Politycy opozycji angażując się, czy choćby komentując protest lekarzy są cynicznymi graczami, a Krystyna Janda jest jak prostytutka, która kusiła Chrystusa. Bo tylko PiS i jego rząd mają prawo rozwiązywać problemy Polaków. Inni uprawiają "politykę" albo "chcą zaistnieć" - tę narrację kupują protestujący i media. Nawet politycy opozycji tłumaczą się, że żyją
Podważanie intencji opozycji i dezawuowanie "celebrytów" ma doprowadzić do tego, że PiS zostanie na scenie politycznej sam na sam z protestującymi. Takie w ogóle ma być państwo PiS, jak każdy system autorytarnej władzy. Widoczna skuteczność tej narracji jest przejawem kryzysu polskiej polityki.
"Oglądając pana Bartosza Arłukowicza i paru posłów Platformy, to wydaje mi się, że cała ta sprawa staje się coraz bardziej polityczna. Jak słyszę jeszcze, że strajkujących odwiedzają celebryci i maskotki KOD, to zaczyna mi się wydawać, że w tym wszystkim jest już więcej polityki niż rzeczywistych racji" – mówi "Trójce" Ryszard Terlecki, przewodniczący klubu PiS.
Dokładnie to samo, tego samego dnia mówi w Radiu Plus Beata Mazurek, rzeczniczka PiS: "Pytanie jest zasadnicze takie, ja zastanawiam się, czy to nie jest jednak jakoś inspirowane politycznie, czy to troszkę też nie ma kontekstu politycznego, tak jak mówią moi koledzy, bo skoro od 2009 roku nie dostawali podwyżek i nie wychodzili na ulicę, nie robili głodówek, nie protestowali, to czemu to robią to dzisiaj".
Używając sformułowania "tak jak mówią moi koledzy" Mazurek niechcący potwierdza, że taki jest przekaz dnia PiS: wychwytywać każdą formę poparcia protestu lekarzy przez polityków czy celebrytów i demaskować je jako "politykę".
"Polityczny" oznacza tu podstępny zamiar, by wykorzystać protest lekarzy do realizacji głównego celu "opozycji totalnej", jakim jest obalenie władzy. Nawet najbardziej merytoryczna wypowiedź o tym, jak można podnosić nakłady na zdrowie, w ustach Arłukowicza, który był ministrem zdrowia i jest szefem sejmowej komisji zdrowia, służy tylko temu, by zaszkodzić PiS i nie zasługuje na merytoryczną odpowiedź.
Za tym, co robi opozycja nie stoją "rzeczywiste racje". Jest wyłącznie "polityka" i to polityka cyniczna, wręcz ohydna.
Jak to ujął wiceszef MON Michał Dworczyk w Radiu Zet, "Wystarczy obejrzeć materiały filmowe z wczorajszego protestu (z 14 października 2017 - red.), żeby zobaczyć, że pojawiają się tam osoby, które cynicznie próbują wykorzystać tę sytuację".
Przekaz dnia PiS zaleca używanie słowa "cynizm" i podobnych określeń: "dwulicowość" i "hipokryzja":
"Jest w tym zachowaniu bardzo dużo dwulicowości i hipokryzji. Namawiamy do tego, żeby nie podkręcać emocji w tej sytuacji. Jedyną szansą na wypracowanie porozumienia jest dialog".
W propagandzie PiS obowiązuje założenie, że
tylko partia (ta partia) i rząd reprezentują merytoryczny, a więc niepolityczny punkt widzenia. Radziwiłł i Szydło chcą rozwiązywać problemy Polek i Polaków, w szczególności młodych lekarzy w zgodzie z interesem kraju. Im nie chodzi o żadną "politykę".
Taka narracja ma:
Wobec "celebrytów", np. znanych aktorów i aktorek, którzy wyrażają poparcie dla protestu, PiS stosuje dwa chwyty propagandowe.
Celebrytów łączy z politykami opozycji zasadnicza cecha: są fałszywi i nie chodzi im o to, o czym mówią. Nie zależy im np. na lepszej służbie zdrowia, tak naprawdę nie sympatyzują z lekarzami. Ich obecność na wiecu protestacyjnym nie jest odruchem obywatelskim.
O tym wszystkim PiS ma - jak zawsze - mówić jednym głosem, co dotyczy także posłanki Anny Siarkowskiej, do niedawno w Kukiz'15 teraz w klubie PiS. Pani Anna dla uproszczenia przypisała aktorkom po prostu motyw walki o władzę.
Na zdjęciu aktorek Teatru Nowego w koszulkach "Popieram protest lekarzy" zwraca uwagę obecność Ewy Dałkowskiej (w drugim rzędzie, druga od prawej), która zagrała Marię Kaczyńską w filmie "Smoleńsk" i wielokrotnie chwaliła rządy PiS. Według Siarkowskiej ona także "walczy o władzę".
Przekaz dnia rozwijają media publiczne, przede wszystkim TVP. Przykładem, jak z podręcznika propagandy, jest sonda uliczna do "Minęła 20" w TVP Info, w którym Łukasz Sitek pyta przypadkowych przechodniów, w jakich rolach występowali aktorzy w protestach.
Pada 10 krótkich odpowiedzi:
Same wypowiedzi nie są sfałszowane, choć Sitek zapewne odpowiednio "ustawia" swoich rozmówców. Ale ci ludzie po prostu tak myślą, jak mówią. Narracja PiS pada bowiem na grunt powszechnej nieufności wobec polityków. Pobrzmiewa w nich także "ludowe" przekonanie, że ci na górze to krętacze i cwaniacy, którzy tylko udają, że chcą dobrze.
Media jadą po opozycji
Narrację PiS kupują także niepisowskie media. Uderzają w tabloidowy ton:
"Bartosz Arłukowicz z PO dwoił się i troił, by politycznie wspomóc protest młodych lekarzy" - pisze Na Temat. - "Podobne wysiłki czyniły też gwiazdy Nowoczesnej, takie jak Katarzyna Lubnauer i Joanna Scheuring-Wielgus. Podczas dzisiejszej (14 października - red.) pikiety pod Kancelarią Premiera liderzy medyków postanowili jednak zakpić z polityków opozycji i dać sygnał, że nie chcą zbyt mocno wchodzić w drogę obecnej władzy".
Na opiniach Wirtualnej Polski czytamy:
"Bardzo szybko protest oblepili jak muchy i przejęli politycy opozycji, przedstawiciele KOD, Czarnych Protestów i lewicowi dziennikarze. Zdecydowana większość Polaków zgadza się, że przez 8 lat Platforma Obywatelska nie zrobiła dla polskiej służby zdrowia prawie nic. Gdzie wtedy były głosy oburzenia tych celebrytów?".
Taka narracja PiS wobec lekarzy zamienia się w szantaż.
Młodzi lekarze bronią się podkreślając na każdym kroku, że ich protest nie jest polityczny.
W czystej formie wyraził to Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, który poparł protest lekarzy rezydentów.
W Radiu Zet podkreślał, że protest lekarzy jest inny niż wcześniejsze protesty nauczycieli: "Jest kolosalna różnica. U nas się nie pojawia na scenie przedstawiciel jednej partii, drugiej partii, u nas nie ma flag Unii Europejskiej, KOD, Obywateli Rzeczypospolitej, jest czysta, środowiskowa akcja".
I dalej:
"Ale jak przychodzi aktorka i mówi popieram was, rzeczywiście pacjenci źle mają, trzeba coś z tym zrobić, to co, ja mam ją wyganiać? A co ja mam powiedzieć? Bo pani gdzie indziej protestowała w proteście, który mnie oburza i dlatego ja mam panią wyganiać?"
Radio Zet: "Panu, jako konserwatyście przeszkadza, że ta aktorka, np. Krystyna Janda uczestniczyła też w czarnych marszach?"
"No zdecydowanie, ale nie wygnam ją, no nie wygnam. Do Chrystusa prostytutki też przychodziły i to nie oznacza, że Pan Jezus był złym człowiekiem".
Słowa o prostytutce, poza szowinistyczną wymową, i megalomanią działacza związkowego, który przypisuje Chrystusowi własne poglądy na temat przerywania ciąży, wpisują się w narrację PiS. Bukiel odmawia Jandzie prawa do obywatelskiej wypowiedzi.
Opozycja w kryzysie
Opozycja nie potrafi zareagować, a jej pozycja jest o tyle słabsza, że Platforma i PSL nie mają wielkich osiągnięć w dziedzinie ochrony zdrowia. Co gorsze - jak podkreślał w "Wyborczej" Witold Gadomski w tekście "Rachunek za ciepła wodę" - "wciąż nie dokonała oceny swoich rządów, nie przyznała się do błędów i nie zaproponowała rozwiązań problemów, które próbuje załatwić, często źle i błędnie, rząd PiS". Gadomski, postrzegany często jako zdecydowany obrońca III RP, alarmuje: taka opozycja utwierdzi panowanie PiS.
Słabość obecnej opozycji sprzyja propagowaniu przez PiS przekazu o brudnej polityce i nieczystych intencjach obywatelskich odruchów solidarności z protestującymi.
Wszystko to niszczy właściwe demokracji założenie, że debata nie jest partyjnym monologiem, i zniechęca do obywatelskiego angażowania się w sprawy publiczne. Autorytarne rozwiązanie ma jednak pewną słabość: biorąc całkowitą odpowiedzialność za państwo, PiS tworzy konstrukcję mocną, ale kruchą.
Rosnące oczekiwania kolejnych grup, zwłaszcza, że sytuacja materialna się poprawia, mogą uruchomić falę roszczeń pod hasłem "my też chcemy dostać 500 plus". Jak twierdzą teoretycy rewolucji, masowym protestom sprzyja nie tyle realny co relatywny poziom deprywacji (poczucia niezaspokojenia potrzeb). Rosnąca zamożność, w tym dowartościowanie słabszych grup, budzi rosnące oczekiwania, m.in. na zasadzie tzw. deprywacji aspiracyjnej ("my też zasługujemy na więcej"). Ponadto, oczekiwania zwykle wyprzedzają realny wzrost, a każde załamanie ekonomiczne, uruchomi odruch gniewu związany z tzw. deprywacją progresywną (teoria Jamesa Daviesa).
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze