0:000:00

0:00

Nazwisko Dmowskiego znalazło się na liście 25 osób, które zostaną pośmiertnie odznaczone Orderem Orła Białego w 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę 11 listopada. Pełną listę można zobaczyć na stronie prezydenta RP (tutaj). Znaleźli się wśród nich także np. Maria Skłodowska-Curie oraz Janusz Korczak. Spośród polityków okresu międzywojennego na listę trafili: Ignacy Daszyński, poseł, jeden z przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej; Jędrzej Moraczewski, socjalista i działacz związkowy, piłsudczyk; Maciej Rataj, działacz ludowy, marszałek Sejmu w II RP, zamordowany przez Niemców w Palmirach pod Warszawą w 1940 roku.

Widać w tym wyborze dążenie do zachowania politycznej symetrii - order otrzymali wybitni przedstawiciele różnych nurtów politycznych II RP, w tym socjalista (Daszyński); socjalista, który poparł zamach Piłsudskiego w 1926 roku (Moraczewski); ludowiec (Rataj) oraz nacjonalista (Dmowski).

Problem w tym, że te postaci są zupełnie różne. Wszyscy politycy poza Dmowskim byli z przekonania demokratami - nawet Moraczewski, który uległ wdziękowi Piłsudskiego i z lojalności wobec dawnego legionowego komendanta poparł dyktaturę.

Dmowski na tym tle jest wyjątkiem: to twórca współczesnego nacjonalizmu polskiego, obsesyjny antysemita, zwolennik „asymilacji” (czyli wynarodowienia) Białorusinów, Ukraińców i innych mniejszości w II RP, wreszcie - ideowy wróg demokracji i teoretyk dyktatury.

To także wielki zwolennik utożsamienia narodowości polskiej z katolicyzmem i uprzywilejowania Kościoła w polskim życiu publicznym.

Półpolacy

Poglądy Dmowskiego były uformowane przez modne u schyłku XIX w. idee naturalnej selekcji. Podobnie jak w świecie zwierząt różne gatunki rywalizują o przetrwanie, tak samo na scenie stosunków międzynarodowych rywalizują o przetrwanie narody - i wszystkie chwyty w tej walce, zdaniem Dmowskiego, pozostają dozwolone.

W wywiadzie dla „Wyborczej” w 2009 roku wybitny historyk idei, prof. Andrzej Walicki, mówił: "Roman Dmowski w artykule o »pół-Polakach« napisanym już w 1902 roku, próbował wykluczyć ze wspólnoty narodowej tych Polaków, którzy nie identyfikują się z pewnym systemem wartości - określanym przez Dmowskiego jako prawdziwy i kanonicznie polski.

Żydzi uważani byli za obcy element, którego samo istnienie - jak pisał Dmowski - w społeczeństwie polskim jest dla narodu zgubne. »Choćby nawet byli aniołami i geniuszami« - to jego sformułowanie z lat 30.

Wedle Dmowskiego naród jako mocna, organiczna więź, wspólnota psychiczna łącząca ludzi, nie przetrwa z tak bardzo obcym elementem".

Dmowski był również politykiem prorosyjskim: w okresie rewolucji 1905-1907 nacjonaliści, którym przewodził, zwalczali walczących o niepodległość socjalistów Piłsudskiego.

Dziś wymieniany jest - zwłaszcza przez polityków PiS - obok Józefa Piłsudskiego jako jeden z dwóch ojców polskiej niepodległości. W istocie, reprezentował Polskę podczas obrad mocarstw w Wersalu w 1919 roku, kiedy ustalano zachodnie granice RP.

Brytyjska historyczka Margaret MacMillan zebrała w swojej monumentalnej historii opinie na temat Dmowskiego z raportów zachodnich dyplomatów. Nie wypada w nich dobrze: jego obsesyjny antysemityzm zniechęcał liberalnych polityków zachodnich. Podczas kolacji wydanej przez konserwatywnego pisarza Gilberta K. Chestertona zauważył: „moja religia pochodzi od Jezusa Chrystusa, który został zamordowany przez Żydów”. Żydzi brytyjscy protestowali w listach i petycjach do rządu brytyjskiego przeciwko układom z Dmowskim i Komitetem Narodowym Polskim, który stworzył.

Polacy są słabi

W II RP Dmowski zawarł sojusz z Kościołem, a antysemityzm - obecny w jego pismach niemal od początku - stał się fundamentem jego ideologii.

W sławnej i bardzo wpływowej broszurze „Kościół, naród i państwo” z 1927 roku Dmowski pisał o „rozkładowych prądach” płynących do Polski z Zachodu, i wyłożył tezę o konieczności sojuszu polskiej prawicy narodowej z katolicyzmem:

„My wszakże jesteśmy narodem, który cnoty narodów zachodnich posiada w o wiele mniejszym stopniu; znamionująca je dyscyplina i rozmaite dobroczynne instynkty społeczne są u nas o wiele słabsze; nie posiadamy takich wspaniałych i na tak mocnych fundamentach stojących instytucji wszelkiego rodzaju; zasoby wreszcie materialne i duchowe, odziedziczone po minionych pokoleniach, są u nas o wiele skromniejsze. Jesteśmy narodem młodszym, mającym krótszą i uboższą przeszłość cywilizacyjną. Ta trucizna, która się tam dziś wytwarza i której tam dziś obficie zażywają, dla naszego młodego organizmu jest dziesięciokrotnie bardziej zabójczą. Gdy starsze narody stopniowo pod jej wpływem rozkładają się, my, starając się dorównać im, rychło zgnijemy”.

Przesłanie: na Zachodzie mogą pozwolić sobie na „truciznę” liberalizmu – przekonywał Dmowski. Polacy są na to za słabi.

To z doświadczenia polskiego bezrządu, słabości, miękkości i sentymentalizmu – oraz przewagi cywilizacyjnej Niemiec, które wszystkich tych wad, zdaniem Dmowskiego, są pozbawione – płynęły wytyczne dla polityki narodowej: zamknięcie się na obce wpływy, sojusz z Kościołem, dyktatura w polityce wewnętrznej.

Dmowski był przekonany, że w odróżnieniu od Polaków Żydzi zawsze popierają się nawzajem i pozostają doskonale zorganizowani. Trzeba więc wyzbyć się sentymentalizmu, humanitaryzmu i innych podobnych skłonności: na nie stać silnych, a my, Polacy, jesteśmy za słabi i zbyt nielojalni wobec siebie nawzajem. Humanitaryzm to luksus, na który nie możemy sobie pozwolić.

Tak w roku 1905 Dmowski opisywał cel swojej działalności publicznej: „Dla mnie miarą jest pożytek polskości: wszystko, co prowadzi do jej podniesienia, zbogacenia jej treści, rozszerzenia jej wpływu, jest dobrym, a jedynym hamulcem są moje instynkty moralne cywilizowanego człowieka, poszanowanie samego siebie i swego narodu, które mi nie pozwala w jego nadto imieniu niskich używać środków. Polska cywilizacja, stworzona przez rasę polską i przepojona właściwościami jej ducha, istnieje; nie przeceniam jej wartości w porównaniu z wyżej rozwiniętymi cywilizacjami innych ludów, ale przywiązany jestem do jej znamion, bo są moimi; chciałbym więc, by była jak najbogatszą, jak najżywszą, by jak najszerzej panowała. Zadaniem moim nie tylko bronić polskości przed kurczeniem się, ale pracować na właściwych drogach nad jej rozszerzeniem”.

Dmowski napisał pod pseudonimem powieść „Dziedzictwo” (pierwsze wydanie książkowe: 1931), której negatywnym bohaterem był niejaki Józef Culmer, Żyd i mason. W jednym z kluczowych momentów fabuły Culmer instruował syna (który „przewyższał starego ambicją i obiecywał sobie większą jeszcze, a przynajmniej świetniejszą rolę od niego odegrać”), jak postępować z Polakami. Przesłanie brzmiało: trzeba wykorzystywać ich lekkomyślność i brak organizacji oraz skłonność do pustej, narodowej pompy i bezmyślnego bohaterstwa.

"– Oni mogą być niebezpieczni – bo to zdolny naród – całe szczęście, że nie lubią myśleć i nie lubią się często fatygować. Jak się raz wysilą od wielkiego święta, to potem przez całe lata odpoczywają. Łatwo im zaprzątać głowy głupstwami i przeszkadzać w myśleniu, i to trzeba stale robić".

Stary, zły Żyd, który nienawidzi Polaków, przekazuje w tym miejscu obsesje samego autora – te same słowa krytyki, które można znaleźć w jego publicystyce.

Pochwała hitleryzmu

W odpowiedzi na pytanie: „Czy Żydów zasymilować, czy wypędzić, czy wymordować?” Dmowski narzekał, że „Żadne z tych rozwiązań nie leżałoby w naszej mocy, chociażby było najbardziej pożądane”.

Na przełomie 1932-1933 roku na łamach „Gazety Warszawskiej” i „Kuriera Poznańskiego” Dmowski opublikował cykl artykułów pod tytułem „Hitleryzm jako ruch narodowy”. Pochwalał w nich Hitlera za jego antysemityzm i rozprawę z lewicą.

Wkrótce po dojściu do władzy nazistów oświadczył publicznie:

„Dziś, gdy hitlerowcy są u władzy, trzeba stwierdzić, że wykazali oni o wiele większą siłę i konsekwencję w przeprowadzaniu swego programu wewnętrznego, niż tego można było jeszcze niedawno się spodziewać.

Zarówno stanowisko ich względem Żydów i masonerii, jak walka z rozkładem moralnym świadczy, że celem ich polityki jest uzdrowienie i wzmocnienie węzłów wewnętrznych, prowadzące do uczynienia narodu niemieckiego trwałą, niezwalczoną potęgą”.

Piłsudski - wół, któremu wydaje się, że jest bykiem

Józefa Piłsudskiego Dmowski zwalczał przez całe polityczne życie. Jego zwolennicy próbowali w 1919 roku zorganizować w Warszawie zamach stanu, obalić Piłsudskiego i postawić Dmowskiego na czele rządu (szczęśliwie zamach był tak nieudolny, że Piłsudski nawet nie poddał jego uczestników represjom).

W połowie marca 1919, czyli prawie dwa miesiące po wyborach parlamentarnych, w których Narodowa Demokracja Dmowskiego odniosła wielkie zwycięstwo, przywódca endeków pisał w liście do współpracownika o Piłsudskim:

„1. nie rozumie Polski, nie zdaje sobie sprawy z tego, co w niej jest potrzebne i co możliwe; 2. nie jest człowiekiem dzisiejszym, należąc swoją konstrukcją psychiczną do pierwszej połowy XIX w.; 3. nie jest jednolity: to kombinacja starego romantyka polskiego z bolszewikiem moskiewskim, dająca się genetycznie wyjaśnić; 4. nie jest sobą, ale przedrzeźnia wielkie wzory historyczne, co zawsze prowadzi do czynów poronionych; 5. otrzymawszy posadę boga od jołopów, którzy go otaczają usiłuje być większym, niż go Pan Bóg stworzył, robi pozory siły wielkiej, poza którymi ukrywa się słabość itd. Robi czasem na mnie wrażenie wołu, któremu wydaje się, że jest bykiem i wdrapuje się na krowę”.

Pisma endeckie zwalczały też Piłsudskiego wytrwale, w tym również podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku (chociaż sam Dmowski wszedł do Rady Obrony Państwa razem z przedstawicielami wszystkich liczących się sił politycznych, z wyjątkiem komunistów).

Oto polityk czczony przez polską prawicę i odznaczony najważniejszym polskim orderem przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Korzystałem przede wszystkim z książek: Grzegorz Krzywiec, Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886–1905), Wydawnictwo Neriton Instytut Historii PAN, Warszawa 2009 (z niej zaczerpnąłem część cytatów); Andrzej Garlicki, Siedem mitów drugiej Rzeczypospolitej, Czytelnik, Warszawa 2009 (z niej pochodzi wypowiedź Dmowskiego o Piłsudskim).

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze