Na 9 posiedzeń Rady UE ds. edukacji minister zjawiła się raz i to dopiero, gdy zaczęła przygotowywać się do roli europarlamentarzystki. Aż cztery spotkania odbyły się bez reprezentacji MEN, m.in. te, na których dyskutowano o promowaniu podstawowych wartości UE, edukacji włączającej i równości. Dlaczego minister unikała europejskiej debaty o edukacji?
Na absencje minister zwrócił nam uwagę nasz czytelnik i ekspert ds. edukacji Jerzy Wiśniewski. Od początku kadencji PiS, Rada UE ds. Edukacji, Młodzieży, Kultury i Sportu Unii Europejskiej spotkała się 9 razy:
W tym czasie minister Anna Zalewska osobiście pojawiła się na posiedzeniu Rady raz i to dopiero w listopadzie 2018 r., czyli mniej więcej, wtedy gdy stało się jasne, że porzuci dotychczasową funkcję w rządzie PiS i swoją deformę edukacji na rzecz kariery w europarlamencie.
Co więcej, aż na cztery posiedzenia rady Anna Zalewska nie wysłała żadnego reprezentanta Ministerstwa Edukacji Narodowej. Tak stało się np.:
Temat jedynego spotkania, na którym pojawiła się Anna Zalewska, był dla niej wygodny. Dotyczyło ono bowiem programu „Erasmus+".
Od tego czasu nie było innego posiedzenia. Kolejne zaplanowane jest na 22-23 maja 2019, czyli tuż przed europejskim testem minister Zalewskiej. Wybory do Europarlamentu odbędą się w Polsce 26 maja.
Kwestie, którymi zajmuje się Rada - ogólnie edukacja - podlegają oczywiście gestii państw członkowskich UE.
[Rada Unii Europejskiej to instytucja reprezentująca rządy państw członkowskich. Nieformalnie nazywana jest Radą UE. Na jej forum spotykają się ministrowie wszystkich państw UE, by przyjmować przepisy i koordynować politykę.]
Forum Rady UE służy więc wymianie doświadczeń, nawiązywaniu współpracy oraz debacie na temat fundamentalnych wartości zapisanych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej, czyli: „poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn".
Absencje minister i przedstawicieli MEN można czytać na trzy sposoby: jako wyraz strachu, urazy lub zwykłego lekceważenia.
Po pierwsze, kryzys praworządności, postawił pod znakiem zapytania to, czy Polska rządzona przez PiS wciąż jest państwem, które jest wierne wartościom zapisanym w art. 2 Traktatu o UE. Konflikt pomiędzy Komisją Europejską a Polską naturalnie przekłada się na pracę i stanowiska poszczególnych ministrów w różnych instytucjach i ciałach UE.
Nieobecność minister można więc rozumieć jako wyraz strachu przed krytyką.
Jak minister bez mrugnięcia okiem miałaby przyjmować zalecenia dotyczące promowania podstawowych wartości Unii Europejskiej, reprezentując kraj, który je depcze?
Podobnie można rozumieć nieobecność na posiedzeniu dotyczącym edukacji włączającej i promującym szeroko pojętą równość. Minister Anna Zalewska dała się poznać jako przeciwniczka edukacji antydyskryminacyjnej.
Zdjęła ze szkół obowiązek prowadzenia takich działań i wielokrotnie przestrzegała dyrektorów przed podejmowaniem działań promujących tolerancję wobec osób LGBT. Tak było np. podczas Tęczowego Piątku czy Deklaracji LGBT+ dla Warszawy, która ma wprowadzić dobrowolną edukację seksualną i antydyskryminacyjną zgodną ze standardami WHO we wszystkich stołecznych szkołach.
Druga hipoteza dotyczy stricte idee fixe minister Zalewskiej, czyli reformy edukacji. Komisja Europejska krytykowała bowiem pomysł likwidacji gimnazjów. Chodziło głównie o to, że reforma skróciła edukację ogólną z dziewięciu do ośmiu lat.
Jak pisał dla OKO.press dr Mikołaj Herbst, badacz ekonomii edukacji i konsultant zarządzania systemami oświaty w kilku krajach, gimnazja wyrównywały szanse w tym sensie, że
opóźniały próg selekcji uczniów do szkół zawodowych i liceów.
Z analizy najsłynniejszych edukacyjnych badań PiSA prowadzonych wśród piętnastolatków wynika, że rewelacyjne wyniki polskiej młodzieży w latach 2000-2012 wiązały się głównie z:
Poza skróceniem czasu edukacji ogólnej, Komisja Europejska krytykowała też pomysł podniesienia wieku obowiązkowej edukacji do siedmiu lat. Eksperci zwracali uwagę, że powrót sześciolatków do przedszkola zmniejszy dostępność tych instytucji dla najmłodszych, czyli trzylatków.
Trzecia, być może najbliższa prawdy hipoteza dotyczy lekceważenia wspólnoty europejskiej. Mimo szumnych deklaracji PiS o tym, jak wielką rolę Polska odgrywa w Unii Europejskiej, rząd od początku kadencji kwestie europejskie traktuje instrumentalnie — najwyżej jako oręż w wewnętrznej walce politycznej.
Taka postawa minister Anny Zalewskiej powinna dyskwalifikować ją jako kandydatkę do Parlamentu Europejskiego.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze