4 minuty po dziesiątej rano, w miły poniedziałkowy (17 września 2018) ranek, przed gmachem Prokuratury Okręgowej przy Chocimskiej w Warszawie odbył się pokaz środków pirotechnicznych. Race dymiły na czerwono i niebiesko. Wyglądało imponująco. Ta patriotyczna oprawa, wypisz wymaluj z Marszu Niepodległości towarzyszyła pikiecie sześciorga osób, które chciały „okazać niezadowolenie” z decyzji pani prokurator Magdaleny Kołodziej.
Tylko jedna straciła przytomność
„Okazać niezadowolenie” to cytat z pani prokurator. Uznała ona, że należy umorzyć śledztwo w sprawie napaści na 14 kobiet, które stanęły na drodze ostatniego Marszu Niepodległości z hasłem „Faszyzm Stop”.
Uczestnicy patriotycznego pochodu pluli na nie, kopali, ciągnęli za włosy, wyzywali, ale – jak uzasadniła decyzję o umorzeniu postępowania prokurator Magdalena Kołodziej – w ten sposób chcieli tylko „wyrazić swoje niezadowolenie”.
Poza tym tylko jedna z kobiet straciła przytomność, reszcie nic się nie stało. Parę siniaków, uraz głowy, naderwanie kręgosłupa, krwiaki i nic więcej.
Sześć osób, które urządziły dzisiaj pikietę nie ukrywało twarzy, nie utajniło nazwisk. Byli tylko i po prostu niezadowoleni.
- Marta Hallay-Suszek, fizyczka,
- Rafał R. Suszek też fizyk,
- prawnik Michał Wojcieszczuk,
- informatyk Konrad Korzeniowski
oraz dwóch pisarzy i reporterów:
- Bartek Sabela i
- Ziemowit Szczerek.
Na ulicy przed budynkiem prokuratury napisali sprayem „Okazujemy tylko niezadowolenie”. Później stanęli tuż przed drzwiami do Prokuratury trzymając dwie tablice.
Na jednej napisali:
„Prokuratura Krajowa IV RP Akuszerką Faszyzmu. Cały aparat buduje swoją RzeszęPospolitą”.
Na drugiej:
„Prokurator Kołodziej! Partia Przeminie, Hańba Pozostanie. 11 XI 2017 Pamiętamy. Zapisane będą czyny o rozmowy”.
„Kraj nam się faszyzuje, nie?”
– odpowiada Rafał R. Suszek na pytanie, po co protestują.
„Tak z grubsza. I o tym jest ta bajka. Myślę o wydarzeniach, które miały miejsce 11 listopada 2017 roku na moście Poniatowskiego, gdzie grupa obywatelek została poddana de facto miękkiemu linczowi ze strony wzmożonych pseudopatriotycznie oprychów z symboliką narodowo-wyzwoleńczą na ciele i uciskającą mózg. Z grubsza rzecz biorąc to dlatego”.
Pikieta trwa już 20 minut i nic. Żywej duszy. Policyjnej, ni prokuratorskiej. Nikt nie wychodzi z budynku, ochroniarze, trochę starsi już panowie, dyskretnie i delikatnie, niezaczepnie spoglądają z hallu. Nie reagują. Kilka osób wygląda przez okna, ale szybko się chowają.
Gdzie jest policja? Stoi w korku?
„Wiadomo, że reagować w świetle kamer i przy mikrofonach to trochę nie wypada – mówi Bartek Sabela. – Za parę dni mam sprawę sądową o podobną sprawę. Zostałem zdjęty z ulicy dopiero, gdy już byłem sam, odchodziłem i wsiadałem do auta”.
TVP zawsze na miejscu
Jeszcze w trakcie sprayowania haseł na jezdni, podjeżdża samochód z TVP. Wysiada czterosobowa ekipa filmowa i jak zaczarowana mija protestujących, jakby nie istnieli. Idzie pan redaktor, operator, dźwiękowiec i asystent, wszyscy w sennych marach. Mijają główne wejście zatarasowane przez pikietę, czyli obrazek extra newsowy i kierują się do bocznej furtki.
Sprawdzamy po chwili, gdzie zniknęli. Trudno uwierzyć: nagrywają rozmowę z samym rzecznikiem Prokuratury Okręgowej prokuratorem Łukaszem Łapczyńskim.
Pikietujący także podbiegają do ogrodzenia, za którym nagrywa TVP. Rozwijają transparent, skandują PROKURATOR WSPIERA FASZYZM! PROKURATOR WSPIERA FASZYZM! I nic. Jakby ich cały czas nie było. Albo naprawdę nie istnieją, albo ekipa TVP i rzecznik prokurator Łapczyński udają, że nie widzą i nie słyszą.
Po chwili nagranie się kończy, więc krzyczę do pana prokuratora „przepraszam, panie rzeczniku, panie prokuratorze, proszę o wypowiedź dla OKO.press”. Nic, ja też jestem niewidzialny i niesłyszalny.
Po 45 minutach wszyscy się rozchodzą, a panowie z ochrony odcinają wiszący na drzwiach, pozostawiony baner „Okazujemy niezadowolenie”.