplomatyczne żarty z żony francuskiego prezydenta.
Ale w końcu zmiękł, w obawie przed międzynarodowymi sankcjami. I specjalnym dekretem oddelegował do walki z pożarem 44 tys. żołnierzy i lotnictwo wojskowe.
Jak podał portal "Politico", podczas konferencji prasowej 26 sierpnia Macron powiedział, że klub krajów G7 zdecydował się na utworzenie funduszu o wartości 20 milionów dolarów, który ma wesprzeć walkę z pożogą Amazonii.
O falach pożarów ostatnio media informują coraz częściej. Płonie również południowa Afryka. Jak podała agencja prasowa Bloomberga 23 sierpnia, tylko w ciągu 48 godzin w Angoli wykryto blisko 7 tys. pożarów. a w Demokratycznej Republice Konga - prawie 3,5 tys. Tam również, taka jak w Amazonii, pożary to efekt gospodarki żarowej - celowego wypalania terenów przyrodniczych dla potrzeb rolnictwa i hodowli.
Na początku sierpnia głośno było również o pożarach tajgi syberyjskiej, które płonęły już kilka tygodni. Dopiero wtedy prezydent Rosji Władimir Putin wysłał siły do gaszenia ognia, który objął już terytorium wielkości Belgii.
Syberyjskie pożary to efekt katastrofy klimatycznej - przesuszone, łatwo się zapalają.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze