"Gdzieś toną jacyś ludzie, gdzieś toczy się jakaś wojna. W natłoku informacji pojedyncze przekazy tracą kontury. Zlew obrazów przemocy, mowy nienawiści rozpaczliwie równoważone są przez wszelkie dobre wiadomości. Coś jest ze światem nie tak" - mówiła Olga Tokarczuk w swoim wykładzie noblowskim
W Sali Giełdy Akademii Szwedzkiej Olga Tokarczuk wygłosiła w sobotę 7 grudnia odczyt noblowski zatytułowany „Czuły narrator”. Przemawiała po polsku. Wybraliśmy 7 najważniejszych cytatów. Wkrótce na OKO.press cały wykład.
Kiedy zmienia się ta opowieść – zmienia się świat. W tym sensie świat jest stworzony ze słów. To, jak myślimy o świecie i – co chyba ważniejsze – jak o nim opowiadamy, ma więc olbrzymie znaczenie. Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć i umiera. Wiedzą o tym bardzo dobrze nie tylko historycy, ale także (a może przede wszystkim) wszelkiej maści politycy i tyrani.
Dziś problem polega – zdaje się – na tym, że nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne "teraz", na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata.
Brakuje nam języka, brakuje punktów widzenia, metafor, mitów i nowych baśni. Jesteśmy za to świadkami, jak te nieprzystające, zardzewiałe i anachroniczne stare narracje próbuje się wprzęgnąć do wizji przyszłości, może wychodząc z założenia, że lepsze stare coś niż nowe nic, albo próbując w ten sposób poradzić sobie z ograniczeniem własnych horyzontów. Jednym słowem – brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie.
Możemy mieć dziś wielką satysfakcję, że jesteśmy świadkami powstania nowego sposobu opowiadania świata, jakim jest serial filmowy, a którego celem jest wprowadzenie nas w trans.
Pierwsze dwie dekady XXI wieku z pewnością należą do seriali. Ich wpływ na sposoby rozumienia świata jest rewolucyjny.
Możliwe, że opowieść i literatura stają się czymś marginalnym. Że rola obrazu, kina fotografii, VR stanie się poważną alternatywą dla tradycyjnego czytania. (…) [czytanie] wymaga uwagi i skupienia umiejętności coraz rzadszych w dzisiejszym świecie.
Często doskwiera mi poczucie, że światu czegoś brakuje, że doświadczając go przez szybę ekranu, staje się daleki, ograniczony. Męczące "ktoś", "coś", "gdzieś", "kiedyś" może dziś być bardziej niebezpieczne niż wygłaszane z absolutną pewnością bardzo konkretne i określone idee – ziemia jest plaska, szczepionki zabijają, ocieplenie klimatyczne jest bzdurą, a demokracja w wielu krajach nie jest zagrożona.
"Gdzieś" toną jacyś ludzie, próbujący przeprawić się przez morze. "Gdzieś" od "jakiegoś" czasu trwa "jakaś" wojna. W natłoku informacji pojedyncze przekazy tracą kontury, rozwiewają się w naszej pamięci i stają się nierealne, znikają. Zlew obrazów przemocy, mowy nienawiści rozpaczliwie równoważone są przez wszelkie dobre wiadomości.
Coś jest ze światem nie tak. To poczucie, zarezerwowane kiedyś tylko dla neurotycznych poetów, dziś staje się epidemią nieokreśloności, sączącym się zewsząd niepokojem.
Czy możliwe jest znalezienie podwalin pod nową opowieść uniwersalną, niewykluczającą? Czy możliwa jest opowieść, która wyszłaby poza niekomunikatywne więzienie własnego „ja”? Która umiałaby się zdystansować od banalnego centrum powszechnie podzielanych opinii.
Cieszę się, że literatura zachowała sobie prawo do wszelkich dziwactw. Marzą mi się wysokie punkty widzenia i szerokie perspektywy. Marzy mi się język, który potrafi wyrazić najbardziej niejasną intuicję, metafora, która przekracza kulturowe granice, gatunek, który stanie się pojemny, transgresyjny, a pokochają go czytelnicy.
Marzy mi się nowy rodzaj narratora: czwartoosobowego. Widzi więcej i szerzej, a jednocześnie potrafi zignorować czas. Jego istnienie jest możliwe. (…) Perspektywa, z której widzi się wszystko. Uznać fakt ostatecznego powiązania rzecz w całość. Oznacza też zupełnie inny rodzaj odpowiedzialności za świat, ponieważ każdy gest tu powiązany jest z gestem tam. Rozróżnienie na „moje” i „twoje” zaczyna być dyskusyjne.
Należałoby opowiadać tak, żeby obudzić u czytelnika zmysł całości.
Może na tym polega rola artystów? Stworzyć wyobrażenie, a to, co wyobrażone jest pierwszym stadium istnienia.
Czułość jest sztuką współodczuwania, nieustannego odnajdywania podobieństw. Czułość personalizuje to wszystko, do czego się odnosi. Pozwala dać głos. Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, ani się nie powołuje, nie prowadzi do zbrodni ani do zazdrości. Jest spontaniczna i bezinteresowna. Jest raczej świadomym, choć trochę melancholijnym dzieleniem losu. Jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością. Dostrzega więzi, podobieństwa. Jest trybem współpracującym i współzależnym.
Literatura jest zbudowana na czułości.
Wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze